Rekiny biznesu coraz mocniej zaciskają szczęki. Francuska fabryka talentów w Olympique Lyon

Rekiny biznesu coraz mocniej zaciskają szczęki. Francuska fabryka talentów w Olympique Lyon
BalkansCat/Shutterstock
Gdy myślimy o najlepszych akademiach piłkarskich w Europie, automatycznie mówimy: Ajax Amsterdam, Real Madryt, FC Barcelona, Manchester United. Wychowankowie wspomnianych klubów zazwyczaj są bacznie monitorowani przez potentatów futbolu na Starym Kontynencie. We Francji również bez kompleksów stawia się na perspektywicznych zawodników, których na późniejszym etapie kariery można sprzedać za bajońskie sumy pieniędzy. Jednym z ośrodków treningowych, który lideruje na europejskiej giełdzie, jest niezaprzeczalnie Olympique Lyon.
Klub ze wschodniej części Francji cieszy się powszechnym szacunkiem oraz nieposzlakowaną opinią, jeśli w grę wchodzi szkolenie młodzieży. Obok PSG, Monaco, Nantes czy Auxerre stał się najbardziej renomowaną placówką sportową na francuskim rynku. Najdosadniejsze potwierdzenie tego stanu rzeczy znajdujemy w opublikowanym jesienią ubiegłego roku rankingu Międzynarodowego Centrum Badań Sportowych (CIES).
Dalsza część tekstu pod wideo
Jak widać, szkoleniowcy i działacze kuźni talentów OL znają się na swoim fachu. Diamenty oszlifowane na linii produkcyjnej francuskiej szkółki aktualnie zasilają szeregi Realu Madryt, Arsenalu czy Bayernu. Na liście gorących wyrobów wprost z akademii „Les Gones” widnieją takie nazwiska, jak np.: Karim Benzema, Alexandre Lacazette, Hatem Ben Arfa, Anthony Martial, Loic Remy, Samuel Umititi, Nabil Fekir lub Corentin Tolisso.
Zapalonym pasjonatom futbolu wyżej wymienionych graczy nie trzeba specjalnie przedstawiać. Olympique Lyon zbił na nich fortunę, którą inteligentnie zainwestował w następne pokolenia młodych, wyróżniających się adeptów piłki nożnej. Prezes klubu, Jean-Michel Aulas, od lat zatrudnia współpracowników, którzy wiedzą, jak należy poruszać się na gruncie ekonomicznym. Nie ma co się dziwić, że przylgnęła do niego reputacja twardego negocjatora.

System szkolenia

Procesem rekrutacji w Lyonie na przestrzeni lat 2003-2017 zajmował się Gerard Bonneau i to głównie na jego barkach spoczywała odpowiedzialność za rozwój plejady rzeczonych gwiazd francuskiego futbolu. Bonneau po prostu wychodził, obserwował zawodników czujnym okiem, po czym zapisywał w swoim notatniku nazwiska interesujących prospektów. Uwielbiał to robić i – choć jest skromnym człowiekiem – wie, że odniósł olbrzymi sukces.
Według szacunków statystyków 8-12 procent graczy w każdej grupie wiekowej, włączonych do systemu szkoleniowego „Les Gones”, podpisuje profesjonalne kontrakty piłkarskie. Dla porównania średnia krajowa we Francji wynosi niespełna 6%. To rezultat sumiennej pracy łowców talentów, wyedukowania ekspertów, wsparcia finansowego na rzecz postępu oraz niezachwianej hierarchii zasad moralnych.
Bernard Lacombe, dyrektor sportowy Olympique i osobisty doradca Aulasa, wyraźnie podkreśla, że proces szkolenia młodzieży w Lyonie ma charakter priorytetowy. Rokrocznie z budżetu klubu na akademię przeznaczane są kwoty w granicach od 8 do 10 milionów euro, co często owocuje współpracą z mniejszymi ośrodkami treningowymi. Budowanie sieci kontaktów powinno stanowić wzorzec prowadzenia skautingu dla innych klubów.
Dotychczas włodarze OL wdrożyli w życie działania kooperacyjne z 26-cioma drużynami amatorskimi, skąd pozyskują chłopaków do własnej szkółki. W zamian kluby partnerskie otrzymują dotacje na sprzęt sportowy, zapewnia doradztwo pod względem strukturalnego funkcjonowania ośrodków i organizuje kursy trenerskie. Dodatkową gratyfikacją są bezpłatne wejściówki na mecze „Les Gones”.

