To on powinien zostać trenerem FC Barcelony. Idealny następca Koemana, spadkobierca filozofii Guardioli

To on powinien zostać trenerem Barcelony. Idealny następca Koemana, spadkobierca filozofii Guardioli
knvl/shutterstock.com
Holenderski trener, który pracuje w zgodzie z filozofią futbolu ofensywnego i przyjemnego dla oka. Specjalista potrafiący wycisnąć ze swoich piłkarzy absolutne maksimum. Człowiek gotowy by poprowadzić FC Barcelonę do wielkich sukcesów. Nie chodzi oczywiście o (wreszcie) zwolnionego Ronalda Koemana, a jego rodaka, trenera Ajaksu - Erika ten Haga.
Decyzja włodarzy Barcelony o zmianie na stanowisku trenera była równie słuszna, co niestety, ale drastycznie spóźniona. Każdy dzień z Koemanem u sterów pchał kataloński klub w otchłań przeciętności i marnotrawstwa. Legendarny obrońca to po prostu mierny szkoleniowiec, który nie nadawał się na to stanowisko. Jego Barcelona nie grała po barcelońsku, wprost przeciwnie. W stylu kojarzonym z wielką “Blaugraną” sukcesy odnosi dziś inny klub - Ajax Amsterdam. Prowadzony przez właściwego człowieka na właściwym miejscu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Ten Hag tak ma

Za nami dopiero początek rozgrywek, jednak obserwując “Joden” dyrygowanych przez Erika ten Haga trudno nie odświeżyć w pamięci magicznego sezonu 2018/19. Wówczas Ajax rzucił wyzwanie największym, błyszcząc na tle Realu Madryt czy Juventusu. Po chwili jednak z drużyny ocierającej się o finał Ligi Mistrzów pozostały jedynie wspomnienia. Większość jej filarów sprzedano z zyskiem do większych klubów. Został trener i jego wizja gry. To wystarczyło, aby tworzyć wielki Ajax w wersji 2.0.
Włodarze Ajaksu mieli to szczęście, że Chelsea, Barcelona czy Juventus rzuciły się na gotowe produkty w postaci piłkarzy, a nie ich stwórcę. Z perspektywy czasu okazuje się, że “Duma Katalonii” wcale nie musiała wydawać 75 mln euro na Frenkiego de Jonga. Lepszym ruchem byłoby pozyskanie człowieka, który ma pomysł na każdego piłkarza, jest zwolennikiem ofensywnego futbolu i wpisuje się we wszystkie idee przed laty kojarzone z klubem z Camp Nou.
- W Ajaksie zawsze chcę podnosić poprzeczkę jeszcze wyżej. Chcę tworzyć drużynę prezentującą atrakcyjny futbol, która wywalczy swoje miejsce na mapie Europy. Zdobywamy uznanie dzięki naszej filozofii, ale ciągle chcemy więcej - zapewniał ten Hag przed startem tego sezonu.
W bieżących rozgrywkach Ajax rozegrał 13 spotkań. Strzelił w nich 48 goli, tracąc zaledwie trzy. Oczywiście, ktoś powie, że to żadna sztuka, w Eredivisie trudno znaleźć godnych rywali i w sumie to nie ma powodów, by doceniać tytaniczną pracę ten Haga. Sęk w tym, że największą zaletą Holendra jest umiejętność sprawienia, by jego podopieczni prezentowali się na równie wysokim poziomie przeciwko Utrechtowi, co Borussii Dortmund. “Joden” wychodzą na murawę, żeby strzelić pięć goli zarówno w starciu z NEC Nijmegen, jak i PSV Eindhoven. To nie Ajax dostosowuje się do rywala. To przeciwnik gra tak, jak pozwala mu orkiestra Erika ten Haga.
Na dziś Barcelona może jedynie pomarzyć o wynikach osiąganych przez Ajax, który przecież na papierze nie dysponuje lepszą kadrą. Jest jednak pewien istotny czynnik sprawiający, że Memphis Depay czy Frenkie de Jong od kilku tygodni pikują formą w dół, a Antony i Sebastien Haller błyszczą formą. Istnieje powód, przez który Barcelona z topowymi reprezentantami Hiszpanii i Holandii grzęźnie w środku tabeli, a Ajax złożony z bandy dzieciaków wspieranych przez Daleya Blinda i Dusana Tadicia znów zachwyca. Wszystko sprowadza się do roli trenera.

