Kto pojedzie na Euro? Możliwa kadra na pięć miesięcy przed polską inauguracją ME

Kto pojedzie na Euro? Możliwa kadra na pięć miesięcy przed polską inauguracją ME
MediaPictures.pl/shutterstock.com
Dokładnie za pięć miesięcy, 15 czerwca na stadionie w Dublinie odbędzie się pierwszy mecz reprezentacji Polski na Mistrzostwach Europy. Wprawdzie przeciwnika “Biało-Czerwonych” wyłonią dopiero marcowe baraże, ale dziś możemy powiedzieć, że znamy większość kadry Jerzego Brzęczka na ten turniej, choć na niektórych pozycjach walka o wyjazd powinna trwać do samego końca.
Trzon drużyny nie zmienia się od lat, a decyzje selekcjonera podczas eliminacji świadczą o tym, że tak naprawdę trwa rywalizacja tylko o kilka ostatnich miejsc w kadrze. Jeśli oczywiście wszystko pójdzie zgodnie z planem, czyli reprezentantów Polski będą omijać kontuzje. A nowy rok zdołał już przynieść zerwane więzadła Krystiana Bielika, co najprawdopodobniej wyeliminuje pomocnika Derby County z mistrzostw.
Dalsza część tekstu pod wideo
Mało optymistycznych informacji jest więcej. Znów z kłopotami zdrowotnymi zmaga się Łukasz Fabiański, a na obecną chwilę niewielkie szanse na grę wiosną ma Krzysztof Piątek. W “rozkroku” pozostaje też Jacek Góralski, który dalej nie zmienił klubu, choć w Łudogorcu nie ma czego szukać. Przenosiny do Kazachstanu powinny wyjść mu na dobre.
Z lepszych wieści, przede wszystkim może cieszyć powrót do formy obu naszych etatowych stoperów. W składzie na czerwcowy czempionat, najbardziej zażarta walka powinna być w linii pomocy. Znaki zapytania znajdziemy jednak we wszystkich formacjach. Jerzy Brzęczek ma do dyspozycji 23 bilety na Euro, z czego trzy na pewno trafią w ręce bramkarzy.

Bramkarze

I to właśnie od golkiperów zaczniemy naszą analizę. Wojciech Szczęsny wyrósł w ostatnich miesiącach na pewniaka do bluzy z numerem jeden na mistrzostwach. Jasne, miał na to wpływ fatalny uraz Fabiańskiego, który umożliwił “Szczenie” strzeżenie bramki w ostatnich meczach eliminacyjnych. Piłkarz Juventusu jest jednak w tym sezonie w wybornej dyspozycji. Drużynie prowadzonej przez Maurizio Sarriego uratował już sporo punktów, niemal co mecz notując efektowne i efektywne interwencje.
Nie bez powodu ucichły głosy krytyków zastanawiających się, czy były bramkarz Arsenalu i Romy jest zawodnikiem na miarę “Juve”. Szczęsny masowo obsadza większość jedenastek podsumowujących pierwszą rundę Serie A. Cytując klasyka: “zasłużenie, proszę pana, zasłużenie”. Wszystko wskazuje na to, że odnowienie się urazu Fabiańskiego i jego kolejna pauza wykładają przed Szczęsnym czerwony dywan do reprezentacyjnej bramki. Inna sprawa, że nawet i bez tego 29-latek byłby w tej rywalizacji faworytem.
“Fabian”, jeśli tylko będzie zdrowy, na Euro oczywiście pojedzie. Zagadką pozostaje obsada “trójki”. Dotychczas pole position trzymał Łukasz Skorupski, a jesienią Jerzy Brzęczek awaryjnie powoływał Radosława Majeckiego. Pod uwagę znów ma być brany Bartłomiej Drągowski, który cierpiał za odmowę uczestnictwa w młodzieżowym Euro.
Doświadczoną alternatywą jest z kolei Rafał Gikiewicz, czyli - nie, to nie przesada - czołowy fachowiec od bronienia w Bundeslidze. W razie jakiegoś kataklizmu, na horyzoncie jawi się również uwielbiany w Championship Bartosz Białkowski. “Polska szkoła bramkarska” w pełnej krasie.
Nie można też wykluczyć sytuacji, że selekcjoner sięgnie po dwa nazwiska w razie kolejnych kłopotów Fabiańskiego. Dlatego wszyscy bramkarze mają przed sobą decydujące, ważne miesiące. Pamiętajmy: trzeci golkiper ma nikłe szanse na grę na Euro, więc sporo powinno zależeć od strategii Brzęczka, który może postawić na doświadczenie lub nagrodzić np. Majeckiego możliwością słynnego “poznania smaku wielkiej imprezy”.

