Piłkarz wyjątkowy. Kosmiczne liczby to nie wszystko. "Były mecze, w których sięgnął szczytu"

Piłkarz wyjątkowy. Kosmiczne liczby to nie wszystko. "Były mecze, w których sięgnął szczytu"
Predrag Milosavljevic/Sipa/PressFocus
Często piłkarze, którzy nie zdołają podbić którejś z pięciu czołowych europejskich lig, wracają na stare śmieci z podkulonym ogonem. Ale nie Dusan Tadić. Serb trafił w dziesiątkę. Jest bezsprzecznie największą gwiazdą Eredivisie i tak naprawdę jednym z najlepszych atakujących na całym Starym Kontynencie.
Był początek lipca 2018 roku, kiedy transfer z gatunku tych niemożliwych został dopięty. Niewiele osób spodziewało się, że co najmniej niezły jak na standardy Premier League zawodnik dość łatwo zdecyduje się na powrót do Holandii. Tadić miał za sobą cztery solidne lata w Southampton, skąd wydawało się, że jeśli już gdzieś pójdzie, to do któregoś z mocniejszych średniaków ligi angielskiej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Tymczasem na kilka miesięcy przed trzydziestymi urodzinami Serb postanowił wspomóc Ajax w odbudowie. “De Godenzonen” od kilku sezonów bezskutecznie próbowali znów wdrapać się na mistrzowski tron. Brakowało im jednak boiskowego lidera z prawdziwego zdarzenia. Nim miał stać się właśnie Tadić, choć chyba ani on sam, ani też klub nie spodziewali się tego, jak owocna okaże się ta współpraca.

Nikt nie wierzył

Ajax znany jest ze świetnego szkolenia młodzieży. Ale nie nastawia się tylko na produkowanie klasowych piłkarzy na eksport, by ci podbijali później ligi z samego czuba europejskiej stawki. Plan Holendrów zakłada bowiem również budowę pierwszego zespołu na bazie zasobów akademii. Dlatego właśnie wielkie transfery z zewnątrz były raczej w przeszłości rzadkością. Klub zamiast inwestować w przebrzmiałe gwiazdy wolał skupiać się na wychowywaniu własnych graczy. Tadić jest jednym z pierwszych zawodników, który złamał ten schemat.
- Kiedy spojrzymy na moment, w którym trafił on do Amsterdamu, to możemy być nieco zaskoczeni. Rok w rok pod koniec sezonu było wiadome, że z klubu odejdą ważne ogniwa. Wtedy też media rozpisywały się na temat ich potencjalnych zastępców. Swego czasu sporo mówiło się, że do Ajaksu przyjdzie np. Mario Balotelli, często wymieniano też inne cenione w Europie w danym momencie nazwiska. Potem rzadko kiedy cokolwiek z tego jednak wychodziło, a do klubu trafili koniec końców piłkarze pokroju Nikiego Zimlinga. Kiedy więc pojawiły się pierwsze plotki na temat Tadicia, nikt za bardzo w to nie wierzył. Ostatecznie jednak Ajaksowi udało się go skusić i to kosztem Premier League - mówi nam Rypke Bakker z “NU.nl”.
Oczywiście można mówić o sentymencie do Holandii samego gracza, ale w Ajaksie zapewniono mu przy tym warunki finansowe porównywalne z tymi panującymi w Southampton. “De Godenzonen” do najbiedniejszych na rynku wcale nie należą, a na transfery wydają mało tylko i wyłącznie przez swoją własną strategię, która jednak w ostatnich latach się nieco zmieniła. Tadić kosztował Ajax około 14 milionów euro, a tyle za piłkarza w jego wieku (w momencie transferu miał 29 lat) klub nigdy nie wcześniej, ani też nigdy później nie zapłacił.

