Tak może wyglądać skład Polski na mecz z Rosją. "Michniewicz chyba nie jest idiotą"

Tak może wyglądać skład Polski na mecz z Rosją. "Michniewicz chyba nie jest idiotą"
Matteo Ciambelli / PressFocus
Czesław Michniewicz i Cezary Kulesza na prezentacji tego pierwszego w roli selekcjonera jak mantrę powtarzali wyrażenie "Misja: Rosja". Dla Michniewicza w poniedziałek zaczęła się misja, a dla nas zaczyna się zabawa w spekulacje taktyczno-personalne. Spróbujmy zatem odpowiedzieć sobie na pytanie: jak zagramy 24 marca w Moskwie?
Najkrótsza odpowiedź na to pytanie zawarte brzmi: to zależy. Zależy od tego, kto będzie zdrowy, w jakiej będzie formie, na ile wywiąże się z pracy domowej zadanej przez selekcjonera i jak zaprezentuje się podczas niewielu treningów marcowego zgrupowania...
Dalsza część tekstu pod wideo
Zależy też od tego, kogo powoła Walerij Karpin. Jeśli zakopie topór wojenny z Artiomem Dziubą i "wieżowiec" z Zenitu wróci do reprezentacji, to trzeba będzie się Rosjan szykować inaczej niż gdyby zagrali bez niego. Michniewicz sam to przyznał na poniedziałkowej konferencji.
Udzielił też wielu innych, konkretnych odpowiedzi na temat tego, jak ma grać jego kadra. Pod tym względem bliżej mu do Paulo Sousy, który też nie gryzł się w język, niż do Adama Nawałki, który był mistrzem w mówieniu tak, by nic nie powiedzieć. Zdradził choćby, że prawdopodobnie przywróci do kadry Sebastiana Szymańskiego i da szansę debiutu Szymonowi Żurkowskiemu. Obu bardzo cenił w reprezentacji młodzieżowej, bo sprawdzili się nieraz w jego pomysłach taktycznych.

Papier przyjmie wszystko

A tych na pewno nie zabraknie. Na konferencji Michniewicz zasugerował, że być może dobrym ustawieniem wyjściowym może być 3-4-3, ale jednocześnie dodał, że drużyna może w jednym meczu przechodzić do systemu z jednym albo dwoma napastnikami. Podobnie rzecz ma się ze stoperami. Raz może być ich dwóch, a raz trzech. Elastyczność jest u niego bardzo ważna, a to, co "na papierze", rzadko ma przełożenie na realia. Taktykę determinują wydarzenia boiskowe.
Dlatego w tym tekście będzie dużo spekulacji, dużo myślenia życzeniowego i myślenia z perspektywy 1 lutego, a nie 20 marca. Potraktujmy to jako zabawę. Przede wszystkim zabawę tym, co kibice lubią najbardziej, czyli personaliami. Jeśli, drogi czytelniku, uważasz to za niepotrzebne "wróżenie z fusów", to dalej nie czytaj. Tym bardziej, że...
- Nie przywiązywałbym się mocno do tego, co zostało dziś powiedziane na konferencji. Wydaje mi się, że już zaczęła się gra w szachy z Karpinem. To nie jest tak, że dzisiaj trener Michniewicz poda ustawienie, a potem zagra tym ustawieniem w Moskwie, bo byłby idiotą. A chyba nim nie jest - powiedział po konferencji, na antenie "Kanału Sportowego" Krzysztof Stanowski. A on zna Michniewicza lepiej niż ktokolwiek inny w środowisku.
Nie należy zatem specjalnie skupiać się na ustawieniu 3-4-3, o którym selekcjoner wspomniał na konferencji. Owszem, zastosował je kiedyś z dobrym skutkiem - w eliminacjach młodzieżowych mistrzostw Europy kadra wygrała kluczowy mecz z Danią 3:1 po golach Konrada Michalaka, Pawła Tomczyka i Szymona Żurkowskiego.
W rzeczywistości było to jednak bardzo defensywne ustawienie 5-4-1, na wahadłach byli Robert Gumny i Jakub Bartosz. Trójkę stoperów tworzyli Paweł Bochniewicz, Mateusz Wieteska i Jan Bednarek. Polacy ograniczyli się w tym meczu do gry z kontry (tylko 24 procent posiadania piłki), do tego sprzyjało nam szczęście. Duńczycy byli nieskuteczni, a sami tracili absurdalnie łatwe gole po błędach bramkarza.

