To on przejmie reprezentację Polski? "Doświadczenie, obycie na wielkich turniejach, ładna dla oka piłka"

To on przejmie reprezentację Polski? "Doświadczenie, obycie na wielkich turniejach, ładna dla oka piłka"
Pawel Andrachiewicz / PressFocus
Kto zostanie nowym selekcjonerem reprezentacji Polski? Tego póki co nie wiemy. W przestrzeni medialnej pojawia się jednak kilka ciekawych nazwisk, a jedno z nich wygląda na szczególnie warte rozważenia. To Vladimir Petković. Człowiek, który z reprezentacji o podobnych możliwościach do naszej, zrobił drużynę nie tylko osiągającą świetne wyniki, ale też grającą miły dla oka futbol.
Petković to już niezwykle doświadczony, bo dziś 59-letni szkoleniowiec. Karierę trenerską zaczynał na początku XXI wieku jako grający menedżer w szwajcarskim AC Bellinzona. Potem przeniósł się do Malcantone Agno, a gdy w 2004 roku klub ten połączył się z FC Lugano, utrzymał się na stanowisku przez jeden sezon.
Dalsza część tekstu pod wideo
W 2005 roku powrócił do Bellinzony, by spędzić tam kolejne trzy lata. Przez cały ten czas jego zespół występował na zapleczu szwajcarskiej ekstraklasy, ale w końcu dopiął swego i po barażu awansował do elity. Jako drugoligowiec dotarł też do finału Pucharu Szwajcarii, gdzie musiał uznać wyższość FC Basel. Sukces Petkovicia sprawił, że parol zagiął na niego jeden z czołowych klubów w kraju - Young Boys Berno.

Przez Berno do Turcji

Przez trzy lata szwajcarski szkoleniowiec poprowadził zespół w aż 131 meczach. Wykręcił naprawdę dobrą średnią punktową na poziomie 1,96. Nie udało mu się co prawda zdobyć z klubem mistrzostwa kraju, ale ekipa YB każdy sezon pod wodzą Petkovicia kończyła na podium. Dwukrotnie na jego drugim miejscu, raz na trzecim (odszedł cztery kolejki przed końcem). Ponadto zespół potrafił wyjść z grupy Ligi Europy, a w walce o Ligę Mistrzów wyeliminował Fenerbahce, odpadając dopiero po dwumeczu z Tottenhamem. YB prowadzone przez Petkovicia grało ofensywny, miły dla oka futbol. Strzelało naprawdę dużo goli. Średnio ponad dwa na mecz. W większości spotkań Szwajcar preferował ustawienie 3-4-3, wtedy wcale nie tak popularne jak obecnie.
Nieco gorsze wyniki notowane sezonie w 2010/11 sprawiły, że na cztery kolejki przed końcem Petković został zwolniony. Długo nie pozostał jednak bezrobotny. Niecałe dwa miesiące później rozpoczął oficjalnie pracę w Samsunsporze, wówczas klubie tureckiej ekstraklasy. Tam nie zabawił jednak długo. Drużyna pod jego wodzą wygrała tylko cztery z 22 spotkań i w styczniu Szwajcar pożegnał się z zespołem.

Sukces i burzliwe rozstanie

Petković po opuszczeniu Turcji przez kilka miesięcy pozostawał bez pracy. W końcu jednak przejął FC Sion, choć… tylko na cztery mecze. Pojawiła się bowiem oferta nie do odrzucenia - z rzymskiego Lazio. Urodzony w Sarajewie szkoleniowiec otrzymał dwuletni kontrakt. To właśnie w Rzymie zdobył jedyne jak dotąd trofeum w swojej karierze - Puchar Włoch. Na stanowisku wytrwał półtora roku. Jedyny pełny sezon zakończył z drużyną na siódmym miejscu.
Nieźle szło mu natomiast w europejskich pucharach. “Biancolesti” ze Szwajcarem na ławce rozegrali 20 meczów w Lidze Europy. Przegrali tylko… jeden. Za pierwszym razem przełożyło się to na awans do ćwierćfinału. Drugą przygodę z tymi rozgrywkami Petković zakończył na fazie grupowej, ale nie dlatego, że Lazio nie wywalczyło awansu. Po prostu w grudniu Szwajcar został zwolniony.
Lazio pod wodzą Petkovicia rozegrało łącznie 81 meczów, na które złożyło się 38 zwycięstw, 21 remisów i 22 porażki. Ta przygoda mogła trwać dłużej, ale w grudniu 2013 roku szkoleniowiec ogłosił, że po mundialu przejmie reprezentację Szwajcarii. To nie spodobało się prezydentowi rzymskiego klubu, który momentalnie zwolnił Petkovicia.
- Szanuję ludzi, którzy żyją w prawdzie. Kiedy doszły mnie słuchy, że Petković ma objąć Szwajcarię, to po prostu go o to zapytałem. Powiedział, że to jedynie medialne doniesienia, w których nie ma nawet odrobiny prawdy. Uwierzyłem mu, ale szybko okazało się, że byłem w błędzie - mówił Claudio Lottio.

