Rewelacyjny polski nastolatek błyszczy w akademii Liverpoolu FC. Świetnie drybluje, dostrzegł go Juergen Klopp

Rewelacyjny polski nastolatek błyszczy w akademii Liverpoolu. Świetnie drybluje, dostrzegł go Juergen Klopp
instagram Mateusza Musiałowskiego
Do Anglii wyjechał dopiero niedawno, a zwrócił na siebie uwagę Juergena Kloppa. Zasłynął fantastyczną akcję, w której przedryblował połowę rywali. Nastoletni Mateusz Musiałowski zaczyna coraz śmielej dobijać się do pierwszego zespołu Liverpoolu.
A gdyby tak dwa największe talenty nowego pokolenia polskich piłkarzy przyszły na świat dokładnie tego samego dnia? Podczas gdy urodzony 16 października 2003 roku Kacper Kozłowski został pod koniec marca najmłodszym debiutantem w dorosłej reprezentacji Polski od czasów Włodzimierza Lubańskiego - a także najmłodszym dotychczas uczestnikiem eliminacji mistrzostw świata 2022 w strefie europejskiej - jego, co do dnia, rówieśnik, brylował w tym czasie na treningach pod okiem samego Juergena Kloppa. O Mateuszu Musiałowskim rozpisują się ostatnio zarówno lokalne, jak i ogólnokrajowe, by nie napisać wręcz międzynarodowe media na Wyspach.
Dalsza część tekstu pod wideo

Po marzenia

Kim jest zatem i skąd w ogóle wziął się w akademii ciągle aktualnych mistrzów Anglii 17-letni Musiałowski? A co ważniejsze, dlaczego zrobiło się o nim tak głośno?
Wszystko zaczęło się kilka tygodni temu, kiedy polski zawodnik przedryblował pół drużyny Newcastle United i w niezwykle efektownym stylu wpisał się na listę strzelców w spotkaniu zespołów do lat 18. Takich goli w wykonaniu któregokolwiek z naszych rodaków, niezależnie od wieku, nie ogląda się zbyt często. Jeśli w ogóle.
Podejrzewasz, że Musiałowski musiał urodzić się na Wyspach i od najmłodszych lat trenuje piłkę nożną w Anglii? Nic bardziej mylnego. Utalentowany nastolatek przyszedł na świat w Katowicach, a jego pierwszym klubem miał być Ajaks Częstochowa. Stamtąd trafił do Rakowa. Następnie był związany z SMS-em Łódź, z którego dopiero latem ubiegłego roku wyjechał na Wyspy.
- Na początku było mi trudno, ponieważ spotkałem się z innym doświadczeniem, językiem czy ludźmi wokół mnie - mówił niedawno, więcej niż poprawną “angielszczyzną”, sam zainteresowany. - Z czasem przyzwyczaiłem się jednak do nowego miejsca. Trenerzy, pracownicy akademii i koledzy z drużyny bardzo mi pomogli. Idzie mi coraz lepiej. Czuję, że zaaklimatyzowałem się tutaj naprawdę dobrze i cieszę się z gry dla Liverpoolu.
- Chcę realizować marzenia - uzasadniał decyzję o przeprowadzce do Anglii w tak młodym wieku Musiałowski. - W mojej opinii angielski futbol jest obecnie najlepszy na świecie. To miejsce, w którym mogę nauczyć się czegoś innego. Przyjechałem tutaj, żeby się rozwijać. Chcę być najlepszy, dlatego ciężko pracuję.

