Real Madryt przed miesiącem prawdy. Jeśli pójdzie słabo, w marcu przestanie się liczyć w walce o trofea

Real wraca na właściwą ścieżkę, ale już niebawem może z niej zboczyć. Morderczy miesiąc przed "Królewskimi"
Vlad1988 / Shutterstock.com
Podopieczni Solariego wkraczają w decydujący etap sezonu. Przed nimi bardzo trudny okres, w którym zmierzą się z Atletico, dwukrotnie z Ajaksem oraz aż trzykrotnie z FC Barceloną! Jeśli kiedyś ma dojść do weryfikacji drużyny, to właśnie w ciągu najbliższego miesiąca.
W trakcie obecnego sezonu pod adresem prezesa Realu Madryt wystosowano mnóstwo słów krytyki. Choćby o tym jak mógł sprzedać Ronaldo i nie zastąpić go kimś innym? Krytyka Pereza była tym większa, im gorsze wyniki osiągał Real. Nie wszystko było jednak tak oczywiste, jak się wydawało.
Dalsza część tekstu pod wideo
Przede wszystkim zbyt wielkie znaczenie nadano odejściu CR7. Oczywiście, był to niesamowicie ważny zawodnik w układance „Królewskich”, ale warto sobie przypomnieć, że razem z Portugalczykiem w składzie Real również dryfował w nieznane przez pierwszą połowę poprzedniego sezonu. Bez Ronaldo Real jest słabszy, ale nie słaby - to wciąż topowa drużyna ze świetnymi zawodnikami.
Przecież to nie odejście Portugalczyka sprawiło, iż Real nie potrafił strzelić gola w meczach z Alaves, Eibarem czy CSKA. W fatalnej formie była cała drużyna. Wszyscy. A jeśli wszyscy są w koszmarnej formie i ledwo biegają, to znaczy, że zostali źle przygotowani do sezonu.
W dużej mierze aspekt fizyczny poprawił się po zmianie trenera. Do pracy z piłkarzami wrócił odstawiony przez Lopeteguiego na boczny tor Antonio Pintus, który za czasów Zidane'a był odpowiedzialny za przygotowanie kondycyjne zawodników.
Teraz „Królewscy” swoją dynamiką i świeżością znów zaczynają bardziej przypominać wytrzymałą ekipę, która zabiegała Juventus w drugiej połowie finału LM, niż zbieraninę ociężałych leniwców biernie przyglądających się jak Sevilla rozjeżdża ich 0:3. Teraz Modrić wygląda jak ten Modrić, który zachwycał w Rosji.

Jest forma, jest impreza

Oprócz kwestii fizycznych zmianie uległy aspekty czysto piłkarskie. Solari częściej sadza na ławce tych, którzy nie prezentują odpowiedniej formy jak np. Marcelo, który jest cieniem samego siebie.
Trener nie boi się stawiać na młodych w postaci Viniciusa, Llorente czy Reguilona. Mieszanka weteranów (Modrić i Kroos) oraz „młokosów” (Llorente) daje świetną drugą linię. Llorente ma tę przewagę nad Casemiro, że jest dobry nie tylko w destrukcji, lecz także potrafi prowadzić piłkę przy nodze, co przekłada się na więcej możliwości w ofensywie.
Vinicius w zasadzie już teraz jest na pograniczu wyjściowego składu i pozycji pierwszego wchodzącego z ławki. U Lopeteguiego mógł tylko o tym pomarzyć. Z kolei Reguilon zajął miejsce Marcelo na lewej stronie obrony.
To pokazuje, że ta kadra ma naprawdę bardzo duży potencjał nawet bez Ronaldo. Warunek jest jednak oczywisty - piłkarze muszą być w dobrej dyspozycji. Co ciekawe, jeden z najlepszych meczów ostatnich lat Real rozegrał właśnie bez Cristiano. To rewanżowe spotkanie o Superpuchar Hiszpanii w 2017 roku, wygrane z Barceloną 2:0.
Dziwne, że nie skończyło się wyżej, ale Pique i tak był wściekły. Przeklinał i krzyczał do kolegów: „Oni z nami tańczą!”. Wtedy wszyscy byli w kapitalnej formie. Asensio strzelił przepięknego gola. W tym sezonie ma problem z oddaniem celnego strzału.