Kosmiczne liczby

Te pieniądze zwróciły się jednak już tak naprawdę w pierwszym sezonie Serba na Amsterdam Arenie. I to ze sporą nawiązką. Świetnie wkomponował się do zespołu, który kilka miesięcy przed jego przyjściem przejął trener Erik ten Hag. Ostatecznie pierwszy sezon w Ajaksie zakończył z kosmicznym bilansem 38 goli i 23 asyst w 56 spotkaniach. Zdobył koronę strzelców Eredivisie - do spółki z, uwaga, Luukiem de Jongiem - i był to jego absolutnie najlepszy sezon nie tylko na holenderskich boiskach, ale i w całej dotychczasowej karierze.
- Z tego co mówił, miał inne oferty, ale bardzo chciał grać w Amsterdamie, zdobywać tytuły i występować w Lidze Mistrzów. Lubił grać w Holandii i twierdził, że to był najlepszy moment na wyjazd z Anglii. Przed przyjściem do Ajaksu nigdy nie miał takich liczb, bo jego zespoły były dużo słabsze od jego obecnej drużyny. Ekipa Erika ten Haga bije rekordy zdobytych goli, więc nic dziwnego że jej lider również ma znakomite statystyki. Tu raczej nie było niespodzianki, bo zdecydowana większość ekspertów i kibiców była zdania, że Tadić będzie wielką gwiazdą Eredivisie grając w Ajaksie - mówi w rozmowie z nami Mariusz Moński, prowadzący twitterowe konto “Holenderski Futbol”.
Niespodzianką z pewnością była jednak lista sukcesów Ajaksu w inauguracyjnym sezonie Tadicia, do których doprowadziła w dużej mierze właśnie jego kapitalna postawa. Serb nie tylko pomógł wprowadzić Ajax do fazy grupowej Ligi Mistrzów, ale zaprowadził go do pamiętnego półfinału z Tottenhamem. Tak daleko żaden holenderski klub nie zaszedł od czasu PSV z sezonu 2004/2005. Do tego wszystkiego doszło oczywiście jeszcze przegonienie właśnie ekipy z Philips Stadion na koniec sezonu ligowego i odzyskanie po pięciu latach mistrzostwa kraju, a także zdobycie Pucharu Holandii.

Tu wszystko gra

Kluczowy w przypadku Tadicia okazał się jednak brak znaczącego spadku formy w kolejnych rozgrywkach. Serb regularnie zapewnia Ajaksowi po kilkanaście goli w sezonie, a do tego wszystkiego asystuje na potęgę. Choć w listopadzie skończył już 33 lata, gra wszystko niemal od deski do deski i niewiele wskazuje na to, by w najbliższym czasie miałby wrzucić luźniejszy bieg.
- Niesamowicie dba o swoje ciała. On nie trenuje tylko wtedy, kiedy musi, wykonuje dużo większą pracę, a przez to prezentuje się świetnie, choć ma już przecież swoje lata. Oczywiście strzela teraz dużo więcej goli, bo gra w zespole, który dominuje w lidze. Nie zapominajmy jednak, że jego najlepsze mecze w Ajaksie to te w Lidze Mistrzów - szczególnie w sezonie 2018/2019, choćby przeciwko Realowi Madryt - uważa Bakker..
- Ajax to klub, który świetnie mu podpasował. Jeśli chcesz wymienić jedną osobę, która utożsamia Ajax, to jest nim właśnie Dusan Tadić. Jest inteligentny, zawsze dąży do wygranej, nigdy nie spoczywa na laurach, zawsze chce wygrywać, może jest poniekąd przez to nawet nieco arogancki. Kibice uważają go za jednego z nich. Tu po prostu wszystko gra - dodaje holenderski dziennikarz.
Skoro obu stronom tak świetnie się ze sobą współpracuje, nic dziwnego, że snują już plany na moment, w którym Tadić zdecyduje się zawiesić buty na kołku. Jego obecny kontrakt obowiązuje do końca sezonu 2023/2024. W myśl pierwotnych ustaleń Serb po zakończeniu kariery będzie mógł jednak pozostać w strukturach klubu i zająć się trenowaniem młodzieży. Wjednej z najlepszych akademii piłkarskich na świecie.

