Świetne wieści dla Świątek przed Australian Open. Wielkie wyzwanie Hurkacza

Świetne wieści dla Świątek przed Australian Open. Wielkie wyzwanie Hurkacza
Bai Xuafei / Press Focus
Iga Świątek i Hubert Hurkacz poznali rywali w wielkoszlemowym Australian Open. Szczególnie w przypadku Igi losowanie należy uznać za bardzo korzystne.
W kobiecym tenisie przewidywanie, co wydarzy się w turnieju tuż po losowaniu, obarczone jest ogromnym ryzykiem. Można rozpisywać, analizować drabinki, umieszczać w końcowych fazach tenisistki, które są w formie, a na koniec nikogo nie powinien zdziwić finał jak z ubiegłorocznego US Open, czyli dwóch nierozstawionych zawodniczek.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wielka szansa dla Świątek

Nie zmienia to jednak faktu, że los był dla Świątek bardzo łaskawy. W Wielkim Szlemie turniejowa drabinka liczy 128 nazwisk. Zawodniczki podzielone są na dwie równe sekcje, z których każda wyłania jedną finalistkę. Znacznie silniejsza jest górna połówka, gdzie znalazła się nie tylko liderka światowego rankingu, Ashleigh Barty, ale także Naomi Osaka, Ons Jabeur, Maria Sakkari i Belinda Bencic. To wszystko rywalki, z którymi Świątek przegrywała.
To oznacza, że z najlepszą z nich mogłaby się spotkać dopiero w finale. Do niego droga jest oczywiście bardzo daleka, w sekcji Polki też nie brakuje trudnych przeciwniczek, ale tych najgroźniejszych udało się uniknąć. Pierwszej rywalki Świątek jeszcze nie zna, ponieważ będzie nią zawodniczka z kwalifikacji.
Większe wymagania spotka najprawdopodobniej dopiero w 3. rundzie. Jeśli wszystko potoczy się zgodnie z logiką, to zagra w niej z Darią Kasatkiną. Tenisistką dobrze wyszkoloną technicznie, ale bez tylu atutów bezpośrednich, umiejętności kończenia akcji na własnych warunkach.
W grze o ćwierćfinał najbardziej prawdopodobnymi przeciwniczkami są Anastazja Pawliuczenkowa albo Petra Kvitova. Z żadną z nich pojedynek nie będzie spacerkiem, ale w dobrej formie to Świątek będzie faworytką. Awans do najlepszej ósemki wydaje się w Melbourne realnym celem.
Co dalej? Teoretycznie skala trudności powinna skoczyć znacznie w górę. Z turniejowej drabinki wynika, że o półfinał Świątek zagra z rozstawioną z numerem drugim, Aryną Sabalenką. Problem jednak w tym, że atletycznie zbudowana Białorusinka, to tenisistka bardzo nierówna. Nie będzie sensacją, jeśli odpadnie we wcześniejszej fazie, szczególnie, że wielokrotnie już w Wielkich Szlemach tak się działo. Z kim może przegrać? Na przykład z Angelique Kerber albo Leylah Fernandez.
Rywalkę w ewentualnej grze o finał wskazywać już trudno, ale kierując się logiką, powinien być to ktoś z grona: Anett Kontaveit, Jelena Rybakina, Simona Halep lub Garbine Muguruza. Wszystkie te tenisistki to przeciwniczki bardzo trudne, wymagające, ale w zasięgu Polki. Los okazał się łaskawy, umieścił ją w korzystniejszej sekcji, która stwarza bardzo duże możliwości, ale trzeba pamiętać, że w kobiecym tenisie potrafią mieć miejsce rzeczy, na które przed turniejem nigdy byśmy nie wpadli.

Legenda na drodze Hurkacza

Hubert Hurkacz rywalizację w Melbourne rozpocznie za to od meczu z Jegorem Gierasimowem. Pierwsza i druga runda mogłyby być problemem tylko w wtedy, gdy znów wróciłyby demony z poprzednich Wielkich Szlemów, czyli słaba gra, wikłanie się w długie, najczęściej przegrane pojedynki. W obu przypadkach będzie wyraźnym faworytem i trudno sobie wyobrazić inny scenariusz niż awans przynajmniej do trzeciej rundy.
W niej zagra prawdopodobnie Asłan Karacjew, rewelacja ubiegłorocznego Australian Open. Mało znany Rosjanin dotarł wówczas aż do półfinału, zachwycał ofensywną grą, czasem na granicy szaleństwa. W ostatnim czasie jego wyniki wyhamowały, ale z Hurkaczem raz już wygrał. Łatwo nie będzie, ale zawodnik z TOP 10 z takimi rywalami powinien wygrywać.
Nagroda może czekać rundę później. Istnieje duże prawdopodobieństwo, że rywalem w grze o ćwierćfinał będzie Rafael Nadal. Hiszpan wrócił niedawno do gry, wygrał turniej ATP 250 i wygląda na to, że jest dobrze przygotowany. Hurkacz nigdy z nim nie grał, byłaby to więc nie tylko wyjątkowa okazja, żeby zmierzyć się z legendą tenisa, a być może także go pokonać.
Faworytem takiego starcia na pewno byłby Nadal. Trudno przewidzieć, jak Polak poradziłby sobie z leworęcznym rywalem, który gra z ogromnymi rotacjami, ale na pewno ma argumenty, szczególnie przy dobrym serwowaniu, żeby rywalizować na kortach twardych ze ścisłą czołówką. Bez względu na wynik, taki pojedynek to byłoby wielkie święto dla całego polskiego tenisa.
Gdyby Hurkacz przebrnął 4. rundę, to dalej czekałyby kolejne wielkie wyzwania. W ćwierćfinale teoretycznie wpadałby na Alexandra Zvereva, a w półfinale Novaka Djokovicia, o ile ten nie zostanie wydalony z kraju przed rozpoczęciem turnieju. To już jednak kreślenie bardzo daleko idących scenariuszy. W tym momencie wydaje się, że realnym celem powinien być awans do najlepszej szesnastki.

Przeczytaj również