Pierwszy "Polak" w FC Barcelonie i Realu Madryt. Kłamstwo powielane przez lata

Pierwszy "Polak" w Barcelonie i Realu Madryt. Kłamstwo powielane przez lata
Scottt13 / Shutterstock.com
Transfer Roberta Lewandowskiego jest wydarzeniem historycznym dla naszego rodzimego futbolu. 33-letni piłkarz jest przedstawiany jako pierwszy Polak w historii FC Barcelony. Jednak jeszcze kilka lat temu narracja mogłaby być zupełnie inna, ponieważ gargantuiczna dezorganizacja "Dumy Katalonii" i Realu Madryt, połączona ze swawolą dziennikarzy, pozwalała wierzyć, że w barwach obu tych klubów grał inny zawodnik znad Wisły.
Spacerując w klubowych muzeach FC Barcelony i Realu Madryt można podziwiać listę zawodników, którzy przez wieki grali na hiszpańskich gigantów. Zwykle dzielono ich ze względu na kraje, zdarzały się więc takie postaci, które "Dumę Katalonii" i "Królewskich" łączyły w sposób niezwykły, związany z występami dla obu tych drużyn. Brazylia miała legendarnego Ronaldo, Dania Michaela Laudrupa, Portugalia Luisa Figo, natomiast Polska... Waltera Rositzky'ego. Przy nazwisku tego enigmatycznego piłkarza widniała flaga naszego kraju lub napis Polonia. W wypadku Realu Madryt Rositzky był umieszczony tuż pod Jerzym Dudkiem. Takie podejście do sprawy było jednak wynikiem wielkiego błędu, a nie cudownego odkrycia.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przez lata utrzymywano bowiem, że Walter Rositzky był Polakiem. W barwach FC Barcelony występował w latach 1911-13, natomiast dla Realu Madryt, wówczas znanego jako Madrid FC, grał przez następny rok. Z historycznego punktu widzenia taka sytuacja była o tyle nieprawdopodobna, że niepodległość odzyskaliśmy dopiero w 1918 roku. Uważano jednak, że to właśnie zawirowania związane z burzliwymi dziejami Polski są przyczyną nieporządku związaną z właściwą przynależnością Rositzky'ego.
Tłumaczenie, które powielało wiele osób zajmujących się historią polskiego futbolu, opierało się na uznaniu, że Rositzky urodził się na terytorium obecnej Polski, która ponad 100 lat temu była częścią zaboru pruskiego. Pod względem formalnym wówczas nie była to Polska, lecz teraz sprawy mają się zupełnie inaczej, więc tłumaczenie było ochoczo przyjmowane przez podatny grunt. Problem w tym, że takie podejście do sprawy okazało się nierzetelne - prawda o Walterze Rositzkym jest wszak zupełnie inna.

