Wzrost LeBrona i wyjątkowy talent do strzelania goli. 5. liga to tylko przystanek. Już przymierzano go do City

Wzrost LeBrona i wyjątkowy talent do strzelania goli. 5. liga to tylko przystanek. Już przymierzano go do City
screen youtube
Jak to często bywa, Anglia podczas transferowego lata daje nam mnóstwo naprawdę ciekawych anegdot. I tym razem było podobnie. Szczery uśmiech wywoływały plotki o zainteresowaniu Manchesteru City sprowadzeniem “wielkiego” napastnika. Z tym że słowo “wielki” nie oznacza bynajmniej jego historii, statusu, osiągnięć. Jeszcze nie.
Ze względu na to, że“The Citizens” nie zdołali sprowadzić z Tottenhamu Harry’ego Kane’a, zaczęli się rozglądać za innym snajperem. Co ciekawe, skauci z Etihad nie poszli w stronę Dortmundu, gdzie na nowe wyzwania czeka Erling Haaland, ani do Monachium, próbując wyrwać Roberta Lewandowskiego ze szponów Bayernu. Półka piłkarzy premium najwyraźniej ich nie obchodziła. W pewnym momencie poszukiwania zaprowadziły ich aż do piątej ligi i klubiku o nazwie Solihull Moors. I chociaż działacze mistrzów Anglii ostatecznie nie zdecydowali się na kuriozalną transakcję, to dzięki nim w przestrzeni medialnej zaistniało jedno nazwisko. Według Gregga Evansa z “The Athletic” Manchester City zainteresował się Kyle’em Hudlinem.
Dalsza część tekstu pod wideo

Nie tylko “target man”

Odkąd Sheikh Mansour kupił klub w 2008 roku, City przyzwyczaiło się do patrzenia w górę, zdobywania szczytów. Jednak wydaje się, że niektórzy łowcy talentów potraktowali to zbyt dosłownie. O kim w ogóle mowa?
Kyle Hudlin to napastnik opisany jako “najwyższy zawodnik z pola w Wielkiej Brytanii”. 21-latek ma bowiem 206 centymetrów wzrostu! Tyle samo co gwiazda Los Angeles Lakers LeBron James. Wymieniano jego nazwisko nie tylko w kontekście City - Hudlina obserwowali również zwiadowcy z Middlesbrough oraz Cardiff City. Wierząc ekspertom, nie mamy jednak do czynienia z typowym “wieżowcem”. Myliłby się więc ten, kto sądzi, że Anglik jest “target manem”, na którego śliniliby się trenerzy pokroju Tony’ego Pulisa.
Hudlin często przetrzymuje futbolówkę przed polem karnym rywala, holuje ją, schodzi na skrzydła, co bardziej przypominałoby “ścieżki” gry Raheema Sterlinga. Jeżeli szkoleniowiec tego wymaga, może, chce i jest w stanie zbiegać głębiej, podobnie jak Jack Grealish i Riyad Mahrez. Potrafi również odbierać piłki, kontrolować przestrzeń, robić miejsce drugiemu napastnikowi. Co ciekawe, mimo ponadprzeciętnego wzrostu, jego tempo należy uznać za “zaskakująco wysokie”. Niejednokrotnie zdarzało się, że nagłym przyspieszeniem gubił zakłopotanych obrońców rywali.
Po strzeleniu 25 goli w 22 meczach dla zespołu Boldmere Falcons, występującego w tzw. Sunday League, amatorskiej lidze, w marcu zeszłego roku podpisał kontrakt z Solihull United, znajdującym się na dziesiątym poziomie angielskiej piramidy piłkarskiej. Ustrzelenie hat-tricka już w drugim meczu zwróciło uwagę sąsiadów z Solihull Moors, którzy w październiku skłonili go do parafowania dwuletniego kontraktu. To oznaczało dla niego skok aż o pięć dywizji!
Pociąg pospieszny przemierzał kolejne stacje. Pierwszy gol w drugiej rundzie Pucharu Anglii przeciwko trzecioligowemu Morecambe potwierdził, że 21-latek ma za sobą nie tylko wysoki wzrost, ale też wielki talent.
- Wszystko, co wydarzyło się do tej pory, to sen - powiedział. - Zdobywanie goli w Pucharze Anglii to rzeczy, których nie masz na liście życzeń nawet jako dziecko. A ja to zrobiłem. Nie mogłem sobie rozpisać lepszego scenariusza. Umowa z Solihull została zesłana przez Boga. To było błogosławieństwo - wyznawał natchniony.

