Przez doping stracił rok kariery, teraz czaruje w Lidze Mistrzów. "Najskuteczniejszy w całej Europie"

Przez doping stracił rok kariery, teraz czaruje w Lidze Mistrzów. "Najskuteczniejszy w całej Europie"
LiveMedia/Pressfocus
Jeszcze dwa lata temu znalazł się na marginesie futbolu po zawieszeniu za doping. W tym sezonie wyrósł na najlepszego bramkarza w Lidze Mistrzów. Andre Onana przeszedł bardzo długą drogę, która być może zaprowadzi go na szczyt europejskiej piłki.
Od kilku lat wielu bramkarzy walczy o miano numeru jeden na świecie. Poprzedni sezon bezapelacyjnie należał do Thibaut Courtois, w tym brylował Marc-Andre ter Stegen, a nie można przecież zapominać o Edersonie czy Alissonie Beckerze. W tej edycji Ligi Mistrzów żaden z nich nie może jednak równać się z Andre Onaną. Kameruńczyk po drodze do finału zaliczył najwięcej czystych kont i udanych interwencji, będąc ostoją między słupkami Interu. W Mediolanie może działać wiele biur ubezpieczeniowych, ale żadne nie zagwarantuje tak pewnej polisy bezpieczeństwa.
Dalsza część tekstu pod wideo

Rok wyjęty z życia

Na początku 2021 roku Onana przeżył najtrudniejsze chwile w karierze. Kilka tygodni wcześniej przeszedł rutynową kontrolę antydopingową, która przyniosła zaskakujące wyniki. W organizmie golkipera wykryto furosemid, który znajduje się na liście zabronionych substancji. Sam zawodnik początkowo nie wierzył w rezultat badań, ponieważ nie przyjmował żadnych środków poza tymi, które przepisano mu w klubie. Wychowanek Barcelony przeżył jednak szok, kiedy o całej sprawie poinformował żonę. Okazało się, że zabroniony produkt jest obecny w tabletkach Lasimac, które przepisuje się kobietom po porodzie. Onana pomylił je z lekami na ból głowy.
Światowe organizacje piłkarskie poznały historię tego, jak Kameruńczyk zażył środek uznany za doping. Nie uznano jednak wytłumaczenia za wystarczające, aby uniknął dotkliwej kary. 5 lutego 2021 roku oficjalnie ogłoszono, że ówczesny zawodnik Ajaksu Amsterdam został zawieszony na 12 miesięcy. Poza zakazem występów w oficjalnych meczach zabroniono mu również jakiejkolwiek aktywności sportowej, w tym korzystania z klubowych ośrodków treningowych.
- To były tabletki mojej żony i to nie była żadna wymówka, tylko głupi błąd ludzki. Miałem nadzieję, że inni pomyślą: "Ok, pomyłka, zdarza się". Mówiąc piłkarskim językiem, liczyłem na żółtą kartkę, ale dostałem bezpośrednią czerwoną. Zakaz na rok, żadnego futbolu. Zniknęła Eredivisie, Liga Mistrzów, Puchar Narodów Afryki, wszystko. Rok w karierze piłkarza jest jak dekada, to wieczność. Czułem, że wszystko, na co ciężko pracowałem całe życie, zostało mi w jednym momencie odebrane - wspominał Onana na łamach "The Player's Tribune".
- To ogromna porażka dla samego Andre, jak i dla całego klubu. Andre jest czołowym bramkarzem, który od lat udowadniał swoją wartość w naszej drużynie. Mieliśmy nadzieję na zawieszenie warunkowe lub krótszą sankcję niż 12 miesięcy. Wiemy, że substancja, którą znaleziono w jego organizmie, nie miała na celu wzmocnienia ciała i poprawy wyników - podkreślał Edwin van der Sar.
Po czasie kara Onany została zmniejszona do dziewięciu miesięcy. W oficjalnym komunikacie Trybunału Arbitrażowego ds. Sportu zawarto informację o tym, że piłkarz w nieświadomy sposób przyjął zakazaną substancję. Golkiper nie mógł jednak cofnąć czasu. A dotkliwa kara przypadła w najgorszym możliwym momencie. Cała sprawa wyszła na jaw, kiedy sporo mówiło się o tym, że może on trafić do jednego z gigantów Premier League. Z wiadomych względów transfer oczywiście spalił na panewce. Dopiero przed startem tego sezonu udało mu się zmienić klub.

Interdyscyplinarny

Onana trafił do Interu na zasadzie wolnego transferu. Mimo długiej pauzy od futbolu znajdował się w dobrej formie, ponieważ nie tracił czasu podczas zawieszenia. Zatrudnił wtedy specjalny sztab składający się m.in. z trenera personalnego, fizjoterapeuty, prywatnego szkoleniowca bramkarza czy dietetyka. Pod względem fizycznym osiągnął prawdopodobnie szczyt swoich możliwości. Początkowo to nie wystarczyło jednak, aby zdobyć zaufanie Simone Inzaghiego. Na starcie tego sezonu Włoch nie chciał definitywnie zrezygnować z usług Samira Handanovicia. W efekcie weteran grał w meczach ligowych, a Onanie pozostawała rywalizacja na arenie europejskiej. Problem polegał na tym, że Słoweniec ewidentnie odstawał poziomem od konkurenta. Ząb czasu zbyt mocno nadgryzł jego umiejętności. Z 38-latkiem między słupkami “Nerazzurri” przegrali w czterech z ośmiu pierwszych kolejek.
- Zawsze jestem gotowy, żeby wyjść na mecz i rywalizować na najwyższym poziomie. Ale to trener podejmuje ostateczne decyzje i ja muszę je zaakceptować - mówił skromnie Onana na początku tego sezonu.
W końcu Inzaghi odstawił sentymenty na bok i wybrał “jedynkę” na stałe. Kameruńczyk zagościł w pierwszym składzie, co momentalnie wpłynęło na polepszenie wyników defensywnych całego zespołu. W europejskich pucharach 27-latek broni ze średnią skutecznością 81%, a w Serie A na poziomie 72%. Dla porównania Handanović w bieżących rozgrywkach wpuszczał do siatki co trzeci celny strzał rywali. O klasie Onany najwięcej mówi również fakt, że w tej edycji Champions League wpuścił tylko osiem goli w 12 spotkaniach. Według portalu “Sofascore” wybronił Interowi prawie siedem bramek więcej niż powinien, bazując na modelu expected goals. Mediolańczycy mają między słupkami skałę, której właściwie nie da się skruszyć.
- Andre Onana to doskonały golkiper, przed którym wielka przyszłość. Już teraz wygrał rywalizację z Samirem Handanoviciem, myślę, że zasłużenie, bo teraz jest lepszy od niego - przyznał Vanja Milinković-Savić, kiedy Inter mierzył się z Torino.

