Takiego piłkarskiego weekendu nie było od dawna! Legia Warszawa jak największe kluby Europy

Pięciu uczestników Ligi Mistrzów w elitarnym gronie. Potęgi ze sporymi problemami
Phillipe Ruiz / PressFocus
Łączenie gry w europejskich pucharach z krajową rywalizacją to trudny kawałek chleba. W ostatnich tygodniach regularnie przekonuje się o tym warszawska Legia. W miniony weekend podobny problem dopadł natomiast prawie całą europejską śmietankę. Tylko 5 z 32 uczestników fazy grupowej Ligi Mistrzów potrafiło wygrać w ubiegłym tygodniu oba mecze. Sensacja goniła sensację.
Juventus, Atletico Madryt, Borussia Dortmund, Red Bull Salzburg i Sheriff Tiraspol. To ekskluzywne grono zespołów, które kilka dni temu wygrały swój mecz w Champions League, a zaraz potem dołożyły też trzy punkty na krajowym podwórku. Nikomu innemu podobna sztuka już się nie udała.
Dalsza część tekstu pod wideo

Portimonense trudniejszym rywalem niż Barcelona

Fani Benfiki Lizbona w środę przeżywali zapewne jeden z piękniejszych dni w swoim kibicowskim życiu. Ich zespół zmiażdżył bowiem Barcelonę (3:0). Kilka dni później na Estadio da Luz przyjechało Portimonense, a więc rywal w teorii przynajmniej kilka razy słabszy. Bukmacherski kurs na zwycięstwo gospodarzy wynosił około 1,20, na gości - nawet 15.00. Wynik? 0:1.

Triumf w hicie, bez celnego strzału w lidze

Chociaż PSG nie zagrało przeciwko Manchesterowi City meczu wybitnego, ostatecznie zeszło z murawy z tarczą, a upragnione przełamanie zaliczył Leo Messi. Paryżanie wygrali 2:0 i do weekendowego spotkania z Rennes mogli przystąpić nabuzowani pozytywną energią. Mało kto przypuszczał pewnie, że zespół naszpikowany gwiazdami, z ofensywnym tercetem Messi - Neymar - Kylian Mbappe, w starciu z drużyną dolnej połowy tabeli Ligue 1 nie będzie w stanie oddać nawet jednego celnego strzału! Rennes z kolei nie tylko takie strzały oddawało, ale dwa razy znalazło sposób na pokonanie Gianluigiego Donnarummy.

Sensacja w Monachium

5:0. Takim wynikiem zakończyło się środowe spotkanie Bayernu Monachium z Dynamem Kijów. Robert Lewandowski i spółka rządzili na murawie, odnosząc dziewiąte zwycięstwo z rzędu. Wczoraj ich seria przeszła jednak do historii. Na Allianz Arena przyjechał Eintracht Frankfurt i pokazał, że “Die Roten” nie są aż tacy straszni, jak ich malują. Na trafienie Leona Goretzki najpierw odpowiedział Martin Hinteregger, a w końcówce meczu decydujący cios zadał Filip Kostić. Dokonała się więc kolejna sensacja tego weekendu. Eintracht pokonał Bayern 2:1.

Koncert w Lidze Mistrzów, klapa kilka dni później

Jedno z pewniejszych zwycięstw w ostatniej kolejce Champions League odniósł Zenit St. Petersburg. Mistrzowie Rosji dosłownie przejechali się po szwedzkim Malmoe (4:0). Pucharowy wirus dopadł jednak także ich, bo wczoraj na własnym stadionie nie poradzili sobie z Soczi, przegrywając 1:2. Kurs na ich triumf przed meczem? 1.35. Na taki wynik raczej się więc nie zapowiadało.

Od dominacji do sensacji

Jedziemy dalej. Tym razem pod lupę bierzemy Ajax Amsterdam. Kilka dni temu podopieczni Erika ten Haga odnieśli swoje drugie zwycięstwo na arenie Ligi Mistrzów. Byli o kilka klas lepsi niż Besiktas. Wygrali 2:0, ale był to zdecydowanie najmniejszy wymiar kary, bo rywale nie oddali choćby jednego celnego strzału. Ajax tych miał siedem. Ogólnie uderzał natomiast 23 razy. Pewne, zasłużone zwycięstwo. I co stało się kilkadziesiąt godzin później? Do Amsterdamu przyjechał Utrecht. Wygrał 1:0. Z zespołem, który do tej pory w lidze miał bilans bramkowy 30:1.

Tydzień do zapomnienia w Madrycie

Do tej pory pisaliśmy o sensacjach z udziałem drużyn, które najpierw pewnie wygrywały w Lidze Mistrzów, a później dały się pokonać wyraźnym underdogom na krajowym podwórku. Real Madryt to już trochę inny przypadek. Też jednak mocno sensacyjny. Mogło się wydawać, że “Królewscy” po szokującej porażce z Sheriffem Tiraspol (1:2) tylko podkręcą tempo w lidze, chcąc zmazać plamę. W rzeczywistości jeszcze ją powiększyli. Przegrali 1:2 z Espanyolem, który na starcie sezonu wygrał wcześniej 1 z 7 ligowych meczów.

Inni też mieli problemy

To najbardziej drastyczne przykłady z ostatniego tygodnia. Po wygranych w Lidze Mistrzów punkty traciły też jednak inne drużyny. Manchester United najpierw pokonał Villarreal (2:1), by później u siebie nie poradzić sobie z Evertonem (1:1), Atalanta wygrała z Young Boys Berno, a wczoraj przez długi czas była gromiona przez Milan, ostatecznie przegrywając 2:3, Club Brugge sprawił jedną z większych niespodzianek, pokonując na wyjeździe RB Lipsk (2:1), ale już z Anderlechtem sobie nie poradził (1:1).

Rollercoaster Legii

Wychodząc poza Ligę Mistrzów, nie sposób nie napomknąć o warszawskiej Legii, która niemal tydzień w tydzień ma ten sam problem. Imponuje w Lidze Europy, później zawodzi w Ekstraklasie. Tym razem po naprawdę zasłużonym triumfie nad Leicester City (1:0), przyszła bolesna i wysoka porażka z Lechią Gdańsk (0:3). Gra co trzy dni zdecydowanie nie sprzyja mistrzom Polski, którzy powoli zaczynają podzielać los Lecha Poznań z poprzedniego sezonu. Wtedy “Kolejorz” na starcie sezonu też imponował grą w Europie, regularnie tracąc jednak punkty w lidze.
***
U niektórych to pewnie faktycznie pucharowy wirus, który nie pozwala na uwolnienie najlepszej dyspozycji co trzy dni. W kilku przypadkach to natomiast raczej wypadek przy pracy. Aż tak sensacyjny weekend szybko się chyba nie powtórzy.

Przeczytaj również