Jaka taktyka?

Przeciwko ustawieniu z trójką stoperów jest kilka argumentów. Po pierwsze, niespełna roczna kadencja Sousy pokazała, że biało-czerwoni nie czują się pewnie broniąc w tym systemie (a dokładnie przechodząc na hybrydową czwórkę w fazie defensywnej). Największą bolączką Portugalczyka była obrona, traciliśmy gole praktycznie w każdym meczu. Również dlatego, że nasi wahadłowi, na których stawiał, mieli spore problemy w grze defensywnej.
Tymoteusz Puchacz, który w teorii pasuje idealnie do roli wahadłowego, pokazywał ostatnio, że ma duże problemy nie tylko z bronieniem, ale i z celnymi dośrodkowaniami w akcjach zaczepnych. U Michniewicza zagrał w pięciu meczach eliminacji EURO U21 2021, ale w czterech jako lewy obrońca, nie wahadłowy. To po jego błędzie we własnym polu karnym przegraliśmy ważny mecz z Serbią 0:1. Wszystkie znaki na niebie i ziemi przemawiają zatem za Maciejem Rybusem, który jest solidniejszy w obronie, a i rywali zna doskonale. Gra przecież w Rosji od 10 lat, z roczną przerwą na Olympique Lyon.
Po drugie, Michniewicz po meczu z Danią, mimo korzystnego wyniku, odszedł od ustawienia 3-4-3 (albo 5-4-1) i w "młodzieżówce" już do niego nie wrócił. Choć przecież grał potem z rywalami jeszcze mocniejszymi niż Dania. Założenie na spotkania z faworyzowaną Portugalią, Belgią, Włochami czy Hiszpanią zawsze było podobne - szczelna defensywa, kontry i stałe fragmenty - ale zawsze już graliśmy w taktyce 4-3-3, a właściwie bardziej 4-5-1 z jednym, wysuniętym Dawidem Kownackim.
Po młodzieżowym EURO 2019, w kolejnych eliminacjach zastąpił go Patryk Klimala. Ustawienie pozostało jednak to samo, również na oba mecze z Rosją. To już trzeci argument za odejściem od trójki stoperów. Należy więc zakładać, że - jeśli zdrowie dopisze - faworytami do gry w środku obrony będą doświadczeni Jan Bednarek (choć w "młodzieżówce" nie był ulubieńcem Michniewicza) i Kamil Glik, którego selekcjoner w poniedziałek kilka razy wymienił jako jeden z filarów kadry.
I jeszcze jeden, czwarty argument za grą czwórką z tyłu - praca Michniewicza w Legii. Pomysł z przejściem na system 3-4-2-1, który uatrakcyjnił ofensywną postawę mistrza kraju, okazał się strzałem w dziesiątkę, ale... do czasu. Jesienią, gdy odszedł Josip Juranović, gdy formę zatracili Filip Mladenović i Luquinhas, a kontuzji doznał Bartosz Kapustka, wszystko się posypało. Oczywiście czynników ligowego kryzysu Legii Michniewicza było dużo, dużo więcej, ale w jego pomyśle taktycznym na Legię kluczowi byli idealnie pasujący wahadłowi. W reprezentacji takich nie ma.

Jakie personalia?