Bale/Lider. Wybierz jedno

Albo jest się liderem, albo Walijczykiem z kucykiem. Gareth Bale jako głównodowodzący „projektu” to totalny niewypał. Ten, kto ogląda tylko najważniejsze mecze Realu (jak np. finały LM) z pewnością powie, że przecież Bale to gość, który strzelił dwa gole Liverpoolowi, zdobył gola w finale LM w 2014 r., przegonił Bartrę w Pucharze Króla itd.
OK, to się zgadza. Tylko żeby Bale mógł rzeczywiście zdobywać gole w finale, najpierw do tego finału Real musiał dojść - a na tej drodze do kluczowego spotkania Walijczyk zazwyczaj znikał, ponieważ albo nie miał formy, albo był kontuzjowany.
11 bramek rzekomego następcy Cristiano Ronaldo to śmieszna liczba. Wyśmiewany przez długi czas Karim Benzema ma ich na koncie już 18. Trudno odnaleźć w Bale'u mentalność lidera - człowieka, który nie wie, że czegoś nie da się zrobić, a potem to robi.
Kimś takim jest właśnie Ronaldo. Portugalczyk to zawodnik, który motywuje kolegów i ich napędza, gdy drużynie nie idzie. Bale w tym czasie poprawia kucyk i sprawdza, czy nie ma kontuzji łydki.
Oczywiście Walijczyk może odpalić w drugiej części sezonu i poprowadzić Real do sukcesów, ale bardziej prawdopodobne jest to, że strzeli kilka bramek i dozna kontuzji albo będzie bez formy.
Ten sezon pokazuje, że powinien być to ostatni sezon Bale'a w koszulce Realu. Zwyczajnie bezsensowne jest trzymanie w składzie gościa z nierówną formą, którego głównym atutem po kilku latach występów w technicznej Hiszpanii wciąż jest zagranie typu „dzida i do przodu”.

Karim, jak Ty mnie zaimponowałeś w tej chwili!

Wózka nie ciągnie Bale, ale robi to Karim Benzema, który z pewnością nie jest najlepszym napastnikiem na świecie, ale jest jednym z najlepszych piłkarzy wśród napastników. Francuz w ostatnich tygodniach pokazuje wreszcie to, na co kibice Realu czekali bardzo długo. Gole, świetne czucie piłki, drybling.
Bramki nie przyszły znikąd. Warto zwrócić uwagę, że Benzema od jakiegoś czasu częściej pojawia się w polu karnym. W pierwszych miesiącach sezonu wyglądało to tak, jakby Francuz nie wiedział, że w składzie nie ma już czającego się w „szesnastce” Ronaldo. A to miejsce należało przecież do niego!
On jednak cofał się do drugiej linii, pomagał rozgrywać, a gdy już doszło do podania w pole karne rywali, okazywało się, że Benzema jeszcze tam nie dobiegł. Teraz Francuz porusza się znacznie częściej w tych strefach, w których powinien być obecny środkowy napastnik, a to skutkuje golami, gdyż ma więcej okazji do oddawania strzałów.
Wciąż jednak statystyki pokazują różnicę w sposobach gry Benzemy i Ronaldo. Francuz, biorąc udział w rozgrywaniu, ma znacznie mniej okazji do strzałów. W niedawnej publikacji dziennika „AS” można było znaleźć potwierdzające tę tezę wyliczenie. Według statystyk na pierwszy dzień lutego Benzema oddał na bramkę rywali 72 strzały, a Ronaldo - 119. To różnica aż 47 strzałów!

Co z Realem będzie, gdy znajdzie się na zakręcie?

Najbliższy miesiąc może zdecydować o tym, jak głębokie zmiany przejdzie skład „Królewskich” w najbliższym oknie transferowym. Jeśli po miesiącu pełnym wyzwań Real wciąż będzie w grze we wszystkich rozgrywkach, można założyć, że mało prawdopodobny będzie kapitalny remont kadry.
Być może odejdzie 2-3 zawodników, których zastąpi paru nowych (Hazard?), ale nie będzie to jednak burzenie starego domu i stawianie nowego, lecz tylko konserwacja tego, który już stoi od dawna.
Na marginesie należy zaznaczyć, że w sprawie Hazarda Perez zachował się bardzo dobrze. Obecna kadra Realu pozwala na liczenie się w walce o trofea, a Perez nie zgodził się na zapłatę fortuny.
Trzeba wziąć pod uwagę kilka kwestii. Po odejściu Ronaldo włodarze Chelsea wiedzieli, że jeśli Real zdecyduje się na sprowadzenie „wielkiej gwiazdy”, będzie można wyciągnąć od zdeterminowanych „Królewskich” znacznie więcej niż w normalnych warunkach.
Co więcej, za takiego przeciętniaka jak Morata Real rok wcześniej wyciągnął z kieszeni „The Blues” grube miliony euro. Ile zatem musiałby zapłacić za lidera trzeciej drużyny mundialu, którego z Chelsea wiązał wtedy jeszcze dwuletni kontrakt?
W ten sposób Real przetrwa aktualny sezon (najprawdopodobniej zajmie miejsce w TOP3 w La Liga, w LM zajdzie do ćwierćfinału/półfinału, może zdobędzie Puchar Króla) i ściągnie Hazarda za dużo niższą kwotę. Latem Belgowi zostanie rok do końca kontraktu, co pozwoli na dokonanie także innych wzmocnień.
Perez najpewniej uznał, że nie ma sensu przepłacać za świetnego co prawda, ale będącego już wtedy w 28. roku życia Hazarda, skoro można go ściągnąć za znacznie mniejsze pieniądze w następnym oknie transferowym.
Ten miesiąc może udzielić odpowiedzi na pytanie, czy Solari i Hazard miną się w Madrycie, czy będzie im jednak dane współpracować. Jeśli trener Realu wyjdzie z tej trudnej serii żywy, ma duże szanse na pozostanie w Madrycie. Klęska sprawi, że po sezonie prawdopodobnie przestanie być szkoleniowcem „Królewskich”. Pierwszy zakręt na drodze Realu dziś wieczorem.
Mateusz Jagnaciak

Przeczytaj również