Tak rozsypali się wicemistrzowie świata. "Gów*iany zespół". "Naród zwrócił się przeciwko niemu". Bjelica czeka

Tak rozsypali się wicemistrzowie świata. "Gów*iany zespół". "Naród zwrócił się przeciwko niemu". Bjelica czeka
Damir Krajac/Cropix/SIPA/PressFocus
Czemu reprezentacja Chorwacji zaliczyła taki zjazd od mundialu? Dlaczego wicemistrzowie świata nie zachwycili na EURO? Kto lub co jest głównym problemem tej kadry? Na co czeka doskonale znany w Polsce Nenad Bjelica? Zapytaliśmy u źródła, ale nie tylko. Rozkładamy kłopoty “Vatrenich” na czynniki pierwsze.
Trzy lata temu Chorwaci zostali wicemistrzami świata. Tym razem, po dramatycznym spotkaniu, pożegnali się z EURO na etapie 1/8 finału. Porażka z Hiszpanią, zwłaszcza w takich okolicznościach, wstydu nie przynosi, ale już przed turniejem spekulowano, że selekcjoner Zlatko Dalić znajduje się pod ścianą. Forma zespołu od dłuższego czasu pozostawiała wiele do życzenia. Mogliśmy przeczytać, że na posadę już czai się Nenad Bjelica. Jak to więc jest z tym stołkiem trenera kadry?
Dalsza część tekstu pod wideo
Bez pomysłu, bez motywacji - tak według niektórych krajowych mediów podchodziła do EURO chorwacka drużyna. Krytyka spływała ze wszystkich stron: od dziennikarzy, ekspertów, kibiców, a po zakończeniu udziału w turnieju… nawet zawodnika reprezentacji. Trenera Zlatko Dalicia, pomimo sukcesu z mundialu, od dawna uważano za kandydata do zwolnienia. Pojawiały się m.in. ankiety dotyczące jego potencjalnych następców, a jednym z najpoważniejszych kandydatów miał być znany z pracy w Lechu Poznań Nenad Bjelica, dziś szkoleniowiec Osijeku.
Po tym, jak Ante Rebić zmieszał na Instagramie Dalicia z błotem (więcej TUTAJ), mogłoby się wydawać, że zmiana selekcjonera zbliża się wielkimi krokami. Ale czy Dalić rzeczywiście jest na wylocie, a Bjelica naprawdę może już czekać na prestiżową posadę?

Od mundialu na równi pochyłej

Po sensacyjnym wyniku na mundialu do Chorwacji szybko przyszła bolesna weryfikacja. Bałkańska ekipa zdecydowanie obniżyła loty i zaczęła frustrować fanów. Awans na EURO udało się wywalczyć bez większego stresu, lecz to był obowiązek - grupa z Walią, Słowacją, Węgrami i Azerbejdżanem nie powinna stanowić większego wyzwania dla wicemistrzów świata.
Głośne sygnały alarmowe wybrzmiały przy okazji rywalizacji w Lidze Narodów. “Vatreni” rywalizowali z Francją, Portugalią oraz Szwecją. Przed spadkiem z Dywizji A uratowali się jedynie dzięki bilansowi bramkowemu. Wygrali jedno spotkanie - z najgorszymi w grupie Skandynawami. Pięć pozostałych przegrali.
- Od początku mówiło się, że Dalić jest wybitnym motywatorem. Okazało się, że wystarczyło to do "wymęczenia" (przy tylu remisach, dogrywkach) finału mistrzostw świata - opowiada nam Kacper Bagrowski z portalu “Piłkarskie Bałkany”. - Sytuacja zaczęła się psuć w zasadzie tuż po mundialu. Opadł bitewny kurz, nie było już turniejowej napinki, motywacji. Uwydatniła się ubogość taktyczna Dalicia, którego do sukcesu w Rosji niezbyt szanowano w Chorwacji. Nie miał pół pomysłu na ułożenie drużyny i wykorzystanie jej potencjału, co widzieliśmy w Lidze Narodów. Po porażce ze Szwecją publicznie krytykował go nawet Bjelica.
Niemniej, występ na wielkim turnieju zawsze przynosi nowe nadzieje. Kibice (skąd my to znamy?) mieli pełne prawo marzyć. Na EURO 2020 Chorwatom nie udało się napisać kolejnej wspaniałej historii, lecz osiągnęli cel minimum, czyli awans do fazy pucharowej. Taki rezultat pozostawia jednak pewne pole do dyskusji.
- Turniej pozostawił w nas mieszane odczucia - mówi nam Bernard Jurisić, dziennikarz portalu “Telesport.hr”. - Chorwacja wyszła z grupy, co można odebrać jako sukces, ale panuje również przekonanie, że z Hiszpanią można było ugrać więcej. Pojawia się krytyka Dalicia, dotycząca braku minut dla “nowej krwi”, zwłaszcza Mario Pasalicia, Mislava Orsicia i Ante Budimira.

