Weteran przeżywa drugą młodość w Marsylii. "Jest graczem wybitnym. Fantastyczny nabytek"

Weteran przeżywa drugą młodość w Marsylii. "Jest graczem wybitnym. Fantastyczny nabytek"
FEP / PressFocus
Wydawało się, że Alexis Sanchez po nie do końca udanej końcówce przygody w Interze powoli zbliża się do końca wielkiej kariery. Chilijczyk po przeprowadzce do Marsylii jednak wyraźnie odżył. 34-latek na Stade Velodrome przeżywa drugą młodość. Pytanie tylko, jak długo ona jeszcze potrwa.
Występował w czołowych europejskich klubach, w najlepszych ligach na Starym Kontynencie. W pewnym momencie aspirował nawet do absolutnego światowego topu. Alexis Sanchez jest już starym wygą i rozgrywa aktualnie swój 16. sezon w Europie. W tym czasie miewał wzloty i upadki, ale niemal nigdy (być może z wyjątkiem okresu gry w Manchesterze United) nie schodził poniżej pewnego poziomu.
Dalsza część tekstu pod wideo
Latem ubiegłego roku wydawało się jednak, że być może to koniec europejskiej przygody Chilijczyka. Dużo mówiło się o jego odejściu z Interu, niektórzy spekulowali, że być może zdecyduje się na powrót do Ameryki Południowej, zakusy pod niego czyniło również Galatasaray. Napastnik ostatecznie wybrał jednak Marsylię. I wydaje się, że ani on sam, ani klub z południa Francji nie żałują takiego obrotu spraw.

Świetnie się odnalazł

Jego ostatnie miesiące w Interze nie były spektakularne, choć ubiegły sezon zakończył z calkiem solidnymi liczbami - dziewięcioma golami i pięcioma asystami. W ekipie “Nerazzurrich" pełnił jednak w tamtych rozgrywkach głównie rolę rezerwowego. Chilijczyk nie myślał natomiast o wieszaniu butów na kołek. Chciał grać więcej, dlatego też latem postanowił przedwcześnie rozstać się z drużyną ze Stadio Giuseppe Meazza.
Opcja z Marsylii pojawiła się dość znienacka. Media jednego sierpniowego dnia napisały o zainteresowaniu ze strony “Olimpijczyków”, a kolejnego był on już oficjalnie zawodnikiem “OM”. Prezydent Pablo Longoria i dyrektor sportowy Javier Ribalta zdecydowali się sprowadzić go na Stade Velodrome, mimo że w klubie z Lazurowego Wybrzeża znajdowało się już wtedy kilku innych napastników.
Ostatecznie Chilijczyk wygrał jednak rywalizację ze wszystkimi. Arkadiusz Milik jeszcze w letnim oknie udał się na wypożyczenie do Juventusu. Na takiej samej zasadzie w styczniu do Almerii powędrował Luis Suarez, a do Lorient Bamba Dieng. W międzyczasie z klubem ostatecznie rozstał się Cedric Bakambu, który zasilił Olympiakos. Dimitri Payet jesienią u trenera Ivana Tudora grał za to sporadycznie, poza tym chorwacki trener francuskiego weterana widzi bardziej na “dziesiątce”. W takiej sytuacji abonament na grę w pierwszym składzie ma właśnie Sanchez.
- Ostatni sezon w Interze nie był udany, jeśli chodzi o czas gry. Chilijczyk wchodził tylko na końcówki spotkań. Dlatego też były duże wątpliwości co do jego transferu do Marsylii. Od pierwszego kopnięcia było jednak widać, że świetnie odnalazł się w klubie ze Stade Velodrome. Jak na razie jest to wręcz fantastyczny nabytek - mówi w rozmowie z nami Michał Bojanowski, komentator Ligue 1 w “CANAL+”.

