Wielki powrót reprezentanta Polski. Na tę chwilę czekał pół roku. Latem Liga Mistrzów? [POLACY ZA GRANICĄ]

Wielki powrót reprezentanta Polski. Na tę chwilę czekał pół roku. Latem Liga Mistrzów? [POLACY ZA GRANICĄ]
Foto Icon Sport/SIPA USA/PressFocus
Szaleństwo za oceanem, skandal w Izraelu, gorący hit topowej ligi z istotnym udziałem reprezentantów Polski, kuriozalne pudło Lewandowskiego, kroki do mistrzostw i spadków z ligi. Oj, działo się w ostatnim tygodniu wśród biało-czerwonych piłkarzy w Europie i poza nią. Zapraszamy na emocjonującą karuzelę.
Zaczynamy tradycyjnie od tych pozytywnych informacji.
Dalsza część tekstu pod wideo
***

GOLE I ASYSTY

Po mistrzostwo

Sebastian Szymański nie zwalnia kroku i wraz z Feyenoordem mknie po mistrzostwo Holandii. Polski pomocnik znów miał wkład w kolejną wygraną swojej drużyny. Tym razem trafił do siatki w spotkaniu z Utrechtem (3:1). Urwał się rywalom w polu karnym i mocnym uderzeniem “przełamał” ręce bramkarza.
Na cztery kolejki przed końcem sezonu “Feye” ma osiem punktów przewagi nad PSV. Może więc świętować tytuł już w tym tygodniu. Zespół z Rotterdamu pożegnał się za to z Ligą Europy. Lepsza po dogrywce okazała się AS Roma Nicoli Zalewskiego (72 minuty wahadłowego). Nie przeszkodziło to jednak Szymańskiemu w zanotowaniu asysty jeszcze w regulaminowym czasie gry. “Szymi” błysnął świetnym podaniem w pole karne, co zobaczycie TUTAJ.
Polak jest ostatnio w doskonałej formie i cały sezon może uznać za udany. Nawet jeśli Feyenoord nie zdoła go wykupić z Dynama Moskwa, pomocnik bez problemu powinien znaleźć nowego pracodawcę na wysokim poziomie.
- Mi się wydaje, że na pytanie o przyszłość Szymańskiego będzie można odpowiedzieć pod koniec maja, na początku czerwca. Feyenoord ma opcję, Feyenoord zmierza po mistrzostwo, więc ma z automatu grę w Lidze Mistrzów. Trudno będzie zrezygnować z grania w Lidze Mistrzów i to jeszcze w tak dużym klubie. Sebastian jest jak najbardziej zadowolony z tego transferu - powiedział w rozmowie z “Po Gwizdku” jego agent, Mariusz Piekarski.

Nokaut

Drugiego gola w Bundeslidze strzelił Jakub Kamiński. “Kamyk” popisał się eleganckim wykończeniem akcji oko w oko z bramkarzem, technicznie uderzając przy słupku. Jego Wolfsburg znokautował na wyjeździe Bochum aż 5:1, a skrzydłowy zaliczył też kluczowe podanie przy trafieniu na 1:0. Obie akcje bramkowe na poniższym wideo:

Świderski jak w kadrze

W MLS błysnął biało-czerwony duet z Charlotte FC. Karol Świderski pokazał twarz znaną nam doskonale z jego gry dla reprezentacji Polski, strzelając efektowną bramkę w meczu z Columbus Crew. “Świder” dostał podanie z prawej strony od Kamila Jóźwiaka i huknął nie do obrony pod poprzeczkę.
Było to trafienie na wagę trzech punktów - Charlotte wygrało 1:0. Co ciekawe, tydzień wcześniej to Świderski asystował przy golu Jóźwiaka. Wydaje się, że drugi z wymienionych, wybrany najlepszym zawodnikiem meczu, wreszcie złapał optymalną formę.
Na listę strzelców wpisał się również Kacper Przybyłko z Chicago Fire.
To nie koniec dobrych wieści zza oceanu. Trzecią asystę w tym sezonie zaliczył Mateusz Klich, który tradycyjnie udowodnił, że dośrodkowania ze stojącej piłki idą mu doskonale.
Debiut w MLS ma już za sobą Mateusz Bogusz. Piłkarz Los Angeles FC najpierw dostał kilkanaście minut w derbach miasta z LA Galaxy (3:2), a następnie rozegrał 70 minut z Nashville (1:1). Trzeba przyznać, że szybko przekonał do siebie trenera. Oby tak dalej.