“Oczywiste, że to on zbierze najwięcej krytyki”

Rywalizacja w grupie rozpoczęła się nienajlepiej. Porażka niemal bez walki z Anglikami oraz wymęczony remis z Czechami nie napawały optymizmem.
- Zespół nie miał kompletnie pomysłu na grę. Symbolem tego jest dla mnie pierwsza połowa meczu z Czechami: piłka na skrzydełko, wrzuta i jakoś to będzie. A kto na szpicy? Ante Rebić. Chłop, który praktycznie nie strzela bramek głową. Na 60-kilka w karierze, głową strzelił tylko pięć - komentuje Bagrowski.
Kwestionowano nie tylko założenia, lecz i wybory personalne, m.in. uparte stawianie na wspomnianego Rebicia. Uwaga skupiała się przede wszystkim na osobie Dalicia i jego braku zaufania do graczy zaczynających przygodę w kadrze.
- Oczywiście, że to trener zbiera najwięcej krytyki. Najważniejsze pytanie to, czy nie brakowało mu odwagi do wystawienia mniej doświadczonych zawodników, prezentujących lepszą formę - opowiada nam Jurisić.
Wiara w narodzie umiera jednak ostatnia. Gdy udało się wywalczyć awans do fazy pucharowej, wśród kibiców ponownie rozbudziła się nadzieja. Płonna, ulotna. A niektórzy wyciągali absurdalne wręcz wnioski.
- Po meczu ze Szkocją niemal wszystkie portale, jakby nie pamiętając, co działo się przez ostatnie trzy lata, obwieściły, że wielka Chorwacja wróciła! - wspomina redaktor “Piłkarskich Bałkanów”. - Powiem więcej - jeden forsował nawet tezę, że Dalić był "geniuszem" do tego stopnia, że... specjalnie wystawiał w pierwszych dwóch meczach zły skład, dobierał nieodpowiednią taktykę tylko po to, żeby w meczu ze Szkocją w piłkarzach obudziły się instynkty, charakter i umiejętności z 2018 roku. Nie, to nie żart!
Z Hiszpanią nadeszła weryfikacja. Po emocjonujących 120 minutach i ośmiu bramkach na Parken bałkański zespół pożegnał się z EURO 2020. Wydawać by się mogło, że nie ma powodów do wstydu i wściekłości. Jak się jednak okazało, nie wszyscy tak uważali, nawet w samej kadrze.

“Czyją winą jest, że ostatnie lata były tak gówniane?!”

U nas symbol braku wiary zawodników w Jerzego Brzęczka stanowi słynne już osiem sekund milczenia Roberta Lewandowskiego. U Chorwatów, od niedawna, mają właśnie to pytanie retoryczne, które na Instagramie zadał Ante Rebić. Gracz Milanu po swojej tekstowej tyradzie szybko usunął konto na platformie, lecz przekaz i tak poszedł w świat.
- Mówi się, że Rebić to nie jedyny zawodnik, który ma problem z Daliciem. Mamy podobno więcej piłkarzy, którzy nie są zadowoleni ze swojego statusu w drużynie, ale wszystko póki co zostaje za zamkniętymi drzwiami. Selekcjoner odpowiada, mówiąc, że to normalne, że odczuwa się frustrację, gdy się nie gra, lecz trzeba być cierpliwym i udowodnić swoją wartość przed następnym spotkaniem - informuje nas Bernard Jurisić.
27-letni napastnik Milanu słynie z wybuchowego charakteru i powszechnie wiadomo, że nie potrafi trzymać języka za zębami. Tego typu posty w mediach społecznościowych muszą budzić kontrowersje i takie incydenty nie powinny mieć miejsca. Wedle opinii Bagrowskiego frustracja wyborami selekcjonera jest jednak uzasadniona.
- Największym problemem było chyba przywiązanie do nazwisk, jeżeli chodzi o pierwszą jedenastkę. Ciągle wystawienie beznadziejnego Rebicia, Dejan Lovren, który po dwóch miesiącach bez gry z marszu wchodzi do pierwszej jedenastki kosztem Duje Calety-Cara i tworzy z Domagojem Vidą fatalną parę... Będący w gazie Nikola Vlasić w pierwszych dwóch meczach zaczynał na ławce, a gdy już został wystawiony, to nie na swojej pozycji. Mislav Orsić - gość po najlepszym sezonie w życiu, o którego pyta pół Europy, dwa razy nie znalazł się w kadrze meczowej, prawdopodobnie przez prywatne animozje. Do tego można doliczyć też wystawienie Josipa Brekalo na pozycji wahadłowego w spotkaniu z Hiszpanią oraz pomijanie Mario Pasalicia i Ante Budimira.
Jakby tego było mało, Bagrowski podkreśla, że w szatni dochodziło do incydentów mających negatywny wpływ na atmosferę w drużynie.
- Były głosy, że Dalić nie potrafił postawić się Lovrenowi, który zaczął z góry traktować młodszych kadrowiczów - kontynuuje ekspert. - Zaliczył też absurdalny incydent z Vlasiciem w roli głównej. Na konferencji Dalić powiedział, że nie jest z nim najlepiej, napatoczył się jakiś uraz i nie wiadomo czy będzie w stanie grać, po czym... do mediów wyszedł sam Nikola i powiedział, że z jego zdrowiem wszystko okej, nie miał żadnego urazu i jest w 100% gotowy do gry. Pod presją mediów i całej tej sytuacji Dalić wystawił Vlasicia na mecz ze Szkotami. Na pozycji, na której Nikola nawet nie grał w klubie. A ten został MVP spotkania.
Rebić napisał również, że żałuje, że Chorwaci nie mieli kogoś, kto wykorzystałby ich świetne pokolenie. I, zdaniem Bernarda Jurisicia, zdecydowanie przesadził.
- Jak można nazwać zmarnowaniem pokolenia awans do finału mundialu i udział w 1/8 finału mistrzostw Europy? Rebić oczywiście się zagrzał, ale Dalić to ostatnia osoba, którą powinien krytykować. Zresztą selekcjonera czepiano się m.in. o to, że właśnie uparcie stawiał na Rebicia, choć ten był często bez formy.

