Robert Lewandowski musi wygrać, ale FIFA znów się ośmiesza. Halo, gdzie są Neuer, Kimmich czy Mueller?

Lewandowski musi wygrać, ale FIFA znów się ośmiesza. Halo, gdzie są Neuer, Kimmich czy Mueller?
własne/PressFocus/shutterstock.com
FIFA właśnie ogłosiła nominacje do tytułu piłkarza roku w plebiscycie “The Best”. I, jak to często bywa przy podobnych konkursach, możemy zapytać ekspertów federacji - czy leci z Wami pilot? Bo jak inaczej zrozumieć brak w ścisłym gronie kandydatów do nagrody takich graczy jak Joshua Kimmich, Manuel Neuer czy Thomas Mueller?
Robert Lewandowski został już najlepszym zawodnikiem ubiegłego sezonu w plebiscycie organizowanym przez UEFA, a teraz może dołożyć do tego inne, cenne wyróżnienie - miano piłkarza roku FIFA. Polak właśnie znalazł się w gronie jedenastu kandydatów do zgarnięcia tej statuetki. I znów powinien wygrać w cuglach. Oto pełna lista nominowanych:
Dalsza część tekstu pod wideo
Jak możemy przeczytać, specjalnie powołany panel ekspertów FIFA przy nominacjach brał pod uwagę okres gry od drugiej połowy lipca ub. r. do 7 października br. Ale najwyraźniej postanowił potraktować swoje obowiązkowi po macoszemu. Ewentualnie - wykazał się godną pożałowania ignorancją lub sklerozą.

A może nie oglądali Ligi Mistrzów?

Na przestrzeni wspomnianych niespełna piętnastu miesięcy najlepszą drużyną na świecie był Bayern Monachium. Bawarczycy zdeklasowali konkurencję w Lidze Mistrzów. To bezsprzecznie fakt. A wydaje się, że w obliczu braku wielkiego turnieju reprezentacyjnego, to właśnie osiągnięcia piłkarzy w elitarnych rozgrywkach klubowych powinny stanowić wyznacznik obecności w plebiscycie tego typu. Jasne, nie tylko należy patrzeć na statystyki albo sam fakt zdobycia trofeum, lecz obecność zaledwie dwóch (w tym jednego byłego) graczy mistrza Niemiec - Lewandowskiego oraz Thiago - jest trudna do zrozumienia.
Sukces Bayernu miał wielu ojców. “Lewego”, ale również Manuela Neuera, Joshuę Kimmicha, Thomasa Muellera, Serge’a Gnabry’ego, Leona Goretzkę. Nominowanego Thiago także, jednak z naciskiem na pierwszą trójkę. Możemy dyskutować o tym, czy większy wpływ na monachijską maszynę miały interwencje Neuera, genialne podania i odbiory Kimmicha, czy jednak asysty Muellera, ale co do jednego powinniśmy być zgodni: ich nieobecność w wąskim gronie kandydatów do nagrody to żart. Żart, który trudno wytłumaczyć. Może panowie z szacownego grona ekspertów nie oglądali Ligi Mistrzów?

Gdzie jest Nemo Neuer?