Skandal w Izraelu

Dwa gole i asystę ma na koncie Patryk Klimala w pięciu kwietniowych meczach ligi izraelskiej. Napastnik Hapoelu Beer Szewa jest więc w niezłej formie, w miniony weekend pokonał bramkarza Hapoelu Jeruzalem. Zrobiło się o nim głośno, lecz nie z powodu zdobytej bramki, a tym, co stało się chwilę później. Otóż Klimala postanowił fetować gola pozdrawiając trybuny. Zrobił to chyba w najgorszy możliwy sposób - “hajlując”, pokazując salut rzymski albo, jak kto woli, zamawiając “pięć piw”.
Trudno uwierzyć, że świadomy człowiek, zawodowy piłkarz, młody chłopak, obieżyświat, raczej nie kojarzony ze skandalami, miałby z premedytacją dopuścić się skandalicznego gestu, na dodatek w Izraelu. Tak Klimala tłumaczył się na łamach “Weszło”:
- Mój gest podczas celebracji gola został całkowicie niezrozumiany. Jako Polak, który szanuje historię obu krajów, nigdy bym nawet nie pomyślał o wykonaniu nazistowskiego pozdrowienia. Mieszkając w Polsce odwiedziłem obóz Auschwitz-Birkenau i w pełni zdaję sobie sprawę z wagi historii i żydowskiego dziedzictwa. Po moim golu chciałem tylko pozdrowić naszych fanów. Poza tym, z pewnością nie było to nic więcej.
W obronie napastnika stanął też klub.
- Patryk poklepał się po klatce piersiowej i podziękował publiczności za wsparcie po zdobyciu gola. Wszelkie próby przypisania innej intencji tej celebracji są śmieszne i zupełnie niepotrzebne - zdecydowanie napisano w specjalnym oświadczeniu.
Wygląda na to, że sprawa raczej rozejdzie się po kościach. Klimala musi jednak uważać z podobnymi gestami.
W Turcji odnotujmy dziesiątą asystę w sezonie Michała Nalepy z Sakaryasporu. Jego zespół nadal ma szansę na awans do Super Lig.

INNE WYDARZENIA

“Lewy” zaszokował

FC Barcelona przełamała serię meczów bez strzelonej bramki i zwycięstwa, pokonując w ligowym hicie Atletico 1:0. Drogi do siatki nadal jednak szuka Robert Lewandowski. “Lewy” nie wyglądał źle przeciwko drużynie Diego Simeone, kreował grę, współpracował z kolegami, miał kilka świetnych zagrań, tyle że w najważniejszym momencie zawiódł. W 76. minucie wyszedł sam na sam z Janem Oblakiem, który postanowił ratować sytuację poza polem karnym. Wystarczyło, by RL9 podał piłkę do sekundującemu mu Raphinhi, a ten stanąłby przed zupełnie pustą bramką. Polak zaryzykował jednak próbą strzału, lecz fatalnie się pomylił. Wprawdzie kopnął piłkę obok Oblaka, ale uderzył bardzo niecelnie. Raphinha nie mógł w to uwierzyć.
Po ostatnim gwizdku na temat problemów strzeleckich Lewandowskiego wypowiedział się sam Xavi Hernandez.
- Robert był skuteczny przez dużą część sezonu, ale już nie jest. Bramki jednak przyjdą. Nie można zapominać, że to właśnie on jest najlepszym strzelcem w lidze - zauważył.
Mniej litościwa dla napastnika Barcelony była hiszpańska prasa. “Marca” oceniła jego występ na 4 w skali 1-10, pisząc o “niewybaczalnym” zachowaniu. Szerzej wydarzenia z 76. minuty opisał dziennik “AS”, pochylając się nad nieskutecznością “Lewego”.
- Polak cierpi na niepokój związany z niestrzelaniem bramek w ostatnich meczach. Tylko tak można zrozumieć tę sytuację. Trybuny nie dowierzały i były rozczarowane, można było też usłyszeć jakiś gwizd. To jasne, że "Lewy" chce przerwać złą serię jak najszybciej, ale czasami taka obsesja działa na odwrót - czytamy.
Kolejna okazja na przełamanie w najbliższą środę. “Barcę” czeka wyjazdowy mecz z Rayo Vallecano.

