To miał być atut Michniewicza. Nie potrafił przełożyć tego na dorosłą kadrę. "Fakty są brutalne"

To miał być atut Michniewicza. Nie potrafił przełożyć tego na dorosłą kadrę. "Fakty są brutalne"
Paweł Andrachiewicz/Pressfocus
Po porażce w 1/8 finału mistrzostw świata selekcjonerska przyszłość Czesława Michniewicza nie jest znana. Michniewicz spełnił większość konkretnych celów - utrzymał drużynę w dywizji A Ligi Narodów, a także wyszedł z grupy na mundialu. Nie potrafił jednak pokazać innego ze swoich atutów, który podnoszony był podczas dyskusji, kto powinien zastąpić Paulo Sousę.
W ostatnich latach Michniewicz stał się ekspertem w wygrywaniu meczów z rywalami o znacznie większych możliwościach i potencjale. Najpierw w reprezentacją U21 wyeliminował w barażu o awans do młodzieżowych mistrzostw Europy Portugalię. Przeciwko Polakom zagrali wtedy m.in. Joao Felix, Rafael Leao i Diogo Jota. Na Euro U21 pojechali jednak zawodnicy Michniewicza, którzy niespodziewanie wygrali rewanż na wyjeździe 3:1.
Dalsza część tekstu pod wideo
To nie był pojedynczy przypadek, kiedy z młodzieżową kadrą zwyciężał w meczach, w których to przeciwnicy byli znacznymi faworytami. W fazie grupowej Euro U21 trafił do bardzo trudnej grupy. Oprócz Polaków znaleźli się w niej Hiszpanie, Włosi i Belgowie. Na dzień dobry ograli tych ostatnich 3:2. W drugim grupowym spotkaniu pokonali za to gospodarzy turnieju, Włochów, wśród których grali m.in. Nicollo Barella, Lorenzo Pellegrini i Federico Chiesa. Co prawda na koniec przegrali wysoko z Hiszpanią i odpadli po fazie grupowej, ale trzeba pamiętać, że wówczas do fazy pucharowej wychodził tylko zespół z pierwszego miejsca.
Jednak nie tylko w reprezentacji U21 Michniewicz potrafił na tyle sprytnie i dobrze przygotować swój zespół, żeby był w stanie ograć w teorii mocniejszego rywala. Z Legią Warszawa pokazał to w europejskich pucharach. Najpierw w eliminacjach Ligi Mistrzów pokonał Bodo/Glimt. To może wówczas nie było postrzegane jako wielkie osiągnięcie, ale norweski zespół w późniejszej fazie Ligi Konferencji Europy udowodnił, że ma spore możliwości, pokonał choćby u siebie 6:1 AS Romę, a udział w LKE zakończył dopiero na ćwiercfinale.
To jednak nie była najmocniejsza marka. Z takimi Legia Michniewicza miała okazję zmierzyć się dopiero w fazie grupowej Ligi Europy. Awansowała do niej po dwumeczu ze Slavią Praga, w którym to czeski zespół stawiamy był w roli wyraźnego faworyta. Ówcześni mistrzostwie Polski najpierw zremisowali w stolicy Czech, a później zapewnili sobie awans przy Łazienkowskiej. W grupie trafili na Leicester, Spartak Moskwa i Napoli.
Zaczęli od sensacyjnego zwycięstwa na wyjeździe w Rosji, a potem poprawili wygraną u siebie przeciwko Leicester. Co prawda dalsza część fazy grupowej nie potoczyła się już tak korzystnie, ale nadal zdobycie sześciu punktów przeciwko Spartakowi w Moskwie i Leicester u siebie i tak było sporym osiągnięciem.