Nieanonimowy

Nastoletni Musiałowski nie jest w Polsce postacią anonimową. Od kilku lat występuje w reprezentacjach młodzieżowych naszego kraju. Już we wrześniu 2016 roku jego umiejętnościami zachwycał się publicznie Zbigniew Boniek. Znacznie wcześniej mały chłopiec z piłką pozornie przyklejoną do stopy błyszczał na częstochowskich boiskach.
- Miał świetnego trenera, który nie przejmował się wynikami, ale sprawiał, że dzieci cieszyły się grą - zwróciła uwagę fanka Liverpoolu, Karolina Kurek, cytowana niedawno na łamach lokalnego dziennika “Liverpool Echo”. - Chciał, żeby zawodnicy pokazywali na boisku swoje umiejętności i zachęcał ich do dryblowania.
Po tym, jak wyjątkowo uzdolniony Musiałowski trafił do Rakowa, miała interesować się nim Legia Warszawa.
- Jego rodzice nie byli przekonani co do przeprowadzki Mateusza do Warszawy - zdradziła Kurek. - Wybrali SMS Łódź, dzięki czemu mógł on dojeżdżać na treningi dwa razy w tygodniu oraz w weekendy na mecze.
Czas na przeprowadzkę nadszedł później. I to od razu zagraniczną. Co ciekawe, Musiałowski miał początkowo trafić nie na Anfield, ale do innego angielskiego giganta - Arsenalu. Londyńczycy, gdzie polski nastolatek podobno przebywał nawet na testach, nie wykazali się jednak wystarczająco dużą determinacją i ostatecznie dali się ubiec Liverpoolowi.

Przestroga

Młodzieżowy reprezentant naszego kraju mógł potrzebować trochę czasu, zanim zaczął demonstrować pełnię swoich nietuzinkowych umiejętności w akademii klubu z Anfield. Popisy w zespole do lat 18 to jednak nie wszystko. Podczas minionej przerwy na mecze reprezentacji Musiałowski został zaproszony na treningi pierwszej drużyny, gdzie miał okazję sprawdzić się na tle takich zawodników, jak Trent Alexander-Arnold, Fabinho czy Alex Oxlade-Chamberlain.
Polak miał prezentować się na tyle dobrze, że podczas gdy niektórzy spośród jego rówieśników wrócili po tygodniu do zespołu młodzieżowego, on został z “seniorami” na kolejnych kilka dni. Ten fakt może świadczyć najlepiej o uznaniu, jakie spotkało go ze strony Juergena Kloppa. Podczas jednego z treningów Musiałowski miał nawet założyć siatkę wspomnianemu wyżej Fabinho.
Szum wokół ofensywnie usposobionego nastolatka - który występował dotychczas zarówno w roli skrzydłowego, na pozycji “numer 10”, jak i jako wysunięty napastnik - zrobił się tak duży, że przypięto mu nawet łatkę “polskiego Messiego”. I tutaj może zapalić się nie jedna lampka. Pytanie tylko, jakiego koloru.
Jeśli zielonego, Musiałowski może znajdować się już tylko o krok od pierwszego zespołu Liverpoolu. Całkiem możliwe, że Klopp zabierze go latem na obóz przygotowawczy do sezonu, a następnie da szansę debiutu w seniorskiej drużynie, np. w spotkaniu Pucharu Ligi.
Na razie niewykluczone, że najlepiej, jakby zapaliła się jednak żółta lampka. Kariera polskiego “supertalentu” tak naprawdę dopiero się zaczyna. Największy test tuż przed nim. Jak poradzi sobie z coraz większymi oczekiwaniami? Czy nie spuści wzroku z tego, co najważniejsze? Czy nie skończy tak jak wielu utalentowanych piłkarzy, dla których pozornie krótka droga ze szczebla juniorskiego na zawodowy okazała się niemożliwa do pokonania?

Polski drybler?

Są tacy, którzy prognozują, że po zakończeniu kariery przez Roberta Lewandowskiego polską piłkę nożną czekają lata posuchy. Talenty pokroju Kacpra Kozłowskiego czy Mateusza Musiałowskiego dają nadzieję, że wcale nie musi być aż tak źle. Można wręcz zaryzykować stwierdzenie, że młody zawodnik o umiejętnościach tego drugiego nie narodził się w naszym kraju od dekad. Jeśli kiedykolwiek wcześniej. Takiego piłkarza podobno nie da się wyszkolić. Oni po prostu się pojawiają. I nigdy nie wiadomo, dlaczego akurat w tym konkretnym, a nie jakimkolwiek innym miejscu na ziemi. Może po prostu nadszedł czas na dryblera z polskim rodowodem?
Wystarczy już jednak tych marzeń. Na razie niech Mateusz Musiałowski rzeczywiście pracuje na kolejne szanse u Juergena Kloppa. W końcu to zapewne nie przypadek, że polski piłkarz nie przebił się z akademii do pierwszego zespołu angielskiego klubu od ponad 10 lat.

Przeczytaj również