Sędzia wypaczył wynik meczu, a później odmówił komentarza. "Nie powinno być żadnej łaski"

Sędzia wypaczył wynik meczu, a później odmówił komentarza. "Nie powinno być żadnej łaski"
Krzysztof Porębski / PressFocus
To dość przykre, że nawet w erze systemu VAR dochodzi do tak absurdalnych sytuacji, jak we wczorajszym spotkaniu Wisły Kraków z Lechem Poznań. Sędzia Tomasz Kwiatkowski co prawda najpierw uznał całkowicie prawidłowo zdobytą przez gospodarzy bramkę, ale po obejrzeniu sytuacji na wideo zmienił decyzję. Był chyba jedyną osobą (zapewne poza Bartoszem Frankowskim zasiadającym w wozie VAR), która zobaczyła tam faul zawodnika Wisły. A później, choć mógł uzasadnić swoją decyzję, odmówił komentarza.
Przypomnijmy. Była 55. minuta. Wiślacy mieli rzut rożny, po którym Zdenek Ondrasek wyskoczył do górnej piłki i uprzedził bramkarza Lecha, Filipa Bednarka. Futbolówka po zagraniu Czecha trafiła do Josepha Colleya, który skierował ją do siatki. Prowadzący to spotkanie Tomasz Kwiatkowski początkowo uznał gola. Wisła w tamtym momencie miała więc spory handicap. Prowadziła już 2:0, bo jeszcze w pierwszej połowie wspomniany Ondrasek zdobył piękną bramkę na 1:0.
Dalsza część tekstu pod wideo
Po chwili jednak arbiter dostał informację z wozu VAR, że sytuację warto zobaczyć na wideo. Kto tym razem zarządzał system wideoweryfikacji? Bartosz Frankowski. Dochodzi tu więc do dziwnego szeregu decyzji. Najpierw bowiem to właśnie Frankowski musiał jakimś cudem uznać, że Ondrasek faulował i jest to sytuacja “czarno-biała”, bo tylko w takich ma reagować VAR. Później Kwiatkowski musiał jeszcze tej decyzji przyklasnąć, bo ostatecznie gola anulował. Zadziwiająca zgodność, biorąc pod uwagę, że całe środowisko piłkarskie (łącznie z byłymi arbitrami) nie miało wątpliwości - to powinna być uznana bramka.
Zobaczmy tę sytuację jeszcze raz.
Ondrasek zwyczajnie skacze wyżej niż próbujący interweniować Bednarek. Między zawodnikami jest oczywiście delikatny kontakt, ale Czech nie fauluje golkipera Lecha. Należy pamiętać, bo niektórzy nadal używają tego argumentu, że nie istnieje coś takiego jak “nietykalność bramkarza w polu bramkowym”. Czy wyobrażamy sobie, że w miejscu Bednarka jest tam zawodnik z pola i po takim kontakcie z Ondraskiem arbiter zauważa faul? To niedorzeczne.
Ostatecznie Wisła zremisowała z Lechem 1:1. Czy w przypadku uznania gola Colleya, co dawałoby “Białej Gwieździe” prowadzenie 2:0, gospodarze wygraliby ten mecz? Tego oczywiście nie wiemy. Ale mieliby na to dużo większe szanse.
W obecnej sytuacji Wisły, która jak tlenu potrzebuje punktów, taka sytuacja boli szczególnie. Nic dziwnego, że po meczu o pracy arbitra bez ogródek wypowiadali się ludzie z otoczenia klubu. Choćby Jarosław Królewski, jeden ze współwłaścicieli Wisły.
Tak z kolei sytuację skomentował trener Wisły, Jerzy Brzęczek:
- Zastanawia mnie jedna rzecz. Mamy VAR. Ja rozumiem, że praca sędziego jest bardzo trudna, ale Panowie, którzy siedzą przed monitorami, obserwują… zastanawia mnie różna interpretacja. W Warszawie okazało się, że nasz zawodnik przegrał pojedynek i bramka jest słusznie uznana. Tutaj bramkarz przegrywa pojedynek i jest faul. Dziwnym trafem w tych ostatnich spotkaniach te decyzje są za każdym razem na niekorzyść mojej drużyny. Na niekorzyść Wisły Kraków (...). Błędy są rzeczą normalną. Każdy je popełnia. Ale jeśli jestem przed monitorem i są bardzo podobne dwie sytuacje i dwie różne interpretacje, to ja naprawdę czegoś nie rozumiem - powiedział szkoleniowiec Wisły na antenie “Canal+", odnosząc się do niedawnego meczu z Legią Warszawa.
Co ciekawe, Tomasz Kwiatkowski, który sędziował wczorajsze spotkanie Wisły z Lechem, został poproszony przez “Canal+” o komentarz i uargumentowanie swojej decyzji z 55. minuty spotkania.
***
Wydaje się, że arbitrzy powinni ponosić większą odpowiedzialność. Jeśli faktycznie sędzia był przekonany, że podjął dobrą decyzję, mógł wytłumaczyć wszystkim, co spowodowało, że nie uznał bramki. Jeśli się pomylił, choć w erze VAR naprawdę o to trudno, mógł przyznać się do błędu.
Postanowił jednak po prostu przemilczeć temat.
Być może wytłumaczenie opinii publicznej bardzo kontrowersyjnych decyzji powinno stać się obowiązkiem arbitrów. Czymś narzuconym z góry. Zdecydowałeś tak, że nikt nie jest w stanie zrozumieć Twojej decyzji? Po prostu powiedz dlaczego. Przecież to Ty, Panie Sędzio, znasz się na tej robocie najlepiej. Przynajmniej tak być powinno.

Przeczytaj również