Odkryli talent Mohameda Salaha, ich akademia konkuruje z najlepszymi. Przepis na sukces według FC Basel

Odkryli talent Mohameda Salaha, ich akademia konkuruje z najlepszymi. Przepis na sukces według FC Basel
Youtube
Jeszcze w połowie lat 90. ubiegłego wieku wydawało się, że FC Basel zniknie z powierzchni piłkarskiej mapy. Coraz głębiej w oczy ówczesnych działaczy zaglądało nieuchronne widmo bankructwa i ogłoszenie upadłości. Złotą receptę na sukces znalazła Gisele Oeri, żona świetnie prosperującego potentata branży farmaceutycznej, która zaszczepiła kibicom dawkę futbolowej adrenaliny.
Obchodzony w 1996 r. sto szósty jubileusz założenia klubu mógł okazać się zderzeniem ze smutną rzeczywistością, przypominającą bardziej pogrzebową stypę, aniżeli radosne obchody istnienia. Tradycje przekazywane z pokolenia na pokolenie, sukcesy na krajowym podwórku, piękne chwile związane z dotarciem do ćwierćfinału Pucharu Europy w 1974 roku miały zostać wymazane z kronik na długie lata.
Dalsza część tekstu pod wideo
Owszem, w historii Basel zdarzył się nawet spadek do drugiej ligi szwajcarskiej, jednak przyszłość nigdy nie rysowała się w aż tak ponurych barwach jak niecałe ćwierć wieku temu. Iskierką nadziei była chęć przejęcia udziałów przez „Gigi” Oeri. Tego, czego dokonała, mało kto się spodziewał.

Zastrzyk gotówki

Zanim przejdziemy do tematu przejęcia FC Basel, pokrótce wyjaśnimy, na czym polega działanie koncernu farmaceutycznego Hoffmann-La Roche, w którym udziały posiada małżonek Gisele, Andreas. Spółka zajmuje się przede wszystkim produkcją leku na nowotwory, jak również preparatów antywirusowych przeciwko grypie, generujących gigantyczne zyski. Oprócz tego, holding jest dostawcą aparatury medycznej.
W 1998 roku firma wzbogaciła się, przejmując Corange Ltd. z siedzibą na Bermudach, której prezesi byli właścicielami ogromnych przedsiębiorstw, Mannheim GmbH oraz DePucy Inc. To pozwoliło akcjonariuszom Hoffmann-La Roche na wejście w posiadanie monopolu na rynku farmaceutycznym i dochody liczone w miliardach dolarów.
„Gigi” Oeri, chcąc ratować upadający klub, z którym sympatyzowała od zawsze, podjęła decyzję o długoterminowej inwestycji. Nowa prezydent najpierw spłaciła długi FC Basel, a następnie wyłożyła 10 milionów franków szwajcarskich na bazę obiektów treningowych akademii piłkarskiej. Do tego zainwestowała drugie tyle w infrastrukturę dla młodzieży.
Gdy Gisele sprawowała rządy, drużyna sześciokrotnie sięgała po mistrzostwo Szwajcarii, pięć razy zdobywała krajowy puchar i zagościła w finale Pucharu Intertoto w 2001 roku. Ponadto Oeri odpowiadała też za politykę transferową, zatrudniała najlepszych łowców talentów, była twardą negocjatorką w rozmowach ze sponsorami i stawiała na rozwój wychowanków. Z pełnionej funkcji zrezygnowała w 2011 roku z powodu kłopotów ze zdrowiem, lecz wcale nie zaprzestała wspierania ukochanego FC Basel. Widać to do dziś.

