Postaw go przed lustrem, zobaczysz odbicie Andresa Iniesty. Pierwszy i najlepszy prymus akademii City

Postaw go przed lustrem, zobaczysz odbicie Andresa Iniesty. Pierwszy i najlepszy prymus akademii City
Vlad1988 / Shutterstock.com
Odkąd szejkowie przejęli ponad dekadę temu Manchester City, żaden zawodnik ze szkółki klubu nie przedarł się do szerokiego składu. Phil Foden jest pierwszy. I ma wszystko, by zrobić fantastyczną karierę.
„Złote dziecko Guardioli”, wierci się, rozpycha ramionami i najwidoczniej marzy o czymś więcej niż o roli jokera w ekipie byłych mistrzów Anglii. Co 20-latek musi jeszcze zrobić, by na stałe wkupić się w łaski hiszpańskiego szkoleniowca? Guardiola nie ma skrupułów, by ostro oceniać grę swych podopiecznych. Słowa „zawiedli”, „nie dali z siebie wszystkiego”, „mogło być lepiej” dość często padają z jego ust. Po pierwszych próbach młodziutkiego Phila Fodena w przygotowaniach do sezonu 2017/18 wzniósł się jednak na wyżyny komplementowania, zwracając się do jednego z dziennikarzy: „Miałeś dzisiaj szczęście, że go widziałeś”. To naprawdę zrobiło wrażenie na wszystkich, którzy przyszli porozmawiać ze sternikiem City. Tego dnia miała urodzić się nowa gwiazda.
Dalsza część tekstu pod wideo

Środowisko niechętne wychowankom

Guardiola rzadko sypie pochwałami, ale jeśli już to robi, nie przebiera w środkach. Lubi rzucać superlatywami i klasyfikować swoich graczy względem innych, porównywać ich do najlepszych na świecie. Kiedyś powiedział np., że Holger Badstuber za czasów gry w Bayernie był najlepszym piłkarzem z jakimkolwiek pracował. Philippa Lahma określił zaś mianem „najmądrzejszego zawodnika w historii”. Od momentu, gdy przedstawił wszystkim Fodena, już go tak nie rozpieszcza. Nie chce przesadzić, przegłaskać. Mówi za to, że 20-latek musi się jeszcze wiele nauczyć, a jego czas wkrótce przyjdzie. Minęły trzy lata od debiutu i piłkarz ciągle klęczy w blokach startowych.
To klub, w którym nie ma miejsca na eksperymenty, a co za tym idzie, dynamiczne wprowadzanie młodych graczy z akademii. Liczy się sukces. Najszybciej jak się da. Tytuły na angielskim podwórku, puchary, Liga Mistrzów. Błyskawicznie i bez względu na koszty. Jak w tym środowisku mają funkcjonować talenty? Takie jak Phil Foden?
Pochodzi ze Stockport, miasta oddalonego 9 minut samochodem od Manchesteru. Zapisał się do szkółki „Sky Blues” w wieku 9 lat. Kibicuje temu klubowi od zawsze, zanim jeszcze szejkowie weszli tutaj z walizkami pieniędzy i złotymi kartami kredytowymi. Na własne oczy widział więc, jak bliskowschodni inwestor „ładuje” 1,6 miliarda euro na nowych graczy w ciągu dwunastu lat. I jak nowi trenerzy City szerokim łukiem omijają drużyny rezerw i juniorów. To nie tak, że nie mają tam czego szukać. Nie chcą tam szukać. Ostatnim przed Fodenem wychowankiem, który na stałe wskoczył do pierwszego składu, był Micah Richards, ale dawno już o nim na Etihad zapomniano.
Co z pozostałymi produktami szkółki? Jadon Sancho, Brahim Diaz, Daniel Sturridge, Kieran Trippier, Kelechi Iheanacho - wszyscy oni zdali sobie sprawę z tego, że nikt na nich w Manchesterze nie spojrzy łaskawym okiem, dopóki nie odetną pępowiny i nie wykażą się gdzieś indziej. Wyliczanie zmarnowanych talentów można kontynuować bez końca, proces ten trwa i śmiało należy uznać, że w klubie istnieje odgórna zasada blokowania drogi wychowankom do pierwszej drużyny. Z Fodenem jednak miało być inaczej.

