Xavi w FC Barcelonie? Na to jeszcze za wcześnie. Legenda wciąż jest trenerskim żółtodziobem

Xavi w Barcelonie? Na to jeszcze za wcześnie. Legenda wciąż jest trenerskim żółtodziobem
Nikku/Xinhua/PressFocus
Na boisku wygrał wszystko zarówno w piłce reprezentacyjnej, jak i klubowej. Choć teraz przyucza się do zawodu trenera w Katarze, wielu z zapartym tchem czeka, aż Xavi wreszcie powróci do europejskiego futbolu. Najlepiej do Barcelony. Kwestią sporną pozostaje jednak to, czy Hiszpan jest już na to gotowy.
W tym roku minie sześć lat, odkąd jedna z największych legend w historii Barcelony opuściła Camp Nou. Nie aż tak wiele osób zdaje sobie natomiast sprawę, że mistrz świata i dwukrotny mistrz Europy po odejściu z “Blaugrany” do Al-Sadd pograł potem w klubie z Półwyspu Arabskiego aż cztery lata.
Dalsza część tekstu pod wideo
Zaraz po zawieszeniu futbolowych butów w 2019 roku wychowanek “Dumy Katalonii” został szkoleniowcem katarskiego zespołu. Choć od tego czasu z “Wilkami” wywalczył w sumie sześć trofeów, w Hiszpanii i nie tylko od kilku tygodniu znów rozgorzała dyskusja, czy to już właściwy moment, by powrócił on do Barcelony, tyle że już właśnie jako trener.

Bezkonkurencyjny w Katarze

Bez wątpienia przyjście Xaviego do klubu z malutkiego, acz diabelnie bogatego państwa odmieniło tamtejszy futbol. Pod pewnymi względami okazało się być może podobną trampoliną dla Qatar Stars League jak niegdyś transfer Davida Beckhama do Los Angeles Galaxy dla MLS.
- Xavi funkcjonuje na innych zasadach aniżeli każdy inny śmiertelnik w Katarze. Już kiedy występował w roli kapitana Al-Sadd, miał bezwarunkowy posłuch wśród kolegów, a obecnie podwładnych. W momencie, kiedy jako jedyny w całym Katarze przewidział zdobycie przez reprezentację Pucharu Azji 2019, uzyskał boski status nieomylnej wyroczni - mówi Adam Błoński z “AzjaGola.com”.
Co prawda w debiutanckim roku na ławce trenerskiej Hiszpan zdołał sięgnąć “tylko” po Puchar Kataru, ale w zakończonym niecały miesiąc temu sezonie zdobył już dublet. Na arenie krajowej jego zespół jest teraz tak naprawdę bezkonkurencyjny.
- Trudno byłoby osiągnąć w Al-Sadd dużo więcej, niż zrobił to Xavi. Abstrahując od poziomu katarskiej piłki i realnych możliwości rozwoju trenerskiego w tym kraju, Xavi radzi tam sobie bardzo dobrze, co pokazują zdobyte trofea - zauważa Julia Cicha z “FCBarca.com”.

Poza “katarskim sosem” - niestrawność

Nic nie jest jednak czarno-białe. Xavi może dyrygować najlepszą katarską ekipą, ale w klubie oczekują, że Al-Sadd będzie potęgą nie tylko lokalnie, ale również w skali całego kontynentu. A akurat wyniki w rozgrywkach międzynarodowych kładą się sporym cieniem na dotychczasowych osiągnięciach Hiszpana nad Zatoką Perską. Pod jego wodzą Al-Sadd w Azjatyckiej Ligi Mistrzów z sezonu na sezon notuje regres. W 2019 roku udało mu się jeszcze przedrzeć do półfinału, ale rok później ekipa zakończyła rywalizację w 1/8 finału, a w obecnie trwającym sezonie (AFC Champions League gra systemem wiosna-jesień) “Wilki” odpadły już w fazie grupowej.
- Mecze, w których Xavi wychodzi z własnego „katarskiego sosu” pokazują, że nie jest w stanie reagować na jakąkolwiek przeciwność losu. Klubowe Mistrzostwa Świata, w których Al-Sadd okazało się najgorszą drużyną w historii występów drużyn z Azji czy Azjatycka Liga Mistrzów pokazują, że eks-gwiazdor Barcelony wyciągnięty ze swojej strefy komfortu kompletnie sobie nie radzi - uważa Błoński.
We wspomnianych Klubowych Mistrzostwach Świata 2019 Al-Sadd było wówczas o krok od kompromitacji. Półamatorskie Hienghene Sport z Nowej Kaledonii udało się wówczas pokonać 3:1 dopiero po dogrywce. W dodatku w meczu o piąte miejsce srogiej lekcji futbolu podopiecznym Xaviego udzieliło tunezyjskie Esperance Tunis, wygrywając aż 6:2.

