Zaczynał jako amator i reprezentant małej wyspy, dziś jest gwiazdą EURO. Po turnieju wielki transfer?

Zaczynał jako amator i reprezentant małej wyspy, dziś jest gwiazdą EURO. Po turnieju wielki transfer?
Zheng Huansong/Xinhua/PressFocu
Szalejący na prawej flance reprezentacji Holandii Denzel Dumfries może okazać się jednym z największych wygranych EURO 2020. Chłopak, który ledwie kilka lat temu grał dla reprezentacji Aruby i kopał piłkę w lidze amatorskiej, teraz błyszczy na wielkiej, europejskiej scenie.
Większość holenderskiej kadry stanowią absolwenci akademii najmocniejszych rodzimych klubów. Ajaksu, Feyenoordu czy PSV. Dumfries udowadnia jednak, że sukces w Kraju Tulipanów można osiągnąć również w inny sposób - rozpoczynając od samych podstaw drabinki ligowej.
Dalsza część tekstu pod wideo
Gdy miał 18 lat, kopał futbolówkę w malutkim BVV Barendrecht. W tym wieku najważniejsi gracze kadry, jak Memphis Depay, Georginio Wijnaldum czy Matthijs de Ligt, zdobywali szlify w wymienionych wcześniej potęgach. Gdy Denzel wychodzi u ich boku na murawę w pomarańczowym trykocie, wcale jednak tak tego nie widać. 25-latek we wspaniałym stylu rozpoczął swój pierwszy wielki turniej międzynarodowy. Jeszcze w 2014 roku, gdy rozgrywał dwa spotkania dla drużyny narodowej malutkiej Aruby, nikt nawet by o tym nie pomyślał.

Zeszyt-prorok

Kilka lat temu reprezentant Holandii wyznał w rozmowie z cenionym holenderskim dziennikarzem, Mikosem Gouką, że za młodu miał zeszyt, w którym opisywał, jak ma potoczyć się jego kariera. Liczył, że kiedyś założy koszulkę “Oranje”. I w końcu spełnił to marzenie. Za to nie zakładał raczej, że będzie to jego druga drużyna narodowa.
Dumfries urodził się i wychował w Rotterdamie, mieście Feyenoordu i Sparty - dwóch zespołów słynących ze szkolenia młodzieży. Pomimo tego, nie miał okazji znaleźć się w młodzieżówce żadnego z nich. Kopał na amatorskich boiskach, dla Spartaan '20 i VV Smitshoek, później trafił do wspomnianego już Barendrecht. Te nazwy niemal na pewno nic nie mówią żadnemu z Was. I trudno się dziwić. Zresztą taki start kariery przyszłego reprezentanta to odejście od utartego schematu.
- Z jednej strony Dumfries rzeczywiście zaprzecza stereotypom, ale należy pamiętać, że nie jest absolutnym wyjątkiem - mówi nam Mariusz Moński z portalu “Retro Futbol”, ekspert od futbolu w Beneluksie. - Steven Berghuis również kształcił się w amatorskich klubach i dosyć późno związał się z zawodowym zespołem. Warto też pamiętać, że amatorskie ekipy współpracują z mocniejszymi drużynami i są przez nie monitorowanie. Niemniej, reprezentantów “Oranje” z taką przeszłością mamy stosunkowo mało.
Nie były to jednak drużyny zbyt niszowe dla selekcjonera reprezentacji ojczyzny rodziców Dumfriesa - Aruby. Chociaż ta niewielka wyspa, położona na północ od Ameryki Południowej, jest terytorium zależnym od Holandii, ma własną kadrę. Jej menedżer, Giovanni Franken, zaprosił 17-letniego młodziana na zgrupowanie w 2014 roku. Ten zagrał dwa mecze towarzyskie z Guam, strzelając nawet ładnego gola.
Zaimponował, mógłby liczyć na kolejne powołania. Ale to była dla niego tylko ciekawa przygoda. Zaledwie kilka miesięcy później zaliczył pierwszy poważny krok ku wymarzonej karierze. Podpisał umowę z zespołem, który wcześniej go odrzucił. Spartą Rotterdam, występującą wtedy w drugiej lidze.

