Żałosne oburzenie raboną Roberta Lewandowskiego i trikami Neymara. To właśnie tak powinien wyglądać futbol

Żałosne oburzenie raboną Lewandowskiego, a wcześniej trikami Neymara. To właśnie tak powinien wyglądać futbol
screen
Futbol w ostatnich latach staje się coraz bardziej mechaniczny. Mniej jest już magików, reprezentujących szkołę Joga Bonito. Rządzi mądre przesuwanie, pressing, taktyczna doskonałość, wypracowane schematy. Mało w tym wszystkim podwórka, fantazji, zagrań rodem z piłkarskiego fristajlu. To dlatego tak bardzo tęsknimy za Ronaldinho. Dlatego w turnieju finałowym LM zachwycał nas Neymar, choć marnował stuprocentowe sytuacje. I też dlatego nie możemy oderwać oczu od fenomenalnej asysty Roberta Lewandowskiego. A ktoś i tak powie, że to arogancja i brak szacunku dla przeciwnika.
W całej tej poprawności - w wielu kwestiach - świat ostatnio mocno wariuje. Ludzi może urazić już wszystko. Teraz jakiś niemiecki dziennikarz w fantastycznej asyście “Lewego” doszukał się niemal skandalicznego zachowania Polaka.
Dalsza część tekstu pod wideo
- W tej 69. minucie posunął się o krok za daleko. Cała radość ze spektaklu, aby przeciwnik wyglądał śmiesznie, nie ma nic wspólnego z piłką nożną. Brak wrażliwości? Arogancja? Wola wygranej? Nienasycony głód celów? Bez znaczenia - stwierdził Lothar Leuschen z "Westdeutsche Zeitung".
Jakby ktoś nie widział, chodzi o to zagranie Lewandowskiego.
Gdzie tu arogancja? Gdzie brak szacunku i wrażliwości? Czy piłkarz ma teraz na murawie myśleć o tym, żeby przypadkiem jego zbyt widowiskowe zagranie nie uraziło rywala? Czy “Lewy” po swojej fenomenalnej rabonie powinien krzyknąć do Thomasa Muellera: “nie strzelaj!”? A może zamiast celebrować podwyższenie prowadzenia, mógł momentalnie przeprosić swoich rywali?
Piłka to przede wszystkim rozrywka. Ma cieszyć samych zawodników, kibiców na stadionie, widzów przed telewizorami. Takie bajeczne zagrania to miła odmiana od setki wślizgów, fauli, dośrodkowań na aferę, nieudanych strzałów z dystansu. Nawet jeśli gra Bayern, który akurat rzadko prezentuje futbol prymitywny.
Czy graczy Schalke uraziło zagranie Lewandowskiego? Dobiło ich? Nie mogli przez nie spać? Śmiem wątpić. Tak samo przeżywaliby pewnie porażkę 0:8 po ośmiu najbrzydszych golach świata (a może i bardziej).
Upokarzające byłoby chyba dla Schalke, gdyby Bayern nie chciał strzelać im kolejnych bramek. Gdyby odpuścił, grał na pół gwizdka. To mogłaby serio być dla nich jakaś plama na honorze. Ale fakt, że “Die Roten” przez cały mecz grali najlepiej, jak potrafili? Chyba o to w tym biznesie chodzi.
“Lewy” nie jest zresztą pierwszą ofiarą ataku przedstawicieli grupy “wrażliwej” na futbolową fantazję, która najchętniej oficjalnie zakazałaby zakładania kanałów, odgrywania raboną i w ogóle strzelania więcej niż pięciu bramek w meczu. Z szacunku do przeciwnika oczywiście.
Na pewno dobrze pamiętacie sytuację, gdy Neymar podczas jednego ze spotkań PSG przerzucił sobie piłkę nad rywalem, za co został upomniany przez arbitra, który uznał to za zagranie prowokujące. Po chwili zaskoczony takim obrotem spraw Brazylijczyk otrzymał żółtą kartkę, bo nie zgadzał się - słusznie - z pretensjami sędziego.
Jeśli w akcji ograniczania finezyjnych zagrań piłkarzy uczestniczą już nawet sędziowie, to chyba mamy problem. Mam wrażenie, że wspominany do dziś z nostalgią Ronaldinho dziś miałby trudny żywot na boisku i poza nim. Większość jego zagrań z kosmosu uznano by bowiem za prowokację i brak szacunku do przeciwnika.
Nie idźmy w tę stronę. Niech podczas meczów będzie jak najwięcej tricków Neymara, fantastycznych zagrań Lewandowskiego czy kogokolwiek innego. To tylko i aż futbol. Jak zazwyczaj wykrzykuje Patrice Evra: “I love this game!”. Łatwiej o to, gdy piłkarze pokażą czasami trochę fajerwerków.

Przeczytaj również