Projekt 2022: Real Madryt, jakiego nie znacie. Wietrzenie szatni wymiecie zasłużone gwiazdy

Projekt 2022: Real Madryt, jakiego nie znacie. Wietrzenie szatni wymiecie zasłużone gwiazdy
Leonard Zhukovsky / Shutterstock.com
Każda era musi kiedyś dobiec końca. W Madrycie nikt nie ma wątpliwości, że wspaniała generacja z Ramosem, Cristiano, Benzemą i Bale’em osiągnęła swój najwyższy pułap wraz z czwartym triumfem w Lidze Mistrzów i, mając na uwadze najwyższą troskę o wrażliwą naturę „ducha zespołu”, należy przeprowadzić dogłębną przebudowę kadry. Ta swój punkt kulminacyjny osiągnie w 2022 roku.
Kilka lat temu „Królewscy” całkowicie zrewidowali i zmienili politykę transferową, przechodząc ku temu bardzo długą drogę. Od niszczenia rynku spektakularnymi, nieosiągalnymi dla innych kwotami za poszczególne gwiazdy futbolu, do śledzenia młodych talentów, aby móc podpisać umowy z obiecującymi przyszłymi znakomitościami, zanim ich wartość wzrośnie i będą dostępni tylko dla klubów z silnym, często bliskowschodnim wsparciem finansowym.
Dalsza część tekstu pod wideo

„Hazardes y Valverdes”

Jedyny gracz, dla którego warto było naruszyć „nowe wytyczne”, to Eden Hazard. Pamiętajmy, że na belgijskiego skrzydłowego zakusy czyniono już wcześniej, a cenę za niego i tak potraktowano jako promocję. Tak czy siak, dziś nikt w Madrycie nie wątpi, mimo dość problematycznego startu i właściwie straconego na razie sezonu, że 100 milionów euro zostało ulokowanych tam, gdzie trzeba. Kiedyś mieliśmy „Zidanes y Pavones” - doktrynę, w ramach której klub inwestował w największych futbolistów, dorzucając doń wychowanków, a obecnie to raczej „Hazardes y Valverdes”, gdzie drugim elementem są młode talenty, ściągane najczęściej z Ameryki Południowej.
Odświeżona strategia pozwoli klubowi położyć fundament pod nowe sukcesy w przeddzień nadchodzącej wielkiej zmiany pokoleniowej, która właściwie już się rozpoczęła, a swój szczyt osiągnie latem 2022 roku. Jak to rozumieć? Aż siedmiu graczom z głównej drużyny wygasną obowiązujące kontrakty. Na liście widnieją nazwiska: Daniego Carvajala, Raphaela Varane’a, Nacho Fernandeza, Marcelo, Isco, Garetha Bale’a i Karima Benzemy.
Wszyscy są częścią „złotego Realu”, który wygrał cztery Ligi Mistrzów w pięć lat. A jeszcze szybciej, bo w przyszłym roku kończą się umowy Luki Modricia, Jamesa Rodrigueza, Lucasa Vazqueza oraz Sergio Ramosa. I tak naprawdę tylko kapitan „Królewskich” nie powinien mieć kłopotów z przedłużeniem kariery na Bernabeu, oczywiście w krótkoterminowej perspektywie. Nie oznacza to, rzecz jasna, że wszyscy powyżsi piłkarze natychmiast opuszczą stolicę Hiszpanii, ale w niektórych przypadkach kierownictwo „Los Blancos” już pracuje nad poszukiwaniem godnych następców.

Atak po nowemu

I tak na przykład Karim Benzema, „dziewiątka” z duszą „dziesiątki” i jeden z ulubionych graczy Florentino Pereza oraz zwłaszcza Zidane’a, w momencie wygaśnięcia umowy będzie miał 34 lata. To wystarczający moment, aby usunąć się w cień, w glorii chwały, obwieszony kilkunastoma medalami, obsypany pochwałami za trzynaście lat wiernej służby. Na francuskiego napastnika czeka Lyon, który chętnie udostępni plac swemu wychowankowi na dożycie spokojnej, sportowej starości.
Trochę inaczej sprawa się ma z Walijczykiem, wypychanym z Madrytu od roku. Szansa na zmianę barw Bale’a są oceniane na jeszcze mniejsze niż w poprzednim letnim okienku, a przyczyn tego upatruje się w zdewaluowanym z powodu kryzysu gospodarczego rynku transferowym i samej niechęci piłkarza do przeprowadzki. Te rzeczy plus horrendalne wynagrodzenie Garetha i nieustępliwa postawa agenta niezwykle komplikują proces rozstania. W 2022 roku nie będzie miał natomiast nic do gadania, a klub wreszcie uwolni się od zawodnika, którego na forach kastylijskiego klubu określa się nawet mianem... „pasożyta”.
Pod tym względem Real powoli przygotowuje się do wymiany linii ataku, a następców upatruje się głównie w graczach, którzy otrzaskali się z madryckimi strukturami. Chodzi oczywiście o Viniciusa i Rodrygo. Ale na stole dyrektora sportowego wciąż leżą inne opcje, gdyby brazylijskie strzelby zawodziły w najbliższych miesiącach.
Niewątpliwie Kylian Mbappe zostałby absolutnym bohaterem wymiany pokoleniowej, jednak rozwód z PSG przedłuża się i nie wiadomo, czy w ogóle nastąpi. Madrycka strona oczekuje od piłkarza niezasiadania do pertraktacji z obecnym pracodawcą, a gdy w 2021 pozostanie mu rok kontraktu, Perez będzie mógł po niego ruszyć z racjonalną ofertą. 21-latek rozważa natomiast prolongatę obecnej umowy z pozostawieniem pewnego wytrychu, umożliwiającego mu uchylenie drzwi do Madrytu. W tym przypadku kwota wykupu mogłaby przyćmić rekordowe 222 mln zapłacone przez PSG za Neymara. Wątpliwe jednak, że Real aż tak bardzo naruszyłby własne zasady, nawet dla jednego z najlepszych piłkarzy na świecie.
Kolejnym snajperem na krótkiej liście „Królewskich” jest Erling Braut Haaland, norweska perła, podbijająca obecnie niemieckie stadiony. Według dziennikarzy „AS-a” agent piłkarza, słynny Mino Raiola, zawarł z Borussią ustną umowę, wedle której Norweg nie opuści Dortmundu przed 2022 rokiem. Real odkłada więc wszelkie działania na dwa lata, wciąż marząc o nadzwyczaj ostrym trójzębie: Mbappe-Haaland-Hazard.