Zawodnik na Eredivisie

W Rotterdamie defensor dostał rok na okrzepnięcie, po czym wdarł się do składu i miejsca już nie oddał. Szybko zaczął zbierać dobre oceny, wyrósł na jeden z największych talentów Eerste Divisie. Stanowił kluczowe ogniwo i wraz z nim w 2016 roku wywalczył promocję na najwyższy poziom rozgrywkowy. Bardzo dobry rok na drugim poziomie rozgrywkowym Dumfries ukoronował nagrodą Złotego Byka - wręczaną najbardziej utalentowanemu młodemu zawodnikowi ligi. Wcześniej otrzymywali ją m.in. Dries Mertens czy Quincy Promes. Rok później wyróżniony został Frenkie de Jong. Oczywistym było więc, że prawy defensor znalazł się w kręgu zainteresowań klubów z ekstraklasy. Mariusz Moński opowiada nam, że na zapleczu Denzel pokazał, że będzie z niego zawodnik na poziomie Eredivisie.
- To bardzo poukładany chłopak. Od początku wiedział, że ważny jest dla niego konsekwentny rozwój, krok po kroku - zwraca uwagę Moński. - Często mówi, że z każdym dniem chce się stawać lepszym piłkarzem. Miał oferty z mocniejszych zespołów, lecz z agentem postawili na miejsce, gdzie będzie spokój i odpowiednie warunki do skupienia się na karierze.
Prawy obrońca postanowił zamienić Spartę na Heerenveen. Wybrał krok, a nie skok do przodu. I okazało się to świetną decyzją.
- W mieście panuje cisza, spokój, można skupić się na grze w piłkę bez “atrakcji” wielkich metropolii. Opowiadał o tym nawet grający tam obecnie reprezentant Polski, Paweł Bochniewicz. A dobrze wiemy, ilu młodych, zdolnych zawodników zmarnowało swój talent przez pogrążenie się w zabawie. Koledzy Dumfriesa z kadry młodzieżowej odchodzili do wyżej notowanych zespołów, w tym z Niemiec i Anglii, lecz się od nich odbili. Obecnie wielu z nich daleko do reprezentacji, w której on gra dzięki świadomym, rozsądnym wyborom - kontynuuje nasz rozmówca.
Bardzo udany sezon spędzony w “Dumie Fryzji” pokazał, że Dumfries był gotów na większe wyzwania. I szybko zapracował na transfer do PSV Eindhoven. W cztery lata przeszedł drogę od Barendrecht do jednego z najlepszych klubów w kraju.

