To może być najgorętszy transfer końcówki okienka. Na stole ponad 70 mln euro. "Wkomponuje się w każdy zespół"

To może być najgorętszy transfer końcówki okienka. Na stole ponad 70 mln euro. "Wkomponuje się w każdy zespół"
MB Media / PressFocus
Niewykluczone, że na finiszu zimowego okienka Arsenal zapłaci ponad 70 mln euro za Alexandra Isaka, napastnika Realu Sociedad. I choć ta kwota robi naprawdę duże wrażenie, to transfer szwedzkiego snajpera na Emirates wygląda jak najbardziej sensownie.
Nie wyszło z Dusanem Vlahoviciem, który zgodnie z oczekiwaniami wybrał przenosiny do Juventusu, więc Arsenal w ostatniej fazie okienka został zmuszony do awaryjnych rozwiązań. Najlepiej poinformowani angielscy dziennikarze od dawna donosili, że alternatywami dla Serba są Alexander Isak z Realu Sociedad oraz Dominic Calvert-Lewin z Evertonu. Możliwe, że pierwszy z nich wyląduje w Londynie jeszcze w styczniu. I to za naprawdę duże pieniądze.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wielka kasa na stole

Alexander Isak podpisał w minionym roku nowy kontrakt z Realem Sociedad. W poprzedniej umowie miał klauzulę wykupu opiewającą na 70 mln euro. W nowej - nieoficjalnie mówi się o 90 mln. To gigantyczna kasa, ale według najnowszych doniesień Baskowie są gotowi na ustępstwa i przyjęcie trochę niższej propozycji. Może dlatego, że akurat w obecnym sezonie Isak nie jest taką maszyną do strzelania bramek jak wcześniej. Co nie znaczy, że Arsenal popełni błąd, ściągając do siebie utalentowanego i perspektywicznego snajpera.
Mówimy w końcu o piłkarzu, który w trzech ostatnich sezonach (licząc także bieżący) zdobył dla “La Realu” ponad 40 goli. Dokładnie wygląda to tak:
  • Sezon 2021/22: 25 meczów, 8 goli (4 w La Liga), 2 asysty
  • Sezon 2020/21: 44 m., 17 g. (wszystkie w La Liga), 2 asysty
  • Sezon 2019/20: 45 m., 16 g. (9 w La Liga, 7 w wygranym przez Real Sociedad Pucharze Króla), 3 asysty
A że sporo trzeba za Isaka zapłacić? Takie są realia rynku. Potencjalny nowy nabytek londyńczyków nie jest bowiem transferem wyłącznie “na już”. Może inaczej - ma szybko zagwarantować wzrost jakości w linii ataku, lecz “Kanonierzy” kupują nie tylko teraźniejszość, ale, a może przede wszystkim, przyszłość. Potwierdza to Piotr Piotrowicz, Polak mieszkający w Szwecji, doskonale znający realia futbolu w ojczyźnie Isaka.
- Za reprezentanta kraju, który w wieku 22 lat ma już ponad 30 występów w kadrze i przy okazji wiąże go jeszcze czteroletni kontrakt, można spokojnie spodziewać się wysokiej kwoty odstępnego. Nawet powyżej 70 mln euro. To już nawet nie jakość piłkarska, którą Isak w nowym otoczeniu może zagwarantować, potencjał jaki niesie za sobą zatrudnienie tak utalentowanego piłkarza, ale też potencjał marketingowy. Warto na to zwrócić uwagę - mówi nam Piotrowicz.

