Ostatni mistrzowski dzwonek FC Barcelony. Stara gwardia powoli usuwa się w cień

Ostatni mistrzowski dzwonek FC Barcelony. Stara gwardia powoli usuwa się w cień
Christian Bertrand / Shutterstock.com
Wyścig o mistrzostwo Hiszpanii po raz pierwszy od kilku lat rzeczywiście może wywoływać rumieńce. Osiem spośród jedenastu ostatnich krajowych tytułów padło łupem niezmordowanego Messiego i spółki. Barcelona stała się ligowym hegemonem, nieco niwelując historyczną przewagę “Królewskich”. Spoglądając w nowożytną historię, kibice “Dumy Katalonii” teoretycznie mogliby zachować względny spokój, jednak już niedługo po raz kolejny dojdzie do odwrócenia karty. Niewykluczone, że tegoroczna kampania zostanie zapamiętana jako ta, w której “Blaugrana” po raz ostatni była zdolna wznieść się na wyższy poziom. Nad Camp Nou zbierają się czarne chmury.
Po dwóch stosunkowo gładko zerwanych skalpach przez Barcelonę, ich madrycki antagonista wreszcie odnalazł formę. Na dziś to właśnie podopieczni Zinedine’a Zidane’a podejdą do ostatnich kolejek z względnym spokojem i wentylem bezpieczeństwa w postaci przewagi punktowej. Teoretycznie utrata jednego triumfu nie powinna doprowadzać katalońskich kibiców do łez. Sęk w tym, że następne okazje do przywdziania zwycięskiego lauru mogą nie przydarzyć się w najbliższej przyszłości. Czas nieubłaganie odciska piętno na sile obrońców trofeum.
Dalsza część tekstu pod wideo

Kataloński dom spokojnej starości

Gdyby ktoś powierzchownie spojrzał na kadrę, którą ma do dyspozycji Quique Setien, pomyślałby, że oszalałem. Messi, Suarez, Griezmann, Alba - w telegraficznym skrócie zawodnicy mogący być śmiało zaliczani do mniej lub bardziej ścisłego topu. Problem polega na tym, że trzon barcelońskiej ekipy jest zbudowany nierównomiernie pod względem wieku, a filary powoli zaczynają rdzewieć.
To już nie są czasy, gdy młody Leo dewastował rywali w otoczeniu stosunkowo niedoświadczonych Pique, Busquetsa czy Pedro, a na ławce czekały kolejne perełki La Masii. Upływ czasu nieubłaganie dotyka każdego z nas, lecz skład Barcelony starzeje się we wprost zastraszającym tempie. Z trzydziestką na karku żaden zawodnik nie sporządza testamentu i nie kładzie się do grobu, ale nie można budować drużyny na piłkarzach, którzy w większości swój peak mają za sobą.
***
- To nie są leszcze, Stefan.
- My jesteśmy Młode Wilki, nowy narybek, najlepsi w mieście
***
Choć zabrzmi to z pozoru abstrakcyjnie, w Barcelonie brakuje takiego Wąskiego z “Kiler-ów 2-óch” , który zająłby się odmłodzeniem kadry i odnalezieniem nowych członków watahy. Aktualni wiceliderzy La Liga nie są choćby w najmniejszym stopniu przygotowani na rychłe odejścia Messiego, Suareza, Busquetsa i pozostałych fundamentów pierwszego składu. O nieudolności dyrekcji sportowej najlepiej świadczy fakt, że ogromny problem sprawia zastąpienie Neymara, który przecież odszedł trzy lata temu. Na następców Brazylijczyka wydano ponad 350 mln euro, a na boiskowe efekty pozostaje spuścić zasłonę milczenia.
Erikowi Abidalowi zdecydowanie nie spędza to snu z powiek, patrząc na nadchodzące działania Katalończyków na rynku transferowym. 23-letni Arthur Melo zostanie wymieniony na Miralema Pjanicia, czyli jeszcze jednego gracza z trójką z przodu w metryce. O ile chęć pozbycia się nierzadko zawodzącego wychowanka Goias jest zrozumiała, tak nieco dziwi wybór następcy. Bośniak nigdy nie bazował na dynamice, zatem można go uznawać za piłkarza długowiecznego, jednak nasuwa się pytanie dlaczego nie kupiono go np. cztery lata temu bezpośrednio z Romy? Bo był za młody i nie wpisywał się w politykę transferową przypominającą chęć budowy oddziału geriatrycznego?

