Problemy Piątka i Milika? Czas zajrzeć za ocean. Bramkostrzelny Kacper Przybyłko puka do drzwi kadry

Problemy Piątka i Milika? Selekcjonerze, czas zajrzeć za ocean. Bramkostrzelny napastnik puka do drzwi kadry
screen Youtube
Kto wie, jak potoczyłaby się jego kariera, gdyby nie kontuzje. W przypadku Kacpra Przybyłki jednak uraz niespodziewanie okazał się krokiem milowym w dobrą stronę. Teraz polski napastnik żyje za oceanem drugim, piłkarskim życiem. I wysyła coraz mocniejszy sygnał: halo, selekcjonerze, jestem.
Kiedy Kacper Przybyłko, wówczas napastnik Kaiserslautern, truchtał na rozgrzewce tamtejszej drużyny rezerw, zmagając się jednocześnie z uszkodzeniem stopy, w najśmielszych snach nie przypuszczał, że jego piłkarskie losy potoczą się aż tak korzystnie. Ciążyło nad nim fatum powrotu do Ekstraklasy. Był blisko podpisania kontraktu z Koroną Kielce, ale niespodziewanie wpłynęła oferta zza oceanu, którą zdecydował się przyjąć. Zaryzykował. I trafił w dziesiątkę.
Dalsza część tekstu pod wideo
Do tego transferu zapewne nie doszłoby, gdyby nie błąd dyplomowanego lekarza klubowego niemieckiego zespołu, który podczas zabiegu usunął mu kość z dużego palca u stopy. To, jak podkreśla Polak, zmieniło jego całą statykę, po czym musiał przywyknąć do nowych obciążeń. Przybyłko powędrował do przeciętniaka MLS i niewielu brało na serio to, że faktycznie odbuduje się w Philadelphii Union. A obecnie skuteczny napastnik zamyka usta niedowiarkom.

Ulice Filadelfii

Przybyłko szybko zadomowił się na amerykańskiej ziemi, wkomponowując się w drużynę z Filadelfii, gdzie z dnia na dzień poznawał uroki miasta, słynącego z wielu zabytków. Dzwon wolności, majestatyczny pomnik filmowego Rocky’ego Balboy i ulice, na których niegdyś czczono postać Allena Iversona oraz kibicuje się miejscowej, koszykarskiej ekipie Sixers. Świetna atmosfera wokół największej pod względem ludności aglomeracji stanu Pensylwania od początku zauroczyła polskiego snajpera. Jeżeli do tych wszystkich pięknych zabytków i bogatych tradycji dołączymy wyjątkowe położenie stadionu, na którym swoje mecze rozgrywają zawodnicy Philadelphii Union, można naprawdę zakochać się w tej metropolii.
- Jestem bardzo szczęśliwy, bo trafiłem do świetnego zespołu. Wszyscy są tutaj przyjaźnie nastawieni. To mój pierwszy raz w Ameryce, ale jestem pod wrażeniem piłkarzy oraz jakości klubu. Wszystko jest tu ogromne, niesamowicie przygotowane, stadion, boiska treningowe, warunki. To coś zupełnie innego niż to, z czym spotkałem się w ostatnich latach w drugiej lidze niemieckiej - powiedział Przybyłko tuż po podpisaniu umowy z nowym klubem.
Filadelfijski zespół wydaje się być idealnie skrojony na miarę 27-latk, aczkolwiek on sam nie wyklucza powrotu do Europy. Niemniej jednak, póki co, stara się cieszyć nawet najdrobniejszymi sukcesami w MLS. Na przykładem zachwycaniem wiernych sympatyków drużyny „Philly” popisami strzeleckimi, których w jego resume nie brakuje.

Eksplozja formy

Na gruncie krytyki dzieł artystycznych często spotyka się tezę, że rzeczona praca (niezależnie wiersz, obraz, czy rzeźba) to przerost formy nad treścią. W świecie futbolu jest podobnie, tyle że tutaj forma nieraz musi niwelować treść, choć nie w każdym przypadku. Najlepiej, jeśli oba czynniki współtworzą ilustrację piłkarza, który potrafi te impulsy właściwie wyważyć.
Przybyłko to właśnie tego rodzaju gracz, a mianowicie „dziewiątka” ze zdolnością zrobienia czegoś z niczego. Jak prawdziwy sztukmistrz. Dotychczas Polak wystąpił w 42 potyczkach Major League Soccer, zdobywając 22 bramki oraz notując 6 asyst. Futbolówka szuka go w polu karnym rywali, a i on umiejętnie urywa się defensorom drużyn przeciwnych.
- Jestem w takim wieku, że już nie młody i głupi, tylko doświadczony. Często słyszałem, że mógłbym grać w Bundeslidze, ale... Zawsze jakieś ale. Tylko że ja grałem w klubach, które biły się o utrzymanie. Nie stwarzaliśmy tylu sytuacji, żebym strzelał nie wiadomo ile goli. W Filadelfii znalazłem drużynę, w której mam taką możliwość. Im lepiej idzie mi i klubowi, tym bardziej wierzę w siebie - zaznaczył Przybyłko w wywiadzie dla „Przeglądu Sportowego”.
Aktualnie Philadelphia Union okupuje trzecią lokatę w Konferencji Wschodniej z dorobkiem 25 punktów, ustępując pola wyłącznie Columbus Crew i Orlando City. Warto nadmienić, że polski snajper zaliczył w bieżącym sezonie 1/3 trafień filadelfijskiej drużyny, która zgromadziła do tej pory 21 goli. To doskonale świadczy, jak istotną rolę odgrywa Polak w układance trenera Jima Curtina.

Przybyłko Time? Brzęczek: Nein!

Hierarchia napastników w reprezentacji Polski jest z góry ustalona: Robert Lewandowski, Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek. Ten tercet jest po prostu nie do ruszeniau selekcjonera naszej kadry, Jerzego Brzęczka, który niechętnie daje jakiekolwiek szanse wykazania się solidnym zawodnikom w poszukiwaniu rozwiązań na różnych pozycjach.
Jednak od czasu do czasu wręcz wypadałoby przeegzaminować inne ciekawe alternatywy w ataku drużyny narodowej. Kamil Wilczek złapał drugi oddech w Kopenhadze, Jarosław Niezgoda to joker w talii Portland Timbers, Karol Świderski pomimo utraty miejsca w podstawowym składzie PAOK-u, z pewnością nie zapomniał, jak umieszcza się futbolówkę w sieci. Sprawdzenie Kacpra Przybyłki, chociażby podczas październikowego pojedynku przeciwko Finlandii, też nie zaszkodziłoby szkoleniowcowi.
- Doniesienia na temat mojego występu z orzełkiem na piersi słyszałem tylko w pogłoskach, ale dopóki nikt nie zadzwonił, nie chcę sobie zawracać tym głowy. Nikt ze sztabu Jerzego Brzęczka nie kontaktował się ze mną. Chciałbym oczywiście zagrać w reprezentacji Polski, to marzenie każdego piłkarza, moje również - dodał snajper Philadelphii Union.
Okazja do założenia biało-czerwonego stroju przez Przybyłkę raczej nie przydarzy się za kadencji Brzęczka (o ile w ogóle), ale już przyzwyczailiśmy się do wyborów naszego „zadowolonego” trenera. Póki co, Przybyłko koncentruje się na następnym starciu ligowym z „czerwoną latarnią” MLS, Interem Miami. Oby po raz kolejny dowiódł, że szansa na zadebiutowanie w narodowych barwach mu się należy bez cienia wątpliwości.

Przeczytaj również