Oto jedenastka sezonu w Europie! Oni byli najlepsi w topowych ligach. Nietypowe ustawienie, duża siła rażenia

Oto jedenastka sezonu w Europie! Oni byli najlepsi w topowych ligach. Nietypowe ustawienie, duża siła rażenia
Antonio Pozo / Press Focus
Topowe ligi w Europie zakończyły sezon 2022/23. Oto najlepsza jedenastka uwzględniająca piłkarzy z Premier League, La Ligi, Serie A, Bundesligi i Ligue 1. To do nich należał ostatni rok.
Na starcie wyjaśnijmy dwie kwestie. Po pierwsze, pod lupę braliśmy wyłącznie dokonania piłkarzy w krajowych ligach. Nie uwzględnialiśmy Ligi Mistrzów, Ligi Europy, mistrzostw świata i innych rozgrywek niż “zwykłe” ligowe. Osobna jedenastka poświęcona wyłącznie Champions League zostanie opublikowana po zaplanowanym na sobotę 10 czerwca finale w Stambule. Po drugie, mamy świadomość, że we Włoszech odbędzie się jeszcze baraż o utrzymanie pomiędzy Spezią i Hellasem Werona. Sezon zasadniczy dobiegł już jednak końca, a, umówmy się, prezentowany tutaj skład zawiera nazwiska z innej półki niż walczące o brak spadku z Serie A.
Dalsza część tekstu pod wideo
Na wielu pozycjach wybór nie był łatwy. Wręcz przeciwnie. Przede wszystkim z przodu mieliśmy mnóstwo kandydatów do jedenastki, a chcieliśmy uniknąć ustawienia poniższej drużyny w sposób kuriozalny, gdzie jest np. dwóch nominalnych obrońców. A takie zestawienia się zdarzają. W zamian za to postawiliśmy na system 4-2-2-2, dość ofensywny, niemniej z odpowiednim balansem z tyłu i spójnym duetem środkowych pomocników. Nasz zespół wypełnili zawodnicy z lig: angielskiej, hiszpańskiej oraz włoskiej. Przedstawicieli Ligue 1 oraz Bundesligi - z polskim akcentem - znajdziecie na ławce rezerwowych.
Oto najlepsza jedenastka sezonu 2022/23 w pięciu czołowych ligach w Europie.

Bramkarz

Marc-Andre ter Stegen (Barcelona)

38 rozegranych spotkań i 26 czystych kont (blisko 70%). Prawie 85% obronionych strzałów. To oczywiście najlepsze wyniki biorąc pod uwagę wszystkie ligi z TOP5. Niemiec stracił też najmniej goli w przeliczeniu na 90 minut gry. Bił konkurencję na głowę. Stracił tylko 18 bramek, z czego część w końcówce sezonu, gdy Barcelona przypominała wesołą ferajnę rozdającą punkty rywalom. Wcześniej jednak Ter Stegen wybronił “Blaugranie” wyczekiwane mistrzostwo Hiszpanii. Powiedzmy sobie wprost: bez niego tak wyraźne zwycięstwo nad madryckim tandemem Real-Atletico nie byłoby możliwe. MAtS niejednokrotnie dokonywał cudów, raz za razem ratując drużynie punkty. Był po prostu numerem jeden.

Obrońcy

Kieran Trippier (Newcastle)

Piłkarz z drugim najlepszym wynikiem w pięciu topowych ligach, jeśli spojrzymy na rubrykę kluczowych podań. To mówi samo za siebie, przecież Trippier jest prawym obrońcą. Lider Newcastle wprowadził “Sroki” do Ligi Mistrzów, łącząc świetną grę w tyłach z kreacją i skutecznością w ofensywie. Na swojej pozycji stał się właściwie zawodnikiem kompletnym. Newcastle miało najlepszą defensywę w Premier League. Z przodu Anglika znajdziemy w czubie kilku klasyfikacji. Zaliczył siedem asyst, a powinien więcej (xA bliskie 12). Wykonał niemal najwięcej akcji prowadzących do oddania strzału przez drużynę (mniej jedynie od Bruno Fernandesa), brylował też w tworzeniu okazji bramkowych, królował w dośrodkowaniach. A kosztował kilkanaście milionów euro. Kozak.