Dwie skrajności

Aby zrozumieć różnice dzielące Erika ten Haga i Ronalda Koemana, wystarczy spojrzeć na wypowiedzi obu panów z ostatnich tygodni. Jeden, mimo kapitalnych wyników i znakomitej formy swoich podopiecznych, wciąż zwraca uwagę na konieczność podnoszenia sobie poprzeczki. Drugi regularnie dobijał kibiców i dziennikarzy stwierdzeniami, że w tej Barcelonie to w sumie nie ma kim grać, piłkarze się nie nadają, a porażki z Rayo Vallecano czy Benfiką były wypadkami przy pracy. Koeman przegrywał na boisku, przegrywał na konferencjach prasowych i przegrywał we własnej głowie. Jego jedynym osiągnięciem było przetrwanie na stanowisku aż do końca października.
- Trudno zaakceptować ten wynik, szczególnie, że nie odzwierciedla tego, co działo się na boisku. Pomimo tego, że przegrywaliśmy dwoma golami, graliśmy dobrze. Mieliśmy sytuacje, aby zdobyć bramkę, ale nie trafiliśmy, a oni to zrobili - tłumaczył się Koeman po wyniku 0:3 z lizbońskimi “Orłami”.
- Rezultat cieszy, ale to nie był idealny mecz w naszym wykonaniu. Było wiele chwil, z których musimy wyciągnąć pewną lekcję. W rozgrywkach Ligi Mistrzów nigdy nie możesz sobie pozwolić na chwilę relaksu. Zawsze trzeba dać z siebie maksimum - krytycznie stwierdził ten Hag po tym, jak jego drużyna rozbiła Sporting 5:1.
- Narzekania na styl gry? Mam prostą odpowiedź - spójrzcie na listę powołanych. Co można z nimi zrobić? Grać tiki takę? Robiliśmy, co musieliśmy. Nie mamy piłkarzy potrafiących grać jeden na jeden na pełnej szybkości. Trzeba docenić zaangażowanie zawodników - rzucił Koeman po wstydliwym remisie z Granadą, kiedy jedynym pomysłem Barcelony na grę były wrzutki na środkowych obrońców ustawionych w roli napastników.
- Chcemy irytować najlepsze europejskie kluby. Chcemy sprawiać im problemy, kiedy z nami grają. Wierzę w młodych piłkarzy, których mamy do dyspozycji i chcę, aby weszli na odpowiedni poziom, by rywalizować w Lidze Mistrzów - tak przed startem sezonu wypowiedział się trener Ajaksu na łamach “ESPN”.
- Mam dwa dni spokoju i zamierzam je wykorzystać. W tym fachu jest ogromna różnica, gdy się wygrywa i gdy się przegrywa - przyznał szkoleniowiec “Barcy” po triumfie z Valencią poprzedzającym klęski z Realem Madryt i Rayo Vallecano.
- Możemy się wiele nauczyć z tego meczu. Cieszę się, ale wiem, że nadmierna satysfakcja to początek końca. Jeśli chcemy dalej wygrywać, trzeba zrobić notatki i iść dalej. Trzeba zachować czujność - zaznaczył ten Hag po zwycięstwie 4:0 z Borussią Dortmund. Trzy dni później Ajax rozbił PSV pięcioma golami.
Można by tak w nieskończoność mnożyć wypowiedzi obu trenerów, ale wszystko sprowadza się do jednej konkluzji - Koeman zupełnie nie widział własnych win, bagatelizując kryzys swojej drużyny, podczas gdy ten Hag niezmordowanie dąży do doskonałości. Jeden otwarcie kpił z umiejętności własnych piłkarzy, drugi z nieopierzonych zawodników tworzy gotowych graczy na miarę Realu, Bayernu Monachium czy innych hegemonów. Gdzie trener Barcelony szukał wymówek, lider Ajaksu znajdował możliwości. Łączy ich jedynie zgoda z przywiązaniem do systemu 4-3-3, wdrożonego przez Johana Cruyffa. Ten Hag stosuje tę formację, odnosząc passę zwycięstw. Koeman może się pochwalić ligowym bilansem czterech zwycięstw, trzech remisów i trzech porażek. Zwieńczenie smutnej kadencji.