Zmierz gwiazd

Nie tak wcale dawno siła Barçy tkwiła w środku pola. Przesyt jakości powodował konieczność odesłania na ławkę rezerwowych wirtuozów pokroju Thiago Alcantary. Pomocnik Bayernu aktualnie pełniłby rolę zbawcy, gdyby zdecydował się na powrót, chociaż tego typu transakcja jawi się jako scenariusz rodem z science-fiction. Wliczając Pjanicia, “Duma Katalonii” przystąpi do następnej kampanii z, uwaga, dwoma pomocnikami poniżej trzydziestego roku życia. Skalę absurdu potęguje fakt, że jeden z nich to Riqui Puig. 20-letni adept La Masii wnosi powiew świeżości, sporo potrafi, ale mówimy o graczu, który dla seniorskiej ekipy rozegrał zaledwie 10 (!) spotkań.
Filigranowy Hiszpan zasłużył na miano twarzy nowego pokolenia, pokładów doświadczenia jest nadto, lecz brakuje graczy z przedziału wiekowego 25-27, kogoś w szczycie formy. Zastępowalność piłkarskich pokoleń w postaci wrzucania na głęboką wodę nieopierzonego wychowanka to szaleństwo i brak odpowiedzialności,należytej rozwagi. A nowi liderzy są potrzebni od zaraz, ponieważ leciwa gwardia potrzebuje wsparcia.
Utrata szybkości, zwinności czy gotowości do gry co 3 dni cechuje praktycznie wszystkich piłkarzy 30+. Mimo że kadra Barcelony obfituje w naturalne zapasy talentu, nawet po 33-letnich Messim czy Suarezie widać, że lata świetności zostały za plecami. “Atomowa Pchła” wciąż dominuje pod względem liczby bramek czy asyst, jednak pewien regres jest aż nadto widoczny. Poprzednie trzy ligowe cykle Argentyńczyk kończył z minimum 33 trafieniami, Po 32. kolejce ma “tylko” 21. Chyba żaden czujny obserwator poczynań Barcelony nie będzie oponował ze stwierdzeniem, że Leo obniżył loty w zestawieniu z ubiegłym sezonem. Jego podłoga to sufit większości rywali, więc prowadzi w klasyfikacji Pichichi, aczkolwiek to już nie to samo, co w przeszłości.
W przypadku “El Pistolero” największą bolączką jest stan zdrowia. Zdrowy Urugwajczyk nadal potrafi być decydującym ogniwem, jak choćby we frajersko zremisowanym meczu z Celtą, ale jego kolana coraz częściej odmawiają posłuszeństwa. W poprzednich czterech sezonach pauzował w trzynastu meczach z powodu urazów. W bieżącym zdążył opuścić zatrważającą liczbę siedemnastu spotkań. Starość nie radość, młodość nie wieczność.
30-letni Jordi Alba od sierpnia uzbierał trzy asysty, a wcześniej zwykle nie schodził poniżej dwucyfrówki. Gerard Pique ostatni raz w rzeczywiście topowej dyspozycji znajdował się ponad rok temu. Barcelona na sześć kolejek przed końcem straciła więcej bramek, niż w pierwszym sezonie Ernesto Valverde. Następcy nestorów? Ani widu, ani słychu. Prosperującego Jeana Todibo odesłano na wypożyczenie z opcją wykupu. Średnia wieku ostatnich dwóch transferów do ofensywy wynosi 29 lat. Z całym szacunkiem, ale na Braithwaitcie i Griezmannie w obecnej formie raczej nie da się zajechać po mistrzostwo.
Do pozytywów trzeba zaliczyć wystrzał Ansu Fatiego, który pokazał, że La Masia nadal umie szlifować futbolowe brylanty, a źródełko talentu jeszcze doszczętnie nie wyschło. W tym przypadku powtarza się jednak casus Puiga i krajobrazu drugiej linii. Są tzw. młode wilki, starzy wyjadacze i brakuje tego, co najważniejsze - ludzi w szczycie formy, gotowych na już. A zegar nieubłaganie tyka.

Teraz albo... kiedyś

- Nie jestem zmartwiony średnią wieku, ale tym, co robimy na boisku. To normalne, że starszy piłkarz dysponuje przewagą, ma większe doświadczenie, potrafi lepiej decydować. To kwestia tego jak zachowujesz się w konkretnych sytuacjach, a nie ile umiesz przebiec - mówił Setien na jednej z pomeczowych konferencji. 61-latek próbuje robić dobrą minę do złej gry, w której Barcelona traci atuty.
Aktualnie trwające rozgrywki służą za obraz równi pochyłej, po której starzejąca się Barcelona stąpa niepewnym krokiem. Przed rokiem na tym samym etapie “Blaugrana” miała na koncie pięć oczek więcej, dwa lata temu aż trzynaście. Na Camp Nou w oczy kibiców powoli zagląda strach w oczekiwaniu nie na kolejny taniec zwycięstwa, ale nieunikniony Danse Macabre.
Już dziś dojdzie do szlagieru La Liga z Atletico i ekipa Setiena nie może sobie pozwolić na wpadkę. Limit strat punktów wykorzystano na Ramon Sanchez Pizjuan i Balaidos. A mistrzostwo będzie cenniejsze, niż wszystkie poprzednie, ponieważ Barcelona znajduje się u schyłku pewnej ery. Jeśli Bartomeu, śladami Jonasa Kahnwalda z “Dark”, nie cofnie czasu, odmładzając dotychczasowych liderów, “Blaugranę” czekają chude lata. Sic mundus creatus est.
***
Na relację na żywo z meczu Barcelona - Atletico zapraszamy na Meczyki od 21:30. Pierwszy gwizdek sędziego o 22:00.

Przeczytaj również