Szaleństwo w Turynie

Piotr Zieliński o włos od mistrzostwa Włoch. Napoli może sobie zapewnić Scudetto już w tym tygodniu, na co wpływ ma niedzielne zwycięstwo 1:0 nad Juventusem w Turynie. Hit Serie A miał totalnie szaloną końcówkę, w której ważne role odegrali wszyscy Polacy obecni na boisku - poza “Zielem” także Wojciech Szczęsny i Arkadiusz Milik.
Pomocnik pojawił się na murawie w 68. minucie i można powiedzieć, że po tej zmianie mecz się rozkręcił. Zieliński od razu wyróżnił się groźnymi wrzutkami ze stałych fragmentów gry, po których było gorąco pod bramką Szczęsnego. W odpowiedzi do głosu doszli jednak turyńczycy, którzy dwukrotnie pakowali piłkę do siatki. I dwukrotnie ich gole zostały anulowane. Pierwszy, autorstwa Angela Di Marii, “skasowano” po interwencji VAR-u. Po obejrzeniu powtórki na ekranie sędzia dostrzegł bowiem faul Arkadiusza Milika na Stanislavie Lobotce w środku boiska. Mimo protestów graczy “Juve” podjął raczej słuszną decyzję, bo Polak zahaczył Słowaka przy próbie odbioru piłki.
Ostatnie minuty to już istny rollercoaster. Najpierw arbiter nie uznał bramki Dusana Vlahovicia, bo zza linii końcowej dogrywał mu Federico Chiesa. Następnie niezwykłą jakość pokazał Zieliński. Zaczął od przeprowadzenia kapitalnej, dwójkowej akcji z Victorem Osimhenem, którego efektownie powstrzymał Szczęsny. Chwilę później bramkarz Juventusu musiał jednak skapitulować. Strzałem między nogami zaskoczył go Giacomo Raspadori, a “Zielu” zanotował przy tym golu kluczowe podanie.
Dodajmy, że i tak nie był to zły tydzień dla “Juve”. Klub otrzymał bowiem zwrot odjętych wcześniej 15 punktów w tabeli ligowej, dzięki czemu może walczyć o wicemistrzostwo kraju. Nadal jest też w grze o Ligę Europy, po tym jak wyeliminował w ćwierćfinale tych rozgrywek Sporting. Napoli z kolei pożegnało się z Ligą Mistrzów po przegranym dwumeczu z Milanem. W rewanżu padł remis 1:1, a Zieliński zagrał bardzo przeciętne zawody.

Chwile grozy

Southampton Jana Bednarka zatrzymało walczący o mistrzostwo Anglii Arsenal, sensacyjnie remisując na Emirates Stadium 3:3. Polak nie dokończył jednak spotkania, bo przed przerwą zanotował groźny upadek z powietrza po starciu z Gabrielem Martinellim. Całe zajście zobaczycie TUTAJ. Bednarkiem natychmiast zajęli się lekarze, którzy nakazali mu zejście z boiska. Obrońca był wyraźnie niepocieszony, domagał się dalszej gry, ale medycy pozostali nieugięci. Przepisy mówiące o profilaktyce w przypadku urazów głowy są jasne. Reprezentant Polski musiał się więc pogodzić z opuszczeniem murawy i żywiołowo wspierał kolegów z ławki, przekazując im instrukcje oraz głosy wsparcia. Podziałało, bo punkt zdobyty na terenie faworyta może być bezcenny w walce o utrzymanie.

Spadek

Z najwyższą klasą rozgrywkową pożegnał się za to Karol Fila, wypożyczony ze Strasbourga do Zulte-Waregem. Jego tymczasowy zespół przegrał decydujący mecz o utrzymanie z Cercle (90 minut Radosława Majeckiego) i spadł do drugiej ligi.
Pozostając w klimatach belgijskich, nie sposób przejść obojętnie obok awizowanego transferu Michała Skórasia do Club Brugge. Lech zarobi na skrzydłowym naprawdę niezłe pieniądze.

