Zieliński zachwyca we Włoszech, czas docenić go w Polsce. "To kompletny piłkarz. Wyrywa się poza schematy"

Zieliński zachwyca we Włoszech, czas docenić go w Polsce. "To kompletny piłkarz. Wyrywa się poza schematy"
PressFocus
Jeśli ktoś wciąż uważa, że Piotr Zieliński to po prostu zwykły piłkarz jak na polskie warunki, to jest przypadkiem beznadziejnym. Pomocnikiem Napoli regularnie zachwycają się we Włoszech. Stał się czołowym piłkarzem “Azzurrich” i spokojnie poradziłby sobie w każdym włoskim klubie. A w tym sezonie dołożył jeszcze do tego popularne liczby i wybił tym samym ostatni argument z rąk swoich krytyków.
Żeby zdać sobie sprawę o jakiego pokroju piłkarzu mówimy, wystarczy po prostu obejrzeć kilka jego spotkań w Serie A. Gole po rajdach od połowy boiska, asysty piętką, petardy z dystansu. Niesamowity balans ciała, o którym najbardziej dobitnie przekonał się Gaetano Castrovilli, któremu “Zielu” “złamał kostki”, kładąc na ziemię, by po chwili umieścić piłkę w siatce.
Dalsza część tekstu pod wideo

W Realu lub Barcelonie

Kapitalna technika, wręcz niepasująca do polskiego piłkarza, prawie niespotykana obunożność, ogromny luz w grze, umiejętność napędzania akcji i ich wykańczania - Piotr Zieliński jest pod względem umiejętności zawodnikiem praktycznie kompletnym. Nie doskonałym, nie o tym mowa, ale wręcz niesamowicie wszechstronnym.
Natomiast jeśli ktoś nie ma czasu na oglądanie meczów, to wystarczy posłuchać ludzi, którzy na piłce nożnej zjedli zęby. Luis Alberto niedawno wybrał go do swojej jedenastki najlepszych piłkarzy Serie A, a w kwestii środkowych napastników raczej wie, co mówi. Pepe Reina? Ostatnio powiedział, że zachwycił się nim od pierwszego wejrzenia i widziałby go w Realu Madryt lub Barcelonie.
Trenerzy rywali? Też zachwyceni. Łukasz Skorupski wspominał, że Filippo Inzaghi, trenując Bolognę, był pod ogromnym wrażeniem umiejętności Zielińskiego i wypytywał o niego polskiego bramkarza. Rok temu “Zielu” miał być też w czołówce celów transferowych Antonio Conte, gdy ten przejmował Inter, a zainteresowanie ze strony “Nerazzurrich” potwierdzał sam Aurelio De Laurentiis, prezydent Napoli.
Zresztą oddajmy głos Massimiliano Allegriemu.
- Widzę w nim świetnego piłkarza, ma znakomitą technikę, wiele widzi na boisku. Wyrywa się poza schematy. Dla trenera taki piłkarz jest bardzo cenny. Może grać na każdej pozycji - komplementował Polaka były trener Juventusu.
I kontynuował.
- Nie wszystko ma odzwierciedlenie w liczbach. To jeden z najbardziej kompletnych środkowych pomocników w Serie A. Nie jestem w stanie ocenić, czy musi zrobić jakiś przeskok mentalny, bo go nie trenowałem, nie przebywałem z nim w jednej szatni. Technicznie i fizycznie to kompletny piłkarz - stwierdził włoski trener.
Ci, którzy go trenowali, też zresztą zawsze byli pod ogromnym wrażeniem. Francesco Guidolin nazywał go swoim synem. Kiedy Piotr Zieliński jako 18-latek był najlepszy na boisku w meczu przeciwko Lazio, Guidolin stwierdził, że Polak ma na sobie “stygmat prawdziwego mistrza”. Marco Giampaolo oznajmił, że to najlepszy pomocnik, jakiego kiedykolwiek prowadził. Zachwycał się jego nadzwyczajnymi charakterystykami i uniwersalnością. Maurizio Sarri widział w Zielińskim potencjał na nowego Kevina De Bruyne. Carlo Ancelotti twierdził, że 26-latek jest pomocnikiem kompletnym, o wspaniałych cechach, dynamice i kontroli nad piłką.
Eksperci, byli piłkarze i trenerzy? Również zachwyceni. Arrigo Sacchi określił go jako piłkarza o czołowej jakości. Alessandro Costacurta stwierdził, że “Zielu” bez problemu grałby w pierwszym składzie Juventusu. Legendarny Sandro Mazzola powiedział ostatnio, że kiedy ogląda mecze Napoli, to w Zielińskim widzi chwilami samego siebie.
A Gennaro Gattuso? On już kompletnie odpiął wrotki. Włoch stwierdził, że nigdy nie widział piłkarza, który z taką łatwością mija rywali.
- To nieprawdopodobnie utalentowany piłkarz. On tańczy z piłką przy nodze - zachwycał się trener Napoli. I dodawał, że ma wszystko, by stać się jednym z najlepszych na świecie. Musi tylko uwierzyć, że jest w stanie to zrobić i krok po kroku stawać się jeszcze lepszym. Przede wszystkim zaczynając od zdobywania większej liczby bramek, co w tym sezonie mu się udaje.

