"Skandal, odpier***cie się od naszego Dynama". Trenerska zdrada stulecia na Ukrainie

"Skandal, odpier***cie się od naszego Dynama". Trenerska zdrada stulecia na Ukrainie
Vlad1988 / shutterstock.com
Wyobrażacie sobie, że Arsene Wenger obejmuje Tottenham, sir Alex Ferguson siada na ławce Liverpoolu, a Zinedine Zidane zostaje nowym trenerem FC Barcelony? Tak abstrakcyjny scenariusz wywołałby szok nawet w grze pokroju Football Managera. A w Kijowie fikcja stała się rzeczywistością. Żywa legenda Szachtara Donieck, Mircea Lucescu, właśnie podpisał kontrakt z Dynamem.
- Chcę przedstawić Mirceę Lucescu, jednego z najlepszych trenerów na świecie. Mam nadzieję, że wraz z jego przybyciem odrodzi się zwycięska tradycja Dynama Kijów, a kibice ocenią nowego szkoleniowca na podstawie wyników - mówił prezes klubu Ihor Surkis.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Tęskniłem za Ukrainą i chciałem wrócić do tego kraju, gdzie odnosiłem sukcesy. Jestem wdzięczny włodarzom za zaufanie oraz kibicom za powierzenie mi drużyny o tak wielkich tradycjach - dodał sam zainteresowany. Sęk w tym, że miałkie wypowiedzi na konferencjach prasowych nie obniżą temperatury, która od wczoraj panuje w ukraińskiej piłce. To jak gaszenie pożaru benzyną.

Dowódca wroga

74-letni Lucescu to uznana postać za naszą wschodnią granicą, jednak wyłącznie za sprawą znakomitego dorobku trenerskiego w Szachtarze. Rumuński trener stworzył podwaliny pod najlepszą erę w dziejach donieckiego klubu. Wcześniej rozgrywki były całkowicie zdominowane przez Dynamo, najbardziej utytułowaną drużyną na krajowym podwórku. W latach 1992-2004 ekipa z Kijowa zdobyła 11 na 12 możliwych mistrzostw. Wtedy do Donbasu przybył właśnie Mircea Lucescu. I role się odwróciły.
Szkoleniowiec z Rumunii zrewolucjonizował klub, który dotychczas korzystał głównie z rodzimych zasobów. Szachtar, podobnie jak większość ukraińskich drużyn, stronił od zagranicznych transferów. Lucescu zainicjował stworzenie sieci skautingu, skupiającej się na talentach z Ameryki Południowej. Do mroźnego Doniecka zawitało ciepło żywiołowych Brazylijczyków, brylujących w rytmie samby.
Ściągnięcie Matuzalema, Giovanniego Batisty oraz Elano, późniejszego gracza Manchesteru City, otworzyło Szachtarowi bramy piłkarskiego raju. Pierwszy tytuł zdobył z bilansem 26 zwycięstw w 30 kolejkach. Dominacja Dynama dobiegła końca. Lucescu przez lata kontynuował stawianie na reprezentantów “Canarinhos”. Rok po Elano do klubu dołączył Fernandinho. Gdy pierwszego z nich sprzedano, zaraz pojawili się Willian i Luiz Adriano. Furorę w lidze ukraińskiej robili też Alex Teixeira, Taison, Douglas Costa oraz Fred. Z Doniecka na szerokie wody wypłynęło wielu utalentowanych brazylijskich piłkarzy.
“Górnicy” wielokrotnie płacili po kilka milionów za nieznanych dotąd zawodników, ci spłacali się na boisku, a klub posyłał ich dalej, inkasując astronomiczne sumy. Niekończące się perpetuum mobile. Gabloty pękały w szwach, bo niemal wszystkie inwestycje kończyły się powodzeniem. Dość powiedzieć, że w sezonie 2010/11 75% trafień Szachtara zanotowali Brazylijczycy. Antoni Ptak z Pogoni Szczecin byłby dumny. Dwunastoletnia kadencja Lucescu zaowocowała zdobyciem rekordowej liczby dwudziestu dwóch trofeów.