Środkowi obrońcy

W linii defensywnej warto wyjść od dobrych informacji i znów podkreślić renesans formy duetu Glik-Bednarek. Przebudziły się ich zespoły, do właściwej dyspozycji wrócili też obaj stoperzy. Pięć miesięcy to szmat czasu, ale Jerzy Brzęczek może z optymizmem doglądać postawy swoich podstawowych środkowych obrońców. Oby do czerwca nic się w tym aspekcie nie zmieniło, a piłkarzom dopisywało zdrowie.
Schody zaczynają się w momencie poszukiwania poważnej alternatywy dla któregokolwiek z zawodników. Michał Pazdan wypadł z orbity zainteresowań selekcjonera po blamażu ze Słowenią. Bohater poprzedniego Euro ma też problemy w Turcji, bo jego Ankaragucu na jesień zasłynęło notowaniem porażki za porażką, które okraszone były stratą wielu bramek.
Największym zaufaniem Brzęczka cieszył się ostatnio Artur Jędrzejczyk, który na co dzień trzyma w ryzach solidną defensywę Legii. To właśnie “Jędza” wszedł na boisko w eliminacjach po urazie Kamila Glika i wypadł całkiem nieźle. Jego zaletą jest regularna gra i doświadczenie, minusem “ogórkowa” liga, w której występuje.
Tak czy tak, zawodnik stołecznej drużyny pewnego poziomu już z racji wieku nie przeskoczy, ale innej, lepszej alternatywy dla podstawowej pary na razie chyba nie ma. I nie świadczy to o sytuacji na środku obrony najlepiej.
Patrząc szerzej, wprawdzie piłkarz SPAL, Thiago Cionek jest na ogół podstawowym graczem “czerwonej latarni” Serie A, lecz w tej reprezentacji nigdy sobie nie radził, a wystawienie go w pierwszym składzie “Biało-Czerwonych” spowodowałoby zapewne mocniejsze bicie serca wszystkich kibiców. W tym samym SPAL szans na grę nie ma też Bartosz Salamon. Sebastian Walukiewicz to zaś melodia przyszłości.
Dalej: nieco zapomniany Marcin Kamiński od dawna ma problemy zdrowotne. Awaryjne rozwiązanie z cofnięciem Krystiana Bielika odpada z wiadomych względów, dlatego na dziś najbliżej roli zmienników Bednarka i Glika są Jędrzejczyk oraz Cionek. Miejmy jednak nadzieję, że dyskusja o ewentualnym zastępstwie w ogóle nie będzie konieczna.

Boczni obrońcy

Dopóki w kadrze grał nieśmiertelny Jakub Wawrzyniak, nic nie zapowiadało, że na lewej obronie powstanie w reprezentacji jakakolwiek równorzędna rywalizacja dwóch LEWONOŻNYCH defensorów. Ba, nie zanosiło się na to jeszcze w ubiegłym roku, gdy Arkadiusz Reca regularnie spędzał czas na ławce rezerwowych. A dziś i on, i Maciej Rybus - jeśli tylko będą zdrowi - mają Euro “w kieszeni”. Rafał Pietrzak wypadł z obiegu, na Michała Karbownika raczej jest jeszcze za wcześnie.
Tak, mogliby gwarantować wyższy poziom, ale raczej nikt nie powinien narzekać na obecną sytuację. Ciekawie zapowiada się też walka o miejsce na drugiej stronie boiska. Ostatnio selekcjoner wyżej cenił Tomasza Kędziorę, jednak Bartosz Bereszyński absolutnie nie stoi na straconej pozycji. Wrócił po kontuzji, zakasał rękawy i znów wybiega w pierwszym składzie Sampdorii. “Kendi” zaś pod koniec rundy częściej wchodził z ławki w Dynamie Kijów. Rywalizacja rozstrzygnie się pewnie na samym zgrupowaniu przed Euro.
Boki defensywy to ewenement. Jeśli nie wydarzy się nic niespodziewanego, to wyżej wymieniona czwórka ma pewne miejsce w kadrze na turniej. Robert Gumny wypisał się z listy stagnacją w Lechu i urazami, a na lewej flance gdzieś tam w tle jest Paweł Jaroszyński, który jednak nie był na zgrupowaniu nawet w obliczu kłopotów Recy czy Rybusa.