Gwiazda EURO

Holender gra na Phillips Stadion już od trzech sezonów. W tym czasie ugruntował pozycję najlepszego prawego defensora Eredivisie. Niedługo po przenosinach do utytułowanego zespołu dostał też szansę na debiut w barwach narodowych - dla Aruby nie zagrał bowiem w spotkaniach o stawkę. Od tamtej pory w ekipie “Oranje” występuje regularnie i stał się jej szalenie ważnym ogniwem. A EURO 2020 to w jego wykonaniu prawdziwy popis.
Nie jest zawodnikiem pozbawionym wad, lecz system proponowany przez Franka de Boera bardzo mu sprzyja. Imponuje zwłaszcza siłą i dynamiką, dzięki czemu sprawia ogromne problemy rywalom, ustawionym na jego flance. Niemniej, przestrzeni do poprawy wciąż ma dużo, zwłaszcza w tyłach.
- Bramki i asysty oczywiście podnoszą ocenę. Warto zwrócić jednak uwagę na jego statystyki i je dokładnie przeanalizować. One pokazują to, co widać w Eredivisie. Ma dużo strat, wygrywa niewiele dryblingów i chociaż trudno go pokonać w powietrzu, w pojedynkach na ziemi radzi sobie gorzej. Denzel Dumfries zawsze był zawodnikiem, który przedkładał ofensywę nad defensywę. Z tyłu popełniał sporo błędów - czy to taktycznych, czy strat piłki. Najbardziej jego minusy było widać w Sparcie i Heerenveen, bo PSV zdecydowanie bardziej kontroluje przebieg spotkań. W ataku jest świetny, lecz w obronie ma jeszcze wiele do poprawy - przybliża nam jego charakterystykę Mariusz Moński.
W pierwszych dwóch spotkaniach “Oranje” został uznany za najlepszego piłkarza meczu. Z Ukrainą zdobył zwycięskiego gola,a przeciwko Austrii maczał palce w obu bramkach dla Holendrów - najpierw wywalczył rzut karny, zamieniony na gola przez Memphisa Depaya, potem sam ustalił wynik na 2:0. Tym samym wyrósł na jedną z najjaśniejszych gwiazd fazy grupowej.
- W meczu najważniejsze są bramki - kontynuuje Moński. - Gdyby nie jego gole i asysta, to Holandia mogłaby nie odnieść dwóch zwycięstw lub mieć z nimi spore problemy. Dlatego wyróżnienia są jak najbardziej zasłużone. Jeśli chodzi o wpływ na grę zespołu, należy wyróżnić Frenkiego de Jonga czy Georginio Wijnalduma, lecz Dumfries był absolutnie kluczowy dla ostatecznych wyników spotkań.

Pora na zagranicę?

Zawodnik PSV liczy sobie już 25 wiosen. Wydaje się więc, że jeśli myśli o dalszym rozwoju, powoli nadchodzi dla niego czas na zmianę barw i opuszczenie ojczyzny na rzecz mocniejszej ligi. Wysoka forma w sezonie klubowym (udział przy 13 trafieniach we wszystkich rozgrywkach) oraz bardzo dobre występy na EURO sprawiają, że to naprawdę interesująca opcja na rynku transferowym.
Dumfriesa łączy się m.in. z Interem, Juventusem, Bayernem czy Evertonem. Na ściągnięcie go wystarczyć ma podobno oferta opiewająca na kilkanaście milionów euro. To może być świetna okazja. Sam zawodnik wskazywał też na chęć ewentualnej zmiany otoczenia. W rozmowie z “Voetbal International” wspominał, że jest gotów do przenosin za granicę. Sam wskazał Premier League i Bundesligę jako najbardziej kuszące kierunki. Mariusz Moński uważa jednak, że najlepsze warunki rozwoju oferuje mu włoska Serie A.
- To tam mają największe szanse podnieść kluczowe umiejętności. We Włoszech uczy się bowiem taktyki na zupełnie innym poziomie. W Holandii kładzie się zdecydowanie większy nacisk na umiejętności indywidualne, poniekąd kosztem gry defensywnej. Italia to więc idealny kierunek, by rozwinął się jako obrońca. Najważniejsze, by wybrał dobry klub, w którym będzie pierwszym wyborem, a nie opcją numer dwa lub trzy - mówi nam.
Przed Denzelem Dumfriesem kilka bardzo istotnych miesięcy. Najpierw dalsze fazy rywalizacji EURO, potem intensywny okres transferowy, podczas którego ustawi się po niego zapewne kolejka chętnych. Wielce możliwe, że właśnie tak zaplanował to w swoim zeszycie. Czy wybierze odpowiednio? Przekonamy się.
Dotychczas kierował karierą w naprawdę świetny sposób. Od amatorskich boisk, przez przygodę na zgrupowaniu reprezentacji Aruby i szybko wywalczony status gwiazdy Eredivisie oraz kluczowego ogniwa reprezentacji Holandii… To naprawdę niesamowita droga, lecz ma za sobą dopiero jej połowę. Teraz pora zaczekać, jak potoczy się jej druga część.

Przeczytaj również