Czas na wielki klub

- Wiele nauczyłem się od Pepa Guardioli, kiedy pracowaliśmy razem w Bayernie. Jego sposób rozumienia futbolu sprawił, że odniósł niesamowite sukcesy w Barcelonie, Monachium czy teraz w Manchesterze. Staram się implementować jego pomysły w Ajaksie - stwierdził ten Hag na łamach “Marki”.
Terminowanie pod okiem Pepa w Bawarii, udany epizod w Utrechcie oraz czteroletnie pasmo sukcesów na Cruyff Arenie. Patrząc na CV Holendra, wydaje się, że wreszcie przyszedł czas, aby objął zespół z najwyższej półki. Tu znów warto podkreślić, że wyznacznikiem jakości ten Haga nie są jedynie rezultaty osiągane na poziomie Eredivisie. Statystyki jasno pokazują, że w europejskich pucharach jego Ajax gra na miarę najlepszych klubów ze ścisłej czołówki.
Po zwolnieniu Koemana Joan Laporta powinien stanąć na głowie, żeby przekonać ten Haga do przejścia na Camp Nou. Nie będzie to sprawa łatwa, bowiem trener Ajaksu kilka razy podkreślał, że zamierza wypełnić kontrakt obowiązujący do 2023 roku. Prawdopodobnie wybrańcem prezydenta Barcelony zostanie zatem Xavi Hernandez. Czy doświadczenie zebrane w lidze katarskiej może równać się z dorobkiem menedżera Ajaksu osiągniętym m.in. w Lidze Mistrzów? Odpowiedź jest raczej jasna.
Nie można z miejsca skreślać byłego pomocnika “Dumy Katalonii”, ale jego wybór może okazać się kolejnym złudnym krokiem w stronę słynnego już DNA klubu. Na tej zasadzie na ławkę trenerską “Barcy” trafiali niemal sami byli zawodnicy, w tym ostatnio Ronald Koeman. Tylko że prawdziwe przywiązanie do barcelońskiej filozofii nie powinno być mierzone liczbą meczów rozegranych na Camp Nou. Erik ten Hag nigdy nie założył bordo-granatowego trykotu, a jego Ajax to żywe odzwierciedlenie myśli Johana Cruyffa czy Pepa Guardioli.
Z drugiej strony 51-latek znajduje się w środku budowy kolejnego projektu, który może rzucić na kolana największe światowe potęgi. W tym sezonie amsterdamczycy już zawstydzili Borussię Dortmund i jeszcze nie powiedzieli ostatniego słowa. Kolejny sukces na arenie europejskiej i ewentualne przejście do Barcelony w 2023 roku? Ten plan też nie brzmi źle.
Niezależnie czy Katalończycy postawią na ten Haga czy Xaviego, gorzej niż z Koemanem być nie może. Niestety, ale trudno w tej nieco ponad rocznej kadencji szukać pozytywów. Dla dobra samego Holendra lepiej po prostu o niej nie wspominać i z biegiem lat pamiętać jedynie, ile osiągnął jako piłkarz występujący na Camp Nou. W stolicy Katalonii nadchodzi nowy rozdział historii.

Przeczytaj również