Trzy argumenty za tym, że Barcelona postawi się Bayernowi. "To na razie największy mankament monachijczyków"

Trzy argumenty za tym, że Barcelona postawi się Bayernowi. "To na razie największy mankament monachijczyków"
Joan Gosa/Xinhua/PressFocus
Bayern to murowany faworyt dzisiejszego starcia z Barceloną. Istnieją jednak przesłanki, które pozwalają myśleć, że podopieczni Juliana Nagelsmanna wcale nie muszą opuścić Camp Nou z tarczą. Powtórki ze zwycięstwa “Die Roten” w oszałamiających rozmiarach 8:2 na pewno nie będzie.
Oczywiście, typowanie Bawarczyków do wygrania nadchodzącego meczu jest absolutnie racjonalnym posunięciem. Bayern od lat pokazuje klasę na arenie europejskiej, podczas gdy Barcelona bezskutecznie szuka ucieczki z równi pochyłej. W przeszłości monachijczycy potrafili pokazać katalońskim rywalom miejsce w szeregu, używając brutalnych środków opartych na wielkiej piłkarskiej klasie. I chociaż wszystkie znaki na niebie i ziemi mogłyby pokazywać, że dziś znów niemiecki klub odniesie zwycięstwo, kilka argumentów przemawia za “Blaugraną”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Problemy kadrowe

Pod względem ogólnej siły kadrowej Bayern zdecydowanie góruje nad dzisiejszym rywalem. Przewaga jednak może nieco stracić na znaczeniu, jeśli weźmiemy pod uwagę stan zdrowia poszczególnych podopiecznych Nagelsmanna, zwłaszcza w sektorze ofensywy. Gdyby wszyscy monachijczycy byli gotowi do gry, dzisiejszy mecz mógłby przypominać pojedynek uzbrojonego w pistolet Indiany Jonesa z rywalem dysponującym szablą. Ale trener monachijczyków nie ma takiego komfortu.
W spotkaniu prawdopodobnie nie wystąpi Serge Gnabry. Niemiec przedwcześnie zszedł z boiska w ostatnim meczu z RB Lipsk i nie uczestniczył we wczorajszym treningu. Kingsley Coman wrócił do zajęć z całą drużyną, jednak wiemy, że kości skrzydłowego są równie kruche, co francuskie ciasto. Żaden uraz nie powinien być powodem do radości, ale obrońcy Barcelony mogą nieco odetchnąć z ulgą. Przy możliwościach szybkościowych Comana i Gnabry’ego zawodnicy pokroju Oscara Minguezy czy Gerarda Pique musieliby rozpocząć pogoń za nimi na godzinę przed pierwszym gwizdkiem, żeby w ogóle dotrzymać im tempa.
Spotkania z Lipskiem nie dokończył także Robert Lewandowski, który w drugiej połowie zgłosił ból w pachwinie. Polak jest jednak gotowy na dzisiejsze spotkanie, wczoraj trenował na pełnych obrotach i wszystkie dzienniki typują, że na Camp Nou wyjdzie w pierwszym składzie. Pytanie, czy chwilowa niedyspozycja w ostatnim meczu nie odbije się delikatnie na formie lidera Bayernu, który w tym sezonie strzelał w każdym meczu Bawarczyków.

Barcelona ma nowego lidera

- Chcę zapewnić kibicom wiele radości w tym sezonie - mówił Memphis Depay jeszcze przed debiutem w barwach Barcelony.
“Barca” także ma swoje argumenty w ataku. Po odejściu Antoine’a Griezmanna i Leo Messiego “Duma Katalonii” pilnie potrzebowała zawodnika, który spróbuje udźwignąć na własnych plecach ciężar odpowiedzialności w linii ofensywy. Pozyskanie Holendra okazało się istnym strzałem w dziesiątkę. Memphis przybył na Camp Nou i z miejsca pokazał wszystkim, że nie chce być tu ani jednym z wielu, ani kolejnym niewypałem na miarę Ousmane’a Dembele czy wspomnianego Griezmanna.
Pierwszy mecz? Kilka zjawiskowych sztuczek technicznych i asysta. W kolejnych dwóch spotkaniach dwie bramki i następne pokazy magii. W międzyczasie Depay stał się chodzącą bombą marketingową, jego koszulki sprzedają się w szalonym tempie. Połączenie luźnego stylu, nutki ekstrawagancji i spektakularnego talentu pozwalają wierzyć, że w tym trudnym czasie Barcelona wróci do żywych. Nawet ze zdziesiątkowaną kadrą kibice mogą myśleć o sukcesie, widząc formę 27-latka, który ze swojego słownika wykreślił słowo “presja”. Holenderski król lew na razie nie pokazuje żadnej skazy. W klasyfikacji kanadyjskiej tego roku ustępuje jedynie Erlingowi Haalandowi, Leo Messiemu i dzisiejszemu rywalowi, Robertowi Lewandowskiemu.
Nagelsmann będzie musiał znaleźć sposób, aby powstrzymać Memphisa, który w ostatnich tygodniach stał się maszyną do robienia bramek, asyst i szeroko pojętego show. A trzeba przyznać, że defensywa to na razie największy mankament Bayernu po zmianie trenera. Licząc sparingi, Bawarczycy stracili aż czternaście goli w dziesięciu meczach pod wodzą byłego szkoleniowca RB Lipsk. Lucas Hernandez dopiero wrócił po kontuzji kolana, niedawno na problemy ze zdrowiem narzekał Alphonso Davies. Jerome’a Boatenga i Davida Alaby już w stolicy Bawarii nie ma. Monolit trzeba zbudować od podstaw.

