Tak FC Barcelona zdominowała futbol kobiet. Idą śladami złotej ekipy Guardioli. Męski zespół może zazdrościć

Tak FC Barcelona zdominowała futbol kobiet. Idą śladami złotej ekipy Guardioli. Męski zespół może zazdrościć
Christian Bertrand / Shutterstock.com
Zaledwie jedna porażka, ligowy triumf z kompletem punktów i szansa na potrójną koronę. FC Barcelona Femeni rządzi kobiecym futbolem i rozgrywa naprawdę historyczny sezon. A zaraz może dołożyć do gabloty Ligę Mistrzyń.
Męska drużyna Barcelony nie przeżywa najlepszych lat. Klub stracił swoją ikonę, Leo Messiego, a w ostatnich trzech sezonach wywalczył tylko jedno trofeum. Znacznie lepiej radzi sobie zaś kobieca drużyna “Blaugrany”. Na krajowym podwórku dominuje od blisko dekady, a od kilku lat jest też czołową siłą na całym Starym Kontynencie. Teraz FC Barcelona Femeni staje jednak przed szansą historycznego osiągnięcia. Podopieczne trenera Jonatana Giraldeza mogą po raz pierwszy w dziejach sekcji zdobyć wszystko, co jest do wygrania. Choć do osiągnięcia tego celu zostały już tylko de facto trzy spotkania, to droga ta wcale nie będzie usłana różami. Jeśli jednak którakolwiek drużyna w Europie ma tego dokonać, to jest nią właśnie “Barca”.
Dalsza część tekstu pod wideo

Ogromny krok naprzód

Można dostrzec kilka kluczowych momentów w historii kobiecej drużyny “Dumy Katalonii”. Początki zespołu sięgają 1970 roku, kiedy grająca amatorsko w piłkę 18-letnia wówczas Immaculada "Imma" Cabecerán Soler zgłosiła się do Agustiego Montala Costy, ówczesnego prezydenta Barcelony, w celu założenia zespołu kobiecego luźno związanego z katalońskim hegemonem. O potencjale drużyny niech najlepiej świadczy fakt, że na jej oficjalny debiut na Camp Nou przyszło 60 tysięcy kibiców.
W późniejszych latach klub sponsorowany przez FC Barcelonę stał za założeniem hiszpańskiej ligi kobiet. Oficjalną sekcją “Blaugrany” został jednak dopiero w 2002 roku. 13 lat później podjęto kolejny znaczący, o ile nie kluczowy dla ostatnich sukcesów krok. Zdecydowano się na profesjonalizację sekcji. Choć już wcześniej drużyna ze stolicy Katalonii potrafiła dochodzić do nawet ćwierćfinału Ligi Mistrzyń, to dopiero po tym ruchu stała się jednym z kandydatów do końcowego triumfu w tych rozgrywkach.
- W ostatnich latach klub rzeczywiście wykonał ogromny krok naprzód, jeśli chodzi o sekcję kobiecą. Poprawiono szkolenie, ściągnięto zawodniczki o międzynarodowej renomie oraz pojawiły się nowe osoby w sztabie szkoleniowym. Barcelonie udało się stworzyć bardzo konkurencyjny zespół o odpowiednim stylu i obranych celach. To szczególnie ważne teraz, gdy męska sekcja dołuje, to właśnie kobieca drużyna zapewnia kibicom sporo radości - mówi nam Alba Mosquera Barrio z “Iniestazo.com”.

Wynik wieloletniego procesu

O tym, że Barcelona Femeni w Hiszpanii nie ma sobie równych, niech najlepiej świadczy fakt, że po raz ostatni zajęła w Primera Division niższe miejsce niż drugie w sezonie 2010/2011. Od trzech lat nie schodzi z ligowego tronu, a w obecnych rozgrywkach wygrała wszystkie 30 spotkań i zakończyła je z przewagą aż 24 punktów nad drugim w tabeli Realem Sociedad oraz bilansem 159 strzelonych goli i tylko 11 straconych. To kosmiczne liczby.
- Sukces FC Barcelona Femeni jest wynikiem wieloletniego procesu, w który zaangażowało się naprawdę wiele osób. I chociaż na sukcesy trzeba było nieco poczekać, to wreszcie one przyszły. Kluczem do dominacji, z którą mamy do czynienia obecnie, jest ta szczególna więź, która wytworzyła się pomiędzy zespołem i kibicami. Ta sekcja nie musi już wcale wychodzić z cienia, lecz świeci własnym blaskiem. Co znamienne, dokonuje tego wszystkiego, wykorzystując filozofię całego klubu - zauważa w rozmowie z nami Aina Canales z “Más Que Pelotas”.
Powyższe statystyki dowodzą, że Barcelona Femeni jest ucieleśnieniem tego, czym chciałaby być męska drużyna “Dumy Katalonii”. Prezentuje ofensywny i efektowny, a zarazem zabójczo efektywny styl gry. Nie wygrywa kunktatorstwem, lecz piękną grą hołdującą zasadom przestrzeganym przez Johana Cruijffa i Pepa Guardiolę. I dokonuje tego wszystkiego nogami w dużej mierze wyszkolonych przez siebie piłkarek.