Jak Haaland

Talent Isaka rozwijał się w sztokholmskim AIK. Osoby odpowiadające za szkolenie w tym szwedzkim klubie szybko dostrzegły, że posiadają u siebie nadzwyczaj zdolnego chłopaka, który ma sporą szansę, by zrobić karierę. Isak piął się po szczeblach drużyn młodzieżowych AIK niemal tak szybko jak rósł (dziś ma 192 cm wzrostu). To też mu oczywiście pomogło w futbolu juniorskim i stanowi atut w piłce seniorskiej. 22-latek, niczym Erling Haaland, jest jednocześnie rosły, silny fizycznie i wyjątkowo szybki.
- Już gdy miał 10 lat widać było, że odnajdzie się w zawodowej piłce. Jako 14-latek przeszedł do zespołu U-17 i nadal przerastał kolegów. Potem kadry U-19, U-21, ale tam też nikt mu nie dorównywał. Podobnie w ekipach seniorskich - opowiadał dyrektor skautingu AIK, Tobias Ackerman.
Rozwój mającego erytrejskie korzenie snajpera od najmłodszych lat śledziły czołowe europejskie kluby. Zgłosił się po niego sam Real Madryt. Isak wybrał jednak inną ofertę - z Borussii Dortmund. Uznał, że to dla niego idealne miejsce do zrobienia kolejnego kroku naprzód w karierze. BVB słynie wszak ze stawiania na piekielnie zdolnych piłkarzy U-23. Ale o ile karierę w czarno-żółtych barwach w ostatnich latach robią tacy gracze jak Erling Haaland, Jude Bellingham czy Giovanni Reyna, to Isakowi się to nie udało. Nie stawiał na niego Thomas Tuchel, podobnie postępowali Peter Stoeger i Lucien Favre. Ostatecznie napastnik przeszedł na wypożyczenie do holenderskiego Willem II. Tam przypomniał o sobie innym klubom. Zdobył 14 goli w 18 spotkaniach, a do Dortmundu spłynęła garść ofert. Licytację wygrał Real Sociedad, płacąc za Isaka 15 mln euro.
Co ciekawe, Borussia zawarła w umowie sprzedaży klauzulę odkupu reprezentanta Szwecji. Mogła go ponownie ściągnąć do Niemiec latem ubiegłego roku za 30 mln euro. BVB nie skorzystała jednak z tej szansy. I o ile można zrozumieć, że z uwagi na pozyskanie Donyella Malena Isak nie miałby miejsca w składzie, o tyle dziwne, że w Dortmundzie nie postanowili skorzystać z klauzuli tylko po to, by na piłkarzu zarobić. Cóż, inni tracą, drudzy zyskują. Zanosi się na to, że “La Real” zainkasuje za 22-latka cztery, jak nie pięć razy wyższą kwotę niż zapłacił za niego w lipcu 2019 roku.

Nowy Zlatan? Niekoniecznie

Szwedzi niezwykle cenią Isaka. Sam zawodnik nie lubi, gdy się porównuje go do Zlatana Ibrahimovicia, lecz w skandynawskim kraju liczą na to, że 22-letni snajper podąży drogą starszego rodaka. Zawodnik Realu Sociedad już jest istotnym elementem reprezentacji. Z dobrej strony pokazał się na EURO 2020, gdzie nie tylko dał się we znaki polskim obrońcom (przeciwko “Biało-czerwonym” zanotował asystę, podobnie jak później z Ukrainą), ale też rozegrał choćby świetne spotkanie ze Słowacją, kiedy to wybrano go piłkarzem meczu. Potrafił także błysnąć w eliminacjach do mundialu w Katarze - zdobył cztery gole, w tym jednego przeciwko Hiszpanii.
- Sam twierdziłem, że Isak już będzie wiodącą postacią reprezentacji Szwecji na EURO, ale nie ma jeszcze cech, które pozwolą mu poprowadzić drużynę do wielkiego sukcesu. To dopiero nastąpi. Szwedzi widzą w nim gwiazdę, która może wkrótce dotknąć wyczynów Zlatana Ibrahimovicia. Przeskoczenie tego poziomu na razie nikomu nie mieści się w głowie - twierdzi Piotrowicz.
Isaka różni jednak od Zlatana jedna istotna rzecz: młodszy ze Szwedów absolutnie nie jest typem skandalisty czy medialnej bestii. Wręcz przeciwnie. To spokojna, ułożona, oczytana osoba, stroniąca od afer. Można powiedzieć, że stanowi wzór zarówno w piłkarskiej szatni, jak i poza nią.
- Pod względem charakteru to inteligentny i wyważony człowiek. Isak interesuje się filozofią, czyta mnóstwo książek, o czym często wspomina w wywiadach. Na pewno można by odbyć z nim ciekawą rozmowę - dodaje Piotrowicz.
Wydaje się więc, że Szwed ma odpowiedni “mental”, by mierzyć wyżej. Pod tym kątem powinien pasować do zespołu Arsenalu, w którym brylują inni młodzi, utalentowani i rozsądni gracze, tacy jak Bukayo Saka, Emile Smith Rowe czy Gabriel Martinelli. W Londynie Isak spotkałby także Martina Odegaarda, co nie jest bez znaczenia, bo Norweg znakomicie współpracował z 22-latkiem, gdy sam grał na Anoeta. Isak strzelił kilka goli po podaniach “Ode”. Podobny scenariusz mogliby niedługo oglądać fani “The Gunners”.