Problemy Gumnego

Inny wychowanek Lecha, Robert Gumny, ma kłopoty w Augsburgu. Po tym, jak 15 kwietnia zszedł jeszcze w pierwszej połowie meczu z Lipskiem (2:3), tym razem trafił na ławkę rezerwowych. I podniósł się z niej dopiero w końcówce, rozgrywając 13 minut ze Stuttgartem.
Augsburg nadal nie może być pewny utrzymania w Bundeslidze. Drugi z przedstawicieli biało-czerwonej kolonii w bawarskiej drużynie, Rafał Gikiewicz, wciąż leczy kontuzję.
Urazu doznał też inny golkiper, Bartłomiej Drągowski, który wypadł ze składu Spezii kilkanaście minut przed spotkaniem z Sampdorią (1:1). Łukasz Skorupski z kolei sprokurował rzut karny, a jego Bologna uległa Hellasowi (1:2, 90 minut Pawła Dawidowicza).
A jakieś pozytywy wśród występów bramkarzy? Proszę bardzo. Łukasz Fabiański zagrał na zero z tyłu, West Ham rozbił 4:0 Bournemouth i jest coraz bliżej utrzymania w Premier League. Kamil Grabara zaś zachował czyste konto przeciwko AGF (0:0) i może zdobyć tytuł mistrza Danii. FC Kopenhaga prowadzi bowiem w ligowej tabeli z dwoma punktami zapasu nad Nordsjaelland.
Plusik stawiamy też przy nazwisku Mateusza Taudula z cypryjskiego Othellosu, który właśnie wywalczył awans do najwyższej ligi.

Wyczekiwany powrót

Adam Buksa wrócił na boiska Ligue 1 po raz pierwszy od 9 października. Napastnik Lens, któremu kontuzja zabrała kilka miesięcy gry, wszedł w doliczonym czasie gry meczu z Monaco (3:0). Być może do końca sezonu uda mu się złapać trochę minut w walczącym o wicemistrzostwo Francji zespole. Co ciekawe, po dłuższej przerwie trener Lens dał też szansę występu Łukaszowi Porębie. Pomocnik zameldował się na murawie w 88. minucie spotkania. Od początku grał za to niezawodny Przemysław Frankowski.
Warto też zwrócić uwagę na renesans formy Mateusza Wieteski i jego Clermont. Czwarte zwycięstwo z rzędu (2:1 z Niceą) pozwoliło “Wietesowi” i jego kumplom wskoczyć na dziewiąte miejsce w tabeli.

Co z Karbownikiem?

Fortuna Duesseldorf Michała Karbownika i Dawida Kownackiego na dobre wypisała się z walki o awans do Bundesligi, przegrywając 0:2 z Norymbergą. Nadal nie wiadomo, czy w przyszłym sezonie w jej barwach zobaczymy któregoś z Polaków. “Kownasiowi” kończy się kontrakt, po którego wygaśnięciu zmieni klub, a “Karbo” jest jedynie wypożyczony z Brighton. Głos na temat przyszłości 22-latka zabrał jego agent Mariusz Piekarski.
- Michał będzie grał na boku obrony, pomysł z "ósemką" zostawiamy. Może jak będzie doświadczony, to jakiś trener go tam spróbuje. Kończąc temat: "Karbo" poszedł na boki obrony do Fortuny i tam zostanie. I jeśli będzie zmieniał klub, to też jako boczny obrońca.
Jeśli w Duesseldorfie zechcą wykupić Karbownika, będą musieli wyłożyć na stół około trzech milionów euro. Przyszłość reprezentanta Polski powinna wyjaśnić się po zakończeniu sezonu.

Wielka bitwa

Trwa arcyciekawa batalia o utrzymanie w Serie B. Są w nią zamieszane drużyny z Polakami w składzie - Brescia (Jakub Łabojko, Marcin Listkowski), Benevento (Kamil Glik. Krzysztof Kubica) i SPAL (Patryk Peda). Najbliżej celu jest pierwszy z wymienionych zespołów, który wygrał dwa z trzech ostatnich spotkań, przy dużym udziale Łabojki. Pomocnik zanotował dwie asysty drugiego stopnia w zwycięskiej potyczce z Regginą.
Na koniec zaglądamy do Grecji, gdzie wprawdzie nadal na ławce Panathinaikosu siedzi Tymoteusz Puchacza, za to nowy kontrakt z AEK Ateny podpisał Damian Szymański, doceniany i szanowany w tym klubie. Gratulujemy.

Przeczytaj również