Kogo mogłyby zastąpić gwiazdy Bayernu? Sergio Ramos chyba dostał bilet za wyjątkową jak na obrońcę skuteczność pod bramką rywala w lidze hiszpańskiej, głównie podyktowaną znakomitą egzekucją rzutów karnych. Żeby było jasne: nie odejmuję temu wybitnemu obrońcy ani umiejętności, ani nieocenionego wpływu na grę Realu w zeszłym i poprzednich sezonach, ale czy kapitan “Królewskich” naprawdę zasłużył na nominację kosztem choćby Kimmicha? Spójrzmy szerzej: madrytczycy wypadli bardzo kiepsko w Lidze Mistrzów, a na krajowym podwórku w marnym stylu skorzystali z indolencji jeszcze słabszej Barcelony. Tak, Ramos był dobry, bardzo dobry. Razem z Thibaut Courtois i Karimem Benzemą poprowadził drużynę do mistrzostwa Hiszpanii. Tylko tyle czy aż tyle? Zdziałał więcej od Kimmicha? No nie.
Neuer powinien z kolei wskoczyć choćby za kogoś z duetu Salah-Mane. Co do niemieckiego bramkarza - zacznijmy od tego, że osobiście jestem zwolennikiem promowania golkiperów w podobnych plebiscytach, bo zwykle są oni pokrzywdzeni przez naturalną modę stawiania na ofensywę. Dlatego Gianluigi Buffon i Iker Casillas nigdy nie zdobyli Złotej Piłki. Ale, wracając do kapitana Bayernu, bez niego dominacja ekipy Hansiego Flicka nie miałaby racji bytu. Wrócił stary, świetny “Manu”. Z doskonałym refleksem i zdolnościami do bronienia sytuacji z gatunku nie do wyjęcia. Gdybym miał tworzyć czołową trójkę plebiscytu na piłkarza sezonu bez oglądania się na nominacje FIFA, Neuera umieściłbym na podium. Tuż za “Lewym”.

Po staremu

Futbolowe plebiscyty od lat narażone są na śmieszność. Do legendy przeszła wieczna obecność Andresa Iniesty w jedenastkach roku, nawet jak ten hiszpański magik nie był w stanie prezentować poziomu równego najlepszym. Wszyscy pamiętamy słynny “Le Cabaret” Lewandowskiego. Z kolei w zeszłym roku w TOP10 Złotej Piłki znalazł się duet z Manchesteru City - Bernardo Silva i Riyad Mahrez. Nic się zatem nie zmieniło - dalej jest po staremu. Wybory ekspertów. niezależnie od tego kto organizuje plebiscyt, pozostają często zupełnie niezrozumiałe. Tyczy się to zresztą to nie tylko konkursów z udziałem zawodników. FIFA właśnie nominowała do miana trenera roku… Marcelo Bielsę. Mimo wszystkich zalet argentyńskiego coacha, brzmi to irracjonalnie. Można też by dyskutować nad sensem kandydatury Zinedine’a Zidane’a kosztem Thomasa Tuchela, Juliana Nagelsmanna lub Gian Piero Gasperiniego.
Tyle dobrze w tym całym zamieszaniu, że nagrodę najprawdopodobniej zgarnie Robert Lewandowski. Bezapelacyjnie i zasłużenie. Inny scenariusz byłby kompromitacją organizatorów. “Lewy” znokautował prawie całą konkurencję nawet na polu asyst w Lidze Mistrzów - tutaj dorównał mu tylko Kylian Mbappe. Nie mówiąc już o różnicy poziomów w liczbie zdobytych goli. Na zakończenie, w ramach ciekawostki, garść statystyk z ubiegłego sezonu wszystkich nominowanych ofensywnych piłkarzy.
Kolejno: imię, nazwisko - występy, gole, asysty w lidze krajowej + występy, gole, asysty w LM
  • Robert Lewandowski - 31/34/4 + 10/15/6
  • Cristiano Ronaldo - 33/31/6 + 8/4/1
  • Leo Messi - 23/25/22 + 8/3/4
  • Mohamed Salah - 34/19/10 + 8/4/2
  • Sadio Mane - 35/18/9 + 8/2/2
  • Kylian Mbappe - 20/18/7 + 10/5/6
  • Kevin De Bruyne - 35/3/20 + 7/2/2
  • Neymar - 15/13/6 + 7/3/4
K.O. ze strony “Lewego”. A więc, cytując klasyka - cyk, do gabloty. Nie ma Złotej Piłki po wywieszeniu białej flagi przez Francuzów, to chociaż powinna być druga prestiżowa nagroda od federacji. Lepszy rydz, niż nic.

Przeczytaj również