Ruben Dias (Man City)

Kilku obrońców City zasłużyło na słowa uznania za ten sezon, zakończony skutecznym pościgiem za Arsenalem i kolejnym mistrzostwem Anglii. Tytułu nie byłoby jednak bez lidera tylnej formacji, Rubena Diasa. Z Portugalczykiem na boisku ekipa Pepa Guardioli tylko raz zeszła z boiska pokonana. Bez niego miała więcej problemów z odpowiednią organizacją gry w obronie. W końcu to Dias jest szefem. Guardiola go uwielbia, kibice doceniają, a on robi swoje. Czasem z gracją, czasem z większym “pazurem”, ale najważniejsze, że z oczekiwanym efektem.
- Ma zdolność dostrzegania i rozwiązywania wielu problemów [na boisku]. Ważny jest też jego charakter. To profesjonalista 24 godziny na dobę. Ma topową mentalność - zachwycał się hiszpański menedżer maszyny z Etihad Stadium.
Doskonała puenta.

Kim Min-jae (Napoli)

Gdyby nie jego gruziński kumpel z szatni (o nim niżej), to Koreańczyka moglibyśmy uznać za odkrycie sezonu. Naturalnie większą euforię wzbudzają w kibicach efektowni piłkarze ofensywni, ale nie sposób przejść obojętnie wokół tego, jaki Kim miał wkład w upragnione Scudetto dla Napoli. Min-jae nigdy wcześniej nie grał w topowym klubie, ba, nawet topowej lidze. Przyszedł do Włoch z Fenerbahce. Zadanie postawiono przed nim niełatwe, bo musiał zastąpić Kalidou Koulibaly’ego. Tymczasem K2 przepadł w Chelsea, a Kim nie tyle wszedł w jego buty, co dorzucił sporo ekstra. Za nim świetny rok, w trakcie którego wyrósł na czołowego stopera Serie A i jednego z najciekawszych w Europie. Nic dziwnego, że według mediów zaraz trafi za 60 mln euro do Manchesteru United.

Alejandro Balde (Barcelona)

Kibice “Barcy” pewnie wskazaliby właśnie na Balde, wybierając odkrycie sezonu na kontynencie. I ten wybór nie byłby przesadnie kontrowersyjny. Młody Hiszpan przebojem wdarł się do pierwszej jedenastki drużyny Xaviego i zastąpił Jordiego Albę nie gorzej niż Kim Koulibaly’ego. Najlepszym dowodem jest fakt, że Alba właśnie z honorami został pożegnany, a lewa strona defensywy Barcelony należy już do 19-latka. Energiczny, inteligentny i pełen jakości piłkarskiej Balde powinien zabezpieczyć tę pozycję w sercu Katalonii na lata. W minionym sezonie uzbierał 33 występy i prawie 2500 minut na boiskach La Ligi. Na razie wielki talent rozwija się jak należy, choć oczywiście trudno go jeszcze nazwać “gotowym produktem”. W naszej jedenastce ląduje jednak zasłużenie, wyprzedzając Nathana Ake, Theo Hernandeza czy Raphaela Guerreiro.

Środkowi pomocnicy

Rodri (Man City)

Wybrane przez nas ustawienie tej jedenastki pozwoliło na wybór dwóch środkowych pomocników. Uznaliśmy więc, że sprawiedliwie będzie utrzymać balans, dobierając duet defensywno-ofensywny. Za pierwszą część odpowiada nie kto inny jak Rodri, czyli, nie będzie to chyba przesadą, najlepsza dziś “szóstka” świata. O ile standardowa definicja “szóstki” w ogóle jeszcze powinna obowiązywać. Rodri rozwinął się bowiem w piłkarza będącego Busquetsem w wersji premium. Nie lepszego niż genialny “Busi” w swoim prime, lecz innego. Jako bonus rozumiemy umiejętności ofensywne i solidne jak na boiskowy profil liczby gwiazdy City. Są one idealnym uzupełnieniem jego największych zalet. Według “fbref” Rodri wykonał kilkadziesiąt kluczowych podań oraz zagrań w pole karne, wykreował blisko sto akcji prowadzących do oddania strzału. Dorzucając do tego to, jak reguluje tempo gry, wyprzedza myśleniem rywali i zabezpiecza tyły, otrzymujemy obraz piłkarza w odpowiednich ramach idealnego. Nie każdy może być talizmanem Guardioli.