Swój

Zanim jednak nastąpi ta niewątpliwie smutna dla Ajaksu chwila, przed Tadiciem jeszcze sporo wyzwań. Właśnie zakończył na pierwszym miejscu w grupie jesienne zmagania z Ajaksem w Lidze Mistrzów. Wiosną, z nim w składzie, mistrzowie Holandii spróbują nawiązać do tak udanej kampanii sprzed trzech lat. Z kolei późną jesienią 33-latek spróbuje powalczyć na mistrzostwach świata w Katarze o historyczny sukces z reprezentacją Serbii, w której to barwach notabene zadebiutował w grudniu 2008 roku przeciwko Polsce.
- Trudno stwierdzić, który z potencjalnych kolejnych sukcesów byłby dla niego ważniejszy. Serbia jest jego ojczyzną, a Ajax klubem. Ludzie z Bałkanów są bardzo dumni ze swojego pochodzenia, więc z pewnością jakieś historyczne osiągnięcie z kadrą byłoby dla niego czymś szczególnym. Trzeba jednak mieć na uwadze, że on już teraz jest mocno związany również z Amsterdamem. Choć więc jest Serbem, to tak naprawdę mieszkańcy stolicy Holandii traktują go jak swojego i to działa w obie strony - podkreśla Bakker.
Chyba nie trzeba dodawać, że Tadić odegrał jedną z kluczowych ról w eliminacjach do katarskiego mundialu. W sumie zanotował w nich dwa gole i sześć asyst. Przede wszystkim stanął jednak na wysokości zadania w arcyważnym momencie - kończącym zmagania w grupie listopadowym spotkaniu z Portugalią. To po jego uderzeniu Serbowie wyrównali jeszcze przed przerwą. To Tadić posłał również piłkę w kierunku Aleksandara Mitrovicia, którego trafienie w ostatnich sekundach tego spotkania zapewniło Serbii bezpośredni awans na MŚ.

Która półka?

Jeśli brać pod uwagę zarówno mecze klubowe, jak i te reprezentacyjne, to wychowanek Vojvodiny ma już na koncie ponad 200 goli w 700 występach. Choć nigdy nie grał w czołowym klubie ligi TOP5 Starego Kontynentu, był wybierany do najlepszej jedenastki zarówno Ligi Mistrzów, jak i Ligi Europy. Mimo że trudno go stawiać u boku tych największych, nie można przy tym deprecjonować jego klasy.
- Trudno dokładnie zdefiniować jacy piłkarze należą do tej półki graczy. Aby jednak był królem, to wypadałoby coś wygrać na arenie międzynarodowej z Ajaksem, bo z Serbią to raczej bardzo mało prawdopodobne. Same liczby bez trofeów to chyba jednak za mało, zwłaszcza gdy można sobie ponabijać cyferki w Eredivisie, w której Ajax często zdecydowanie dominuje nad rywalami - uważa Moński.
Ekipa z Amsterdamu w obecnym sezonie Eredivisie jak na razie musi gonić PSV. Traci punkt. Zaś w Pucharze Holandii zespół Ten Haga ostatnio zameldował się w 1/8 finału. Na krajowym podwórku Tadić wygrał już jednak wszystko, co się da. Dlatego dla niego najważniejszym wyzwaniem powinny być wiosenne starcia w Lidze Mistrzów. W niej pierwszą przeszkodą dla Serba i “De Godenzonen” na drodze do finału w Sankt Petersburgu będzie Benfica.
- Były mecze, w których Tadić sięgnął w Ajaksie szczytu. Gra jednak na co dzień w Holandii, w której ciężko o tak świetne okno wystawowe jak Premier League czy Liga Mistrzów. Co czyni go szczególnym, to że nigdy nie odpuszcza, gra tak naprawdę wszystko. Trudno go porównać do tych największych piłkarzy. Może jest on za dobry na Holandię, ale z drugiej strony w Anglii nigdy nie był aż tak wielką gwiazdą. W takiej Austrii, Belgii czy Szwajcarii nie ma piłkarza o porównywalnym statusie. To czyni go naprawdę wyjątkowym - podsumowuje Bakker.

Przeczytaj również