Piękne lata z reprezentacją

Po rozgrywanych w Brazylii mistrzostwach świata Petković faktycznie przejął reprezentację Szwajcarii. Na tamtym turnieju, jeszcze pod wodzą Ottmara Hitzfelda, “Helweci” pokazali się z dobrej strony, odpadając dopiero w 1/8 finału po wyrównanym meczu z Argentyną. Zmiana na stanowisku selekcjonera była jednak pewna już wcześniej. Petković stanął przed zadaniem kontynuowania misji starszego kolegi po fachu.
Na starcie wcale nie było tak łatwo. Jego zespół w dwóch pierwszych meczach eliminacji EURO 2016 nie zdobył nawet punktu. Co więcej - nie strzelił gola. Lepsi okazali się bowiem Anglicy (2:0) i Słoweńcy (1:0). Później jednak Szwajcarzy wrzucili wyższy bieg, pewnie wygrali siedem spotkań (przegrali jeszcze tylko drugi mecz z Anglią) i z drugiego miejsca awansowali na turniej we Francji. W międzyczasie grali też towarzysko z Polską. Spotkanie rozgrywane we Wrocławiu zakończyło się remisem 2:2.
Petković na początku przygody z “Helwetami” regularnie stawiał na ustawienie z klasyczną czwórką obrońców. Porzucił więc swój pomysł z YB, gdzie wolał wystawiać w tej formacji trzech graczy. Pokazał tym samym, że jest wyjątkowo elastyczny i potrafi dopasować się do materiału, z którego musi korzystać.

Udane turnieje, patent na potęgi

Petković jako selekcjoner reprezentacji Szwajcarii pracował ostatecznie aż siedem lat. Wywalczył w tym czasie awans na trzy wielkie turnieje i za każdym razem jego drużyna wychodziła z grupy.
  • EURO 2016 - drugie miejsce w grupie za Francją, przed Albanią i Rumunią. Odpadnięcie w 1/8 finału z Polską,
  • MŚ 2018 - drugie miejsce w grupie za Brazylią, przed Serbią i Kostaryką. Odpadnięcie w 1/8 finału ze Szwecją,
  • EURO 2020 - trzecie miejsce w grupie (ale awans) za Włochami i Walią (tyle samo punktów, gorszy bilans bramek), przed Turcją. Wyeliminowanie Francji w 1/8 finału, odpadnięcie w ćwierćfinale po konkursie rzutów karnych z Hiszpanią.
Szwajcaria prowadzona przez Petkovicia wyjątkowo dobrze potrafiła radzić sobie w meczach z teoretycznie mocniejszymi rywalami. Nie wychodziła na takie starcia, żeby jedynie przeszkadzać (jak Polska za Brzęczka czy Michniewicza), ale grała jak równym z równym. Kilka przykładowych wyników:
  • 3:3 i 0:0 z Francją,
  • Zwycięstwo 2:0 z Portugalią,
  • Zwycięstwo 5:2 z Belgią,
  • 1:1 i 1:1 z Hiszpanią,
  • 3:3 i 1:1 z Niemcami,
  • 1:1 z Brazylią,
  • 0:0 z Anglią,
  • Zwycięstwo 3:1 z Turcją,
  • Zwycięstwo 3:0 z Ukrainą.
“Helweci” pod batutą Petkovicia potrafili zagrać w otwarte karty i pójść na wymianę, ale kiedy trzeba było - grali zachowawczo i ostrożnie. Pełen pakiet. Różnie wyglądało też ustawienie na poszczególne mecze. Pierwsze lata to głównie 4-2-3-1, natomiast mniej więcej od połowy 2019 roku do rozgrywanego z opóźnieniem EURO 2020 - przede wszystkim 3-4-1-2.
Petković po wspomnianych mistrzostwach Europy powiedział jednak pas. Skusiła go oferta z francuskiego Bordeaux, dlatego pożegnał się z reprezentacją, którą z powodzeniem prowadził przez siedem długich lat. Jak pokazała przyszłość, nie była to szczególnie dobra decyzja. Ale wiadomo - mądry człowiek po szkodzie.