Ogląda Messiego i Ronaldo

Błogosławieństwo to jedno, lecz bardziej w dojściu do tego etapu kariery dawał upór oraz ciężka praca i nie poddawanie się trudnościom, czyhającym na każdym kroku. Gdy miał 13 lat i już spokojnie pakował piłkę do kosza górując warunkami nad rówieśnikami, zainteresowało się nim West Bromwich Albion. Co z tego, skoro rodzice ciężko pracowali na byt i nie byli w stanie opłacać mu treningów.
Alternatywa? Na szczęście w Wielkiej Brytanii nie brakuje przestrzeni dla piłkarzy amatorów. Jako szesnastolatek grywał w lokalnych ligach, jednocześnie nie bał się fizycznych starć w ulicznej piłce, do której zachęcali go wujowie. Ale ogromny wzrost w tak młodym wieku miał swoje wady. Stereotypy.
- Trenerzy myśleli, że mogę zajmować tylko jedną pozycję na boisku. Wystawiali mnie na środku obrony tylko dlatego, że byłem wysoki - wyznawał.
Tymczasem dorastał, mając futbolówkę u swoich stóp, wykonując triki, świetnie odnajdował się przy niższych, zwinniejszych i bardziej utalentowanych piłkarzach. Po treningach ogląda mecze z udziałem najlepszych na świecie. Idole?
- Zawsze próbowałem naśladować Ronaldinho, Robinho, Neymara, Messiego i Ronaldo. Zwłaszcza tego ostatniego. Jego umiejętność strzałów głową są na poziomie tych najwyższych atakujących - tłumaczy Hudlin.
Kiedy w końcu zaufano mu jako napastnikowi w wieku 17 lat, inspiracje dojrzewały i podziwiał osoby zbliżone do jego charakterystyki: Petera Croucha, Oliviera Giroud, a ostatnio Tammy’ego Abrahama. On sam jednak twierdzi, że nie wzoruje się na nikim szczególnym:
- Najdalej zajdziesz w tej dyscyplinie, budując własną tożsamość. Wolałbym, aby młodzi gracze patrzyli na mnie z szacunkiem i chcieli być jak Kyle Hudlin - deklaruje napastnik.
Ponieważ żaden z zawodników w Wielkiej Brytanii nawet nie zbliży się do jego wzrostu, no, może z wyjątkiem bramkarza Tomasa Holy’ego z Ipswich Town, który w dokumentach ma również 206 centymetrów, rywale nie mają innego wyboru jak patrzeć na niego z perspektywy żaby. A to ma swoje zalety:
- Próbują mnie wyprowadzić z równowagi w momencie, gdy wysiadam z autobusu. Widać moją sylwetkę na odległość. Rzucają kąśliwymi uwagami, ale mnie to nie rusza. Wówczas wiem, że właśnie wygrałem mentalną bitwę. Wystarczy wtedy pokazać WYŻSZOŚĆ na boisku - śmieje się Hudlin.
Nie zamierza się zatrzymywać, nawet jeśli pogłoski o zainteresowaniu Manchesterem City ucichły tak szybko, jak rozgorzały. W poprzednim sezonie zdobył 11 goli w 38 występach w National League, Pucharze Anglii oraz FA Trophy. Zgarnął też nagrody w trzech plebiscytach: dla najmłodszego gracza, ex-aequo dla najlepszego strzelca oraz autora najpiękniejszej bramki. I właśnie ta ostatnia statuetka mówi wszystko o talencie. 206-centymetrowy gigant przyjmujący piłkę przed polem karnym, ogrywający wracającego przeciwnika, odkręcający się w stronę bramki i oddający strzał z półwoleja prosto w okienko.
Kyle Hudlin, proszę państwa. Warto i należy zapamiętać.

Przeczytaj również