Isco miał zostać piłkarzem Unionu Berlin, ale transfer niespodziewanie upadł. O kulisach nagłego zwrotu akcji opowiedzieli dziennikarze "Bilda".
Isco nie ma klubu od kilku tygodni. Jeszcze przed świętami Bożego Narodzenia rozstał się w Sevilli, w której grał od początku sezonu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Pomysł, by 30-latek dołączył do Unionu, był zaskakujący. Wicelider Bundesligi był jednak bardzo blisko podpisania kontraktu z Hiszpanem. Ten ustalił warunki kontraktu, przyleciał do Berlina, przeszedł testy medyczne i... nie podpisał umowy.
Dziennikarze "Bilda" twierdzą, że Union zaproponował Isco 1,5 mln euro premii za podpis i 1 mln euro brutto do końca sezonu. Piłkarz zaakceptował tę ofertę. Klub postawił jednak dodatkowy warunek: od wyników testów medycznych uzależnił zgłoszenie Hiszpana do europejskich pucharów.
Nagła zmiana rozeźliła przedstawicieli Isco. Ci postawili swój warunek - zażądali dodatkowej 1,5 mln euro premii za podpisanie umowy na kolejny sezon.
W ten sposób doszło do całkowitego załamania rozmów. Union uznał, że Isco naruszył wcześniejsze ustalenia i zrezygnował z podpisania umowy.
Hiszpan na razie pozostał na lodzie. Jako wolny piłkarz może jednak podpisać kontrakt także poza oknem transferowym. Zainteresowany jego usługami jest Everton.