Wygrani i przegrani wrześniowego zgrupowania. "Objawienie. Do niego należy przyszłość reprezentacji"

Wygrani i przegrani wrześniowego zgrupowania. "Objawienie. Do niego należy przyszłość reprezentacji"
PRESSFOCUS
Były w dwóch ostatnich meczach pozytywy, jest kilku bohaterów, ale nie brakuje też kadrowiczów, których możemy uznać za przegranych ostatnich dni z reprezentacją Polski. W tym piłkarzy z dużym doświadczeniem w grze z orzełkiem na piersi.
Zasłużona, nijaka porażka z Holandią i wyszarpane dużo lepszą organizacją gry zwycięstwo w Cardiff. Mimo rozczarowania przeciwko “Oranje” reprezentacja Polski w udany sposób zakończyła rywalizację w Lidze Narodów. I, jak podkreślił Czesław Michniewicz, podniosła morale przed zbliżającymi się mistrzostwami świata. Selekcjoner przyznał, że uzyskał sporo odpowiedzi na pytania, które postawiono przed nim zanim kadra rozegrała dwa wrześniowe spotkania. Pojawiły się jednak kolejne, nowe wątpliwości. Nie zazdrościmy trenerowi bólu głowy przy wyborze kadry na mundial. Ostatnie dni przyniosły reprezentacji raczej więcej przegranych niż wygranych zawodników. Zacznijmy jednak od plusów.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wygrani

Jakub Kiwior

Nie dało się chyba zanotować lepszego wejścia do reprezentacji niż Jakub Kiwior. Już w czerwcu młody obrońca pokazał się z dobrej strony, a teraz potwierdził, że musi grać w pierwszym składzie kadry. W obu spotkaniach był najlepszym ze stoperów. Błyszczał skutecznymi interwencjami, odpowiedzialnością, spokojem, właściwym ustawieniem. Dawał też sporo w rozegraniu piłki, co mogliśmy zobaczyć przy świetnym podaniu do Roberta Lewandowskiego w akcji bramkowej w Cardiff. “Lewy” zresztą wypowiadał się o piłkarzu Spezii w niezwykle pozytywny sposób. Nie dziwią plotki o rychłym transferze Kiwiora do klubu pokroju AC Milan za blisko 20 mln euro. Objawienie ostatnich miesięcy w reprezentacji. Do niego należy przyszłość, podobnie jak i do Nicoli Zalewskiego - wahadłowy Romy także ma za sobą udane zgrupowanie.

Piotr Zieliński i Wojciech Szczęsny

Obaj chyba na dobre zamknęli usta rzeszy krytyków domagających się zmniejszenia ich roli w kadrze. Zieliński już za Paulo Sousy wyglądał znacznie lepiej niż w trakcie kadencji Jerzego Brzęczka. Pod wodzą Czesława Michniewicza jest zaś najlepszym piłkarzem kadry. Z Holandią jedyny wyglądał na kogoś, kto mógłby tego dnia założyć trykot rywali i nie obniżyłby poziomu. Z Walią także dał od siebie to, co ma najlepsze w szerokim wachlarzu zagrań. Z pomocnikiem Napoli na “kierownicy” ta drużyna zyskuje atuty, których nie da jej żaden inny zawodnik. To po prostu inna półka.
Szczęsny zaś, również wielokrotnie podlegający sporej krytyce za grę w kadrze, pokazał, dlaczego jest bramkarzem zespołu formatu Juventusu. W obu spotkaniach nie zrobił żadnego fałszywego ruchu. Był pewny, skuteczny, imponował refleksem i ustawieniem. Popis w Cardiff tylko potwierdził jego znakomitą formę. Opoka między słupkami, a pamiętajmy, że we wrześniu “Szczenie” brakowało rytmu meczowego. Do Kataru zasłużenie pojedzie jako reprezentacyjna “jedynka”. I oby to wreszcie był jego turniej.

Karol Świderski

Wynalezienie dla reprezentacji Polski Karola Świderskiego to chyba najlepsza spuścizna po Paulo Sousie. Sześć goli w dziewięciu ostatnich występach z orzełkiem na piersi - to bilans, który sam w sobie powinien zapewnić napastnikowi Charlotte FC niepodważalne miano numeru dwa w ataku “Biało-czerwonych”. Za suchymi liczbami idzie też jednak wartość boiskowa. Z “Świderkiem” u boku lepiej gra się Robertowi Lewandowskiemu. 25-latek wykonuje dla kadry tytaniczną robotę na boisku w rozegraniu akcji, pressingu i boiskowej walce wręcz. Jest po prostu niezwykle pożyteczny. A przede wszystkim skuteczny. Tym zgrupowaniem teoretycznie odstawił w reprezentacyjnej hierarchii Arkadiusza Milika i Krzysztofa Piątka. Trudno jednak wyrokować, jak będzie wyglądać jego sytuacja w listopadzie, gdyż być może zakończy ligowe granie już za kilkanaście dni (selekcjoner tłumaczył to TUTAJ). Ale w mniejszym czy większym rytmie meczowym, na bilet na MŚ zapracował bez dwóch zdań. Ta drużyna go potrzebuje. I Świderski udowadnia to właściwie przy każdym wejściu na boisko.

