"Największy problem Walii". Ostatnio zagrał dla 127 osób, przegrywa z Polakiem, którego nie ma w kadrze

"Największy problem Walii". Ostatnio zagrał dla 127 osób, przegrywa z Polakiem, którego nie ma w kadrze
PressFocus
Maciej  - Łuczak
Maciej Łuczak23 Mar · 13:41
Mecz z Walią to będzie rywalizacja, w której zdecydować mogą detale. Wtorkowi rywale Polski jawią nam się jako zespół powtarzalny, pełen europejskich średniaków, którzy tworzą niezłą drużynę. Jest jednak pozycja, na której mają ogromny problem.
Czy można nie zagrać ani jednego meczu na ligowym poziomie i dostać powołanie do kadry? Otóż można. Czy na jedną pozycję może zostać powołanych czterech zawodników, którzy nie mają ani minuty w lidze tym sezonie? Jak najbardziej.
Dalsza część tekstu pod wideo

Niespotykana sytuacja

Z takim właśnie przypadkiem mamy do czynienia w reprezentacji Walii. Robert Page na baraże o EURO 2024 powołał aż czterech bramkarzy. Jego wybory to: Danny Ward, Wayne Hennessey, Tom King i Adam Davies. Przynależność klubowa? Leicester, Nottingham Forest, Wolverhampton i Sheffield United, czyli trzy kluby z Premier League i lider Championship.
Problem w tym, że wszyscy golkiperzy w swoich zespołach nie odgrywają nawet ról marginalnych. W tym sezonie żaden z nich nie zagrał w lidze ani minuty. To może chociaż któryś wystąpił w krajowym pucharze? Też pudło. Jeden jedyny rodzynek, Davies, zaliczył 90 minut w spotkaniu Carabao Cup, które Sheffield United przegrało z Lincoln City, czym sam Davies zamknął sobie szanse do kolejnych występów. Zarazem warto zauważyć, że w kadrze nie zaliczył nawet debiutu, więc trudno go rozpatrywać w kontekście pojawienia się w bramce na tak ważne mecze jak te o awans na mistrzostwa Europy. Również King, który jeszcze jako nastolatek grał dla juniorskich reprezentacji Anglii, nie ma za sobą debiutu w kadrze Walii.

Zmiana podczas mundialu

Realna rywalizacja sprowadza się zatem do dwóch nazwisk: Ward i Hennessey. Ostatni mecz o punkty ten drugi, 109-krotny reprezentant, zagrał podczas mundialu w Katarze. W 86. minucie spotkania z Iranem dostał czerwoną kartkę i od tego momentu do bramki wszedł Ward. Bronił wszystko w eliminacjach, starszemu koledze ustąpił tylko miejsca na 45 minut w towarzyskiej rywalizacji z Gibraltarem.
Walia - Iran
fot. Pawel Andrachiewicz/Pressfocus.pl
Zamykając temat Hennesseya, to bramkarz 37-letni, obecnie w hierarchii Nottingham Forest prawdopodobnie numer cztery. To klub, przez który przewija się mnóstwo golkiperów, w tym sezonie broniło tam w lidze aż trzech ludzi, ale i tak nie padło na Walijczyka, który ostatnie mecze w Premier League rozegrał w poprzednim sezonie. W obecnym w hierarchii przed nim są: Matt Turner, Odisseas Vlachodimos i Matz Sels.

Polak w klubie przed nim

Wcale nie lepiej wygląda jednak sytuacja Warda. Najlepiej świadczy o tym fakt, że w hierarchii klubowej jest za Polakiem, o którym nawet nikt nie pomyśli w kontekście powołania do reprezentacji. Mowa oczywiście o Jakubie Stolarczyku, drugim bramkarzu Leicester, który w razie potrzeby zmienia Madsa Hermansena. Polak zagrał już w lidze (raz), Pucharze Anglii (cztery razy) i Carabao Cup (trzy razy). Walijczyk nie dostał za to ani minuty, ostatni mecz w lidze zagrał ponad roku temu.
Wynika to z tego, że w poprzednich rozgrywkach był jednym z najbardziej winnych spadku. Oczywiście, trudno na bazie całego sezonu wskazać tylko jednego zawodnika, który za to odpowiadał, ale Walijczyk delikatnie mówiąc w bramce nie pomagał. Nie było przypadku w tym, że w końcowej fazie sezonu, gdy degradacja stała się więcej niż realnym scenariuszem, trenerzy próbowali jeszcze ratować sytuację i stawiać na Daniela Iversena.
Ward miał jeden z najniższych współczynników obronionych strzałów, na bazie modelu PSxG wpuścił blisko sześć goli więcej niż powinien, co również było jednym z najgorszych wyników w Premier League. Łącznie w 26 meczach został pokonany aż 46 razy. Wielokrotnie w tym sezonie wśród kibiców Leicester pojawiały się opinie, że gdyby już w poprzednim sezonie w bramce stał Hermansen, to klub niekoniecznie musiałby się z Premier League pożegnać.
Duńczyka z Broendby sprowadzono dopiero latem, już po spadku, a na drugie miejsce w hierarchii awansował Stolarczyk. Na dobrą sprawę nikt z Wardem w Leicester nie wiąże już żadnych nadziei. Jedyne co Walijczyka wiąże to umowa, która obowiązuje aż do czerwca 2025 roku. - W takim przypadku często w grę wchodzi polityka. Nie jest łatwo odejść z klubu, kiedy masz dłuższą umowę, jest wiele aspektów takiej sytuacji - tłumaczył to ostatnio, dość tajemniczo, selekcjoner Walijczyków.
Robert Page w meczu Walia - Finlandia
Craig Thomas / pressfocus
Jako że nie ma innych opcji, to musi się trzymać Warda i szukać jakichkolwiek pozytywów. - Zdarza mu się zagrać w zespole U23, obiecał mi, że będzie się o to starał i cieszę się, że się udało - dodał. Tych spotkań za wiele też jednak nie było - łącznie dwa, w tym ostatnie na początku marca, przegrane z Evertonem 3:4, kiedy to na trybunach zasiadło 127 osób.

W kadrze nie przeszkadza

W eliminacjach EURO 2024 i półfinale baraży z Finlandią Ward spisywał się jednak przyzwoicie. Według modelu xGC strzały na jego bramkę były warte 10.55, a przepuścił łącznie 11 goli, co pokazuje, że ani specjalnie niczego nie wybronił, ani specjalnie nie zawalił. Łącznie z 31 strzałów przepuścił do bramki 11. W czwartek z Finlandią nie miał za bardzo okazji się wykazać. Przy golu Teemu Pukkiego nie miał większych szans, a pozostałe dwie interwencje były raczej oczywiste.
Warto jeszcze zwrócić uwagę na statystykę obronionych karnych. Łącznie w karierze jest słaba, zaledwie cztery z 29 karnych. Natomiast nieco inaczej sytuacja wygląda, kiedy policzymy tylko te z reprezentacji - wtedy z pięciu obronił aż dwa. Nie zmienia to faktu, że na pozycji bramkarza na pewno kadra Michała Probierza ma ogromną indywidualną przewagę. Ward we wtorek zagra nie tylko o awans dla calej drużyny, ale też o okazję dla samego siebie, żeby na Euro 2024 zaliczyć jeszcze jakiekolwiek mecze o stawkę w tym sezonie. W klubie, delikatnie mówiąc, się na to nie zanosi.

Przeczytaj również