Zmierzch starego i początek nowego Realu Madryt. "Królewscy" w trakcie zmiany pokoleniowej

Zmierzch starego i początek nowego Realu Madryt. "Królewscy" w trakcie zmiany pokoleniowej
Jose Breton - Pics Action/shutterstock.com
Pewnie wykonany rzut karny przez kapitana Sergio Ramosa, a wcześniej weterana Lukę Modricia, przypieczętował ostatnio jedenasty w historii triumf Realu Madryt w Superpucharze Hiszpanii. Jeżeli jednak w zespole “Królewskich” brakowało w ostatnim czasie świeżej krwi, to właśnie się to zmienia. Na Estadio Santiago Bernabéu zaczyna bowiem być widać wymianę pokoleniową.
„Reinier wieńczy Real Madryt przyszłości” (hisz. „Reinier corona al Real Madrid del futuro”) – pisano w ubiegłym tygodniu w dzienniku „Marca”, w nawiązaniu do pierwszego transferu Królewskich w 2020 roku. Brazylijczyk Reinier Jesus Carvalho zostanie oficjalnie zawodnikiem Realu w dniu ukończenia 18 lat, czyli dokładnie 19 stycznia. Sprowadzenie pomocnika Flamengo doskonale wpisuje się w aktualną politykę transferową klubu, której celem jest odmłodzenie kadry pierwszego zespołu.
Dalsza część tekstu pod wideo

Wchodzi „nowe”

Ani rozczarowujący początek sezonu, ani doskonałe wejście w 2020 rok, nie zmieniły spojrzenia władz Realu Madryt na aktualny skład drużyny Zinédine’a Zidane’a. Ramos, Modrić, Toni Kroos, Karim Benzema czy nawet Gareth Bale niezmiennie od wielu sezonów należą do wiodących zawodników Królewskich.
Każdy z nich, podobnie jak rezerwowy ostatnio Marcelo, jest już jednak po trzydziestce. I choć cała szóstka – może z wyjątkiem Bale’a – ciągle gwarantuje regularne występy na najwyższym poziomie, można się spodziewać, że jej wartość dla zespołu z każdym kolejnym rokiem będzie prędzej maleć, aniżeli rosnąć.
Skoro jednak wspomniani piłkarze „jeszcze” stanowią o sile Realu, to idealny moment, by zacząć ogrywać u ich boku przyszłych następców obecnych gwiazd. Dla Edera Militão, Luki Jovicia, Rodrygo czy Ferlanda Mendy’ego, a nawet – tak na dobrą sprawę – Federico Valverde i Viníciusa pierwszy, pełny sezon na Estadio Santiago Bernabéu jest doskonałą szansą. Nie tylko na nabranie niezbędnego doświadczenia, ale również odciśnięcie swojej pierwszej pieczęci na grze drużyny.
Rozegrany w Arabii Saudyjskiej, czterozespołowy turniej o Superpuchar Hiszpanii pokazał, że w Realu nadal rządzi „stare”, ale coraz mocniej zaczyna też dochodzić do głosu „nowe”. Warto spojrzeć na decydujące momenty półfinałowego meczu Królewskich z Valencią oraz finałowego starcia z Atlético.
Zdobywcy bramek w półfinale? Doświadczeni Kroos, Isco i Modrić. Skuteczni wykonawcy trzech (w tym pierwszego i dwóch ostatnich) jedenastek w finałowym konkursie rzutów karnych? Wieloletni prawy obrońca Dani Carvajal, ten sam Modrić oraz kapitan Ramos. Warto jednak równocześnie zwrócić uwagę także na innych bohaterów rozgrywek.
Nawet jeżeli jego występ w Superpucharze zostanie zapamiętany głównie z cynicznego/brutalnego (niepotrzebne skreślić) faulu, który być może uratował Realowi trofeum w pojedynku z Atlético, Fede Valverde w obu meczach Królewskich w turnieju należał do wyróżniających się postaci na boisku. Podobnie jak coraz śmielej poczynający sobie na lewym skrzydle i stwarzający zagrożenie pod bramką przeciwnika Mendy. Zastępujący kontuzjowanego Benzemę Jović też pokazał w Arabii Saudyjskiej więcej jakości niż dotychczas. Wreszcie to Rodrygo po profesorsku wykonał drugi rzut karny Realu w konkursie jedenastek.
A przecież – jak zauważyła „Marca” – to wcale nie wszyscy bohaterowie spodziewanej na przestrzeni najbliższych kilku (paru?) lat rewolucji w składzie madryckiego klubu. Achraf Hakimi, Martin Ødegaard czy Takefusa Kubo są obecnie przygotowywani do powrotu na Bernabéu za pośrednictwem występów w innych klubach. Jak pokazuje poniższa grafika „Marki”, nie tylko zresztą oni. W grę wchodzą też powroty do Madrytu Sergio Reguilona czy nawet Daniego Ceballosa.
Marca
Marca

Następny Camavinga?

To nie musi – i zapewne nie będzie – jednak koniec transferów. Według okładki dziennika „L’Équipe” z połowy grudnia, Real uważnie śledzi również postępy 17-letniego pomocnika francuskiego Rennes, Eduardo Camavingi. Kto jeszcze nie słyszał o najnowszym „diamencie” systemu szkolenia nad Sekwaną, powinien wiedzieć, że nastolatek został w ubiegłym roku pierwszym zawodnikiem urodzonym w roczniku 2002, który zagrał w wyjściowym składzie któregokolwiek klubu z pięciu najsilniejszych lig europejskich. Do seniorskiej piłki wszedł jeszcze jako 16-latek, czyli wcześniej niż kilka lat temu Kylian Mbappé.
W tym sezonie Camavinga regularnie występuje w wyjściowej jedenastce drużyny, która zajmuje obecnie trzecie miejsce w tabeli Ligue 1. Wyróżnia się nie tylko warunkami motorycznymi i umiejętnościami technicznymi, ale również imponującym przeglądem pola oraz niebywałą wręcz dojrzałością w grze. Ostatnio został najczęściej… faulowanym zawodnikiem w całej lidze w tym sezonie. W Rennes twierdzą, że nie sprzedadzą Camavingi za mniej niż 100 milionów euro.
Biorąc pod uwagę, że Reinier kosztował „raptem” 30 mln, niewykluczone zatem, że to ewentualny transfer reprezentanta francuskiej młodzieżówki mógłby zatem stanowić prawdziwe zwieńczenie „Realu Madryt przyszłości”. I dopełnienie rozpoczętej rewolucji.
Wojciech Falenta

Przeczytaj również