Trzecioligowcy postraszyli Tottenham oraz Liverpool. Faworyci wyratowali się przed wielkimi wpadkami [WIDEO]

Trzecioligowcy postraszyli Tottenham oraz Liverpool. Faworyci wyratowali się przed wielkimi wpadkami [WIDEO]
Screen z Twittera
W niedzielne popołudnie odbyły się kolejne spotkania 1/32 finału Pucharu Anglii. Dalej awansowały między innymi Tottenham oraz Liverpool, ale czołowe angielskie drużyny miały problemy z trzecioligowcami, choć grały przed własną publicznością.
"Koguty" w tym sezonie już niejednokrotnie męczyły się z teoretycznie słabszymi rywalami. Doskonały dowód mieliśmy między innymi w Lidze Konferencji, gdzie z Anglikami sensacyjnie wygrała słoweńska Mura.
Dalsza część tekstu pod wideo
W niedzielne popołudnie Tottenham przed własną publicznością rywalizował z Morecambe. To drużyna z trzeciego szczebla rozgrywkowego, która na dodatek w League One wcale nie radzi sobie najlepiej - znajduje się w strefie spadkowej.
W 33. minucie goście sensacyjnie wyszli jednak na prowadzenie. Po dośrodkowaniu z rzutu rożnego krycie rywala kompletnie odpuścił Tanganga. Dzięki temu w znakomitej sytuacji znalazł się O'Connor. Kapitan Morecambe z bliska trafił do siatki.
W drugiej części spotkania podopieczni Antonio Conte ruszyli do ataku. Efektownym uderzeniem piętką popisał się Dele Alli. Interwencja bramkarza Morecambe była jednak równie dobra, dzięki czemu trzecioligowiec wciąż był na prowadzeniu.
W końcu wysiłki "Kogutów" przyniosły jednak efekt w 74. minucie. Wówczas do wyrównania pięknym strzałem z rzutu wolnego doprowadził Harry Winks, co dało sporo wiatru w żagle zespołowi z Premier League.
Londyńczycy naciskali na rywali coraz mocniej. Finalnie w 85. minucie przełamali ich opór za sprawą Lucasa Moury. W końcówce wynik na 3:1 ustalił Harry Kane i ostatecznie obyło się bez sensacji - Tottenham awansował do kolejnej fazy rozgrywek.
Sensacyjnie rozpoczęło się również spotkanie na Anfield, podczas którego Liverpool mierzył się ze Shrewsbury. Także tutaj to goście wyszli na prowadzenie w 27. minucie.
Przeprowadzili przy tym naprawdę piękną akcję. Ogbeta przyjął sobie piłkę na lewej stronie boiska, świetnie dośrodkował w pole karne, a tam Udoh z bliska trafił do siatki.
W przypadku "The Reds" nie było jednak nerwów do samego końca, bo ekipa prowadzona przez Juergena Kloppa już w pierwszej połowie uspokoiła sytuację. W 34. minucie wyrównał Kaide Gordon.
Na przerwę gospodarze schodzili już przy jednobramkowym prowadzeniu. W końcówce pierwszej części spotkania arbiter podyktował rzut karny dla Liverpoolu. Tej okazji nie zaprzepaścił Fabinho.
Ostatecznie Liverpool, 4:1. W drugiej części rywalizacji rezultat podwyższył Roberto Firmino, który skorzystał z dogrania Konate. W doliczonym czasie gry dublety skompletował natomiast Fabinho.
Redakcja meczyki.pl
Maciej Pietrasik09 Jan 2022 · 16:55
Źródło: własne

Przeczytaj również