Wybraliśmy XI sezonu Premier League! Oto najlepsi z najlepszych. "Talizman Guardioli, wzór"

Wybraliśmy XI sezonu Premier League! Oto najlepsi z najlepszych. "Talizman Guardioli, wzór"
Conor Molloy/News Images/SIPA USA/PressFocus
Szalony, emocjonujący sezon 2022/23 Premier League dobiegł końca. Oto jego najwięksi bohaterowie. Wybraliśmy najlepszą jedenastkę rozgrywek.
Zespół ustawiliśmy w systemie 1-4-3-3. Najwięcej jest w nim, co nie może dziwić, piłkarzy mistrza Anglii, Manchesteru City. W drużynie znalazło się tylko jedno miejsce dla zawodnika, którego zespół nie zakwalifikował się do Ligi Mistrzów. Jedenastkę wyłoniliśmy na podstawie głosowania dziennikarzy i redaktorów Meczyków, w którym wzięli udział eksperci od Premier League: Maciej Łuczak, Radosław Przybysz, Jan Piekutowski, Kacper Klasiński oraz niżej podpisany.
Dalsza część tekstu pod wideo

Bramkarz

Alisson (Liverpool)

Gdyby nie Alisson, Liverpool nie tyle nie marzyłby do końca o Lidze Mistrzów, co pewnie miałby problem z awansem do Ligi Europy. Golkipera trudno się czepiać za występy w tym sezonie. Rzadko schodził poniżej wysokiego poziomu, wielokrotnie ratował skórę zawodzącej drużynie. Naprawdę był ostatnią instancją zespołu. Mimo że nieudolność obrońców często zmuszała go do wspięcia się na wyżyny umiejętności, on robił swoje. A nawet więcej. Wpuścił o ponad dziesięć bramek mniej niż wskazywałby na to wskaźnik goli oczekiwanych. Więcej czystych kont od niego zachował jedynie David de Gea. Całościowo Brazylijczyk wyglądał jednak lepiej. Na słowa uznania zasłużył też drugi w naszym głosowaniu Nick Pope, choć ogólnie większość bramkarzy miała udany sezon - Raya, Leno, Pickford, Ramsdale czy Ederson.

Obrońcy

Kieran Trippier (Newcastle)

Trippier zanotował tak spektakularny powrót na rodzime boiska, że wydane na niego kilkanaście milionów euro brzmi jak wspaniała promocja. Na St. James’ Park nie pomylili się, robiąc z bocznego obrońcy pierwszą, ważną twarz nowego projektu. Reprezentant Anglii gra chyba jeszcze lepiej niż w Tottenhamie. Stał się nie tylko liderem Newcastle, ale przede wszystkim defensorem niemal kompletnym. W tyłach wraz z kolegami może się pochwalić najszczelniejszą, obok City, obroną w lidze. Dołożył do tego znakomitą grę w ofensywie. Wcielił się w rolę kreatora, jakby grał przynajmniej w środkowej strefie. Zanotował siedem asyst, a mógł więcej - współczynnik expected assists wskazuje na blisko 12. Stworzył kolegom 24 czyste okazje bramkowe. Wykonał niemal najwięcej akcji prowadzących do oddania strzału przez drużynę - lepszy wynik ma tylko Bruno Fernandes. W kluczowych podaniach też wyprzedza go jedynie pomocnik United (ok. trzy na 90 min.). Ogólnie w większości tego typu statystyk nazwisko Trippiera znajdziemy pośród najlepszych kreatorów ligi. Co to był za sezon kapitana Newcastle! Obok niego warto jeszcze pochwalić Kyle’a Walkera oraz Bena White’a.

John Stones (City)

Możliwe, że to jedno z największych pozytywnych zaskoczeń tego sezonu. W poprzednim Stones nie odgrywał aż tak ważnej roli w układance Guardioli, łącznie ledwo przebił bilans 1000 minut spędzonych na boisku. Teraz zbliżył się do 2000, przy czym około dziesięć spotkań stracił z uwagi na kontuzję. Gdy jednak grał, wykonywał robotę bez zarzutu, dorzucając coś ekstra. Czy to na środku obrony, czy na boku, czy jako “fałszywy” środkowy pomocnik - wszędzie dźwigał na barkach ciężar narzucany mu przez hiszpańskiego menedżera. W drugiej połowie rozgrywek stanowił nienaruszalny fundament rozpędzonej drużyny, która po spektakularnej pogoni dojechała na metę jako mistrz. Doceniamy wszechstronność, umiejętności i jakość gry Anglika. W naszym głosowaniu minimalnie wyprzedził on kolegę z zespołu, Manuela Akanjiego. Plusik możemy też postawić przy nazwiskach Williama Saliby, Gabriela Magalhaesa czy Lisandro Martineza.