Wojna światów

Konserwatywnie prowadzone Dynamo z żalem przyglądało się poczynaniom odwiecznych rywali. Nie tylko efekty, ale i sposób dojścia do sukcesów, irytował sympatyków “Biało-Niebieskich”. W kibicowskim Kijowie wciąż nie przepada się za obcokrajowcami, zwłaszcza rasy czarnoskórej. Kolejne mistrzostwa brazylijskiej kolonii doprowadzały wrogich fanów do szału.
Wystarczy przypomnieć sobie dantejskie sceny z niedawnych derbów Ukrainy. Przez kilkadziesiąt minut Taison wysłuchiwał kakofonii gwizdów, rasistowskich obelg oraz imitacji odgłosów małp. W końcu skrzydłowy “Górników” nie wytrzymał, należycie “pozdrawiając” kijowskich nacjonalistów.
Takie incydenty nie są rzadkością. Wręcz przeciwnie. To codzienność w trakcie konfrontacji dwóch najbardziej utytułowanych drużyn Ukrainy. Kilka lat temu podczas derbów pseudokibice Dynama przebrali się za członków Ku Klux Klanu. Innym razem przygotowali baner z hasłem “100% WHITE”, wymachując jednocześnie krzyżami celtyckimi i swastykami.
- My wygraliśmy, Szachtar przegrał. Chwała Ukrainie - wykrzykiwał Andrij Jarmołenko, gdy w 2015 r. Dynamo wreszcie pokonało odwiecznych rywali w krajowym pucharze. Jeden z przydomków nowego zespołu Lucescu brzmi “Chluba Ukrainy”. Kibice nie zaakceptują trenera kojarzonego z serią upokorzeń, który w dodatku preferuje zawodników zza granicy. To wbrew przyjętej tradycji.

Splunięcie w twarz

Klub ze stolicy Ukrainy potrzebował impulsu, ponieważ odejście Lucescu z Szachtara niewiele zmieniło. Dynamo ostatni raz świętowało tytuł w 2016 roku. Zagorzali fani nie spodziewali się jednak zatrudnienia wroga. Rumun zapracował sobie przecież na pomnik przed stadionem “Górników”. To żywy symbol upadku kijowskiej hegemonii. Gdyby to nie wydarzyło się naprawdę, nikt by nie uwierzył w taki rozwój sytuacji.
- Zatrudnienie trenera, który sprzeciwia się klubowym zasadom, to skandal. Czujemy jakby ktoś splunął nam prosto w twarz. Niech bracia Surkis odpier***ą się od naszego Dynama - ogłoszono na facebookowej stronie prowadzonej przez kijowskich ultrasów. Równie dosadny przekaz umieszczono na poniższym banerze. Zdaniem kibiców Dynamo właśnie straciło resztki godności i zdrowego rozsądku. W trakcie debiutu Lucescu raczej nie należy spodziewać się chleba i soli.
Doświadczony menedżer stoi przed ogromnym wyzwaniem. W stolicy nikt nie pozwoli na transfery następców Williana, Teixeiry i Douglasa Costy. Co gorsze, zaczyna pracę, będąc na starcie skreślonym przez większość kibiców. Zarówno zwolennicy Szachtara, jak i Dynama mają prawo czuć się oszukani. Równowaga w ukraińskiej przyrodzie została naruszona.
Pewne jest tylko jedno - niezależnie od pory roku, na następnych derbach będzie gorąco. Zdrada nie przejdzie bez echa. Świńska głowa rzucona w kierunku Luisa Figo to pikuś przy tym, co mogą zgotować kijowskie trybuny na “przywitanie” Lucescu. O ile ten twardo pozostanie na stanowisku.

Przeczytaj również