Wayne Rooney widzi dwóch faworytów do triumfu w Lidze Mistrzów. "Faza finałowa będzie fascynująca"

Wayne Rooney widzi dwóch faworytów do triumfu w Lidze Mistrzów. "Faza finałowa będzie fascynująca"
MDI/Shutterstock
Manchester City czy Real Madryt? Kto wywalczy awans do ćwierćfinału Ligi Mistrzów? Wayne Rooney jest przekonany, że to "The Citizens" zagrają w kolejnej rundzie tych prestiżowych rozgrywek.
Manchester City wygrał w Madrycie 2:1 w pierwszym meczu 1/8 finału Ligi Mistrzów. Do rewanżu dojdzie już 7 sierpnia. Faworytem do awansu wydają się podopieczni Pepa Guardioli. Trzeba jednak pamiętać, że "Królewscy" w ostatnim czasie prezentowali wysoką formę w Primera Division, zaś "The Citizens" nie uniknęli wpadek w Premier League i w Pucharze Anglii.
Dalsza część tekstu pod wideo
Wayne Rooney jest przekonany, że to Manchester City okaże się lepszy w dwumeczu z Realem Madryt.
- Stawiam pieniądze na City. Nie muszą gonić za wynikiem. Nie muszą strzelić. Mogą nawet przegrać 0:1, a i tak awansują. W pierwszym spotkaniu zaskoczyli Real, czekając na rozwój sytuacji. Pierwszy raz widziałem, by Guardiola tak zagrał i czuję, że to samo zrobi na Etihad. To może być zabawa w kotka i myszkę - ocenił na łamach "The Times".
Rooney podkreśla rolę, jaką w ekipie Guardioli odgrywa Kevin De Bruyne.
- To pewnie jeden z trzech najlepszych graczy na świecie w tym momencie. Nie ma wątpliwości, że jest największą bronią City. Granie przeciwko niemu nigdy nie było łatwe - dodał.
- De Bruyne przypomina mi trochę Stevena Gerrarda. Schodzi na prawą stronę i zagrywa do środka te doskonale bite piłki, jak robił to Stevie - zaznaczył.
Na koniec Rooney wskazał swoich faworytów w Lidze Mistrzów. Anglik wymienił dwie drużyny.
- Największym zagrożeniem dla "The Citizens" nie jest Real Madryt, a Atletico Madryt. Jeśli będziesz coś stawiać w Lidze Mistrzów, postaw na City... lub na Atletico. Faza finałowa będzie fascynująca, ale myślę, że wygra któraś z tych dwóch ekip - podsumował.
Redakcja meczyki.pl
Daniel Makarewicz03 Aug 2020 · 12:58
Źródło: The Times/realmadryt.pl

Przeczytaj również