Ruben Dias (City)

Z Diasem w składzie Manchester City przegrał, uwaga, jeden mecz, 16 października na Anfield z Liverpoolem. Pozostałe porażki poniósł, gdy Portugalczyk albo miał kontuzję, albo odpoczywał wśród rezerwowych. Nie ma w tym cienia przypadku. Gdy wypada ci lider obrony, naturalnym jest, że wyglądasz słabiej. I dokładnie tego byliśmy świadkami, kiedy Dias akurat nie mógł pomóc drużynie. Z nim w tyłach ekipa Pepa Guardioli prezentuje się pewniej, a 26-latek niezmiennie robi swoje. Czyta grę po profesorsku, wie, kiedy interweniować, wznosi zespół na wyższy poziom. Także mentalnie.
- Ruben nie gra “dla siebie”, gra dla wszystkich. Ma zdolność dostrzegania i rozwiązywania wielu problemów [na boisku]. Ważny jest też charakter. Jego przywództwo to ogromnie ważna rzecz, nawet wtedy, gdy nie gra. To profesjonalista 24 godziny na dobę. Ma topową mentalność, zawsze jest gotowy, choćby popełnił błąd. Dlatego może grać w tak wielkim klubie jak City - chwalił go w marcu Pep Guardiola.
Nic dodać, nic ująć.

Nathan Ake (City)

Do mundialu nie zawsze grał, po mundialu urósł do miana absolutnie kluczowego ogniwa City. Gdyby nie problemy zdrowotne w końcówce sezonu, mógłby mówić o idealnym półroczu. Urazy zostawmy jednak z boku. Metamorfoza Ake w topowego lewego czy pół lewego obrońcę imponuje. Był to kolejny nieoczywisty pomysł Guardioli. Hiszpan udowodnił, że rezygnacja z krnąbrnego Joao Cancelo i brak nominalnego piłkarza na tę pozycję nie musi być przeszkodą. Holender świetną grą z nawiązką odpłacił się trenerowi za zaufanie, a przecież trzeba pamiętać, że latem miał odejść do Chelsea. Guardiola przekonał go jednak do pozostania. W efekcie Ake, po miesiącach znakomitych występów, ląduje w naszej jedenastce sezonu, wyprzedzając Luke’a Shawa i Ołeksandra Zinczenkę.

Pomocnicy

Rodri (City)

Talizman Guardioli, który grał praktycznie od deski do deski. Opuścił tylko dwa mecze, jesienny derbowy, kiedy to City znokautowało United 6:3, a także ostatni, z Brentford. Rodri raz po raz potwierdzał, że Pep znalazł na Etihad swojego Busquetsa. A raczej Busquetsa premium, bo jego rodak, poza doskonałą regulacją tempa gry, podaniami, myśleniem dwa kroki przed rywalami, postawą w tyłach i innymi znanymi atutami, dokłada do tego konkrety w ofensywie. Rodri zakończył sezon z dwoma golami i sześcioma asystami (w poprzednim było to siedem trafień i dwie asysty). Ma też na koncie kilkadziesiąt kluczowych podań oraz zagrań w pole karne, wykreował blisko sto akcji prowadzących do oddania strzału. Kiedyś defensywni pomocnicy równali do “Busiego”, dziś powinni do Rodriego. Wykreślając po drodze zwrot “defensywni”.

Kevin De Bruyne (City)

Nie byłoby mistrzostwa Anglii dla City bez Kevina De Bruyne. Belg nadal jest najlepszym pomocnikiem w Premier League. W minionym sezonie w cuglach wygrał klasyfikację asyst (aż 16) i dołożył do tego siedem goli, a przecież opuścił sześć kolejek. Ma także najlepszy współczynnik stworzonych akcji prowadzących do strzału na 90 minut gry, znajdziemy go również w czubie tabel z kluczowymi podaniami i wykreowanymi okazjami bramkowymi. Tyle od strony statystycznej. A od wizualnej? Lata lecą, a KDB nadal zachwyca. Znalazł wspólny język z Erlingiem Haalandem, błyszczał niezależnie od systemów i planów Guardioli, a przy tym trzymał równą formę właściwie przez cały sezon. Rzadko miewał przestoje, dawał konkrety już od pierwszych kolejek ligowych. Najlepszy indywidualny występ zanotował na Etihad Stadium z Arsenalem, w meczu, który miał kluczowe znaczenie dla losów mistrzostwa Anglii. Czapki z głów, panie De Bruyne.