Sukcesy Czesława Michniewicza z mocniejszymi rywalami:
Portugalia U21 - Polska U21 1:3
Polska U21 - Belgia U21 3:2
Włochy U21 - Polska U21 0:1
Legia Warszawa - Bodo/Glimt 2:0
Bodo/Glimt - Legia Warszawa 2:3
Slavia Praga - Legia Warszawa 2:2
Legia Warszawa - Slavia Praga 2:1
Spartak Moskwa - Legia Warszawa 0:1
Legia Warszawa - Leicester 1:0
Między innymi takie rezultaty na arenie europejskiej były ważnym argumentem w kontekście zatrudnienia Michniewicza w roli selekcjonera. Był postrzegany jako trener, który sprytną taktyką, umiejętnością przeanalizowania rywala i dobraniem odpowiednich środków jest w stanie sprawić, iż zespół o niższej sumie indywidualnych umiejętności jest w stanie na równi rywalizować z mocniejszym przeciwnikiem, a czasami nawet go pokonać. W pierwszym roku kadencji w dorosłej kadrze to się jednak nie potwierdziło.
Z wyraźnie mocniejszymi przeciwnikami miał okazję zmierzyć się sześciokrotnie. Do tych meczów musimy zaliczyć: dwa mecze z Holandią oraz Belgią w Lidze Narodów oraz Argentynę i Francję w mistrzostwach świata. Zarówno Szwedzi, jak i Walijczycy to jednak rywale z podobnej półki. Ci pierwsi dopiero co spadli do dywizji C Ligi Narodów, a Walijczycy w słabym stylu zakończyli mundial na fazie grupowej. Trudno ich stawiać wyżej niż naszą kadrę.
Z sześciu meczów przeciwko najmocniejszym reprezentacjom Polacy przegrali aż pięć. Z jednej strony trudno się dziwić, za każdym razem przystępowali do gry w roli wyraźnego underdoga, ale z drugiej to właśnie Michniewicz miał mocno uprawdopodobnić ewentualne pozytywne niespodzianki. Taka miała miejsce raz - przeciwko Holendrom na wyjezdzie. W czerwcu Polacy zremisowali 2:2. Prowadzili nawet 2:0, w końcówce niemal przegrali, Łukasz Skorupski obronił rzut karny i ostatecznie w Rotterdamie zdobyli jeden punkt.
To był jednak pojedynczy wyjątek. Rywalizacja z Oranje miała miejsce kilka dni po blamażu z Belgią (1:6). To była jedna z największych porażek Polaków w ostatnich latach. W Brukseli zostali zmiażdżeni przez zespół, który jak się okazało na mundialu, wcale nie jest taki wyśmienity. W rewanżu na Stadionie Narodowym wynik nie był tak miażdżący, ale też niekorzystny (0:1). Punktów nie udało się też zdobyć z Holendrami. "Bardzo mizerny mecz w wykonaniu Polski. Poza dobrym początkiem drugiej połowy trudno wskazywać pozytywy w poczynaniach podopiecznych Czesława Michniewicza. Holendrzy kilka razy przyspieszyli grę i bez większych trudów wywieźli ze Stadionu Narodowego komplet punktów” - podsumowaliśmy wówczas na Meczykach.
W mistrzostwach świata Polacy nieźle zaprezentowali się z Francuzami, ale zarazem byli też bardzo dalecy od doprowadzenia choćby do dogrywki. Dopiero w doliczonym czasie gry zdobyli honorową bramkę i przegrali 1:3. Znacznie gorzej wyglądało to z Argentyną, z którą wynik 0:2 był najniższym wymiarem przegranej. Przegrana nie podlegała dyskusji, co więcej, jej styl był minimalistyczny.
Wyniki reprezentacji Polski przeciwko mocniejszym rywalom:
Belgia - Polska 6:1
Holandia - Polska 2:2
Polska - Belgia 0:1
Polska - Holandia 0:2
Polska - Argentyna 0:2
Francja - Polska 3:1
Trudno oczywiście oczekiwać żeby reprezentacja Polski w każdym z powyższych spotkań była w ostatnie osiągnąć korzystny wynik, ale fakty są brutalne. Michniewiczowi nie udało się przełożyć na kadrę umiejętności poważnego postawienia się mocniejszym przeciwnikom, co wcześniej było charakterystyczne dla prowadzonych przez niego zespołów. To nie musi decydować o przyszłości obecnego selekcjonera, bo na pierwszy rok kadencji zadania były inne, ale różnica w starciach z mocarzami była w większości przypadków większa niż można było się spodziewać.

Przeczytaj również