Wskoczył do bramki znikąd, ma szansę zostać legendą. "Momentami jego interwencje są naprawdę światowej klasy"
Turcja przez lata słynęła z bardzo solidnych bramkarzy, jak Rustu Recber czy Volkan Demirel. Teraz w ich ślady próbuje iść Ugurcan Cakir. 25-latek z Trabzonsporu ma wszystko, by już niedługo trafić do klubu z czołowej europejskiej ligi.
Jego nazwisko pojawiło się po raz pierwszy w światowych mediach grubo ponad rok temu, gdy wyciekły plotki o zainteresowaniu nim ze strony kilku angielskich klubów. Niedawno temat ożył, a szczególnie głośno o wyczynach Turka było w Holandii i Norwegii. To właśnie reprezentantów tych dwóch nacji Cakir zatrzymał w pierwszych dwóch spotkaniach eliminacji do mistrzostw świata 2022.
Choć w meczu z “Ornaje” Turek musiał wyciągnąć piłkę dwa razy z siatki, to obronił jednak rzut karny Memphisa Depaya, a jego ekipa wygrała 4:2. Haalandowi i spółce pokonać się natomiast nie dał. Nawet trzy gole wpuszczone w zremisowanym 3:3 meczu z Łotwą nie przykryły faktu, że Cakir był jednym z najlepszych zawodników reprezentacji “Gwiazdy Półksiężyca” w spotkaniach otwierających drogę do katarskiego mundialu.
W cieniu legendy
Choć na początku kwietnia Cakir, związany z Trabzonem przez całą seniorską karierę, skończył 25 lat, to regularnie w tureckiej Super Lig występuje on mniej więcej od dopiero 2,5 sezonu. Wcześniej, jeśli już wąchał murawę, to głównie w rozgrywkach pucharowych, a w klubie pozostawał w cieniu Onura Kivraka, aż do jego odejścia na początku 2019 roku.
- Kivrak jest absolutną legendą klubu, ale odszedł niemal z dnia na dzień po wysokiej porażce, gdy został oskarżany przez władze klubu o sprzedanie meczu. Wtedy potrzebne było zastąpienie go kimś ze szkółki i tak w bramce pojawił się nieznany nikomu wcześniej Cakir - opowiada Filip Cieśliński z agencji “Sport Brokers”, wielki fanatyk tureckiego futbolu.
Cakir do bramki Trabzonu wszedł więc niemal z miejsca. Nie miał dużego doświadczenia w seniorskiej piłce, ale nie był też piłkarzem kompletnie znikąd. W przeszłości grywał wszak choćby w młodzieżowych reprezentacjach Turcji.
- W przypadku Cakira nigdy nie chodziło stricte o brak jakości. Rywalizował on po prostu z uznanym i doświadczonym bramkarzem, którego nikt nie miał potrzeby zbytnio kimkolwiek zastępować - przyznaje Yakup Marufoglu, współautor podcastu “Football à la Turca”, a prywatnie ogromny kibic Trabzonsporu.
Refleks światowej klasy
Cakir miejsca w składzie nie oddał już nikomu do końca sezonu 2018/2019. Klub był na tyle zadowolony z jego postawy, że ostatecznie zrezygnował z poszukiwania następcy Kivraka i uznał, że znalazł go w osobie właśnie swojego wychowanka. Nie jest to o tyle zaskakujące, że jak na warunki Super Lig dysponuje on naprawdę znakomitymi umiejętnościami.
- Bez wątpienia refleks jest najsilniejszą stroną Cakira. Wiem, że to tylko liga turecka, ale momentami jego interwencje są naprawdę światowej klasy. Do tego jest całkiem wysoki [ma 191 centymetrów wzrostu - przyp. red.] i nieźle się ustawia - opisuje jego cechy James Kelly, zajmujący się turecką piłką dziennikarz “These Football Times”.
Cakir w obecnym sezonie w lidze dyryguje najlepszą obok Galatasaray defensywą. Sam dał się pokonać 30 razy, a w aż 12 spotkaniach zachował czyste konto. Jeśli jednak marzy mu się gra na najwyższym europejskim poziomie, wciąż powinien on pracować nad niektórymi aspektami gry.
- Największą słabością Cakira są w tym momencie zdecydowanie dośrodkowania. Często popełnia przy nich złe decyzje, gdy piąstkuję piłkę lub próbuję ją łapać, i w ten sposób zostawia dużą lukę w defensywie. Dobrze przewiduje sytuację boiskową, po prostu myli się co do tego, jak powinien ją rozwiązać - uważa Marufoglu.
Przede wszystkim regularna gra
25-latek jest kapitanem zespołu walczącego o udział w Lidze Mistrzów, ale nikt nie wątpi w to, że jeśli chce się dalej rozwijać, musi już wkrótce wykonać krok naprzód. W mediach, oprócz przewijających się co jakiś czas wiadomości łączących Cakira z różnymi angielskimi zespołami, ostatnio głośno było też o tym, że być może sięgnie po niego Inter.
- Nie chciałbym, by trafił ani do Interu, w którym mógłby być tylko rezerwowym, ani do Anglii, gdzie też mogłoby mu być ciężko o minuty. Widziałbym go raczej w Bundeslidze lub też na przykład w Lille, jeśli odejdzie Mike Maignan. A to ze względu na to, że w tym klubie już teraz gra sporo Turków - zaznacza Kelly.
Cakir jest wciąż młodym graczem, ale ma już jednak swoje lata. W Trabzonsporze nigdy nie musiał sprostać presji, która towarzyszy choćby grze w stambulskich gigantach. Dla niego samego, jak i całego tureckiego futbolu, ważne jest, by na ewentualnym transferze po prostu się nie spalił.
- Korzystniejszym kierunkiem byłoby więc celowanie w kopciuszki z czołowych pięciu europejskich lig. W takim zespole będzie stale pod prądem, mając dużo pracy w bramce i wyjdzie mu to na lepsze, niż transfer do klubu bazującego na posiadaniu piłki i aktywnie korzystającego z bramkarza w rozegraniu - uważa Cieśliński.
Dorównać legendom
Ewentualny transfer do czołowej europejskiej ligi może wcale nie musi jednak przybliżyć Cakira do statusu, który swego czasu osiągnęli w Turcji Rustu Recber i Volkan Demirel. Choć pierwszy z nich zanotował epizod w Barcelonie, to jednak obaj największe triumfy święcili w ojczyźnie.
- Ciężko porównywać go jednak na razie do Recbera czy Demirela, którzy osiągnęli naprawdę sporo w futbolu. Jeśli Cakir chce im dorównać, musi wygrać sporo zarówno w tureckiej piłce klubowej, jak i potem z reprezentacją narodową - twierdzi Marufoglu.
Puchar i Superpuchar wywalczone z Trabzonem w zeszłym sezonie to wciąż za mało. Cakir potrzebuje tytułów i regularnej gry w kadrze. O to, mimo jego świetnej dyspozycji, w najbliższych latach wcale nie musi być tak łatwo.
- Wydaje się, że czeka nas długoletnia rywalizacja między Ugurcanem i Altayem Bayinderem z Fenerbahce. Jeśli obaj zostaną w lidze, szykuje się duża gratka dla fanów i ta bitwa będzie nam towarzyszyła przez długie lata. Jeśli wyjadą, o tym któremu będzie bliżej do wspomnianych legend, zdecyduje szczęście, gdzie trafią i ile będą tam dostawać szans - podsumowuje Cieśliński.