Proponowany skład Polski na mecz z Arabią Saudyjską. Nie dajmy więcej cierpieć Lewandowskiemu

Proponowany skład Polski na mecz z Arabią Saudyjską. Nie dajmy więcej cierpieć Lewandowskiemu
Rafał Oleksiewicz
Nie ma wątpliwości, że Polska musi zagrać z Arabią Saudyjską inaczej niż z Meksykiem. Wydaje się, że warto zmienić nie tylko bolesny dla oczu styl zespołu, ale i ustawienie “Biało-czerwonych”. Nie dajmy więcej cierpieć Robertowi Lewandowskiemu.
Mimo remisu z Meksykiem Polska przystąpi do spotkania przeciwko Arabii Saudyjskiej z “nożem na gardle”. Porażka właściwie wyrzuci ją za burtę mundialu, remis bardzo utrudni potencjalne wyjście z grupy, a przecież nawet i zwycięstwo, szczególnie niskie, nie zapewni jeszcze awansu do fazy pucharowej. W praktyce zatem sobotni mecz znowu będzie klasycznym, turniejowym spotkaniem “o wszystko”, nawet jeśli w innych okolicznościach niż zwykle.
Dalsza część tekstu pod wideo

Dziady czy nie dziady?

Nie ma wątpliwości, że Polska powinna zagrać innym stylem niż ten, który zapewnił jej męczący, ale cenny remis z “El Tri”. Podział punktów z Arabią “Biało-czerwonych” nie urządza. Co więcej, personalnie Polacy są zbyt silnym w stosunku do Saudyjczyków zespołem, by znów grać antyfutbol. Mają znacznie lepszych piłkarzy. Oczywiście, to nie zawsze daje wyniki, czego te mistrzostwa są dowodem. Ukrycie się za podwójną gardą przed Arabią byłoby jednak pozbawione sensu, nawet mając w pamięci rezultat osiągnięty przez nią z Argentyną.
Wydaje się, że ani Polska nie zagra drugiego takiego spotkania jak z Meksykiem, ani Arabia nie powtórzy tego, co zaprezentowała przeciwko “Albicelestes”. To dalej jest zespół jak najbardziej w zasięgu “Biało-czerwonych”. Pójdźmy nawet dalej: jeśli Polacy nie ograją Saudyjczyków, to po prostu nie zasługują na dalszą grę w MŚ. I to by oznaczało, że, cytując klasyka Grzegorza Skwary, “są dziadami”.
Nie siejmy jednak zbyt daleko idącego defetyzmu. Wierzymy, że Polska zainkasuje w sobotę trzy punkty. Potrafi to zrobić. Powinna to zrobić. Co może jej to ułatwić? Oprócz, rzecz jasna, zmiany topornego stylu gry, także roszady personalne.

Umęczony

Niebywale męczył się z Meksykiem Robert Lewandowski. Już nie chodzi nawet o ten rzut karny. Pudło z 11. metra zdarza się najlepszym piłkarzom na świecie. Kiepsko wykonana “jedenastka” boli potrójnie ze względu na okoliczności, ale trudno “grillować” kapitana za tę sytuację. Świetnie skomentował to Wojciech Szczęsny.
Przegrane starcie z Ochoą musiało mocno odbić się na psychice “Lewego”, bo po nim lider biało-czerwonej drużyny spuścił z tonu, grał słabiej, bardziej bezbarwnie. Wcześniej jednak robił wszystko, by zmaksymalizować szanse Polaków na trzy punkty. Ofiarnie wywalczył rzut karny. Stoczył mnóstwo pojedynków w powietrzu, wiele z nich wygrał. Pracował tyle, ile mógł, często był jednak bezsilny. Osamotniony. Wróciły najgorsze koszmary z czasów kadencji Waldemara Fornalika. Po kolejnych “lagach” Wojciecha Szczęsnego Lewandowski wygrywał główki z osaczającymi go obrońcami Meksyku, tyle że niewiele z tego wynikało. Polska nie zgarniała tzw. drugich piłek. Piotr Zieliński i Sebastian Szymański albo rzadko, albo wcale nie wspierali kapitana.
Nie pozwólmy na to, by Robert Lewandowski w barwach narodowych po prostu cierpiał. Jemu potrzebny jest drugi napastnik. Ktoś, kto odciąży go w zadaniach ofensywnych. Ktoś, kto albo weźmie na siebie przepychanie się z defensorami przeciwnika, albo będzie non stop ruszał na drugie piłki. Będzie robił to, czego nie robili z Meksykiem Szymański i Zieliński. Zwiększy paliwo ofensywne “Biało-czerwonych”, zwiększy ich siłę rażenia w polu karnym i jego okolicach.
Ostatnimi czasy wielokrotnie widzieliśmy, o ile łatwiej grało się “Lewemu”, jeśli miał obok siebie na przykład Karola Świderskiego. I to właśnie napastnik Charlotte FC mógłby być asem w talii kart Czesława Michniewicza, choć selekcjoner, jeśli nie myli tropu, nie wydaje się przekonany, by wystawić go w podstawowym składzie. W trakcie środowego, nieformalnego briefingu z dziennikarzami, zapytany o wstawienie “Świdra” do pierwszej jedenastki, odparł, że ten nie grał od października. Cóż, to zupełnie tak jak Grzegorz Krychowiak i (z wyjątkiem jednego meczu ligowego) Kamil Glik, którzy fizycznie dali radę z Meksykiem.
Jeśli jednak nie Świderski, to do dyspozycji jest przecież Arkadiusz Milik, autor niezłej zmiany przeciwko “El Tri”. A w roli dżokera czeka pożyteczny dla tej kadry Krzysztof Piątek. Szkoda marnować być może ostatnich mistrzostw świata Lewandowskiego na to, by nadal cierpiał na boisku.