Goleador z Ząbkowic Śląskich

Już na tym etapie sezonu Piotr Zieliński może pochwalić się rekordowym dorobkiem bramkowym. Do ośmiu bramek we wszystkich rozgrywkach wcześniej nigdy nie udało mu się dobić. Skąd wziął się ten niesamowity wystrzał formy strzeleckiej u “Ziela”? Pojawiła się oczywiście teoria, że to po prostu efekt gry na dziesiątce. Jest ustawiony wyżej, bliżej bramki, więc częściej strzela. Więcej strzałów - więcej bramek, proste? Proste.
No właśnie, zdecydowanie za proste - niestety ta teoria nie ma potwierdzenia w faktach. Czy Zieliński oddaje więcej uderzeń na bramkę niż w poprzednich latach? Nie oddaje. Tak wyglądają jego statystyki w Serie A, w przeliczeniu na 90 minut gry. Nie ma więc znaczenia to, że Napoli rozegrało dopiero 25 spotkań.
  • Sezon 2020/21 - 2.2 strzału oraz 1.1 strzału zza pola karnego
  • Sezon 2019/20 - 2.4 strzału oraz 1.8 strzału zza pola karnego
  • Sezon 2018/19 - 2.5 strzału oraz 1.5 strzału zza pola karnego
Jak na dłoni więc widać, że wbrew tej teorii Zieliński oddaje mniej strzałów niż w ostatnich latach. Różnica jest widoczna zwłaszcza pod względem liczby strzałów spoza pola karnego, a to właśnie tutaj widać największą różnicę. I to te bramki są najbardziej imponujące. Może więc oddaje pewniejsze strzały, z lepszych pozycji?
No też nie. W obecnych rozgrywkach jego oczekiwane bramki z dystansu wynoszą 0.60 xG i strzelił z nich aż trzy gole. Dla porównania - w poprzednich rozgrywkach nie trafił ani razu mimo xG na poziomie 1.46, a jeszcze wcześniej trafił co prawda trzykrotnie, ale mając xG aż 1.22 - dwukrotnie wyższe niż obecnie.
Żeby to przedstawić bardziej bezpośrednio, w sezonie 2019/20 Zieliński strzelał zza pola karnego aż 59 razy i nie zdobył w ten sposób ani jednej bramki, a teraz po 20 próbach ma już trzy trafienia. Czyli pozostają nam trzy opcje - albo nagle nauczył się lepiej strzelać z dystansu, albo ma w tej kwestii więcej szczęścia, albo wcześniej miał po prostu pecha. I to ostatnie brzmi najbardziej prawdopodobnie. Często zdarzały mu się słupki po strzałach z zza pola karnego, świetne obrony bramkarzy, czasami minimalne pudła.
Co nie zmienia oczywiście faktu, że jest to imponujący wynik i należy mu się za to pochwała. Identyczną skutecznością w Serie A mogą pochwalić się tylko Matteo Politano, Sergej Milinković-Savić i Gianluca Caprari - wszyscy tak jak “Zielu” strzelali zza pola karnego dwadzieścia razy i trzykrotnie trafiali do siatki. Lepsi pod tym względem są tylko Domenico Berardi (4 trafienia przy 39 próbach) oraz Lorenzo Insigne (5 goli, 51 strzałów).

