Prawdziwy następca Arsene'a Wengera. Mikel Arteta sprawił, że Arsenal Londyn znów chce się oglądać z radością

Prawdziwy następca Arsene'a Wengera. Mikel Arteta sprawił, że Arsenal znów chce się oglądać z radością
MDI / Shutterstock.com
Dwa wygrane trofea - Puchar Anglii i Tarcza Wspólnoty - sprawiły, że kibice Arsenalu jeszcze mocniej uwierzyli w Mikela Artetę. Hiszpan powoli wprowadza na Emirates własne porządki, a jego projekt krok po kroku zaczyna nabierać kształtu. I za żadne skarby nie można tego lekceważyć.
Końcówka kadencji Arsene'a Wengera i czas po jego odejściu przyniosły fanom Arsenalu wiele powodów do zmartwień. Irytowało ich skąpstwo Stana Kroenke, denerwowali regularnie zawodzący piłkarze, doprowadzały do szału słabe wyniki, wywoływała frustrację nieudana przygoda na Emirates Unaia Emery’ego. Wiele osób marzyło o tym, aby zatrudnienie Mikela Artety przyniosło koniec tych bolączek. Hiszpański menedżer ma pomysł na to, jak przywrócić "Kanonierów" na należne im miejsce w czołówce tabeli Premier League. Czy podoła temu zadaniu? Może i jeszcze nie sposób powiedzieć. Ale warto przyjrzeć się temu, jak zamierza to zrobić. Jego projekt naprawdę budzi optymizm wśród sympatyków londyńskiego klubu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Arsenal a la Guardiola

Już w poprzednich rozgrywkach mogliśmy zobaczyć, jaki zespół chce zbudować wierny uczeń Pepa Guardioli. Grający po ziemi, konstruujący akcje cierpliwie od tyłu, naciskający rywali wysoko, aby maksymalnie utrudnić im utrzymanie futbolówki. Może i, póki co, nie do końca zdyscyplinowany w obronie, ale dający radość kibicom. I właśnie w tym celu Arteta zdecydował się na ustawianie swoich podopiecznych w systemie 3-4-3.
Rozpiska na papierze to jedno, zachowanie na boisku to kompletnie inna sprawa. Gdy to rywale mają piłkę, "The Gunners" rzeczywiście mają trójkę środkowych obrońców. Za to, kiedy londyńczycy rozgrywają futbolówkę, Kieran Tierney, zajmujący lewe miejsce w tym tercecie, przesuwa się do linii bocznej. Z kolei lewy wahadłowy (w ostatnich meczach Ainsley Maitland-Niles) przechodzi bliżej środka. Młody Anglik to naprawdę wszechstronny zawodnik. W przeszłości występował też w środku pola, potrafi zagrać też na drugiej stronie defensywy, jak i na skrzydłach. Może więc pomóc przy rozegraniu, zostawiając autostradę pod linią dla Szkota, który podłącza się do przodu i oferuje szerokość w akcjach zaczepnych.
A to z kolei otwiera drzwi występującemu wyżej po tej stronie boiska Pierre'owi-Emerickowi Aubameyangowi, docelowo ścinającemu do środka. Gabończyk gra najbardziej efektywnie, gdy atakuje pole karne, będąc już rozpędzonym. To, że papier nie przedstawia go na pozycji klasycznego napastnika, nie oznacza, że stanowi mniejsze zagrożenie. Ba, pozwala mu na więcej, niż ustawienie na szpicy. A wyciśnięcie z niego maksimum to konieczność, jeśli chce się zbudować mocny Arsenal.
Do tego, aby wszystko funkcjonowało poprawnie, potrzeba jednak długiej, konsekwentnej pracy. A tę widać po powtarzających się elementach w grze. Spójrzcie tylko na bramki z meczu o Tarczę Wspólnoty oraz starcia z Fulham. Nie chodzi tu nawet o to, że są niemal idealnym kopiami. One po prostu wynikają z wypracowanych schematów i wpajania odpowiednich zachowań na treningach. Od przemyślanego wyjścia spod pressingu rywali po wykreowanie przez kolegów przestrzeni, którą może wykorzystać "Auba".
W podobny sposób, po spokojnym rozegraniu i przerzuceniu piłki do czekającego po lewej stronie Aubameyanga, udało się trafić w półfinale Pucharu Anglii przeciwko Manchesterowi City. W takich właśnie powtarzalnych akcjach gołym okiem widać rękę szkoleniowca. Kolejnym dobrym znakiem jest również sposób w jaki zawodnicy “Armatek” operują piłką. Nie próbują jedynie przesunąć się w stronę bramki rywali, ale dzięki odpowiedniemu rozegraniu piłki, kreują sobie przestrzeń, którą następnie mogą wykorzystać. To znamiona futbolu granego przez ekipy Guardioli, trenerskiego mistrza aktualnego szkoleniowca Arsenalu. Mikel doskonale współpracował z Pepem na Etihad.