Szansa będzie tylko jedna

Niedawne odpadnięcie z Azjatyckiej Ligi Mistrzów sprawiło, że wokół posady Xaviego zaczęło robić się dość gorąco. Media informowały nawet o tym, że Al-Sadd zamierza rozstać się z Hiszpanem po zakończeniu sezonu, czyli zaplanowanym na 9 maja finale Pucharu Emira. I choć teraz wiele wskazuje na to, że 41-latek ostatecznie pozostanie na Jassim Bin Hamad Stadium, pytanie brzmi, na jak długo. Mimo że ma parafować lada chwila kontrakt do 2023 roku, pozostanie w nim klauzula pozwalająca mu na odejście w dowolnym momencie do Barcelony. I to pomimo tego, że Xavi dotychczas miał już oferty z Camp Nou odrzucać.
- Nic w tym dziwnego, bo prawdziwa szansa na sukces w Barcelonie będzie tylko jedna, więc trzeba dobrze przemyśleć moment powrotu. Po raz pierwszy głośno o jego zatrudnieniu było po zwolnieniu Ernesto Valverde, a w tamtym momencie, tak samo zresztą jak po zwolnieniu Setiena, trudno byłoby komukolwiek zdziałać coś z Barceloną, biorąc pod uwagę to, jak źle była zarządzana. Po odejściu Bartomeu sytuacja uległa zmianie, ale wtedy na stanowisku był już dobrze radzący sobie Koeman - wylicza Cicha.

Samograj

Jedne media Xaviego ostatnio zwalniały z Al-Sadd, drugie donosiły, że w razie braku mistrzostwa Hiszpanii zastąpi on Koemana w Barcelonie już od nowego sezonu. Choć wielu kibiców “Blaugrany” chętnie zobaczyłoby go w tej roli, niektórzy obserwatorzy kariery trenerskiej Hiszpana zastanawiają się, czy ma on ku temu odpowiednie umiejętności.
- Jesualdo Ferreira budował cztery lata obecny styl i wielkość Al-Sadd. Obecne gwiazdy „Wilków” jak np. Akram Afif czy Baghdad Bounedjah jako „anonimy” były wprowadzane do składu przez właśnie Ferreirę. Xavi otrzymał „do zabawy” gotowy produkt, perpetuum mobile, gdzie wystarczyło nie zepsuć tego, co Portugalczyk konstruował. Niestety o ile wyścigówka dobrze pojedzie dzięki skonstruowanemu przez drugą osobę silnikowi, o tyle by wygrać wyścig, trzeba dobrego kierowcy - porównuje metaforycznie Błoński.
Xaviemu często zarzuca się, że nie potrafi zrezygnować z tiki-taki i dostosować taktyki pod konkretnego rywala czy nawet sytuację boiskową. Jeszcze kilka lat temu pewnie nie byłoby to wielkim problemem, ale w świecie futbolu, który nauczył się stylu wypromowanego przez Guardiolę i spółkę, może to utrudnić Katalończykowi odnoszenie sukcesów na najwyższym poziomie.

Jest jeszcze za wcześnie

Mimo to wydaje się, że ponowny związek Xaviego z Barceloną to jednak kwestia czasu. 41-latek jest człowiekiem o słynnym DNA “Blaugrany”, który w tak ciężkich latach dla katalońskiego klubu może okazać się postacią bezcenną. By go jednak nie spalić, jego wprowadzenie do europejskiego futbolu powinno odbyć się stopniowo.
- Być może dobrze zrobiłyby mu przenosiny do Hiszpanii, czy to do niższej ligi, czy to do jakiegoś zespołu Primera Division lub młodzieżowej drużyny “Barcy”. Nie ma co się spieszyć, w Hiszpanii Xavi jeszcze nie pracował i mógłby na spokojnie przygotować sobie grunt - uważa Cicha.
Barcelonie i Xaviemu nie może przydarzyć się błąd, który popełnili choćby Monaco i Thierry Henry. Francuz został od razu postawiony przed ciężkim zadaniem podniesienia z futbolowego dna macierzystego klubu i dość mocno się od niego odbił. Jego były klubowy kolega musi więc jeszcze wykazać się cierpliwością.
- Uważam, że nie jest to jeszcze dobry moment na Xaviego. 41-latek niejednokrotnie pokazał, że nie potrafił prawidłowo zareagować, gdy sytuacja wymagała od niego choćby minimalnej inicjatywy. Xavi to szkoleniowiec o ogromnym potencjale i walorach marketingowych. To jednak też wciąż trenerski żółtodziób - podsumowuje Błoński.

Przeczytaj również