Środkowi pomocnicy

W linii pomocy wątpliwości jest najwięcej, a ochotę na udział w czerwcowej imprezie ma wielu piłkarzy, z których część obejdzie się smakiem.
Poważny uraz Krystiana Bielika ograniczył nieco i tak szerokie pole manewru Brzęczkowi, bo pomocnik Derby, po spokojnym wprowadzeniu go do reprezentacji, był pewniakiem do wyjazdu na ME. Niepodważalną pozycję mają oczywiście Grzegorz Krychowiak i Piotr Zieliński, a za ich plecami zapowiada się naprawdę ciekawa walka.
Na faworyta w tym starciu wygląda “zadaniowiec” Jacek Góralski. Waleczny pomocnik przeżywa chwilowe zawirowanie w związku ze zmianą klubu, ale najprawdopodobniej przeniesie się do kazachskiego Kajratu Ałmaty. Pierwszy skład w nowych barwach z automatu powinien dać mu bilet na Euro, bo taki żołnierz w środku boiska to dodana wartość dla zespołu, co mogliśmy zaobserwować na jesieni.
Długo ulubieńcem Brzęczka był Mateusz Klich, który jednak nie potrafił przełożyć świetnych występów w Leeds na reprezentację. “Clichy” niezmiennie cieszy się uznaniem w swoim klubie, gra niemal od deski do deski, pędzi z “Pawiami” do Premier League, ale czy to wystarczy, by pojechać na mistrzostwa? Niekoniecznie.
W normalnych warunkach spokojny o obecność w Dublinie byłby Karol Linetty, ale jak wiemy, pomocnik Sampdorii nie znajdował uznania w oczach Adama Nawałki, a pomija go też obecny selekcjoner. Argumenty o jego fatalnej grze w kadrze kiepsko wypadają przy suchych statystykach: ostatni poważny test Linetty’ego miał miejsce… w Kopenhadze. Tak, wtedy, gdy Duńczycy przerobili kadrę Nawałki na marmoladę.
Były piłkarz Lecha grał jeszcze w Lidze Narodów u Brzęczka, lecz mecz z Włochami w eksperymentalnym ustawieniu bez skrzydłowych trudno uznać za miarodajny test jakości “Karolka”. Linetty jest ostatnio w gazie, asystuje, strzela, wybrano go do jedenastki dekady klubu. Średniej klasy europejska reprezentacja, jaką jest Polska, nie może rezygnować z takiego piłkarza. A na pewno nie bez dania mu prawdziwej szansy.
Jerzy Brzęczek powoływał też Dominika Furmana czy Damiana Szymańskiego, ale pamiętajmy, że na zwykłe zgrupowania jeździ więcej zawodników, niż może znaleźć się w kadrze na Euro. A lepiej od obu byłych podopiecznych selekcjonera z Płocka wygląda pomysł sprawdzenia z orzełkiem na piersi Rafała Augustyniaka.
Gracz Uralu Jekaterynburg zrobił furorę w rundzie jesiennej ligi rosyjskiej, stanowi o sile zespołu, wskazywano go w zestawieniach najlepszych letnich transferów rozgrywek. Zasługuje choćby na “próbne” powołanie.