Kevin De Bruyne (Man City)

Parę z Rodrim tworzy jego zaufany, rudowłosy kompan z Belgii. De Bruyne potrafił zawodzić w koszulce reprezentacyjnej, ale w klubie rzadko wykonuje fałszywe ruchy. Trzyma się klasy światowej, która definiuje większość jego zagrań. Ojców sukcesu City w Anglii jest wielu, ale bez KDB Pep Guardiola mógłby zapomnieć o kolejnym tytule. Pomocnik zanotował 16 asyst (najwięcej w TOP5 lig), strzelił siedem bramek i, co istotne, znalazł wspólny język z Erlingiem Haalandem. Patrząc na wszystkie topowe ligi, De Bruyne był numerem jeden w liczbie wykreowanych akcji prowadzących i do strzału, i do gola na 90 minut gry. Melduje się też w czołówce takich klasyfikacji, jak podania w pole karne czy dogrania prostopadłe. Fantastyczny sezon reprezentanta Belgii.

Ofensywni pomocnicy/skrzydłowi

Chwicza Kwaracchelia (Napoli)

Co za wejście na salony. Nawet najwięksi fani talentu Gruzina chyba nie spodziewali się tak efektownego sezonu. Kwaracchelia zanotował 12 goli, 13 asyst i dołożył nie tyle cegiełkę, co całą ciężarówkę cegieł do mistrzostwa Włoch Napoli. Kapitalnie rozumiał się z Osimhenem, wniósł do Serie A niesamowity polot i dynamikę. Ale nie robił wiatru dla wiatru, tylko dawał konkrety pod bramką przeciwnika. Imponował dryblingiem, odwagą. Był skuteczny i widowiskowy, podwoił wartość pewnie dziesięciokrotnie. Chwicza zasłużenie ląduje w naszej jedenastce sezonu, mimo że nie ustawiliśmy jej w systemie z klasycznymi skrzydłowymi. Miejsce dla “Kvaradony” musiało się jednak znaleźć.

Antoine Griezmann (Atletico)

Odżył. Wydawało się, że powoli przechodzi na drugą stronę piłkarskiej rzeki. Wydawało się, że nawet w Madrycie nie będzie w stanie odnaleźć swojej najlepszej wersji. Wydawało się, że Diego Simeone, choć potrafi czynić cuda, nie przywróci Francuza na szczyt. A jednak. Griezmann znów ma się świetnie. Mimo że zaczynał jako rezerwowy, który nie wchodził na więcej niż pół godziny, zakończył ten sezon z 15 golami i 16 asystami. Rósł z całym zespołem. Dla porównania, w poprzednich rozgrywkach uzbierał tylko trzy bramki i pięć asyst. A teraz, czy ustawiony wyżej, czy niżej, grał jak z nut. Odrodzenie Atletico ma twarz Griezmanna.

Napastnicy

Erling Haaland (City)

- 35 występów. 36 goli. Korona króla strzelców, kilka rekordów, wielki wkład w mistrzostwo Anglii, nagroda dla piłkarza sezonu. Właściwie na tym moglibyśmy zakończyć uzasadnienie obecności Haalanda w tym składzie - pisaliśmy, wybierając TUTAJ najlepszą jedenastkę minionego sezonu Premier League
Warto do tego dodać, że to oczywiście w ręce Norwega trafił Złoty But, bo w żadnej z topowych lig nikt nawet nie zbliżył się do jego wyniku. Były obawy, czy napastnik odnajdzie się w układance Pepa Guardioli i czy dalej będzie seryjnie zdobywał bramki. Dziś już nie ma wątpliwości, że Haaland niezależnie od warunków jest strzelcem wyborowym. Podbił Premier League w wyjątkowy imponującym stylu.

Harry Kane (Tottenham)

We Francji sporo nastrzelał Kylian Mbappe, a drugą młodość przeżywa Alexandre Lacazette. We Włoszech kapitalny sezon zanotował Victor Osimhen, za którego Aurelio De Laurentiis może już liczyć grube pieniądze z tytułu przyszłej sprzedaży. My stawiamy jednak na Kane’a w roli partnera Haalanda. Po pierwsze, angielski napastnik rywalizował w najsilniejszej z lig, a zdołał dobić do 30 goli. Po drugie, wokół siebie miał znacznie gorzej dysponowanych kolegów niż choćby Osimhen. Po trzecie, gdyby nie kosmiczne liczby Haalanda, to gwiazdor Tottenhamu gościłby na pierwszych stronach gazet. Jego wynik jest przecież fantastyczny, a momentami jakby w cieniu, właśnie ze względu na włączony tryb cyborga u Norwega. Oby Harry Kane wreszcie dostał szansę gry w lepszym klubie. Madryckie drzwi zdają się stać otworem.
XI TOP5 LIG
własne

Przeczytaj również