Kto powinien grać na prawej obronie? Ktoś, kto nie popełnia błędów w obronie, ale chętnie włącza się też do ofensywy i wspiera zbiegających do środka ofensywnych pomocników. Naturalny kandydat wydaje się oczywisty - to Matty Cash. Nie wiemy tak naprawdę, jakie podejście ma do niego nowy selekcjoner, ale można zakładać, że nie po to Cezary Kulesza walczył o paszport dla Anglika żeby teraz rezygnować z piłkarza o takiej jakości.
Sporą zagwozdką personalną, z którą przyjdzie się zmierzyć, wydaje się brak mobilnego, zwrotnego i wybieganego defensywnego pomocnika. Kogoś takiego jak Patryk Dziczek w "młodzieżówce". Pomocnik Piasta, a potem Salernitany, był dla Michniewicza tak ważny, że grał w obu etapach jego pracy z kadrą U21 - zarówno przed EURO 2017, jak i po nim (i oczywiście w trakcie). Zresztą szkoleniowiec już wtedy podkreślał, że Dziczek zasługuje na szansę również w seniorskiej reprezentacji. Na razie się jej nie doczekał, a dzisiaj nie gra w ogóle w Lazio po ataku epilepsji, którego doznał już prawie rok temu.
Wygląda na to, że rola ta przypadnie, mimo wszystkich mankamentów, Grzegorzowi Krychowiakowi. Jego również Michniewicz uznaje za zawodnika kluczowego i również w jego przypadku cenna będzie znajomość Rosjan. U jego boku może zagrać albo Jakub Moder (wtedy Krychowiak gra niżej, jako "szóstka"), albo Krystian Bielik (wtedy Bielik mógłby być ustawiony niżej, a "Krycha" jako wbiegająca wyżej "ósemka"). Albo... Szymon Żurkowski, typowy box-to-box midfielder, który grał wszystko w kadrze U21 Michniewicza i który może niedługo doczekać się debiutu w pierwszej reprezentacji.
Przed nimi rolę dyrygenta pełnił będzie bez wątpienia Piotr Zieliński. Ale nie grający na "dziesiątce", tylko nieco niżej, tam, gdzie czuje się najlepiej. Dalej szukając analogii z zawodnikami na tej samej pozycji z "młodzieżówki", to będzie taki duży Mateusz Bogusz. Kierownik akcji ofensywnych, odpowiedzialny za wiele taktyczno-technicznych sztuczek przygotowanych przez sztab Michniewicza.
Pozostając w ustawieniu 4-3-3 (4-5-1), zostały nam do obsadzenia dwie pozycje. Te, przy których mamy najwięcej znaków zapytania. Skrajni, ofensywni pomocnicy, grający po bokach Zielińskiego i nieco za Lewandowskim muszą mieć dużą swobodę w grze z piłką przy nodze, ale muszą też być wybiegani i chętnie pomagać w pressingu. Być gotowi do poświęceń w fazie defensywnej. W zależności od profilu rywala mogą to być albo gracze bardziej dynamiczni (jak Konrad Michalak w U21), albo lepiej czujący się w małej grze kombinacyjnej (jak Filip Jagiełło).
Kandydatów jest kilku. Na prawej stronie Kamil Jóźwiak i Przemysław Frankowski, na lewej Jakub Kamiński i Sebastian Szymański, który niemal na pewno wróci do reprezentacji. I który u Michniewicza grał właśnie na pozycji lewego, ofensywnego pomocnika i rywalizował tam z Jóźwiakiem. Nie możemy też zapominać o Kacprze Kozłowskim, a w dalszej perspektywie o Bartoszu Kapustce i Jagielle.

Tylko jeden na szpicy?

Niełatwo zapowiada się za to sytuacja napastników. Michniewicz praktycznie nigdy nie zaczyna meczów z dwoma napastnikami. Dlatego Adam Buksa, Arkadiusz Milik, Krzysztof Piątek czy Karol Świderski mogą się obawiać, że nie będą grali tak często jak za Sousy, który z kolei prawie nigdy nie grał mniej niż dwoma napastnikami.
Do meczu z Rosją zostało siedem tygodni. Pamiętając o wszystkich zastrzeżeniach, które wymieniłem w pierwszym i drugim akapicie, gdybym dziś miał zajrzeć do magicznej kuli i wywróżyć z niej wyjściowe ustawienie i skład Polski na pierwszy, barażowy, to wyglądałby tak:
Wojciech Szczęsny - Matty Cash, Kamil Glik, Jan Bednarek, Maciej Rybus - Grzegorz Krychowiak, Jakub Moder, Piotr Zieliński - Kamil Jóźwiak*, Sebastian Szymański - Robert Lewandowski
Można zrobić zrzut ekranu, zapisać i w marcu mnie rozliczać. A na razie obserwujmy i trzymajmy kciuki, by praca selekcjonera zaprowadziła nas do Kataru.
* Jóźwiak w ostatnim meczu ligowym doznał kontuzji kostki, która może go wykluczyć z udziału w barażach. Czekamy na diagnozę.

Przeczytaj również