Kolejny popis Jessego Lingarda! Pięć goli w meczu West Hamu z Leicester, "Młoty" coraz bliżej LM [WIDEO]

Kolejny popis Jessego Lingarda! Pięć goli w meczu West Hamu z Leicester, "Młoty" coraz bliżej LM [WIDEO]
screen
West Ham pokonał Leicester 3:2. Bohaterem "Młotów" został Jesse Lingard. Piłkarz, który jest wypożyczony z Manchesteru United, ustrzelił dublet w arcyważnym spotkaniu.
W pierwszej połowie Leicester oddało więcej strzałów, ale "Lisom" brakowało skuteczności. Łukasz Fabiański pewnie interweniował przy próbach Jamiego Vardy'ego oraz Kelechiego Iheanacho.
Dalsza część tekstu pod wideo
West Hamowi wystarczyła jedna akcja, aby objąć prowadzenie. W 29. minucie Vladimir Coufal podłączył się do akcji ofensywnej, wypatrzył w polu karnym Jessego Lingarda, a ten zaskoczył rywali precyzyjnym strzałem w prawy róg bramki.
Tuż przed przerwą wychowanek Manchesteru United trafił do siatki po raz drugi. Jarrod Bowen otrzymał podanie na wolne pole i ze spokojem obsłużył Lingarda, który skompletował dublet. Były to bramki nr 7 i 8 ofensywnego pomocnika od momentu dołączenia do drużyny "Młotów".
Druga połowa rozpoczęła się od kolejnego ciosu zadanego przez West Ham. W 48. minucie Iheanacho zanotował stratę w środku pola, rywale ruszyli z szybkim atakiem, który sfinalizował Bowen po asyście Tomasa Soucka.
W 54. minucie do siatki trafił jeszcze Issa Diop, jednak środkowy obrońca znajdował się na pozycji spalonej i trafienie nie zostało uznane.
Leicester obudziło się w końcowej fazie spotkania. W 70. minucie Arthur Masuaku nie upilnował na skrzydle Ricardo Pereiry, który ze spokojem wyłożył piłkę do Iheanacho. Nigeryjczyk strzelił siódmego gola w tym sezonie ligowym. W doliczonym czasie gry Iheanacho po raz drugi wpisał się na listę strzelców, wykorzystując zagranie z prawej strony boiska.
"Lisom" nie udało się jednak doprowadzić do remisu i ostatecznie zespół prowadzony przez Davida Moyesa wygrał 3:2. Mimo porażki, Leicester utrzymało trzecie miejsce w lidze. West Ham jest czwarty ze stratą jednego punkty do podopiecznych Brendana Rodgersa.

Przeczytaj również