Na refleksję czas był rok temu, teraz zakrawa o nieśmieszny żart. Rafał Wolski przegrał bitwę o przyzwoitość

Na refleksję czas był rok temu, teraz zakrawa o nieśmieszny żart. Rafał Wolski przegrał bitwę o przyzwoitość
Krzysztof Dzierzawa / Pressfocus
Rafał Wolski jest świetnym piłkarzem. W warunkach Ekstraklasy w istocie wyjątkowym, co potwierdza w kolejnym sezonie, który rozgrywa w barwach Wisły Płock. Rafał Wolski jest też jednak człowiekiem, a w tym aspekcie rzeczywistość zweryfikowała go znacznie bardziej niż boiskowi rywale.
Przez rok Wisła Płock i Rafał Wolski milczeli w sprawie przestępstwa, którego dopuścił się były reprezentant Polski. Dopiero doniesienia "Onetu" skłoniły obie strony do wydania oświadczeń. Niechciana prawda wyszła na jaw i nie przeszła bez echa. Trudno dziwić się reakcji społecznej, skoro wspomniany piłkarz stwarzał bezpośrednie zagrożenie dla życia innych osób.
Dalsza część tekstu pod wideo
Okazało się bowiem, że w lipcu 2021 roku Rafał Wolski prowadził auto pod wpływem alkoholu. Nie było to jednak małe piwo lub nawet lampka wina. Sprawy bagatelizować nie można - zawodnik "Nafciarzy" miał w momencie kontroli 1,7 promila we krwi. To dawka, która znacząco obniża skuteczność reakcji za kierownicą.
- Osoba mająca około 1,5 promila alkoholu we krwi może więc również mieć trudności w utrzymaniu prawidłowej postawy za kierownicą i nie widzieć przed sobą drogi. Może także być bardziej skłonna do podejmowania ryzyka. Tym samym podróż staje się niebezpieczna zarówno dla kierowcy, jak i dla jego współpasażerów oraz innych osób na drodze - czytamy na stronie "Alkokalibrator".
Mimo takiego stanu Rafał Wolski zdecydował się na włączenie do ruchu. Z pełną premedytacją wsiadł do auta, odpalił maszynę i ruszył przed siebie. Mógł wybrać setki innych rozwiązań i zdecydował się na to najgorsze.

Opóźniony zapłon

Równie pesymistyczne jest to, jak długo opinia publiczna nie wiedziała o niczym, co związanego było z 29-latkiem. Oczywiście, to nie jest tak, że toczące się sprawy i związane z nimi akta są do dyspozycji każdego dziennikarza o dowolnej porze roku. Nie zmienia to jednak faktu, że uprawomocnienie wyroku względem Rafała Wolskiego miało miejsce miesiąc (!) temu. Dopiero medialna burza skłoniła piłkarza do zabrania głosu.
Nie mam wątpliwości, że należało zrobić to wcześniej, jeśli komukolwiek zależało na zachowaniu choćby strzępów przyzwoitości. Teraz bowiem jest już zbyt późno na jakiekolwiek wygładzone przeprosiny. Trudno nie traktować ich wyłącznie jako PR-owej zagrywki. Otrzymaliśmy wszak komunikat, który nie wnosi niczego konkretnego. Na szczęście powstrzymano się do wyświechtanych stwierdzeń z gatunku przepraszam wszystkich, którzy poczuli się urażeni, ale i tak idealnie nie jest.
- Nie ma absolutnie żadnych okoliczności łagodzących ani jakiegokolwiek usprawiedliwienia dla mojego zachowania. Wsiadając za kierownicę samochodu po spożyciu alkoholu popełniłem przestępstwo, okrywając wstydem nie tylko siebie, ale także Wisłę Płock i jej wspaniałych kibiców oraz pracowników. Mój wstyd jest tym większy, że mam świadomość jak wielkim zaufaniem i szacunkiem obdarzali mnie ludzie młodzi - kibice oraz adepci futbolu - przyznał Wolski.
- W pełni akceptuję nałożony na mnie wyrok, a wszystkie wynikające z niego zobowiązania prawne już uregulowałem. Proszę wszystkich o wybaczenie mojego karygodnego czynu oraz drugą i ostatnią szansę na odzyskanie zaufania. Obiecuję, że taka sytuacja nigdy się już nie powtórzy - zakończył piłkarz.
Ktoś zatem może zapytać, jak powinny wyglądać wzorcowe przeprosiny. Cóż - nie wiem. W idealnym świecie nie dochodzi bowiem do całej tej sytuacji. Skoro jednak Rafał Wolski usiadł za kółko mając 1,7 promila alkoholu we krwi, to powinien, w moim przekonaniu, zareagować szybciej. Teraz nie uratuje już niczego - także swojego wizerunku. A przecież szanse były - zaraz po zatrzymaniu przez policję. Zaraz po pierwszym wyroku. Zaraz, gdy Sąd Okręgowy odrzucił apelację prokuratury. Postanowiono jednak czekać w nadziei, że sprawa rozejdzie się po kościach.
Taki scenariusz były jednak obrzydliwy. O tej sprawie zapomnieć nie można, chociaż, niestety, pewnie tak się stanie. Pijani kierowcy są zmorą polskich dróg. W 2021 roku policjanci zatrzymali ponad 45 tysięcy takich przestępców. Spowodowali oni blisko dwa tysiące wypadków. Zginęło w nich 257 osób, natomiast 2203 osoby zostały ranne. Fakt, że Rafał Wolski nie dołożył cegiełki do najgorszych z tych liczb jest dowodem na to, że szczęście sprzyja głupcom.