Samograj

A jak szwedzka “dziewiątka” wkomponowałaby się w styl gry Arsenalu? Mikel Arteta stawia na dynamiczną grę piłką, w której ważną rolę pełnią skrzydłowi, a napastnik nie jest typem “stojanowa” od dobijania futbolówki w polu karnym, ale aktywnie uczestniczy w budowaniu akcji, schodzi niżej, wspiera zespół, pracuje też w defensywie. Isak spełnia te warunki, a przy tym imponuje wzrostem, co będzie przydatne przy częstych dośrodkowaniach, którymi Saka czy Kieran Tierney bombardują pole karne rywali.
- Isak posiada takie atrybuty, że pasuje do każdego klubu grającego szybkimi podaniami. Można zapytać: “co ma pójść nie tak”? - wprost mówi nam Bartek Poncyliusz, kibic prowadzący profil “Real Sociedad Polska”.
- Alexander jest w stanie wkomponować się w każdy zespół. To piłkarz, który sam z siebie potrafi wynajdywać okazje do strzelenia gola i je wykorzystywać. Wystarczy spojrzeć na reprezentację Szwecji. Często sam ciągnie grę kadry, wypracowuje i strzela bramki - uzupełnia Piotr Piotrowicz.
Ten sezon 22-latek ma jednak nieco słabszy. Łącznie strzelił osiem goli, w tym tylko cztery w rozgrywkach ligowych. Nie zawsze gra w wyjściowym składzie, choć “La Real” spisuje się solidnie - aktualnie zajmuje szóste miejsce w tabeli, tuż za plecami Atletico i Barcelony. Mimo tego, ostatnie miesiące nie powinny specjalnie wpłynąć na ogólną ocenę Isaka. Szczególnie, że na przestrzeni minionej połowy roku piłkarz miał swoje kłopoty.
- Na początku Real Sociedad był w słabszej dyspozycji, przegrywając kilka meczów z rzędu kilkoma bramkami, potem Isaka zaczęły łapać kontuzje mięśniowe. Uraz mięśnia dwugłowego uda dla napastnika, który bazuje na dynamice i szybkości to gorsze, niż gdyby się postrzelił w stopę - szczerze przyznaje Piotrowicz.
- Bywa też tak, że gracz po prostu potrzebuje nowego wyzwania - sugeruje Poncyliusz.
I o to właśnie może chodzić. Transfer do mocniejszej ligi i silniejszego klubu stanowi naturalny, kolejny krok w karierze 22-latka. Dlatego Arsenalowi powinno zależeć na sprowadzeniu Szweda, nawet jeśli będzie się to wiązało z dużym wydatkiem. Lepiej słono zapłacić niż męczyć się w najbliższych miesiącach z duetem napastników Alexandre Lacazette - Eddie Nketiah. Alexander Isak może dać “Kanonierom” odpowiedni impuls w ofensywie i zagwarantować to, czego Mikel Arteta pilnie potrzebuje - skuteczność. Projekt Arsenalu wydaje się też na tyle ciekawy, że napastnik Realu Sociedad nie powinien mieć rozterek, czy warto dołączyć do ekipy ze stolicy Anglii.
- Zmiana dobrze mu zrobi. Jak wcześniej wspomniałem - to mądry chłopak i pieniądze w jego przypadku nie będą decydowały, a możliwość robienia postępów i rozwój kariery - podsumowuje Piotr Piotrowicz.

Przeczytaj również