Weteran zawstydza młodych na mundialu. Może przesądzić o zdobyciu mistrzostwa świata

Weteran zawstydza młodych na mundialu. Może przesądzić o zdobyciu mistrzostwa świata
Foto Fotoarena/SIPA USA/PressFocus
Reprezentacja Brazylii wyrasta na jednego z głównych faworytów do zdobycia mistrzostwa świata. Większość kibiców skupia się na fenomenalnej ofensywie “Canarinhos”. Ekipa z Kraju Kawy nie osiągnęłaby jednak żadnych dobrych wyników bez lidera defensywy. Niesamowity Thiago Silva może być elementem decydującym o końcowym triumfie.
Thiago Silva jest idealnym dowodem na to, że wiek to tylko liczba. Środkowy obrońca ma na karku 38 wiosen, co spokojnie upoważniałoby go do przejścia na piłkarską emeryturę. Kapitan Brazylii jednak ani myśli o zawieszeniu butów na kołku. Wprost przeciwnie, właśnie w kwiecie wieku prezentuje życiową formę, prowadząc “Kanarki” do kolejnych sukcesów. Z takim szefem w tyłach zespół Titego może pokonać każdego przeciwnika na drodze po Puchar Świata.
Dalsza część tekstu pod wideo

Druga młodość

Thiago Silva w ostatnim czasie zdaje się być piłkarzem, który regularnie oszukuje przeznaczenie. Mijają lata, do głosu dochodzi nowa generacja, a liderem brazylijskiej defensywy wciąż pozostaje ten sam zawodnik. Silva debiutował w kadrze, kiedy choćby Rodrygo Goes czy Gabriel Martinelli mieli zaledwie po siedem lat. Teraz ramię w ramię stanowią o sile wicemistrzów Ameryki Południowej.
- Mój sekret jest prosty, im więcej grasz, tym lepszy się stajesz. Dzięki doświadczeniu lepiej czytam grę i potrafię przystosować się do piłki nożnej, która staje się coraz szybszą dyscypliną. Od zawsze ciężko pracowałem, aby być tu, gdzie jestem. Wiem, że jeszcze niedawno wielu wątpiło już w moją jakość, ale od momentu porażki z Belgią w Rosji, postawiłem sobie za cel, żeby pojechać na kolejny mundial - stwierdził niedawno Silva cytowany przez portal "ESPN".
Rozwój obrońcy jest imponujący, biorąc pod uwagę, że swego czasu zdawał się powolutku stąpać po równi pochyłej. Na ostatnich mistrzostwach świata nie grał tak pewnie, przez co nie zdołał uchronić Brazylii przed porażką z Belgią. Wtedy w Kraju Kawy pojawiały się głosy o tym, aby zacząć nową erę w linii obrony. Niektórzy domagali się, aby to nie kto inny, lecz Thiago Silva “zapłacił głową” za nieudany turniej w Rosji. On jednak wsłuchał się w krytykę i wykorzystał ją jako najmocniejszy możliwy zastrzyk motywacji. Po czterech i pół roku do Kataru przyjechał zupełnie odmieniony.

Jeden z najlepszych

- Patrzę na całą karierę i jestem teraz najlepszą wersją siebie. Mimo wieku przeżywam najlepszy moment, dbam o siebie i wciąż przesuwam swoje granice - powiedział Silva na łamach "Football.London".
Już w barwach Chelsea Brazylijczyk udowodnił, że wciąż potrafi grać na najwyższym możliwym poziomie. Mistrzostwa świata są właściwie tylko potwierdzeniem jego spektakularnej formy. Silva rozegrał w Katarze 270 minut, w trakcie których “Canarinhos” stracili tylko jednego gola i to przy prowadzeniu 4:0 z Koreą Południową. W dwóch meczach fazy grupowej z 38-latkiem na boisku rywale Brazylii nie zdołali nawet raz zaniepokoić Alissona Beckera. Po raz pierwszy od 1998 roku jakikolwiek zespół w dwóch pierwszych meczach na mundialu nie dopuścił przeciwnika do oddania strzału celnego. Wtedy była to Francja, która zakończyła turniej z tytułem mistrzowskim. Nic nie stoi na przeszkodzie, aby historia się powtórzyła, tyle że z Brazylią i Thiago w roli głównej.
- Nie wiem, jak Thiago Silva to robi, ale wciąż staje się lepszy. Patrzę wstecz na swoją karierę i najtrudniejszą rzeczą było robienie progresu, kiedy wygrałeś już wszystko. A Silva wciąż to robi, to niesamowite. Brazylia ma wielu fantastycznych piłkarzy w ofensywie, ale przy tym posiada bardzo szczelną obronę - chwalił Silvę Gary Neville na antenie "ITV News".
- Uwielbiam to, że Silva wciąż naciska na siebie, aby podnosić poziom. Widać to po tym, że zamienił bezpieczną posadę w PSG, aby sprawdzić się w najlepszej lidze świata. To pokazuje jego charakter, to spokojny człowiek, który tak naprawdę jest waleczny niczym lew - podkreślał kilka miesięcy temu Thomas Tuchel.
W grze Silvy imponujący jest jego wciąż poszerzający się wachlarz zalet. Na tę chwilę mówimy o stoperze, u którego trudno wskazać chociaż jeden poważny mankament. 38-latek należy do czołówki obrońców, jeśli chodzi o warunki fizyczne i grę w powietrzu. Do tego dokłada niemal nieskazitelną postawę w defensywie, o czym świadczy fakt, że w Katarze popełnił tylko dwa faule, ale ani razu nie dał się minąć przeciwnikowi. Poza umiejętnościami defensywnymi Silva odnajduje się jako kreator gry Brazylii. Żaden inny obrońca nie zaliczył na tym mundialu tylu podań w ostatnię tercję boiska, co kapitan “Canarinhos” W ostatnim meczu z Koreą stał on się najstarszym zawodnikiem w historii mistrzostw świata, który zaliczył asystę. Człowiek orkiestra zanucił sambę, do której z gracją zatańczyli Richarlison, Vinicius Junior, Neymar i inni.