Kto z Kroosem i Casemiro?

Przedmiotem refleksji pozostaje również środek pola, chociaż w tej strefie da się zauważyć pierwsze owoce inwestycji w młode talenty. Postęp Fede Valverde przerósł wszelkie oczekiwania, a jego występy pozwoliły zredukować minuty nie najmłodszego już przecież Modricia. To właśnie Urugwajczyka ogłoszono następcą chorwackiego laureata Złotej Piłki.
A co dalej z Isco? Pomocnik zawitał na Bernabeu w 2013 roku, ale jego kariera bardziej przypominała rollercoaster. W ciągu ostatnich kilku lat wciąż pojawiały się pogłoski o odejściu, lecz zaangażowanie dla klubu i zaufanie u Zidane’a jeszcze na to nie pozwoliły. Niemniej jednak, za dwa lata przyszłość 28-latka z pewnością stanie pod znakiem zapytania, między innymi dlatego, że w planie remontowym przewijają się tacy gracze, jak Martin Odegaard, Eduardo Camavinga i Fabian Ruiz. Nie można także zapomnieć o Marco Asensio, który będzie miał okazję udowodnić wartość po długiej pauzie spowodowanej groźną kontuzją kolana.
Na spore zmiany zanosi się przede wszystkim w linii obrony. Kontrakt kończy się Marcelo, któremu od pewnego czasu trudno nadążyć nad tempem boiskowych wydarzeń. Biorąc to pod uwagę, pion sportowy zrobił wszystko, co konieczne: ściągnął Ferlanda Mendy’ego, a ten odwdzięczył się dobrymi lub bardzo dobrymi występami. I zamiast pełnić funkcję zmiennika Brazylijczyka, wszedł w jego buty i wygrał z nim rywalizację na lewej stronie defensywy. W odwodzie zostaje jeszcze Sergio Reguillon, zbierający całkiem dobre noty na wypożyczeniu w Sevilli.
Nieco silniejszą pozycję, ale już nie „nietykalną”, ma z kolei Dani Carvajal. W 2022 roku skończy trzydziestkę, jednak będąc eksploatowanym na takim poziomie, jak do tej pory (brak naturalnej konkurencji), szybko może zostać strącony z wysokiego, światowego poziomu. Właśnie w tym momencie warto wspomnieć o Achrafie Hakimim, który w wieku 21 lat doskonale zaprezentował się w Dortmundzie i z pewnością zechce wrócić do swego macierzystego klubu. Wypożyczenie dobiega końca i Real poważnie zastanawia się nad włączeniem Marokańczyka do szerokiej kadry na przyszły sezon.

Zabezpieczanie tyłów

„Królewscy” najbardziej powinni zacząć się martwić o środek obrony. Przewodzący grupie Ramos wprawdzie pięknie się starzeje, lecz ma coraz mniej czasu na wykształcenie następców. Za dwa lata na rozdrożu staną dwaj zawodnicy: Rafael Varane i Nacho Fernandez. Ten pierwszy będzie miał 29 lat - to idealny wiek na kontynuowanie kariery w ryglu ostatniej linii, ale już wcześniej przebąkiwało się o wewnętrznej potrzebie zmian u Francuza. Również i w przypadku Nacho obraz wygląda bardziej skomplikowanie niż się wydawało. Stoper co okienko właściwie dostaje oferty od różnych drużyn, ale za każdym razem je odrzuca, pomimo braku gwarancji na regularną grę.
Alternatywa? Zeszłego lata „Los Blancos” kupili 22-letniego Edera Militao, ale pierwszy sezon postawił raczej więcej pytań niż odpowiedzi. Teraz klub bada możliwość transferu obrońcy RB Lipsk, Dayota Upamecano, a wcześniej mówiło się również o bardziej doświadczonym Davidzie Alabie z Bayernu, który może obsadzić kilka pozycji. Żadna z tych opcji nie wydaje się być jednak nawet we wstępnej fazie negocjacji, a czasu na rozsądne ruchy pozostało coraz mniej.
Przemeblowanie zaczęło się wraz z odejściem pierwszego, skądinąd najważniejszego elementu. Cristiano Ronaldo uruchomił domino zmian, później dołączył do niego Keylor Navas, kolejny budowniczy triumfów, do których Real będzie chciał wkrótce znów nawiązać. Choć „Projekt 2022” wygląda na bardzo odważny, jest również niezbędny. Ten konkretny rok uważa się w Madrycie za kluczowy w związku z odnowieniem składu, ale również oddaniem do użytku przebudowanego Santiago Bernabeu. Florentino Perez nie byłby sobą, gdyby wraz z inauguracją zrewitalizowanego obiektu nie dorzucił czegoś ekstra. Kibice „Królewskich” powinni spodziewać się prawdziwej bomby.
Tobiasz Kubocz

Przeczytaj również