Problem z asystami

Dobrze, kwestię bramek mamy za sobą - pozostają asysty, bo tu też jest przynajmniej nieźle. W Serie A ma ich na koncie aż pięć, wszystkie “z gry”. Tylko raz do tej pory dobił do takiego wyniku w całym sezonie, podczas rozgrywek 2016/17, kiedy licznik stanął na sześciu. Ten rekord powinien także pobić bez większych problemów, zresztą ogólnie można się spodziewać, że zdoła wykręcić we wszystkich rozgrywkach “double-double”. Przy 8 golach i 7 asystach jest już zdecydowanie bliżej niż dalej.
Wróćmy jednak do samych asyst. Czy w wyniku zmiany pozycji nagle zaczął doskonale rozgrywać? Niekoniecznie. Przynajmniej oczekiwane asysty temu przeczą - naturalnie także w przeliczeniu na 90 minut.
  • Sezon 2020/21 - xA na poziomie 0.15 / 5 asyst
  • Sezon 2019/20 - xA na poziomie 0.12 / 4 asysty
  • Sezon 2018/19 - xA na poziomie 0.18 / 2 asysty
  • Sezon 2017/18 - xA na poziomie 0.17 / 1 asysta
Tu temat jest akurat mało skomplikowany i niespecjalnie jest się nad czym zastanawiać. Ilu świetnych piłek byś nie dograł, w jaki sposób byś tych podań nie dopieścił, tak czy siak najważniejsze jest to, czy kolega do którego podajesz zdoła trafić do siatki. Jeśli spudłuje, to zostajesz z zerem.
Z tego zresztą powodu rubryka “asysty” jest wyjątkowo mało wymierna. W sezonie 2018/19 “Zielu” kreował na potęgę. Zdarzało się, że po jego podaniach czy Arek Milik, czy Dries Mertens pudłowali z najbliższej odległości. Pod względem wykreowanych sytuacji był wówczas w absolutnej czołówce wśród środkowych pomocników, razem z Miralemem Pjaniciem oraz Jordanem Veretout.
Asysty ostatecznie zanotował dwie, z czego jedną po prostym podaniu w bok na 25.metr do Driesa Mertensa, który odpalił kapitalny strzał z dystansu. Udział w bramce praktycznie zerowy, sytuacja trudna do wykorzystania, xA wyniosło zaledwie 0.02, natomiast w asystach widniało +1. W przeciwieństwie do wielu znacznie bardziej imponujących i wymagających dograń.
A ostatnio Zieliński błysnął tak:

Stary-nowy Zieliński?

Niestety w ocenianiu pomocników często wpada się w pułapkę liczb. Strzelił - zagrał dobrze. Nie ma gola ani asysty - amator. To o tyle absurdalne, że pomocnicy często liczb zwyczajnie nie robią, lub robią je słabe. Zależy to od stylu gry piłkarza, jego zadań, ale też tego w jaki sposób gra zespół, na co są położone akcenty, mówiąc prościej - kto i jak ma tam robić liczby.
6 goli i 5 asyst Zielińskiego to wynik bardzo porządny, ale umówmy się, że do peaku Kevina De Bruyne jeszcze mu z tym daleko. Z drugiej strony - 11 w “kanadyjce” to lepszy wynik od całego środka pomocy Tottenhamu łącznie. Podobnie zresztą wygląda to w Liverpoolu, tam pomocnicy dobili póki co wspólnymi siłami jedynie do 4 goli i 5 asyst.
Luka Modrić przez lata był absolutnym szefem w środku pomocy, nie bez powodu otrzymał Złotą Piłkę, a mimo to w ciągu dziewięciu sezonów zaliczył jedynie 18 bramek w La Liga, czyli średnio dwie na sezon. Asysty? Z reguły 4-6 na sezon, a zdarzało mu się notować jedynie dwie. Andres Iniesta? Król tej gry, a mimo tego w ciągu czterech ostatnich sezonów gry dla Barcelony zanotował w lidze łącznie (!) dwa gole i siedem asyst.
Czy to oznacza, że Modrić i Iniesta są/byli przereklamowani? Absolutnie nie, po prostu same gole czy asysty to tylko część zadań pomocników, by wspomnieć tylko rozgrywanie, regulowanie tempa, przerzuty, uruchamianie akcji kluczowym podaniem i tak dalej. Ta wspomniana wcześniej pułapka liczb niestety dotyczy też mediów. Trzymając się Piotra Zielińskiego, po tym, jak w debiutanckim meczu Jerzego Brzęczka w roli selekcjonera strzelił bramkę przeciwko reprezentacji Włoch, obwołano go dyrygentem i powszechnie bardzo chwalono za cały występ.
A fakty były takie, że piłki dotknął zaledwie 22 razy, zanotował 14 podań, z czego zero długich, a celność tych podań wyniosła marne 71.4%. Dla porównania mecz z Senegalem na mundialu w Rosji: 91 kontaktów, 81 podań, 10 długich, celność podań 81.7%, w tym kilka świetnych prostopadłych przez linie, głównie do Kamila Grosickiego. Dość absurdalne, ale to właśnie po meczu z Włochami chwalono go za wizję gry i widziano w nim dyrygenta.
Dlaczego? Bo zdobył bramkę, więc automatycznie zagrał dobrze. A Senegal, gdzie faktycznie udanie rozgrywał z głębi i puszczał otwierające podania? No słabo, wręcz tragedia, bo nie dość, że nie strzelił, to jeszcze reprezentacja przegrała.
Czy więc Piotr Zieliński faktycznie zaliczył w obecnych rozgrywkach ogromną metamorfozę, czy po prostu większa regularność w podbijaniu liczb sprawiła, że niektórym łatwiej go docenić?

