Wisła: Ly i Hartling zostali sprawdzeni, rekomendowały ich osoby ze świata sportu. Teraz rozmawiamy z dwoma potencjalnymi inwestorami

Wisła: Ly i Hartling zostali sprawdzeni, rekomendowały ich osoby ze świata sportu. Teraz rozmawiamy z dwoma potencjalnymi inwestorami
screen z youtube.com
Zarząd TS Wisła stoi na stanowisku, że umowa sprzedaży klubu firmom związanym z Vanną Ly i Matsem Hartlingiem nie wywołała żadnych skutków prawnych. Obecnie klub rozmawia z kolejnymi potencjalnymi inwestorami.
Przed świętami Bożego Narodzenia ówczesny zarząd TS Wisła sprzedał piłkarską spółkę Ly i Hartlingowi. Pierwsza oferta od tych biznesmenów wpłynęła do klubu już we wrześniu. Drugą, poprawiona, która ostatecznie doprowadziła do zawarcia umowy, została przedstawiona w listopadzie.
Dalsza część tekstu pod wideo
- Zgłosili się do nas za pośrednictwem kancelarii prawnej Jarosława Ostrowskiego, który kiedyś zasiadał w Komisji Licencyjnej PZPN. To świadczyło o wiarygodności ich zamierzeń. Pierwsze spotkanie odbyło się w Krakowie - byli na nim panowie Hartling i Adam Pietrowski. Później pracowaliśmy nad projektem umowy. Podpisaliśmy ją nie w Zurychu, a w niedzielę poprzedzającą nasz wyjazd do Szwajcarii - poinformował Rafał Wisłocki.
TS Wisła stoi na stanowisku, że umowa z firmami Alelega i Noble Capital Partners nie weszła w życie i nie wywołała skutków prawnych. W rzeczywistości jednak takie były - do dymisji podała się Marzena Sarapata, a Ly i Hartling weszli w posiadanie akcji klubu.
- Jesteśmy ponownie właścicielem Wisły. Potwierdzają to kancelarie prawne, do których złożyliśmy dokumenty. Kupujący nie wpłacili złotówki, po drugie - co ważniejsze - do 28 grudnia obiecane pieniądze nie wpłynęły na konto spółki. Nie przedstawiono też potwierdzenia dokonania tej płatności. W związku z tym stoimy na stanowisku, że mogliśmy unieważnić transakcję. Wciąż pracujemy z kancelariami prawnymi nad rozwiązaniem sytuacji. Ta nie jest komfortowa, bo akcje zostały wydane kupującym. Według prawników nie stanowi to jednak problemu dla TS Wisła. Umowa została sporządzona poprawnie - stwierdził Szymon Michlowicz z Wisły.
- W momencie podpisania umowy była to jedyna oferta. Nie jest więc prawdą, że odrzuciliśmy inne propozycje. Co prawda pojawiali się oferenci, ale pytali głównie o ziemię Towarzystwa Sportowego. To jednak dla nas "ziemia święta", która nie zostanie przeznaczona na ratowanie finansów spółki - dodał Michlowicz.
Zarząd TS Wisła utrzymuje, że potencjalni inwestorzy zostali "prześwietleni".
- Sprawdzaliśmy zarówno Noble Capital, jak i – w dalszym etapie – firmę Alelega. Sprawdzały to też zewnętrzne podmioty. Alelega była funduszem inwestycyjnym, a takie nie ujawniają często swoich aktywów w sprawozdaniach. Oba podmioty były rekomendowane przez wiele osób ze świata sportu, piłki. Przekonywano nas, że jeśli nie ma innej oferty, to trzeba podpisać umowę. Jedna z osób kontaktowała się nawet z naszym sztabem szkoleniowym i uwiarygadniała inwestorów - poinformował Łukasz Kwaśniewski.
Obecnie Wiśle w kwestiach prawnych pomaga Bogusław Leśnodorski i jego kancelaria LSW.
- Pan Leśnodorski wie, że prowadzimy rozmowy z dwoma potencjalnymi inwestorami. Chcemy działać profesjonalnie, co kancelaria LSW nam gwarantuje - podkreśla Wisłocki.
Redakcja meczyki.pl
Kamil Kaczmarek04 Jan 2019 · 19:18
Źródło: własne

Przeczytaj również