Skauting

Mądre zarządzanie klubem przez Gisele sprawiło, że na przestrzeni lat sieć skautingu rozwinęła się na niesamowitą skalę. Specjalni wysłannicy monitorowali piłkarzy w najbardziej egzotycznych zakątkach globu, a sumiennie sporządzane raporty dotyczące zawodników zaciekawiły panią prezydent do tego stopnia, że sama zaczęła jeździć i obserwować graczy.
W 2002 roku Oeri obdarzyła zaufaniem Ruediego Zbindena, po czym przekwalifikowała go z asystenta trenera na łowcę talentów. W niedługim czasie Zbinden został mianowany na stanowisko szefa skautingu, a obecnie pracuje jako dyrektor sportowy. To właśnie on odpowiadał za pozyskanie m.in. Mohameda Salaha oraz Manuela Akanjiego i wytransferowanie ich odpowiednio do Chelsea i Borussii Dortmund.
Zbinden doskonale wie, jak należy poruszać się na gruncie ekonomicznym. Kogo można kupić za stosunkowo niewielką kwotę, by później sprzedać za grube miliony. Zdaje sobie sprawę, jak “opakować” danego zawodnika, przedstawić go szerszej publiczności i zrobić z niego produkt opatrzony znakiem jakości co najmniej europejskiej. Przykuwa dużą uwagę do drobnych aspektów, często pozasportowych. I tego nauczył swoich współpracowników. Oczywiście, otrzymując nagranie z meczów poszczególnych prospektów, każdy z nich natychmiast bukuje bilet, żeby obejrzeć piłkarza na żywo, ale ważniejszą kwestię stanowi wychowanie gracza, sytuacja rodzinna oraz styl życia.
Skauci FC Basel są bardzo wyczuleni odnośnie pozaboiskowych losów zawodników, bo to może wpłynąć na przebieg dalszej kariery zawodnika. Nikt w strukturach klubu nie odważyłby się zaryzykować ewentualnej wpadki, więc wszyscy wolą chuchać nie tyle na zimne, co na zamrożone. Gdyby zaistniały problemy, mogliby przypłacić ten stan posadą.

Szlifowanie diamentów

Niemniej, FC Basel to nie tylko jedna z najpotężniejszych maszyn na rynku testowania graczy zagranicznych, ale również kapitalnie rozbudowana akademia. Młodzi adepci futbolu już od dziecka są przygotowywani przez grono znakomitych fachowców na występy w najlepszych zespołach europejskich oraz do reprezentowania Szwajcarii na arenie międzynarodowej.
Wychowankowie szkółki „RotBlau” są dobrze znani i zasilają kluby z czołówki kontynentu. Do tej grupy zaliczają się chociażby Xherdan Shaqiri, Ivan Rakitić, Granit Xhaka i Breel Embolo, za transfery których do klubowej kasy wpłynęła łączna suma prawie 50 milionów euro.
Cel konstrukcji akademii FC Basel opiera się głównie na założeniu, z którego jasno wynika, że młodzież ma garnąć się do piłki nożnej, dawać z siebie maksimum możliwości i z dumą nosić herb zespołu. Według statystyk przytoczonych przez Ruediego Zbindena szkoleniowcy zazwyczaj uwzględniają zawodników w przedziale wiekowym 18-25 lat.
Zdaniem byłego szefa skautingu, piłkarzem gotowym na transfer jest wyróżniający się na tle rówieśników dwudziestolatek. Jeżeli rokowania takiego gracza przedstawiają się przyzwoicie na papierze i znajdują odzwierciedlenie na boisku, to w ciągu pół roku powinien trafić do pierwszego składu zespołu, zastępując zawodnika, którego można wówczas wystawić na listę transferową.

Potencjał na lata

W ostatnich dwudziestu latach Basel ośmiokrotnie uczestniczyło w fazie grupowej rozgrywek Champions League. W 2013 roku zakończyło swój udział w Lidze Europy dopiero w półfinale, gdzie drużyna musiała uznać wyższość londyńskiej Chelsea. Sukcesy sportowe szwajcarskiego klubu nie byłyby możliwe bez koła ratunkowego rzuconego przez „Gigi” Oeri, a jej przedsiębiorczość stała się trampoliną do osiągnięcia fenomenalnego pułapu biznesowego, o jakim pod koniec 1998 roku nawet nikt nie marzył. Najistotniejsze jednak, że jej dziedzictwo nie zostało zmarnowane. Doczekało się kontynuacji.
Kuźnia talentów FC Basel swoją renomą śmiało może równać do europejskiej czołówki, w której są Olympique Lyon, Ajax Amsterdam, PSG czy nawet FC Barcelona i Real Madryt. Szwajcarzy znacznie odbiegają poziomem sportowym od zespołów aspirujących do trofeów europejskich, natomiast w interesach mogą napsuć im sporo krwi. Tytułem puenty: „Każdego można kupić - trzeba znać tylko cenę i rodzaj waluty”.
Jeżeli chodzi o „Gigi” Oeri, walutą była miłość do FC Basel.

Przeczytaj również