Wielki powrót Błaszczykowskiego. Po kadrze pomoże Wiśle Kraków w Ekstraklasie? "Jest też druga strona medalu"

Wielki powrót Błaszczykowskiego. Po kadrze pomoże Wiśle w Ekstraklasie? "Jest też druga strona medalu"
Krzysztof Porebski / PressFocus
Jakub Błaszczykowski wrócił do gry w piłkę, a my przecieramy oczy ze zdziwienia. W tym roku skończy 38 lat, w piłkę nie grał ponad półtora roku, a tu proszę, wybiega na boisko z Podbeskidziem. A za momencik - z reprezentacją Niemiec.
Ambicja Kuby Błaszczykowskiego jest uderzająca. Rehabilitował się i trenował codziennie przez 20 miesięcy, żeby wrócić na epizod. Bo ile jeszcze pogra, ile minut jeszcze dostanie i ile jego organizm zajedzie bez problemów zdrowotnych? Sam zainteresowany zdaje sobie sprawę, że zbliża się koniec i czas schodzić ze sceny. Ale jak rozumiemy - chciał zejść na swoich zasadach.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Myślę, że ta pasja do piłki zostanie do końca życia. Ale jest też druga strona medalu, czyli zdrowie, wiek i człowiek tego nie oszuka. Te dwa lata też mi pokazały, że - oczywiście - mój niepokorny i przekorny charakter zawsze kazał mi się nie poddawać i nie mam zamiaru tego robić, ale myślę, że powoli zbliża się ten moment, żeby powiedzieć po prostu "pas” - powiedział Błaszczykowski w rozmowie z "Polsatem Sport" po sobotnim meczu z Podbeskidziem (3:0), w którym dostał kilka minut gry.
A na czym ten wyświechtany zwrot "na swoich zasadach” polega w jego przypadku? Na pewno na pożegnaniu się z reprezentacją Polski przy pełnym Stadionie Narodowym podczas spotkania z Niemcami. Lepszej okazji być nie może, a Kuba bardzo chce pojawić się w tym spotkaniu na murawie, ale z orzełkiem na piersi, podczas meczu, a nie tylko przed pierwszym gwizdkiem, w garniturze, odbierając kwiaty.
- Bardzo dziękuję kibicom, bo odkąd wróciłem do Polski, na każdym stadionie czułem, że kibice mają do mnie sympatię i to jest coś pięknego. Pokazuje, że sport potrafi łączyć, a jak człowiek pokazuje swoje wartości i przez wiele lat reprezentuje kraj, to ludzie to doceniają. Cieszę się, że okazali mi dziś szacunek i jedyne co mogę zrobić to podziękować - mówił.
Kuba Błaszczykowski już dwa miesiące temu zagrał pół godziny w sparingu z Odrą Opole. Wydawało się, że jest coraz bliżej powrotu, ale potrzeba było jeszcze trochę czasu, skoro były kapitan reprezentacji nie załapał się do kadry meczowej na żaden z siedmiu kolejnych meczów. Trener Wisły Radosław Sobolewski wspominał zimą przed naszą kamerą, że nie będzie zaczynał składu od Błaszczykowskiego i że nawet go w nim nie umieści, jeśli Kuba nie spełni oczekiwań.

Inni ponad Kubą

- Nie chcę przedkładać swoich indywidualnych celów ponad drużynę. Najważniejsze jest to, że wygraliśmy i mamy trzy punkty, patrząc na to jak potoczyły się wyniki innych drużyn w naszej lidze. To cieszy najbardziej, a później dopiero ta moja prywatna satysfakcja, że sobie udowodniłem, że można - tłumaczył Błaszczykowski.
Aż wreszcie pojawił się w kadrze i wszedł w 82. minucie starcia z Podbeskidziem. Zmiana bezpieczna, przy wyniku 3:0, a był to pierwszy występ od sierpnia 2021 roku. 20 miesięcy bez gry w piłkę nożną. Ale ewidentnie można się spodziewać, że Kuba będzie chciał zaliczyć jeszcze występ(y) w barwach Wisły w Ekstraklasie.
W szatni to dusza towarzystwa. Piłkarze Wisły Kraków, a z wieloma w tym sezonie rozmawialiśmy, podkreślają jak jeden mąż, że to dla nich wielka sprawa być w drużynie z Błaszczykowskim i na co dzień wspólnie trenować. A ostatnio choćby Dawid Szot wspominał, że kiedy ktoś nie jest w sosie, zmaga się z troskami, to Kuba jest pierwszym, który podejdzie, wesprze i skutecznie zadba o pojawienie się uśmiechu na ustach.
Wisła Kraków na dwie kolejki przed końcem sezonu zasadniczego pierwszej ligi jest na najniższym stopniu podium i liczy na potknięcie Ruchu Chorzów w Katowicach lub u siebie z GKS-em Tychy. A nawet jeśli to się nie stanie, a ’’Biała Gwiazda” wygra swoje mecze, to w barażach zarówno półfinał jak i finał przyjdzie jej grać przy wsparciu własnej publiczności. Widzimy gołym okiem, że dla kogo jak dla kogo, ale dla Wisły ma to znaczenie.
- Za długo siedzę w sporcie, żeby po jednym czy kilku meczach silić się na wnioski. Nasza gra wygląda obiecująco, ale nie zawsze lepszy zespół wygrywa. Musimy patrzeć przed siebie, koncentrować się na kolejnym kroku. I z chłodną głową mamy szansę wygrać baraże, jeśli do nich będzie musiało dojść. Ale każdy mecz zaczyna się od 0:0 - przypominał Kuba.
Intensywny miesiąc przed Błaszczykowskim i całą Wisłą Kraków. Używając nomenklatury poznanej w Gdańsku - przed zespołem zostały maksymalnie cztery finały i każdy będzie bardzo istotny.

Przeczytaj również