Skrzydłowi

O Kamilu Grosickim nie ma sensu się rozpisywać, bo lata lecą, a dalej trudno sobie wyobrazić “Biało-Czerwonych” bez “Grosika” na skrzydle. Drugą połową minionego roku Euro wywalczył sobie też pewnie Sebastian Szymański. Trzeba trzymać kciuki za dalszy, harmonijny rozwój piłkarza Dynama Moskwa, a reprezentacja może mieć z niego pociechę na długie, długie lata.
Naturalnymi kandydatami do obsady pozostałych miejsc na skrzydłach powinni być Przemysław Frankowski oraz Damian Kądzior. Do roli zmienników są jak znalazł, obaj regularnie grają, zapewniają określoną jakość, jak dotąd nie zawodzili w kadrze.
W teorii - brzmi super. A w praktyce - czy coś może przemawiać za tym, że jednak któryś z nich obejrzy Euro w telewizorze? Ano może.
Po pierwsze, obaj nie należą do faworytów selekcjonera. Frankowski już nawet chwilowo wypadł z kadry po wyjeździe za ocean, co było dziwną decyzją nawet jak na Jerzego Brzęczka. Kądzior zaś melduje się na zgrupowaniach, a później zwykle siedzi na ławce lub trybunach. Można odnieść wrażenie, że nie dostał jeszcze od trenera szansy na pełne rozwinięcie skrzydeł w narodowych barwach.
Po drugie, Jakub Błaszczykowski. Nikt nie zamierza negować reprezentacyjnych zasług tego wybitnego piłkarza i wspaniałego człowieka. Mało kto zrobił tyle dla tej kadry, co były zawodnik Borussii Dortmund. Fakty są jednak takie, że Kuba głównie leczył ostatnio kontuzje i nie wydaje się, by miał cokolwiek jeszcze dać “Biało-Czerwonym”. A selekcjoner nie pomaga sobie takimi wypowiedziami:
- Jeśli będzie zdrowy, to tak (może być powołany na Euro - przyp. red.). Zawsze była dyskusja, gdy go powoływałem. Ale gdy zagrał dobrze, był spokój. Każdy kto zna mnie i Kubę wie, że nigdy nie zrobiliśmy czegoś, co przeszkodziłoby drużynie. On jest legendą. Byli już przeciwni powoływaniu go na Euro 2016, a później został wybrany najlepszym polskim piłkarzem. Jesteśmy przyzwyczajeni do takich sytuacji - rzekł były szkoleniowiec płockiej Wisły w wywiadzie dla austriackiej gazety.
A jest jeszcze Kamil Jóźwiak.

Napastnicy

Lewandowski, Milik i Piątek mogą spokojnie szykować się na mistrzostwa. Wprawdzie sytuacja ostatniego z nich jest na obecną chwilę niewesoła, bo perspektywy na regularną grę w Milanie stopniały niemal do zera, ale wszystko wskazuje na zmianę klubu jeszcze w obecnym okienku transferowym. Scenariusz, w którym “Pjona” zostałby pominięty przez Jerzego Brzęczka, brzmi zbyt nieprawdopodobnie.
Dużo bardziej realna jest zaś sytuacja, że wyżej wymienieni piłkarze będą jedynymi powołanymi na turniej napastnikami. Czwarty snajper, ktokolwiek by nim nie był, i tak ma iluzoryczne szanse na występy w Dublinie i Bilbao. Do tej pory numer cztery należał do Dawida Kownackiego, który jednak ma za sobą katastrofalne pół roku, bez choćby jednego gola czy asysty. “Kownaś” zarzeka się, że jego liczby to kwestia czasu.
Dziś sensowniej wyglądałoby powołanie Świderskiego czy Wilczka, ciekawie zapowiada się wiosna w wykonaniu ostatnio wytransferowanych Buksy i Niezgody, ale warto sobie zadać pytanie - czy czwarty do brydża naprawdę jest potrzebny?

Podsumowanie

Zbierając całą analizę do kupy, spójrzmy, kogo możemy uznać za pewniaków do wyjazdu na Euro.
Pewniacy
Bramkarze: Szczęsny, Fabiański
Obrońcy: Glik, Bednarek, Bereszyński, Kędziora, Reca, Rybus
Pomocnicy: Krychowiak, Zieliński, Góralski, Grosicki, Szymański
Napastnicy: Lewandowski, Milik, Piątek
***
To daje nam łącznie szesnaście nazwisk. Jak łatwo można policzyć, zostało siedem wolnych miejsc do obsadzenia. Jedno dla bramkarza, pewnie dwa dla obrońców i cztery dla pozostałych piłkarzy. Bardzo możliwe, że kosztem jednego snajpera, na Euro pojedzie więcej pomocników.
Rywalizacja w środku boiska i na skrzydłach może skłonić Jerzego Brzęczka do rezygnacji z czwartego klasycznego napastnika, który pewnie i tak by nie grał. A alternatyw w drugiej linii nigdy za wiele. Chyba, że odżyje Dawid Kownacki, mający predyspozycje do gry i w środku ataku, i na skrzydle.
Jedno jest pewne: przez najbliższe pięć miesięcy będziemy obserwować reprezentantów Polski pod kątem ich szans wyjazdu na Mistrzostwa Europy. A zacięta rywalizacja na kilku pozycjach powinna się toczyć do momentu ogłoszenia ostatecznej kadry przez selekcjonera.
Mateusz Hawrot

Przeczytaj również