Martin Odegaard (Arsenal)

15 goli (przy xG poniżej 10!) i siedem asyst. Ligowa czołówka, jeśli chodzi o kluczowe podania i piłki w pole karne. Napędzanie akcji, zdobywanie terenu, mnóstwo decydujących ruchów, kluczowych dla powodzenia Arsenalu w ofensywie. Kosmiczny przegląd pola i boiskowy umysł. Przy Odegaardzie sporo efektownych i efektywnych zagrań wygląda na banalnie proste. To najlepszy sezon kapitana “Kanonierów” w karierze. Bez jego świetnej formy londyńczycy nie daliby rady spędzić tylu miesięcy w fotelu lidera i ostatecznie finiszować ze srebrnymi medalami na szyi. Jasne, Norweg miewał słabsze momenty, ale te musiały się pojawić przy grze z 37 na 38 możliwych spotkań. Nagrodą dla lidera drużyny Artety ma być nowy kontrakt. Całościowo brakuje mu do De Bruyne, to oczywiste, lecz Odegaard naprawdę osiągnął klasę bliską światowej. I jeszcze nie powiedział ostatniego słowa. Tercet najlepszych kreatorów czy ofensywnych pomocników ligi uzupełnia świetny i kluczowy dla United Bruno Fernandes.

Napastnicy

Bukayo Saka (Arsenal)

Dla Saki był to jeszcze bardziej obciążający sezon niż dla Odegaarda. Pozostawiony bez naturalnego zmiennika Anglik na finiszu rozgrywek stracił nieco mocy, ale pamiętajmy, że to wciąż zaledwie 21-letni piłkarz. A właściwie do końca kwietnia prezentował się fantastycznie. Stanowił klucz do udanej kampanii “The Gunners”, wykręcił łączny bilans 14 goli i 11 asyst. Zdobył po dwie bramki z United i Liverpoolem, trafił też z City. Znajdziemy go w czołówce kilku najważniejszych statystyk ofensywnych. Strzelał, asystował, podawał, dryblował, świetnie współpracował z Benem White’em. Gdy tylko Saka jest w optymalnej formie, ogląda się go fenomenalnie. On jeszcze nie osiągnął sufitu. W naszym głosowaniu minimalnie wyprzedził Mohameda Salaha, którego doskonała dyspozycja mogła nieco umknąć, a przecież, tak jak co sezon, Egipcjanin był numerem jeden ofensywy Liverpoolu.

Erling Haaland (City)

35 występów. 36 goli. Korona króla strzelców, kilka rekordów, wielki wkład w mistrzostwo Anglii, nagroda dla piłkarza sezonu. Właściwie na tym moglibyśmy zakończyć uzasadnienie obecności Haalanda w tej jedenastce.
Warto jednak dodać, że choć Norweg strzela wszędzie, gdzie gra, to można było się zastanawiać, czy podpasuje do systemu Pepa Guardioli. Mimo krótkiego kryzysu po drodze, dziś raczej nikt już nie ma wątpliwości. Haaland nie tylko zdobył dla Manchesteru City kilkadziesiąt bramek, ale i przy tym rozwinął się piłkarsko, z biegiem czasu coraz sprawniej odnajdując się w założeniach gry zespołu. A zanosi się, że będzie tylko lepiej. Premier League zyskała kolejnego wielkiego strzelca. Poza napastnikiem City ciepłe słowa należą się Harry’emu Kane’owi, który w zawodzącym co rusz Tottenhamie wykręcił bilans 30 trafień. Haaland podniósł poprzeczkę na niebotyczny poziom, jednak wynik legendy Spurs też jest fantastyczny. Podobnie jak 20 goli Ivana Toneya dla Brentfordu.

Gabriel Martinelli (Arsenal)

Na pozycji lewoskrzydłowego mieliśmy najbardziej zaciętą rywalizację w naszym głosowaniu. Ostatecznie wygrał je Gabriel Martinelli, minimalnie wyprzedzając także znakomitych Marcusa Rashforda i Jacka Grealisha. Obecność Brazylijczyka w tej jedenastce absolutnie jednak nie jest na wyrost. Młody gwiazdor Arsenalu zanotował przełomowy, najlepszy sezon w karierze. Jego talent rozkwitł na dobre. W klasyfikacji kanadyjskiej zdobył 20 punktów (15 goli, pięć asyst). Dawał “Kanonierom” nie mniej niż Bukayo Saka, wielokrotnie to na jego barkach drużyna Mikela Artety inkasowała kolejne punkty. Skrzydłowy miał wprawdzie kilka słabszych tygodni zimą, ale ogólne wrażenie pozostawił po sobie znakomite. Przy tym pamiętajmy, że dopiero będzie obchodził 22. urodziny i wydaje się, że może być jeszcze lepszy.
XI sezonu premier league
włąsne

Przeczytaj również