Przegrani

Kogo zaś możemy uznać za przegranych? Wskazujemy pięć nazwisk.

Karol Linetty

Pomocnik Torino dostał wyborną szansę, by zgłosić mocny akces nawet do podstawowego składu kadry na MŚ. Problemów w środku pola Czesław Michniewicz ma bowiem w bród. Linetty nie wykorzystał jednak okazji w meczu z Holandią. Zagrał nad wyraz przeciętnie, tworząc nieudany duet w centrum boiska z Grzegorzem Krychowiakiem. Oceniliśmy jego grę na 3 w skali 1-10.
- Dość nerwowy, zwykle niewidoczny i cichy, dał się zdominować, wniósł niewiele.



Wypadł więc podobnie jak w czerwcu przeciwko Belgii. Generalnie nie dał żadnych argumentów selekcjonerowi, by ten rozważał go w kontekście jedenastki na mundial. A jeśli do zdrowia i formy wrócą Krystian Bielik czy Jacek Góralski, wychowanek Lecha Poznań może mieć problem z załapaniem się do kadry na mundial. I świetna dyspozycja w klubie nie będzie tutaj istotna.

Mateusz Klich

Piłkarz-zagadka za kadencji Michniewicza. Nieobecny w marcu z powodu zawieszenia na baraż. Łącznie 80 minut w czterech meczach czerwcowych, w tym 80 przeciwko Walii u siebie. Teraz 20 nijakich minut z Holandią i trybuny w Cardiff mimo drobnych problemów zdrowotnych Sebastiana Szymańskiego. Może być rozczarowany niewielkim zaufaniem ze strony selekcjonera. Piłkarz Leeds nie jest w tym momencie istotną postacią drużyny narodowej. Dokładając do tego jego rolę rezerwowego w klubie, wydaje się, że nie będzie mu łatwo o bilet do Kataru. Choć Klich w piłkę akurat grać potrafi i taki zawodnik, o ile nie wypadnie całkowicie z rytmu meczowego, może być przydatny nawet jako głębszy zmiennik.

Arkadiusz Milik

Świetna forma w klubie, ale Milik dalej może czuć spory niedosyt, jak wygląda jego przygoda w reprezentacji w ostatnich latach. Napastnik Juventusu dostał 45 minut z Holandią, lecz, po pierwsze, niespecjalnie dobrze wyglądała jego współpraca z Lewandowskim, a po drugie zmarnował kapitalną okazję bramkową. Rywal był trudniejszy niż Walia, jednak widzieliśmy wyraźny kontrast między zrozumieniem “Lewego” z Milikiem, a Świderskim. No i najważniejsze - snajper Charlotte FC wykorzystał tę jedną sytuację na gola. Zawodnik Juventusu - nie. Z drugiej strony, niewykluczone, że na mistrzostwach Milik sporo tej kadrze da. Na dziś jednak stawiamy przy jego nazwisku minusik.

Kamil Glik

Podobnie jak i przy innym starym, reprezentacyjnym wyjadaczu, czyli Kamilu Gliku. Lider linii obrony w marcu udowodnił ze Szwecją, że nadal potrafi wspiąć się na najwyższy poziom gry defensywnej, ale coraz częściej jednak ma problem z nadążeniem za współczesną piłką. Ani przeciwko Holandii, ani, co gorsza, Walii, nie zapewnił spokoju z tyłu. Oczywiście, szczególnie w końcówce batalii w Cardiff odnajdywał się jak ryba w wodzie, gdy trzeba było ofiarnie bronić wyniku, lecz to jedynie momenty. A więcej było tych nerwowych chwil. Spóźnienia, złego ustawienia, błędów w kryciu, ryzykownych interwencji na pograniczu faulu. W kluczowych sytuacjach niemal zawsze czegoś mu brakowało. Nie bez powodu w obu spotkaniach oceniliśmy go jedynie na “trójkę”, najniżej ze wszystkich obrońców. Mamy pełne prawo obawiać się o formę weterana przed wyjazdem na mundial. Nawet jeśli konkurencja nie powala na kolana.

Jakub Piotrowski

Czy możemy mówić o Piotrowskim jako przegranym, jeśli nie otrzymał od selekcjonera choćby pół minuty na boisku? Wydaje się, że tak. Pomocnik Łudogorca mógł liczyć na grę w obliczu dziur w drugiej linii. W Warszawie siedział jednak na trybunach, a w Cardiff nie podniósł się z ławki. Nawet na chwilę nie zameldował się w roli “szóstki” kosztem Krychowiaka. Najwyraźniej w praniu okazało się, że do poziomu mistrzostw świata, poziomu reprezentacyjnego jeszcze mu brakuje. Wygląda zatem, że naturalnie wypadł z rywalizacji o Katar, szczególnie że formę odbudowywać będzie duet Bielik-Góralski.

Przeczytaj również