Wsteczny bieg

Inaczej Rafała Wolskiego nazwać nie potrafię, on sam, żywię nadzieję, też. Piramidalna nieodpowiedzialność w jego wykonaniu powinna ciągnąć się latami i nie ma chyba przesady w stwierdzeniu, że kierowcy tego pokroju powinni raczej oglądać świat zza krat niż szykować się do regularnej walki o skład reprezentacji Polski.
Apelowanie o to, aby Rafała Wolskiego skreślić, wymazać, zwolnić z ekipy "Nafciarzy" jest jednak w tym momencie bezzasadne, bo bezcelowe. Nie zgadzam się z karą, którą piłkarz otrzymał, postrzegam ją jako zbyt niską i nie zmienia tego fakt, że dodatkową naganę finansową nałożyła sama Wisła. Byłbym jednak naiwny, gdybym nie sądził, że o całej tej aferze zapomnie się relatywnie szybko. Że nie przeminie gdzieś między Beatą Kozidrak a Michałem Żewłakowem i wpadnie w szufladę opatrzoną napisem - ot, stało się.
Rafała Wolskiego nie sięgnie ostracyzm - za kilkanaście miesięcy sprawa faktycznie się rozmyje. Czy to dobrze? Nie sądzę. Jeszcze gorzej jednak, że to zdarzenie nie nauczy nas kompletnie niczego w kwestii społecznej. Nie minie przecież nawet pół roku zanim znowu usłyszymy o postaci publicznej, która wsiadła za kółko po alkoholu. Mówimy w końcu o 45 tysiącach osób w skali roku. Każdego dnia to ponad 123 osoby rozsiane po całej Polsce, które sprawiają, że miliony rodzin mogą nie powitać swoich bliskich.
Rafałów Wolskich mamy zatem na pęczki. Czy jednak cokolwiek w tej sprawie zrobiono? Czy zaostrzono przepisy? Dlaczego nikt w tym kraju nie rozpocznie debaty dotyczącej między innymi alkoholu sprzedawanego na stacjach benzynowych i za "małpki", które w rzeczonych obiektach są łatwiejsze w nabyciu niż dobrej jakości prezerwatywy lub środki pierwszej pomocy. Na to pytanie musimy odpowiedzieć sobie sami, albo nadal udawać, że problemu nie ma i przecież "wystarczy nie kupować". Nie, nie wystarczy.
Pokusom ulegają wszyscy - także ci, którzy mogą zamówić sobie taksówkę w Gdańsku i pojechać nią do Rzymu. Nie zmienia to faktu, że postawą Rafała Wolskiego jestem dogłębnie rozczarowany. Błędu, który popełnił, nie da się naprawić jednym oświadczeniem. Refleksja powinna przyjść znacznie wcześniej, teraz zakrawa o nieśmieszny żart. Ostatecznie 29-latkowi się upiekło. Na szczęście, bo nikt nie ucierpiał w związku z jego przestępstwem. Niestety, bo dołączy do grona osób, którym w gruncie rzeczy jazda po pijaku na sucho. A problem, który za tym stoi, pozostanie żywy.

Przeczytaj również