Silva znaczy kapitan

Thiago Silva jest nie tylko fantastycznym obrońcą, ale również idealnym kapitanem. Po latach niesnasek w końcu Brazylijczycy ustalili, że weteran będzie jedynym słusznym kandydatem do noszenia opaski. Kiedyś kapitanem próbował zostać Neymar, ale on ewidentnie lepiej odnajduje się w liderowaniu drużynie na boisku. W szatni król jest jeden.
Jeśli można urodzić się z umiejętnościami przywódczymi, to z pewnością Silva należy do tego wąskiego grona ludzi. Nie przez przypadek dzierżył on opaskę w niemal każdej drużynie, którą reprezentował. Mowa tu nawet o juniorskim zespole z Vila Urucania, gdzie 38-latek stawiał pierwsze piłkarskie kroki. Trzy dekady temu na wąskich ulicach Rio de Janeiro kształtował się przyszły kapitan brazylijskiej kadry.
- Na treningach Thiago zawsze zarządzał piłkarzami na boisko, był bardzo zorganizowanym dzieckiem, wszystko traktował poważnie. Dlatego dałem mu opaskę kapitana. Wielu zawodników mogło wtedy zrobić wielką karierę, ale udało się tylko Silvie - wspominał w rozmowie z portalem "FIFA.com" Dequinho, pierwszy trener środkowego obrońcy.
Silva zdaje sobie sprawę, że opaska kapitana to jednocześnie wielki przywilej, ale również ryzykowna odpowiedzialność. Po ewentualnej porażce każdy może uznać, że wpadka wynikała z braku mentalnego przywódcy, który poniósłby drużynę na barkach. Dlatego po poprzednim mundialu to właśnie obrońcę wskazywano jako jednego z winowajców odpadnięcia Brazylii. Trzeba mieć jednak charakter, aby cztery lata później wrócić na ten sam turniej, będąc jeszcze silniejszym niż przedtem.
- Samo reprezentowanie Brazylii narzuca na ciebie ogromną presję, bycie kapitanem sprawia, że jest ona jeszcze większa. Każdy skupia się na zawodniku z opaską, chce, żeby on został Supermanem. Tylko inni kapitanowie Brazylii mogą zrozumieć, z jaką odpowiedzialnością się to wiąże - mówił Silva w specjalnym dokumencie "Captains" wyprodukowanym przez platformę "FIFA+".

Po mistrzostwo

Nie ulega wątpliwości, że Brazylia to kraj, w którym presja na osiągnięcie piłkarskiego sukcesu jest prawdopodobnie największa na świecie. Kibice “Canarinhos” nie mogli jednak wymarzyć sobie lepszej grupy zawodników, będących w stanie sięgnąć po szóste mistrzostwo globu w historii. Tite ma do dyspozycji linię ofensywy, której zazdrości, a jednocześnie obawia się pewnie większość selekcjonerów. Ale historia pokazuje, że Brazylia niemal zawsze produkowała hurtową liczbę topowych skrzydłowych i napastników. Nie zawsze mieli oni jednak za sobą zawodnika, który jest chodzącą polisą ubezpieczeniową. Stare piłkarskie porzekadło mówi, że atakiem wygrywasz mecze, obroną trofea. Niewykluczone, że powiedzenie to stanie się mottem ewentualnego sukcesu “Kanarków” w Katarze.
- Thiago Silva jest zły dla piłki nożnej. Wiecie dlaczego? Ponieważ sprawia, że bardzo trudne rzeczy na boisko wyglądają na banalne. On potrafi odebrać piłkę w najczystszy możliwy sposób - przyznał Tite na jednej z konferencji prasowych.
- Wygrałem w karierze wiele trofeów, ale mistrzostwo świata jest tym, którego mi brakuje. Zwycięstwo w finale byłoby czymś magicznym. Wiem, że jadę na czwarty turniej, ale nie chcę tylko grać na mistrzostwa świata, moim celem jest zwycięstwo - stwierdził Silva jeszcze przed startem turnieju.
Brazylia jeszcze nie osiągnęła wiele w Katarze, ale już czuć, że jest to jej najlepsza wersja od kilkunastu lat. “Canarinhos” mają polot, jakość, fantazję, a przede wszystkim odpowiedni balans. Neymar, Vinicius czy Raphinha mogą wdawać się w niezliczone dryblingi, ponieważ wiedzą, że za ich plecami znajduje się skała. Człowiek, który dowolnemu rywalowi odbierze piłkę, rozegra ją i przyczyni się do kolejnego zwycięstwa.
Ostatni wielki turniej reprezentacyjnym padł łupem Włochów prowadzonych przez Leonardo Bonucciego i Giorgio Chielliniego. Jose Mourinho powiedział kiedyś, że ta dwójka mogłaby uczyć gry obronnej na Harvardzie. Thiago Silva ewidentnie uczęszczał na ten sam piłkarski uniwersytet, co włoski tandem. Chiellini i Bonucci w finale ostatnich mistrzostw Europy przypieczętowali własną habilitację. Kto wie, czy Brazylijczyk nie podąży ich śladami w decydujących meczach na mundialu.

Przeczytaj również