Jak Niemiec został Polakiem

Do dziś nie wiadomo, dlaczego FC Barcelona i Real Madryt popełniły tak duży błąd w przedstawianiu swoich dziejów. Do historii Rositzky'ego podeszli po linii najmniejszego oporu - nie sprawdzono pochodzenia piłkarza i nieco na łatwiznę uznano, że gracz z początków XX wieku jest Polakiem. Dowodów nie było na to żadnych - brakowało stosownych papierów, dokumentów, nie istniał żaden przekaz medialny - chociaż prasa w Hiszpanii już wtedy działała prężnie - który byłby w stanie obronić to swoiste nadanie polskiego obywatelstwa.
Przez lata utrzymywano narrację związaną z zaborami. Było to o tyle wygodne, że w gruncie rzeczy trudne do zweryfikowania. Rositzky miał co prawda nazwisko, które zupełnie nie brzmiało po polsku, ale przecież mógł urodzić się pod panowaniem pruskim, być może na siłę zmieniono mu przynależność państwową. Tomasz Wołek spekulował nawet, że gracz łączący FC Barcelonę i Real Madryt tak naprawdę pochodzi z Galicji i może posługiwać się dokumentacją austriacką. Była to teza oparta jedynie na spekulacjach, co brutalnie zweryfikował Mateusz Wojtylak, dziennikarz portalu "RealMadryt.pl".
Po długim okresie wytężonej pracy dotarł on do archiwalnych dokumentów, które odsłaniają przeszłość Rositzky'ego bardziej niż szczątkowe informacje, które latami były dostępne na stronach internetowych lub w muzeach hiszpańskich gigantów. Szybko okazało się, że narracja prowadzona przez FC Barcelonę i Real Madryt, do której ochoczo podpinały się dziesiątki innych osób, nie ma w sobie nic z prawdy. Legendarny Walter, którego pełne imię i nazwisko brzmiało Walter Cäsar Max Rostizky, nie tylko nie miał nic wspólnego z Polską pod względem personaliów wpisanych do dokumentów, ale też jego związki z naszym krajem ograniczyły się co najwyżej do przejazdu przez terytorium ówczesnych zaborów.
Piłkarz, którego karierę przerwała I wojna światowa, urodził się w 1893 roku w Hamburgu. Jego rodzice również nie mieli polskiego pochodzenia. Podobnie sprawa ma się z dziadkami, których można było łączyć z żydowskimi korzeniami. Wojtylak dotarł bowiem do informacji, że samo nazwisko Rositzky ma żydowską etymologię, a ich przeszłość zmierzała w kierunku wsi Rosice na Białorusi. Dziennikarz zweryfikował jednak i te informacje - w efekcie wyszło na jaw, że protoplaści Waltera nie tylko nie mieli związku z judaizmem, ale też pokolenia wcześniej przeszli na protestantyzm.
- W zasadzie trudno powiedzieć skąd wzięły się te błędy, ale pamiętajmy, że Hiszpanie nie słyną z dbałości o szczegóły, ktoś coś usłyszał, ktoś coś powiedział, ktoś coś przepisał i finalnie nikomu nie chciało się nad tym pochylać. Prawdopodobnie założyli z góry, iż był Polakiem, tym bardziej że polscy dziennikarze chętnie budowali narrację o Polaku w Realu i Barcelonie, zamiast rzetelnie dociekać do faktów, ale to nie powinno już być dla nikogo zaskoczeniem. Sam zacząłem badać tę sprawę, gdy przeglądałem stare wydania takich gazet jak ABC, Mundo Deportivo czy La Vanguardia. Wówczas zorientowałem się, że jego nazwisko pada w tekstach w kilkunastu różnych kombinacjach i coś zaczęło mi nie grać. Później to już miesiące pracy i kontaktów z archiwami, innymi badaczami, różnymi klubami, cmentarzami, bibliotekami i tak dalej. Ale to ciekawa przygoda, bo czasem ciekawe jest choć przez chwilę móc pożyć życiem kogoś innego, szczególnie gdy odkrywa się to życie na nowo - mówi nam Mateusz Wojtylak.
Walter został więc Polakiem na takiej samej zasadzie, co Wojtek strażakiem. FC Barcelona i Real Madryt dołożyły starań, aby przez lata spełniało się marzenie polskich pasjonatów futbolu o piłkarzu grającym w barwach "Dumy Katalonii" i "Królewskich". Szkopuł w tym, że ta historia nie miała żadnych podwalin i ostatecznie została obalona. Chociaż, co ciekawe, oba kluby jeszcze w 2017 szły w zaparte.

