Piłkarz stworzony do pięknych bramek znów zachwyca. Pojedzie na Euro?

Piłkarz stworzony do pięknych bramek znów zachwyca. Pojedzie na Euro?
Marco Iacobucci Epp / shutterstock.com
O wielu piłkarzach można powiedzieć, że są jak wino - im starsi, tym lepsi. Do tego grona należy niewątpliwie Dimitri Payet, który mimo 32 lat na karku niemal w pojedynkę ciągnie grę Olympique Marsylia. Robi to na tyle dobrze, że ekipa ze Stade Velodrome ustępuje w Ligue 1 tylko będącemu poza zasięgiem wszystkich PSG.
Zespół z Marsylii ma na tym etapie sezonu już osiem punktów przewagi nad trzecim Rennes i dziewięć nad czwartym Lille. Coraz bardziej pachnie więc w Prowansji upragnioną Ligą Mistrzów, która ostatni raz zagościła tam w sezonie 2013/2014. Tym, który do świetnych wyników dokłada największą cegiełkę jest kapitan i lider drużyny - Dimitri Payet.
Dalsza część tekstu pod wideo
W ostatnich latach trochę o Francuzie cicho. Wszyscy na pewno doskonale pamiętają jego przepiękne bramki w Premier League w barwach West Hamu i kapitalnie rozegrane Euro 2016. Miał wtedy zdecydowanie swoje pięć minut, które mocno ucichło po transferze do Marsylii. Gorsza, mniej medialna liga. Mecz Olympique z Metz czy Dijon raczej nie sprawia, że cała Europa siada przed telewizorami.
Pierwsze pół roku po powrocie na stare śmieci (wcześniej występował w OM w latach 2013-2015, skąd przeniósł się do West Hamu) miał niezłe, ale nie wybitne - pięć goli i trzy asysty w 17 spotkaniach to wynik nie przynoszący wstydu, ale i nie powalający na kolana.
W kolejnym sezonie urodzony na wyspie Reunion pomocnik nieco zmienił swoje priorytety. Tym razem więcej asystował niż strzelał, obsługując często kolegów podaniami na sam czubek nosa. Efekt? Aż 23 ostatnie podania. Bramek na konto wpadło natomiast “tylko” dziesięć, biorąc pod uwagę wszelkie rozgrywki, od Ligue 1, przez Ligę Europy, aż do Pucharu Francji.
Payet w dużej mierze przyczynił się do wielkiego sukcesu głodnych trofeów marsylczyków, którzy dotarli aż do finału Ligi Europy, gdzie jednak lepsze okazało się Atletico. Kto wie jednak, jak potoczyłby się ten mecz, gdyby bohater tego tekstu w 32. minucie nie musiał opuścić murawy z powodu kontuzji. Emocje były tak duże, że pojawiły się nawet łzy.
Dużo gorzej było w rozgrywkach 2018/2019, gdy Francuz przez cały sezon uzbierał zaledwie sześć goli i osiem asyst. Można jednak powiedzieć, że była to tylko cisza przed burzą. Burzą, która przez ostatnie miesiące miecie z powierzchni ziemi niemal każdego, kto spróbuje pokrzyżować szyki Payetowi i jego Marsylii.
Wszystko wskazuje na to, że Francuz w wieku 32 lat zaliczy swój najlepszy sezon w karierze. Przynajmniej jeśli chodzi o liczby. W tym momencie ma na koncie 11 goli i cztery asysty, a przecież przed nami jeszcze kilka miesięcy grania. Zresztą, same statystyki i tak nie oddają wpływu, jaki Payet ma na ekipę z Prowansji.
- Barcelona jest zależna od Messiego, Juventus jest zależny od Ronaldo, a my jesteśmy zależni od Payeta - mówi bez ogródek szkoleniowiec Marsylii, Andre Villas-Boas.
Co więcej, chociaż francuski pomocnik robi w tym sezonie świetne liczby, to znakomicie pracuje też w defensywie, z czym jeszcze do niedawna nie był szczególnie kojarzony.
- Nigdy nie widziałem, żeby Payet tak często bronił - stwierdził jego kolega z drużyny, Jordan Amavi.
Znakomita dyspozycja może przyczynić się do tego, że Payet niespodziewanie wróci do francuskiej kadry, w której nie występował od 2017 roku. Zwłaszcza, że kontuzjowani są Ousmane Dembele i Kingsley Coman. Czyżby więc “staruszek” miał być lekiem na problemy “Trójkolorowych”? Nie wyklucza tego selekcjoner francuskiej kadry, Didier Deschamps.
- Nadal jest dostępny do wyboru. Dobrze, że znalazł dobry poziom w klubie. Mam nadzieję, że go utrzyma. Minęło trochę czasu, odkąd był z nami. Nie ma radykalnego stanowiska, że nie może wrócić, ale nie wiem jaka sytuacja będzie w marcu, a potem w maju, kiedy ogłoszę ostateczną listę. Nie otwieram, ani nie zamykam drzwi. To prawda. W pewnym momencie był bardzo ważny dla reprezentacji Francji. Ale poza tym inni byli tutaj, kiedy go nie było. To będzie się liczyło w moim myśleniu - dość okrężnie skomentował sytuację trener Francuzów.
***
Payet to typ piłkarza, który strzelać potrafi praktycznie tylko przepiękne bramki, co postronnym kibicom podobać będzie się zawsze. Po cichu można więc trzymać kciuki, by Marsylia ze swoim kapitanem za sterem dopłynęła do portu zwanego Ligą Mistrzów. A wtedy zobaczymy, czy niesamowity Francuz jest jeszcze w stanie błyszczeć na tle drużyn lepszych niż Angers czy Amiens. Kto wie, może i na zbliżającym się Euro 2020 zobaczymy TAKIE gole?
Dominik Budziński

Przeczytaj również