Tanio kupić, drogo sprzedać

Konstrukcja utworzona przez Bonneau umożliwia Lyonowi wypatrywanie obiecujących zawodników, pojawiających się w pozostałych regionach Francji. Dzięki temu udało się mu ukraść sprzed nosa rekruterom Martiala czy Ben Arfę, którzy kopali futbolówkę na przedmieściach Paryża, natomiast Alassane Plea został zwerbowany przez Bonneau z małego ośrodka nieopodal Lille.
- Zawsze, gdy przyglądam się utalentowanemu graczowi, staram się być na przynajmniej 15 meczach z jego udziałem, żeby sporządzić obszerny raport. Bo jeśli dostaniesz od kogoś 50 porad, to zwykle 48 można wyrzucić na śmietnik. Nie chcę przegapić tych dwóch dobrych – mówi Bonneau.
Skauci OL zwracają szczególną uwagę na środowisko, w którym wychowuje się młodzież, sytuację rodzinną i styl życia piłkarzy. Ponadto są bardzo wyczuleni na problemy pozaboiskowe, które mogłyby wykoleić obiecującą karierę młodzieżową na dalszych szczeblach profesjonalnego uprawiania futbolu. Akademia liczy 398 osób (248 chłopców i 150 dziewcząt). Każdy z nich jest oceniany w ramach projektu rozwoju osobistego.
Ostatnim głośnym transferem Lyonu była sprzedaż Tanguya Ndombele do Tottenhamu za bagatela 60 milionów euro. Olympique zapłaciło za niego zaledwie 8 milionów, więc – jakby nie patrzeć – ubili świetny interes. Biorąc pod uwagę, że Guingamp wyrzuciło go ze swojej szkółki, a on tułał się po piątej klasie rozgrywkowej we Francji, reprezentując barwy Amiens, OL podarowało mu drugą szansę, inkasując przy tym pokaźny zastrzyk gotówki.
Klub ewidentnie ma szósty zmysł do robienia biznesów. Majątek zarobiony na transferze Mahamadou Diarry lub Michaela Essiena to tylko kropla w oceanie mądrego poruszania się na giełdzie zawodników, gdzie Aulas do spółki z Lacombe’em bezdyskusyjnie wiodą prym, krok po kroku przejmując monopol na mądre zarządzanie w handlu piłkarzami we Francji.

Idzie nowe!

Lyon postawił sobie również za cel złagodzenie presji psychologicznej wśród wychowanków. Ta jest nieuniknioną konsekwencją przynależności do wielkich klubów piłkarskich. Dla poprawienia równowagi psychicznej aktywowano program odnowy biologicznej. Udostępniono pomoc terapeutyczną, w zakresie której znajdują się nie tylko rozmowy, lecz przede wszystkim uczestnictwo w cotygodniowych sesjach jogi, ćwiczenia oddechowe oraz poddawanie naukom konwersacyjnym hipnoterapii.
Sternicy i pracownicy niższych struktur Olympique Lyon celująco zdają egzamin z przygotowania swoich podopiecznych do konfrontacji z zawodowym futbolem. Trener Rudi Garcia bez żadnych obaw daje szanse występów nastolatkom w pierwszej drużynie, natomiast oni spłacają kredyt zaufania z niesłychaną sumiennością. Np. podczas ostatniego pojedynku Pucharu Francji błysk geniuszu zaprezentował Mathis Ryan Charki, a „Les Gones” pokonali Nantes 4:3.
Jeśli dodać do tego zakontraktowanie za łączną kwotę 34 milionów euro Thiago Mendesa oraz Youssoufa Kone, którzy w ciągu maksymalnie dwóch lat powinni zyskać na wartości, Lyon nie musi martwić się o przyszłość. Z drugiej strony ich wyniki na krajowym podwórku, delikatnie rzecz ujmując, nie powalają na kolana. „Les Gones” na zwycięstwo w Ligue 1 czekają już dwanaście lat i póki co nie zanosi się, aby cokolwiek w tej kwestii miało ulec zmianie.
W każdym razie, francuski klub świeci przykładem pod względem wychowywania piłkarzy i eksponowania ich walorów na aukcjach transferowych. Ruchy Lyonu przekraczają najśmielsze wyobrażenia dotyczące zarabiania grubej kasy, więc może warto zasugerować się przedsiębiorczością właścicieli OL, stwarzając podobne warunki młodym zawodnikom w Polsce, bo jak głoszą słowa legendarnego trenera i motywatora futbolowej młodzieży Horsta Weina: „Gra w piłkę nożną zaczyna się w głowie, a kończy na nogach”.
Mateusz Połuszańczyk
Redakcja meczyki.pl
Mateusz Połuszańczyk , Mateusz Połuszańczyk
22 Jan 2020 · 14:30
Źródło: własne

Przeczytaj również