Klapa w Bordeaux

Nieco ponad pół roku spędzone ostatecznie w Bordeaux, to dla Petkovicia z pewnością największa trenerska porażka w karierze. Zespół pod jego wodzą wygrał tylko pięć z 25 spotkań. Osiem razy remisował, 12 razy przegrywał. Gdy “Żyrondyści” w lutym i styczniu tego roku przegrywali m.in. 0:6 z Rennes czy 0:5 z Reims, miarka się przebrała. Petković został zwolniony, zostawiając drużynę na przedostatnim, 19. miejscu w tabeli Ligue 1.
- Drużyna od samego początku okupowała dolne rejony tabeli. Znakiem szczególnym Bordeaux Petkovicia była tragiczna defensywa (ani jednego czystego konta), z której zespół ten nie wykręcił się nawet po odejściu Szwajcara. "Żyrondyści" miewali jedynie przebłyski dobrej gry - szczególnie w meczach z mocnymi drużynami, gdy urywali punkty Marsylii i Rennes czy prawie wyciągnęli remis z PSG - mówi nam Bartek Gabryś, pasjonat francuskiego futbolu.
- Bordeaux może nie należało do najsilniejszych zespołów w lidze, ale też miało skład za dobry na pałętanie się w ligowym ogonie. Pobyt Vladimira Petkovicia okazał się klęską. Rozgrzeszyć można go właściwie tylko za sam początek tego roku, gdy ze zdziesiątkowanym przez covidowy kryzys składem nie mógł wiele zdziałać - kontynuuje nasz rozmówca.
Przygoda z Bordeaux pozostawia rysę na jego dotychczasowej karierze. Jeśli chciał zapisać się w historii, to raczej nie takimi wyczynami jak:

Przeszkodą pieniądze?

Wydaje się, że Petković to jeden z najciekawszych kandydatów do objęcia reprezentacji Polski. Spore doświadczenie w pracy selekcjonera, dobre wyniki na wielkich turniejach, preferowanie jednocześnie skutecznego i miłego dla oka stylu gry, różnorodność taktyczna. Minus? Tu informacje są sprzeczne. “The Guardian” jakiś czas temu informował bowiem, że 59-latek mówi po angielsku. I nie tylko.
- Mówi sześcioma językami: włoskim, rosyjskim, niemieckim, francuskim, hiszpańskim i angielskim - można było przeczytać.
Sebastian Staszewski z “Interii” twierdzi natomiast, że Petković w rzeczywistości nie porozumiewa się po angielsku. Jeśli to prawda, można uznać to za pewną przeszkodę. Inna kwestia to pieniądze. Czy Polski Związek Piłki Nożnej stać na zatrudnienie Szwajcara? Raczej tak. Mówi się, że nowy selekcjoner może dostać nawet 2,5 mln euro rocznie. A to jest już kwota robiąca spore wrażenie. Z drugiej jednak strony, Petković nadal otrzymuje gażę z tytułu kontraktu w Bordeaux i może nie być skłonny, by z niej rezygnować (To około 300 tysięcy euro miesięcznie, które ma wzrastać aż do końca umowy, czyli 2024 roku). Daje to około 3,6 mln euro rocznie.
Czekamy zatem na konkrety i decyzje Polskiego Związku Piłki Nożnej z Cezarym Kulesza na czele. Nie obrazimy się, jeśli to właśnie Petković przejmie stery po Czesławie Michniewiczu.

Przeczytaj również