Organizacyjnie... giganci La Liga

Śledztwo Wojtylaka było niewątpliwie przełomowe dla rozwikłania legendy o Walterze Rositzkym, ale, w gruncie rzeczy, długo dotyczyło to tylko polskiego podwórka. Na oficjalnych stronach internetowych informacje o XX-wiecznym piłkarzu zostały już zweryfikowane, ale jeszcze pięć lat temu dziennikarz portalu "RealMadryt.pl" otrzymał dość kuriozalnego maila od pracowników "Dumy Katalonii", którzy przedstawiali swoją wersję historii Rositzky'ego.
- Walter Rozitsky urodził się na polskiej ziemi, która przedtem należała do byłego imperium niemieckiego (1871–1918). W tamtym czasie Polska nie istniała jako państwo, a jej terytorium było podzielone między Niemcy, Rosję i Austro-Węgry. Tak więc, patrząc z punktu administracyjnego, był Niemcem, jednak z praktycznej perspektywy był Polakiem, nawet jeśli posiadał również francuski paszport. W roku 1915 został powołany do niemieckiego wojska i wysłano go na front. Po zakończeniu konfliktu zbrojnego wysłał list do prezesa Barcelony Joana Gampera, w którym poinformował, że wrócił «cały i zdrów». Niestety, jego śmierć nastąpiła w nieznanych okolicznościach podczas wojny polsko-bolszewickiej (1919–1921), która wybuchła kilka miesięcy po ogłoszeniu przez Polskę niepodległości w 1918 roku. Tak czy inaczej, Walter Rozitsky jako jedyny Polak w historii Barcelony mógł doświadczyć odzyskania niepodległości przez swoją ojczyznę - napisał szef departamentu historycznego FC Barcelony w wiadomości do Wojtylaka.
"Duma Katalonii" do sprawy podchodziła zatem bardzo pewnie, dalej powielała kłamstwo, które zostało zasiane. Dopiero po czasie wspomniany pracownik przyznał, że takie założenia to... myślenie życzeniowe. Na Camp Nou dalej nie było żadnych dokumentów i w gruncie rzeczy nic dziwnego. Gdyby były, to cała korespondencja jawiłaby się jako bezzasadna, gdyż fakty wskazywały na zupełnie inną genezę Rositzky'ego.
Absurdalne tezy były także w Realu Madryt. Hiszpański klub stwierdził bowiem, że nie jest w stanie zweryfikować tego, czy rzeczony Walter kiedykolwiek grał dla "Królewskich". Ten sam człowiek, który był umieszczony obok Santiaga Bernabeu, ten sam człowiek, który figurował w jednym rzędzie z Jerzym Dudkiem, i który był jednym z pierwszych zawodników w historii obu hiszpańskich gigantów, nagle został potraktowany jak ktoś, kto w zasadzie w ogóle mógłby nie istnieć.
- Barcelona przez długi czas opowiadała o Polaku, który jako jedyny piłkarz Barcelony mógł doświadczyć odzyskania niepodległości przez swoją ojczyznę, a szef departamentu historycznego Barçy, Manel Tomás Belenguer, kilka lat temu był nawet w naszym kraju i zapewniał tutejsze media, że Rositzky był Polakiem. Po zebraniu wszystkich informacji skontaktowałem się z nim osobiście, wyprowadziłem z błędu i zapytałem, na czym opierał swoją wiedzę. Przyznał, że tylko na przypuszczeniach. Real odpisał mi za to w ten sposób: „W związku z prośbą wysłaną do Historycznego Centrum Dziedzictwa, poinformowano nas, że nie ma dowodów na to, by Walter Rositzky był zawodnikiem Realu Madryt”, więc finalnie wręcz się go wyparli, mimo że kilkanaście lat temu podczas zwiedzania Bernabeu można było znaleźć przy jego nazwisku polską flagę. Ostatecznie ani w muzeum Barcelony, ani Realu nie figuruje dziś jako Polak. Po drodze otrzymałem też oczywiście mnóstwo maili od różnych historyków z Hiszpanii, Polski czy Niemiec, a także rodzin, poszukujących swoich przodków - dopowiada autor śledztwa.

Rositzky wielkim piłkarzem był

Tymczasem Niemiec zasługuje na to, aby figurować na kartach historii jako postać niezwykła. Nie tylko przez wzgląd na całą historię z jego domniemaną "polskością", lecz przede wszystkim w związku z wyjątkowymi czasami, w których przyszło mu żyć. Walter Rositzky wymieniał listy z Joanem Gamperem, grał w jednej drużynie z Santiago Bernabéu i - jak podaje "SI" - był jednym z pierwszych sześciu piłkarzy we wspólnej historii FC Barcelony i Realu Madryt.
O jego stricte boiskowych wyczynach niestety wiadomo nieco mniej. Archiwalne materiały przedstawiają go jako piłkarza niezwykle utalentowanego, lecz podobne epitety funkcjonowały wówczas w charakterystyce większości zawodników. Niewątpliwie jednak Rositzky był graczem uniwersalnym - radził sobie na kilku pozycjach - a przede wszystkim człowiekiem kochającym sport. Parał się licznymi dyscyplinami, trenował między innymi skoki do wody.
Walter Rositzky zmarł w 1953 roku w swoim rodzinnymi Hamburgu. Był weteranem Wielkiej Wojny, przetrwał również II wojnę światową. Do futbolu prawdopodobnie nie wrócił już po 1914 roku, kiedy wyjechał z Hiszpanii i został wcielony do armii Cesarstwa Niemieckiego. Po zakończonym konflikcie zajmował się handlem, przede wszystkim produkcją margaryny. Być może trafiła ona kiedyś nad Wisłę, co w gruncie rzeczy jest bardziej prawdopodobne niż to, aby Walter Rositzky w polskiej historii FC Barcelony był traktowany jako swoisty poprzednik Roberta Lewandowskiego.

***

TUTAJ znajdziecie wspominany tekst Mateusza Wojtylaka. Odsłania on kulisy całego śledztwa oraz zawiera unikalne skany z archiwów, dlatego serdecznie zachęcam do jego przeczytania.

Przeczytaj również