Architekt sukcesów

- Onana udowodnił, dlaczego Inter tak mocno naciskał na ten transfer. Widać, że to świetny bramkarz, który znajduje się w bardzo dobrej formie. Każda interwencja jeszcze go napędza i powoduje wzrost pewności siebie - powiedział na antenie "Amazon Prime Video" Julio Cesar, legendarny bramkarz Interu.
- Dla mnie Andre jest najlepszym bramkarzem świata. Pamiętam, że nie był przekonany do tego, aby wzmocnić Inter, ale powiedziałem mu, że to będzie dla niego odpowiedni kierunek. Cieszę się, że dokonał takiego wyboru i dziś na tym zyskuje - wtórował Samuel Eto'o.
- Onana jest niezwykłym bramkarzem. Ma ogromny potencjał, którego wciąż w pełni nie pokazał, może być jeszcze lepszy. Bardzo dobrze zaadaptował się do Interu - dodał Clarence Seedorf przed derbami Mediolanu w półfinale Ligi Mistrzów.
Onana trzyma równą formę, chociaż szczególnie bryluje w meczach o największym ciężarze gatunkowym. Wystarczy przypomnieć niedawny dwumecz z Milanem, kiedy przez ponad 180 minut nie wpuścił ani jednego gola, zatrzymując Rafaela Leao, Oliviera Giroud i Brahima Diaza. W poprzedniej fazie LM popisał się kluczową interwencją, broniąc strzał Mehdiego Taremiego w ostatnich sekundach rewanżu z FC Porto. Właśnie takie pojedyncze akcje oddzielają bramkarzy tylko dobrych od światowej czołówki.
Ekipa ze stolicy Lombardii ma oczywiście wielu bohaterów w tym sezonie. Lautaro Martinez regularnie strzela gole, Federico Dimarco jest maszyną na lewej flance, Romelu Lukaku powoli odzyskuje blask. Trudno jednak wyobrażać sobie, aby Inter mógł dotrzeć do finału Ligi Mistrzów z Samirem Handanoviciem w bramce. Słoweniec dla dobra zespołu zaakceptował, że jego czas nadszedł i ograniczył swoją rolę do bycia mentorem dla nieco mniej doświadczonego, ale już lepszego kolegi.
- Nasza relacja z Samirem jest wspaniała. To legenda klubu, bardzo mi pomaga i jestem szczęśliwy, że mogę z nim na co dzień współpracować. To zaszczyt móc uczyć się u jego boku - stwierdził Onana na antenie "DAZN".

Najważniejszy mecz

W sobotę Andre Onana, a także większość zawodników Interu rozegra prawdopodobnie najważniejszy mecz w karierze. Sam udział tej drużyny w finale Ligi Mistrzów można uznać za pewnego rodzaju niespodziankę. Podopieczni Simone Inzaghiego nie zamierzają jednak celebrować samej okazji na zmierzenie się z Manchesterem City. Cel “Nerazzurrich” jest jeden - Puchar Europy.
- Całe życie pracowaliśmy na to, żeby zagrać w finale Ligi Mistrzów. Nie boimy się Manchesteru City, mogę to zagwarantować. Zawsze powtarzam, że finałów się nie gra, tylko wygrywa. Do Stambułu jedziemy po zwycięstwo - zapowiedział Onana w rozmowie z Danielem Marim z portalu "FCInter1908.it".
Inter naturalnie nie podejdzie do tego starcia w roli faworyta. Manchester City w wielu spotkaniach wyglądał na drużynę idealną, która potrafi rozmontować każdą defensywę. Choćby w dwumeczu z Realem Madryt “Obywatele” wygrali 5:1, mimo że Erling Haaland nie strzelił żadnej z bramek. Zapewne w finale zarówno Norweg, jak i jego koledzy zapewnią Onanie mnóstwo pracy. Nie jest jednak powiedziane, że znajdą sposób na pokonanie 27-latka.
Niezależnie od wyniku sobotniego meczu Andre Onana może być spokojnie nazwany jednym z wygranych tego sezonu. Mało kto mógł przypuszczać, że Kameruńczyk tak spektakularnie odbije się po zamieszaniu z dopingiem. Pomyłka przy zażyciu tabletki zabrała mu dziewięć miesięcy kariery oraz szansę na przenosiny do Premier League. Kto wie, czy w innym klubie miałby jednak szansę zawalczyć o triumf w Lidze Mistrzów. Koniec końców golkiper po wielu perturbacjach wyszedł na prostą.

Przeczytaj również