Trójka i wahadła

Przejście na dwóch napastników najprawdopodobniej oznaczałoby rezygnację z ustawienia z czwórką obrońców. Trudno sobie wyobrazić, by Czesław Michniewicz wybrał klasyczne 4-4-2, ryzykując braki w środku pola. O tym też mówił w trakcie briefingu. Dołożenie Lewandowskiemu partnera równałoby się zatem najpewniej ze zmianą taktyki na tę z trójką stoperów i wahadłowymi. Zamiast 4-3-3 / 4-2-3-1 ujrzelibyśmy więc ustawienie 3-5-2, co, jak słychać, faktycznie wchodzi w rachubę.
W takiej sytuacji pewniakami do gry wydają się Krystian Bielik, Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński. Druga linia Polaków wyglądała z Meksykiem znacznie lepiej, gdy na boisku zameldował się pomocnik Birmingham. Duet Bielik-Krychowiak mógłby odpowiednio zaryglować środek boiska, dając większą swobodę Zielińskiemu i otwierając korytarze wahadłowym - Matty’emu Cashowi i piłkarzowi wybranemu do gry na lewej flance.
Komu? Po kiepskim występie Nicoli Zalewskiego najsensowniej byłoby postawić na Przemysława Frankowskiego, który też dał przyzwoitą zmianę, a ponadto jest w dobrej formie, potrafi bronić, nie “pęknie”. Wariant bardziej ofensywny mógłby stanowić Jakub Kamiński.

Znak zapytania

Największym znakiem zapytania jest jednak obsada półprawego środkowego obrońcy. Paweł Dawidowicz, świetnie grający na tej pozycji w ubiegłym roku u Paulo Sousy, nie został powołany na mundial. Do dyspozycji selekcjonera są: Jan Bednarek, Mateusz Wieteska, Bartosz Bereszyński, Robert Gumny i Artur Jędrzejczyk. Logicznym wyborem byłby pierwszy z wymienionych, tyle że na dziś gra nim to duże, duże ryzyko. Bednarkowi brakuje rytmu meczowego. Widzieliśmy to z Chile, gdzie może nie zagrał bardzo źle, lecz biła od niego niepewność, co zauważył też selekcjoner, oddelegowując go na ławkę z Meksykiem.
Bartosz Bereszyński? On akurat egzamin na inaugurację MŚ zdał z wyróżnieniem, lecz w roli lewego obrońcy. W niej radzi sobie solidnie, podobnie było w barażu ze Szwecją. A jako półprawy stoper w kadrze zawodził, przede wszystkim na EURO 2020.
Obecności Gumnego i Wieteski z uwagi na ich nikłe doświadczenie trudno się spodziewać, a Artur Jędrzejczyk to mimo wszystko raczej “zadaniowiec” na końcówki, a nie kandydat do wyjściowej jedenastki.
Przy chęci powrotu do taktyki z trzema defensorami Czesław Michniewicz musiałby więc wybierać między Bednarkiem a Bereszyńskim. I biorąc pod uwagę okoliczności to wybór obrońcy Aston Villi wyglądałby logiczniej. A “Bereś”, o ile nie będzie przeszkód zdrowotnych (po Meksyku nie był w pełni sił), może być też rozpatrywany do gry jako lewy wahadłowy, o czym selekcjoner wspominał 10 listopada przy ogłoszeniu powołań.
Podsumowując, jest sporo argumentów świadczących za tym, by Polska zagrała z Arabią Saudyjską w ustawieniu 3-5-2. Przede wszystkim taki wariant stanowiłby ułatwienie dla Roberta Lewandowskiego, głodnego goli, żądnego rehabilitacji za nieudany rzut karny z wtorku. Do tego byłby zagęszczony środek pola, przy odpowiednim zadbaniu o defensywę (pięciu w linii w fazie obrony). Zmartwieniem może być jedynie osoba partnera duetu Jakub Kiwior - Kamil Glik. Chyba warto jednak zaryzykować. Szczególnie, że Polacy niewiele mają do stracenia - albo wygrają, albo mogą szykować walizki na wylot do kraju.

Proponowany skład Polski na Arabię Saudyjską

Szczęsny - Bednarek, Glik, Kiwior - Cash, Bielik, Krychowiak, Zieliński, Frankowski/Bereszyński - Lewandowski, Świderski/Milik

Przeczytaj również