Teraz Bjelica?

Jeżeli jeden z reprezentantów tak otwarcie krytykuje selekcjonera, a media w kraju od kilku miesięcy prześcigają się w podawaniu nazwisk jego potencjalnych następców, to wydawać by się mogło, że już niebawem dojdzie do zwolnienia Dalicia. Dziennikarze przymierzają do pracy z kadrą:
  • Slavena Bilicia, eks-menedżera m.in. West Hamu oraz West Bromu, obecnie pracującego w chińskim Beijing Guoan
  • Igora Biscana, selekcjonera reprezentacji do lat 21
  • wspomnianego Nenada Bjelicę, znanego w Polsce przede wszystkim z pracy w Lechu Poznań
Były szkoleniowiec “Kolejorza” ma za sobą bardzo udany sezon w Osijeku. Właśnie poprowadził go do najlepszego w historii drugiego miejsca w lidze. Wcześniej dwukrotnie zdobywał mistrzostwo Chorwacji z Dinamem Zagrzeb, które opuścił z powodu cięć finansowych spowodowanych pandemią koronawirusa.
- O Nenadzie mówiło i wciąż mówi się najwięcej. Jest niezwykle doceniany i szanowany w Chorwacji. Mówi się, że mimo tego, że od roku nie ma go już w Dinamo, tegoroczne sukcesy nadal można przypisać właśnie jemu - tłumaczy Kacper Bagrowski. - Ceni się jego mocny charakter, którym zaimponował też przy okazji zwolnienia ze stołecznego klubu, ofensywny i efektowny styl gry, często niekonwencjonalne, trafne decyzje, oko i czutkę do piłkarzy. To nie przypadek, że umowa Bjelicy w Osijeku jest skonstruowana tak, że w przypadku oferty z reprezentacji może odejść bez żadnych konsekwencji i problemów. Wydaje się, że kadra i Bjelica są sobie przeznaczeni. A i sam Nenad bardzo na to naciska.
49-letni szkoleniowiec to pod wieloma względami wręcz przeciwieństwo Dalicia. Dlatego zdaniem redaktora "Piłkarskich Bałkanów" nadszedł najwyższy czas na pożegnanie obecnego selekcjonera. Tym bardziej, że kadra powoli szykuje się do zmiany warty.
- Według mnie Dalić nie ma prawa dłużej pozostać na swojej pozycji. Naród zwrócił się przeciwko niemu, media robią ankiety, szukając jego następcy. W reprezentacji panuje bardzo gęsta atmosfera. Jeżeli ktoś ma przeprowadzić zmianę pokoleniową, to na pewno nie on - ocenia.
Bernard Jurisić tłumaczy nam jednak, że informacje łączące Bjelicę z reprezentacją Chorwacji to jedynie plotki - przynajmniej do tej pory. Na pytanie o przyszłość Dalicia odpowiada krótko: “zostaje”. A potem wyjaśnia:
- Jego kontrakt wygasa po mundialu w Katarze i potwierdzono już, że poprowadzi zespół w kwalifikacjach oraz na turnieju, jeżeli się tam dostaniemy. Niemniej, Nenad Bjelica zapewne będzie w gronie jego potencjalnych następców, gdy już skończy pracę z kadrą. Zresztą, kandydatów na pewno będzie więcej.
Pomimo turbulentnych ostatnich miesięcy, głośnej krytyki Rebicia oraz licznych spekulacji medialnych, wydaje się więc, że Zlatko Dalić nie musi obawiać się o posadę, a Nenad Bjelica może spokojnie kontynuować projekt w Osijeku. Reprezentację Chorwacji czeka niebawem poważna przemiana pokoleniowa. Może to właśnie wtedy Nenad dostanie swoją szansę. Póki co, u wicemistrzów świata nie zobaczymy jednak rewolucji.
Czy to słuszny wybór? Przekonamy się zapewne w Katarze. Lub, przy pesymistycznym scenariuszu, po zakończeniu eliminacji do MŚ.

Przeczytaj również