Zaczynał od sprzedaży gumowych kaczek, Chelsea kupił w 15 minut. Putin, Kreml i niejasne finanse Abramowicza

Zaczynał od sprzedaży gumowych kaczek, Chelsea kupił w 15 minut. Putin, Kreml i niejasne finanse Abramowicza
Iurii Osadchi / shutterstock.com
Zaczynał jako komiwojażer, próbujący sprzedawać gumowe kaczki do kąpieli. Dziś jest multimiliarderem, bliskim przyjacielem Władimira Putina i jednym z najbardziej wpływowych ludzi, nie tylko w świecie futbolu. Jak to się stało? Jak nie wiadomo o co chodzi, to chodzi o pieniądze. Roman Abramowicz wie o tym najlepiej.
Chociaż niedawno ruszył sezon Premier League, a Chelsea wydała w lecie ogromne pieniądze na transfery, o właścicielu “The Blues” znów jest głośno z powodów pozasportowych. Tym razem za sprawą śledztwa dziennikarzy stacji “BBC”, którzy dotarli do zaskakujących informacji. 53-latek przez ostatnie lata mocno finansował izraelską grupę Elad, zajmującą się nielegalnymi przesiedleniami Palestyńczyków na terenie okupowanej Jerozolimy.
Dalsza część tekstu pod wideo
Według doniesień medialnych Abramowicz w latach 2005-2018 wydał na to przedsięwzięcie około 100 milionów euro. W międzyczasie przeznaczył jeszcze bardziej astronomiczne sumy na wzmocnienia w Chelsea. Wydatki londyńczyków tylko w tym okienku sięgają ponad 200 mln. Wszystko dzięki właściwie nieograniczonemu majątkowi właściciela. W jaki sposób jeden człowiek ma tak ogromne zasoby finansowe, że może sobie pozwolić na kupno Kaia Havertza, Timo Wernera i innych oraz dodatkowo ingerencję w konflikt na linii Izrael-Palestyna?

Z ulicy na Kreml

Historia Abramowicza nie jest usłana różami. Jego dzieciństwo nie należało do najprzyjemniejszych. Rodziców stracił, gdy miał zaledwie trzy latka, więc wychowywał go wujek. W wieku szesnastu lat postanowił, że zakończy edukację i spróbuje sam zarobić na własne utrzymanie. Zaczynał jako uliczny sprzedawca, który wciskał klientom zabawki, lalki czy używane części do samochodów. To mu nie wystarczyło, więc przeniósł się do bardziej dochodowej branży - ropy naftowej.
Podobno pierwszy milion trzeba ukraść. Historia Abramowicza to potwierdza. Jak podaje portal “Gentleman’s Journal”, już w wojsku handlował kradzioną benzyną, a w 1992 r. został aresztowany za fałszowanie dokumentów, aby przejąć transport 50 tankowców z “czarnym złotem”. Konsekwencji oczywiście nie poniósł. Z pewnością pomogła mu w tym znajomość wpływowego Borisa Bieriezowskiego - polityka, który osobiście odpowiadał za udaną kampanię prezydencką Borysa Jelcyna. Obaj panowie poznali się na Karaibach i szybko zostali przyjaciółmi oraz biznesowymi kontrahentami. W latach 90. wykupili za “bezcen” petrochemiczny konglomerat Sibnieft. Skorzystali wtedy na programie pożyczek ufundowanym przez Jelcyna. W 1997 r. zapłacili za udziały 100 milionów dolarów, a po ośmiu latach sprzedali tę samą firmę za ponad 7 miliardów. “Business is business”.
Abramowicz szturmem wdarł się do rodziny kremlowskiej. W trakcie rozprawy w 2012 r. przyznał, że Bieriezowski zapewnił mu tzw. kryszę, ochronę, a zarazem wpływy polityczne, z których późniejszy właściciel Chelsea nie omieszkał skorzystać. Panowie spotkali się w sądzie, bo Bieriezowski utrzymywał, że Abramowicz zastraszał go przy okazji późniejszej sprzedaży firmy. Wystarczyło kilka lat, aby były handlarz zabawkowych kaczek stał się znacznie bardziej wpływowym graczem. Roman odważnie popierał Władimira Putina, a według niektórych doniesień to właśnie on zaproponował chorującemu Jelcynowi kandydaturę jego następcy.
- Do czasu, gdy Putin został prezydentem, Abramowicz odgrywał kluczową rolę w kształtowaniu nowego rządu - powiedział Bieriezowski w trakcie procesu. Abramowicz rzeczywiście wielokrotnie gościł na Kremlu, a kilka miesięcy po zmianie władz został gubernatorem okręgu Czukockiego. Ręka rękę myje. Gdyby twórcy “House of Cards” chcieli przenieść akcję tego serialu na wschód, właściciel Chelsea mógłby wcielić się w jedną z głównych ról.
Pieniądze niestety nie idą w parze z przyjaźnią. Boris Bieriezowski nie darzył nowego prezydenta Rosji sympatią, a i jego relacje z Abramowiczem uległy pogorszeniu. W telewizji ORT, której był właścicielem, otwarcie krytykował działania Putina. Tenodpowiedział mu krótko na łamach “Le Figaro”:
- Państwo trzyma wielką siłę, której użyje tylko raz. Aby zadać miażdżący cios. Jeśli zostaniemy sprowokowani, będziemy musieli jej użyć - stwierdził prezydent i bliski przyjaciel Abramowicza. Rok po wytoczeniu procesu przeciw oligarsze, Bieriezowskiego znaleziono martwego w posiadłości w Ascot. Oficjalna wersja mówi o samobójstwie przez powieszenie.