Bez prawdziwego napastnika

34-latek na Stade Velodrome znalazł to, czego brakowało mu w Mediolanie. Sanchez znów może poczuć się liderem, bez którego trener nie wyobraża sobie swojego zespołu. Chilijczyk odpłaca się zresztą za to liczbami. W sumie w obecnym sezonie strzelił 13 goli i zanotował jedną asystę. Trafiał przeciwko takim zespołom jak Lille czy Monaco. To jego uderzenie otworzyło też wynik w wygranym 2:1 meczu z Paris Saint-Germain w Pucharze Francji.
Co ciekawe, do pewnego momentu Sanchez nie występował przecież na boisku jako środkowy napastnik. Ci, którzy pamiętają go jeszcze z czasów Udinese, Barcelony czy nawet Arsenalu i Manchesteru United, doskonale wiedzą, że był to niegdyś klasyczny południowoamerykański skrzydłowy. Choć zdarzało mu się grać na środku ataku, na tę pozycję praktycznie na stałe został przestawiony dopiero przez Antonio Conte w Interze. Mimo to określanie go mianem środkowego napastnika jest chyba jednak lekkim niedoprecyzowaniem.
- Na rozpisce ze składem wygląda jako środkowy napastnik, ale nim nie jest. Bardzo dużo pracuje w pierwszych sekundach po stracie piłki, aby jak najszybciej ją odebrać. Jest takim wolnym elektronem, który czynnie uczestniczy w rozegraniu. I tego właśnie potrzebuje styl preferowany przez Igora Tudora. To też dlatego pożegnano jedynego prawdziwego środkowego napastnika w Marsylii, czyli Arkadiusza Milika - dopowiada w rozmowie z nami Bojanowski.
Styl gry preferowany przez Tudora sprawia zresztą, że klasyczna “dziewiątka” niekoniecznie jest jego niezbędnym elementem. U szkoleniowca “OM” nie tylko napastnicy są odpowiedzialni za strzelanie goli. Za zdobywanie bramek biorą się zawodnicy, po których niekoniecznie musielibyśmy się tego spodziewać. Wahadłowy Nuno Tavares ma już na swoim koncie w obecnym sezonie sześć trafień. Pięć goli strzelił środkowy obrońca Chancel Mbemba. Po cztery bramki zdobyli natomiast grający w środku pola Jordan Veretout i Mattéo Guendouzi oraz kolejny stoper Sead Kolasinac. W sumie na listę strzelców “Olimpijczyków” w trwających rozgrywkach wpisało się już 21 zawodników!

Wybitny zawodnik

Jeśli jednak szukać w przodzie Marsylii lidera, to jest nim właśnie Alexis Sanchez. Pytanie brzmi jednak, na jak długo pozostanie on w zespole z południowej Francji. Chilijczyk do drużyny Tudora trafił bez kwoty odstępnego, ale podpisał zaledwie roczną umowę. Choć obie strony posiadają opcję przedłużenia współpracy na kolejny sezon, nie wiadomo, czy sam piłkarz będzie chciał z niej skorzystać.
152-krotny reprezentant Chile podczas swojej trwającej blisko dwie dekady kariery zdobył m.in. mistrzostwo Hiszpanii i Włoch, a wraz z kadrą narodową “La Roja” dwukrotnie sięgnął po tytuł najlepszej drużyny Ameryki Południowej. Były zawodnik m.in. Barcelony wciąż odczuwa jednak głód zwycięstw i kolejnych trofeów. W obecnym sezonie w Marsylii o to drugie może być ciężko, strata do PSG wynosi bowiem osiem punktów. Kluczowe pozostaje to, czy Chilijczyk spróbuje w kolejnym sezonie pomóc Marsylii strącić z mistrzowskiego tronu paryski dream team.
- To sam Alexis na siebie narzuca presję. Mimo 34 lat przoduje w kwestii czasu spędzonego na treningu. W ostatnim wywiadzie powiedział również, że nie przyjechał tu po to, by być drugim czy trzecim. Sanchez chce z Marsylią wygrywać trofea - tak jak to robił w poprzednich klubach. Tym bardziej bolesne jest odpadnięcie w Pucharze Francji, bo finalnie może się okazać, że Alexis Sanchez nie będzie widział większego sensu w pozostaniu w OM na kolejny sezon, a graczem jest wybitnym - podsumowuje nasz rozmówca.

Przeczytaj również