Przyszłość w jasnych barwach

Bo choć rzeczywiście do klubu w ostatnich latach trafiło kilka zagranicznych zawodniczek, to trzon zespołu opiera się na rodzimych piłkarkach, spośród których część została wyszkolona wewnątrz klubu lub w którymś z zespołów z regionu. Markel Zubizarreta, który jest odpowiedzialny za pion sportowy kobiecej sekcji Barcelony, sam przyznał swego czasu, że gdy w 2015 roku zaczynali na poważnie projekt “FC Barcelona Femeni”, ich celem nie był zakup uznanych zawodniczek z innych klubów, lecz rozwój już tych znajdujących się w jego strukturach.
- La Masia była, jest i będzie bardzo ważną bazą dla pierwszego zespołu kobiet. Od Melanie Serrano, która spędziła w tym klubie całe życie i przeszła przez wszystkie kategorie, aż po nowe pokolenie, które obiecuje podążać tą samą ścieżką. Tutaj dobrymi przykładami są choćby Bruna Vilamala, Jana Fernandez czy Claudia Pina. To młode piłkarki, które już teraz ugruntowują swoją pozycję w pierwszej drużynie jako jej ważne elementy. Przyszłość akademii też jawi się w jasnych barwach - zauważa Canales.
Cokolwiek by się nie działo, “Barca” raczej nie zejdzie bowiem w tym obszarze z obranej przez siebie ścieżki. Największą jej gwiazdą jest przecież Alexia Putellas, aktualna zdobywczyni nagrody FIFA The Best oraz Złotej Piłki, która część kariery juniorskiej również spędziła w stolicy Katalonii. Dodatkowo, na początku tego sezonu powstała nowa, dedykowana kobiecemu futbolowi część La Masii, w której szkolić się mają zawodniczki mające w przyszłości decydować o losach zespołu.

Wielkie zainteresowanie

Barcelona Femeni oczywiście nie ucieknie od porównań do męskiej ekipy. Status Putellas powoli zaczyna przypominać ten dzierżony swego czasu w stolicy Katalonii przez Leo Messiego. Patricia Guijarro, prawdziwy mózg drużyny w środku pola, często porównywana jest pod względem swojego znaczenia dla zespołu do Sergio Busquetsa. Biorąc pod uwagę obecne wyniki, nic dziwnego, że część kibiców i ekspertów porównuje obecną ekipę kobiet do tej Pepa Guardioli, która w 2009 wywalczyła wszystko, co tylko się da.
- Brak trypletu raczej nie zostanie jednak uznany za porażkę. Drużyna już i tak rozgrywa wspaniały sezon, a każdy zdaje sobie sprawę z tego, że nie zawsze można zdobyć potrójną koronę. W tej chwili piłkarki Barcelony mają 43 zwycięstwa w 44 meczach. Jeśli sięgną po tryplet, byłoby wspaniale, ale nie sądzę, by w przeciwnym razie ktoś uznał to za jakiś dramat - uważa Alba Mosquera Barrio.
Ta jedyna porażka została poniesiona pod koniec kwietnia w rewanżowym spotkaniu półfinałowym Ligi Mistrzyń z Wolfsburgiem (0:2). Nie miało to jednak żadnego znaczenia dla losów w dwumeczu, bo Katalonki w pierwszym spotkaniu na Camp Nou triumfowały aż 5:1. Dużym echem odbił się nie tylko wynik tego pojedynku, ale również fakt, że mecz w Barcelonie z trybun oglądało 91 648 kibiców, co było największą frekwencją na meczu kobiecej piłki nożnej od 1971 i spotkania Meksyk - Dania na Estadio Azteca.

Wszystko zależy od zarządzania

Nawet więc jeśli w zaplanowanym na sobotę 21 maja finale Ligi Mistrzyń powtórzy się scenariusz z 2019 roku i to rywalki z Olympique’u Lyon ponownie okażą się silniejsze, “Barca” i tak wyjdzie z tego sezonu zwycięska. Zainteresowanie sekcją systematycznie wzrasta, w czym na pewno pomógł też wspomniany triumf w plebiscycie “France Football” Putellas. I choć nie idą za tym aż tak znaczące zyski finansowe, które pozwoliłby przykryć problemy wygenerowane przez drużynę męską, to jednak wizerunkowo Barcelona dzięki drużynie Femeni odzyskuje nieco tlenu, którego w ostatnich latach przecież straciła już całkiem sporo.
- To, jak długo Barcelona pozostanie na szczycie żeńskiego futbolu, zależy w dużej mierze od tego, w jaki sposób będzie zarządzana. Wierzę, że ten cykl będzie trwać jednak jak najdłużej, czyli przynajmniej tyle, ile pozostaną w drużynie jej obecne liderki. Barcelona w zasadzie powinna zawsze podążać po prostu za tym obecnym modelem i dopóki jest mu wierna, ta dominacja może trwać w najlepsze - uważa Canales.
Finał Ligi Mistrzyń nie oznacza jednak końca sezonu dla katalońskiego klubu. Podopieczne Giraldeza czeka jeszcze walka o Puchar Królowej. W przyszłą środę “Blaugrana” zmierzy się w półfinale turnieju z Realem Madryt. Jeśli zwycięży, w weekend czeka ją jeszcze finał z lepszymi z pary Granadilla - Sporting de Huelva. Bez względu jednak na wynik tych spotkań, ten sezon, jak i ostatnie lata, FC Barcelona Femeni i tak może zaliczyć do więcej niż udanych. To naprawdę ekscytujący projekt.

Przeczytaj również