W świecie sportu

- Byłem znudzony i potrzebowałem nowego wyzwania - mówił Abramowicz w wywiadzie dla “BBC”, gdy zapytano go o powód zakupu Chelsea. Chwilowa odskocznia od codzienności stała się oczkiem w głowie oligarchy. Od 2003 r. wydał na londyńczyków ponad miliard funtów, całkowicie zmieniając bieg historii klubu. Warto przypomnieć, że przed przybyciem Rosjanina, klub powoli chylił się ku upadkowi przez niewydolność finansową. Były CEO Chelsea, Trevor Birch, przyznał, że negocjacje w sprawie przejęcia “The Blues” trwały kwadrans. Abramowicz wyłożył na stół 140 milionów i Ken Bates, poprzedni prezes, bez mrugnięcia okiem przyjął ofertę.
Nie Manchester City i nie PSG, ale właśnie “The Blues” rozpoczęli transferowe szaleństwo, które trwa do dziś. W pierwszym oknie transferowym po zmianie władz wydali na wzmocnienia ponad 150 mln funtów. Rekord pobili dopiero “Obywatele” po wkroczeniu do niebieskiej części Manchesteru szejka Mansoura.
- Roman to wielki entuzjasta wymiany zawodników. To część, która najbardziej go zajmuje w prowadzeniu zespołu. Lubi kupować, sprzedawać, myśleć jak ulepszyć skład - komentował dla “Independent” Paul Smith, były dyrektor sportowy Chelsea. W 2003 r. drużyna ze stolicy Anglii znajdowała się na skraju bankructwa. A dzięki kolosalnym inwestycjom niespełna dekadę później zdobyła Ligę Mistrzów. Choć kontrowersyjny miliarder przysporzył też kłopotów samemu klubowi.
Rok temu FIFA ukarała londyńczyków za naruszenie zasad przy transferach około trzydziestu niepełnoletnich piłkarzy. Z kolei kilka dni temu “BBC” poinformowało o dokumentach, które jasno pokazują, że Roman Abramowicz kontrolował nie tylko działania Chelsea. Był także właścicielem spółki Leiston Holdings, zajmującej się pozyskiwaniem zawodników, a następnie sprzedawaniem ich dalej, z formalnymi zapisami o odpowiednich bonusach np. za liczbę rozegranych spotkań. I tak oto choćby w 2014 r. Andre Carillo ze Sportingu zagrał przeciwko Chelsea, chociaż tak naprawdę Abramowicz zarabiał na każdym jego występie. Czy to jeszcze sport?
- Nie sądzę, żeby właściciel jednego klubu, powinien posiadać zawodników z innych. To rzuca podejrzenie i cień na całą piłkę nożną - stwierdził Lord Triesman, były przewodniczący brytyjskiej federacji piłkarskiej.