Odpowiedni wykonawcy to podstawa

Wzmocnienia przed obecnym sezonem bardzo dobrze pokazują, w jaką stronę ma zmierzać ekipa Artety. Kupiony już wcześniej William Saliba oraz Gabriel Magalhaes, który trafił na Emirates tego lata, to młodzi defensorzy, na papierze wydający się idealni do stylu gry opartego na wyprowadzaniu futbolówki po ziemi. Brazylijczyk, co jeszcze ważniejsze, lepiej operuje lewą nogą. Przy konstruowaniu akcji od tyłu często stanowi to gigantyczny plus.
Umiejętność rozpoczęcia ataku zespołu od wyjścia spod pressingu rywali to konieczność u środkowych obrońców Artety. Dlatego wielkim zaufaniem wciąż cieszy się David Luiz, a Rob Holding, pomimo trapiących go problemów zdrowotnych, należy do grona piłkarzy walczących o podstawowy skład. Zresztą to, co chce zrobić trener, oddaje również metamorfoza niektórych graczy.
Podczas swojej krótkiej kadencji zdołał “naprawić” Granita Xhakę. Piłkarza sfrustrowanego, krytykowanego przez kibiców. Gdy w zeszłym roku sprowokował ich, sarkastycznie klaszcząc, gdy schodził z boiska w meczu z Crystal Palace, wydawało się, że jego dni na Emirates są policzone. Tymczasem obecnie znów jest sercem i mózgiem zespołu. Praktycznie każda akcja przechodzi przez niego. To on we wczesnej fazie budowania ataku decyduje o tym, w jaką stronę powinna powędrować futbolówka.
To pokazuje, że każdy startował u Hiszpana z czystą kartą. Liczy się to, co zawodnicy są w stanie zaoferować drużynie tu i teraz, a nie to, co mieli za uszami. Kolejną szansę otrzymał Mohamed Elneny. Luiz, pomimo tego, że wieszano na nim psy, stanowi ogniwo nie do wyjęcia ze składu, choć aktualnie akurat leczy uraz. Niedoświadczony trener nie boi się trzymać własnej koncepcji, nawet jeśli podejmuje niepopularne decyzje. Jest uparty, a upartość to cecha, której potrzebuje każdy marzący o wielkiej karierze menedżer.

Zmiany nie tylko na boisku

Nie możemy jednak ograniczać się tylko do tego, co widzimy na murawie. Arteta zajął się również szatnią. Gdy na Emirates rządził Emery, brakowało jej zdecydowanego lidera. Opaska zmieniała ręce, a apogeum chaosu dotyczącego roli kapitana stanowił wspomniany już incydent z Xhaką w roli głównej. Od zmiany na ławce trenerskiej można odnieść wrażenie, że atmosfera się zdecydowanie poprawiła, a zawodnicy bardziej ufają przełożonemu. To pozwoliło na budowę odpowiedniej hierarchii w szatni.
Jak pisaliśmy, szwajcarski pomocnik przeszedł wielką przemianę. Opaskę kapitańską dostał Aubameyang. Do tego często krytykowano, wręcz wyśmiewano decyzje o przedłużeniu umowy Luiza i pozyskaniu Williana. Obaj byli obiektami żartów, ale mają ogromne znaczenie, jeśli chodzi o “mental”. Doświadczeni gracze z bogatym CV mogą służyć jako mentorzy dla młodszych kolegów.
- Gdybym miał skupić się na wskazaniu jednego z najważniejszych zawodników w szatni, to byłby nim David Luiz. To człowiek o wielkim sercu i robi wszystko, co w jego mocy, aby doradzić i pomóc młodym zawodnikom. Jest niezmiernie ważny dla nas wszystkich - opowiadał Bukayo Saka. Słowa utalentowanego skrzydłowego potwierdzają, jak wiele znaczy posiadanie tego typu osobowości w szatni.
Obaj Brazylijczycy znają też realia walki o trofea i ciężkiej pracy na treningach u Antonio Conte czy Jose Mourinho. W Arsenalu odwzajemniają zaufanie trenera i działają jak bezpiecznik. Odpowiedni dobór starszyzny to w końcu ważny aspekt budowania atmosfery w drużynie. A ta, w momencie przejęcia pałeczki przez Artetę, wymagała gigantycznej poprawy.
Przed “Kanonierami” jeszcze długa droga. To, co pokazali w ciągu niespełna roku pod wodzą obecnego menedżera, pozwala jednak patrzeć w przyszłość z optymizmem. To na pewno nie jest skończony projekt, ale widać, że zmiany zachodzą wszędzie. Na boisku, w szatni i wśród kibiców, którzy w końcu mają uśmiech na ustach i wierzą w poczynania trenera ukochanej drużyny.

Przeczytaj również