Inna Barcelona niż przed laty

Wieczorny mecz będzie pierwszym poważnym testem dla Barcelony, która nie musi już być uzależniona od jednego zawodnika. Memphis Depay oczywiście jest wyróżniającą się postacią drużyny, ale nigdy nie dorobi się on takiego statusu, jaki miał Leo Messi. Argentyńczyk z wozu, “Dumie Katalonii” lżej? To byłaby przesada, ale z pewnością teraz “Barca” ewoluuje w zespół mniej przewidywalny. Koniec z taktyką spod znaku one-man army.
Messi był błogosławieństwem, a zarazem pewnego rodzaju przekleństwem Barcelony. Geniusz “La Pulgi” sprawiał, że drużyna w ostatnich latach właściwie nie mogła w żaden sposób zaskoczyć przeciwnika. Gra na zasadzie “podajmy do Leo, on coś zrobi” mogła działać na hiszpańskich boiskach, jednak europejskie rozgrywki brutalnie weryfikowały faktyczną siłę ekipy z wybitną jednostką i dziesięcioma pomagierami. Klęska z PSG, kompromitacja z Bayernem, wcześniej rzymska pożoga. W Lidze Mistrzów Messi od lat nie był gwarantem zwycięstw Barcelony. Wprost przeciwnie.
- Oczywiście, że nie zapomnimy o zwycięstwie 8:2, ale Barcelona ma teraz zupełnie inną drużynę. Zawodnicy z obecnego zespołu wezmą na siebie większą odpowiedzialność, także z powodu tego, że nie mają już Messiego. Myślę, że taktycznie będą lepsi niż przed rokiem - stwierdził na przedmeczowej konferencji Manuel Neuer.
Teoretycznie lepiej mieć niż nie mieć w swoich szeregach gracza o tak nieprzeciętnych możliwościach jak Messi, jednak jego odejście jest też szansą, aby większa liczba piłkarzy przyjęła na siebie większy bagaż obowiązków. Pedri, Frenkie de Jong, Memphis Depay - to wciąż są zawodnicy, których trzeba się obawiać.

Decydujący test Koemana

Dzisiejszy mecz będzie odpowiedzią na pytanie o faktyczny potencjał Barcelony zbudowanej na modłę Ronalda Koemana. Niewykluczone, że w linii ataku “Blaugrany” ujrzymy dziś trzech żołnierzy trenera, czyli Memphisa Depaya, Luuka de Jonga i Philippe Coutinho. Dwóch z nich sprowadzono na jego polecenie, trzeci został w klubie, bo Holender zdecydowanie zaznaczył, że wierzy w jego odrodzenie. Stety bądź niestety dla kibiców “Barcy”, to już nie jest klub Messiego, Suareza czy kogokolwiek innego, ale właśnie Ronalda Koemana.
58-latek otrzymał klocki do swojej układanki wraz z obowiązkiem ich odpowiedniego wykorzystania. Chociaż dziś Barcelona rozegra dopiero pierwszy mecz w fazie grupowej i nawet porażka nie będzie żadną katastrofą, trzeba oczekiwać, że zespół powalczy o coś więcej niż najniższy wymiar kary. Bayern słusznie wskazywany jest jako faworyt, ale po porażce Koeman nie mógłby szukać żadnych wymówek, choć ostatnimi czasy stał się pod tym względem specjalistą. Dotychczas jako trener na Camp Nou przegrał każdy ważny mecz w rozgrywkach ligowych i Champions League. Po ponad roku pracy trzeba oczekiwać progresu. Ktoś powie, że z taką kadrą nie można niczego wymagać, a wychodzenie na Bayern z Luukiem de Jongiem to samobójstwo. Może to prawda, ale ktoś tego napastnika zażądał, więc teraz niech pokaże światu dlaczego rezerwowy snajper Sevilli był odpowiednim wyborem.
Bayern potrafił upokorzyć Barcelonę z Xavim, Andresem Iniestą i Sergio Busquetsem w pomocy. Później dokonał tego, kiedy Katalończycy dysponowali Messim, Suarezem i Griezmannem. Dziś na papierze naprzeciw Bawarczyków stanie prawdopodobnie najsłabsza wersja “Dumy Katalonii” od lat. Ale tych poprzednich spotkań nie wygrywali pojedynczy piłkarze z Monachium, lecz zespół. Na Camp Nou pozostała nadzieja, że czasy zbioru indywidualności ustąpią na rzecz budowy prawdziwego kolektywu, który będzie w stanie zatrzymać największych. Czy umiera ostatnia, czy jest matką głupców - o tym przekonamy się za kilka godzin.

Przeczytaj również