Powolne wprowadzenie

Anglik wszedł na scenę piłkarską trzy lata temu i kapitalnie zaprezentował się na mistrzostwach świata do lat 17. Zdobył złoto, zgarnął nagrodę „Złotego Chłopca” i szybko został ogłoszony następcą stopniowo odchodzącego w cień Davida Silvy. Podobny styl, niemal identyczne, skromne warunki fizyczne, duże serce do walki i to samo niesamowite czucie futbolówki lewą stopą. Nietypowo dla Anglika gra krótko piłką, świetnie ją kontroluje, czym bardziej przypomina adepta La Masii niż fizycznego gracza środka pola. To pewnie dlatego ochrzczono go pseudonimem „Iniesty ze Stockport”.
Rozegrał dla City ponad 60 gier, jednak większość z nich to marne „ogony” lub mało prestiżowe występy w krajowych pucharach. Po drodze zebrał do CV kilka wartościowych notek: został najmłodszym Anglikiem, który wystąpił w Lidze Mistrzów oraz najmłodszym zwycięzcą Premier League. Ten sezon miał być przełomem, ale kilka dni po tym, jak Guardiola publicznie zapewniał, że da Fodenowi więcej minut, za 70 milionów euro kupił Rodriego, który z miejsca zajął miejsce w centrum boiska. Bardziej ofensywnie usposobionemu pomocnikowi zapewnił jedynie ławkę rezerwowych.
Co wyszło z obietnic Guardioli? Niewiele. W lidze Phil zanotował trzy starty, nadal najwięcej czasu spędzał w Carabao Cup i w dwóch grupowych spotkaniach w Lidze Mistrzów, w tym ostatnim z Dinamem Zagrzeb, gdzie awans „Citizens” dawno był klepnięty. To za mało, by utrzymać odpowiednią ścieżkę rozwoju, tak ważną w tym wieku.
Ma genialnych konkurentów. Nawet gdy strzela gole, a eksperci ogłaszają go najlepszym zawodnikiem meczu (jak w starciu z Burnley), to w wywiadach przyznaje, że „wciąż ma przed sobą długą drogę”. Nie może jednak zapomnieć, że inni piekielnie utalentowani młodzi piłkarze albo mają pewien plac, albo otrzymują więcej czasu od nieg. Jadon Sancho, Ansu Fati, Vinicius - wszyscy trzej nie muszą już przekonywać trenerów, że warto im dawać szansę. Foden nadal stoi w rozkroku i czeka na wytyczne.

Droga do reprezentacji

O jego przyszłości zadecydują najbliższe dwa miesiące. City zakończyło walkę o obronę tytułu, a wicemistrzostwa nikt im nie odbierze. To idealny czas na sprawdzenie nowych ustawień, innych rozwiązań i produktów. To także rozbiegówka do wznowienia rozgrywek w Lidze Mistrzów, gdzie kluczowym elementem powinna być szeroka ławka i mocne wejście rezerwowych. To będzie prawdziwy poligon doświadczalny dla Phila Fodena. Młody pomocnik musi znaleźć odpowiedź na pytanie „should I stay or should I go?”.
Ale to nie tylko wyścig o pierwszą jedenastkę w Manchesterze City. Pomocnik musi postarać się także o bilet na przyszłoroczne Euro. Jest jednym z tych, którzy mogą bardzo skorzystać na fakcie przełożenia turnieju, bo teraz prawdopodobnie nie otrzymałby powołania od Garetha Southgate’a. Selekcjoner, pytany o młodego Anglika, wypisał jasną receptę: regularne występy. - Jeśli “włamie się” do składu, będzie grał na wysokim poziomie, z pewnością znajdzie się dla niego miejsce w kadrze - oświadczył.
W City jest kilka kroków dalej niż jego wybitni poprzednicy, którzy opuścili klub - często bez rozegrania w jego barwach ani jednej minuty - i dziś wymienia się ich w gronie najlepszych młodych piłkarzy globu. To, co wydaje się dla niego szansą, to uznanie Guardioli i czułe słówka. To spory atut, ale trochę za mało, aby podnosić regularnie poziom gry i nie zatracić wysokiego potencjału. Foden zbliża się do końca pierwszego etapu kariery. Jego przyszłość wzbudza coraz więcej emocji. Porównania z Iniestą mogą bowiem skończyć się tak szybko, jak się pojawiły.

Przeczytaj również