Tajemnicze interesy

To nie jedyne problemy, które w ostatnim czasie spotkały właściciela Chelsea. Dwa lata temu brytyjski rząd nie udzielił mu wizy inwestorskiej, co stanowiło pokłosie odwetu na Kremlu. Gdy w Wielkiej Brytanii otruto rosyjskiego szpiega Siergieja Skripala i jego córkę, tamtejsze władze wprowadziły nowe zasady. Państwo chciało prześwietlić oligarchów i ich nieograniczone majątki. Abramowicz odmówił, podobnie jak większość wpływowych rodaków na Wyspach.
- Ostatnią rzeczą, jakiej chcą ci faceci, jest publiczne przesłuchanie. Musieliby odpowiedzieć na pytania w stylu: “Jak zarobiłeś tyle miliardów, czy jesteś właścicielem swoich aktywów, czy współpracujesz z rosyjskim rządem”. Chciałbym zobaczyć to w sądzie, ale to się nigdy nie wydarzy - mówił dla “The Guardian” Roman Borysowicz, antykorupcyjny aktywista. Miał rację, bo do żadnego procesu nie doszło. Oligarcha znalazł sposób, aby ominąć wszelkie przeszkody.
Według doniesień magazynu “Forbes” z ubiegłego roku majątek Romana Abramowicza oscyluje w granicach trzynastu miliardów dolarów. Jest najbogatszym obywatelem Izraela. Gdy przeniósł się na Bliski Wschód, wykupił za 60 milionów posiadłość aktorki i modelki, Gal Gadot. Jak podawał serwis “Rzeczpospolita.pl”, przeprowadzka sternika Chelsea do Tel Awiwu była pokłosiem przyjaznego prawa podatkowego. W Izraelu nowi obywatele są zwolnieni z opłat przez 10 lat. Nie muszą również deklarować źródeł dochodów. To istny raj dla biznesmenów.

Filantropia, a malwersacje

Abramowicz lubi wydawać majątek na różne cele. Tu poszaleje na rynku transferowym. Innym razem kupuje za dziesiątki milionów rozmaite dzieła sztuki. Nie zapomina też o starych znajomych. Władimirowi Putinowi sprezentował jacht wart 50 mln.
Abramowicz aktywnie wspiera także izraelskie fundacje charytatywne, jednak ostatnie odkrycia “BBC” kładą cień na jego finansowe poczynania w nowej ojczyźnie. Organizacja Elad zajmuje się wzmacnianiem siły Izraelczyków w regionie. Według raportu tamtejszych władz jej aktywa wynoszą ponad 400 milionów szekli, z których lwia część pochodzi z kieszeni 53-letniego magnata.
Nigdy nie chcemy, aby polityka ingerowała w świat sportu, ale trudno nie odczuwać pewnego niesmaku. Oczywiście, możemy się zachwycać grą Chelsea, ich kolejnymi transferami. Problem w tym, że z tego samego źródła co pieniądze na Hakima Ziyecha, finansowane są, jak można dowiedzieć się z “BBC”, nielegalne działania w stolicy Izraela. To wszystko zostało stworzone przez człowieka, który ma swoje za uszami. Umówmy się, w zupełnie uczciwy sposób żaden sprzedawca kaczek do kąpieli raczej nie doszedłby tam, gdzie aktualnie znajduje się Roman Abramowicz.

Przeczytaj również