Sky is the limit

Pochwały na temat polskiego pomocnika nie pojawiły się wczoraj. We Włoszech ma już ugruntowaną markę. W poprzednim sezonie był jednym z czołowych piłkarzy Napoli, w obecnym jest jednym z niewielu, którzy grają na miarę oczekiwań. Występował już jako lewy i prawy boczny napastnik, lewy i prawy pomocnik, mezz’ala (półskrzydłowy, ofensywna ósemka), rozgrywająca szóstka. Teraz dołożył jeszcze grę na “dziesiątce”, choć z zupełnie innymi zadaniami i charakterystyką niż z reguły miało to miejsce w reprezentacji, gdzie był często podwieszony pod Roberta Lewandowskiego. Nie bez powodu “La Gazzetta dello Sport” nazwała go kiedyś “tuttocampistą”, zawodnikiem mogącym występować na całym boisku.
Zieliński
LGDS
W tym sezonie, tak jak i całe Napoli, Zieliński gra bardziej bezpośrednio, w poprzednim miał większy udział w organizowaniu gry od tyłu i przenoszeniu piłki do trzeciej tercji boiska. Bo wbrew temu, co twierdzą niektórzy, nie jest to piłkarz, który gra bezpiecznie i skupia się na podawaniu do tyłu i do boków.
Wręcz przeciwnie. W sezonie 2019/20 był jednym z najbardziej napędzających akcje piłkarzy w najsilniejszych ligach Europy. Pod względem podań progresywnych i biegów progresywnych z piłką znajdował się w absolutnej czołówce,
Czy coś się więc w jego grze zmieniło? Być może pewność siebie, ale też poczucie odpowiedzialności za drużynę. Nie jest już w cieniu, nie chowa się za innymi piłkarzami, często to on ciągnie Napoli do przodu. I to z pewnością nowość.
Na pewno wpływ miał na to Gattuso. Ewidentnie widać, że od początku stara się budować mentalność Polaka. Powtarza w mediach, jak wielki ma potencjał. Regularnie chwali go po meczach. Powierzył mu opaskę kapitańską. Zieliński zaczął też być wystawiany przed kamery podczas meczów jako przedstawiciel Napoli. I widać na boisku, że te metody przynoszą efekty. Stał się bardziej wokalny, domaga się piłki, potrafi okazać niezadowolenie z tego, jak poprowadzona została akcja.
Bez wątpliwości jest już dzisiaj czołowym pomocnikiem ligi. Nie młodym talentem, nie piłkarzem, któremu “musi się coś przestawić”, nie nadzieją na przyszłość. I co najlepsze, wciąż czuć, że stać go na jeszcze więcej.

Przeczytaj również